recenzje / ESEJE

Karlheinz Rybicki

Rafał Wawrzyńczyk

Recenzja Rafała Wawrzyńczyka towarzysząca premierze książki Podręcznik naukowy dla onironautów (1998–2018) Roberta Rybickiego, wydanej w Biurze Literackim 19 marca 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kwe­stia jest tu wła­ści­wie tyl­ko jed­na. Jeże­li weź­mie­my Rybic­kie­go poważ­nie – a dla­cze­go nie mie­li­by­śmy wziąć go poważ­nie – to zmu­sze­ni będzie­my do wyrzu­ce­nia do kosza więk­szo­ści este­tyk, do któ­rych byli­śmy przy­zwy­cza­je­ni. Dla­te­go wła­śnie w fak­cie, że Rybic­ki nie jest sto­sow­nie do swo­ich zasług nagra­dza­ny, feto­wa­ny, wyno­szo­ny, nie upa­tru­ję jakiejś zmo­wy „gru­py trzy­ma­ją­cej wła­dzę” (jest taka?) czy śle­po­ty czyn­ni­ków odpo­wie­dzial­nych za dobór kan­dy­da­tów do nagród lite­rac­kich. Widzę tu raczej jakiś spo­sób roz­wią­za­nia kwe­stii, któ­rą zgło­si­łem w pierw­szym zda­niu: Rybic­ki jest poetą tak poza­sys­te­mo­wym, że włą­cze­nie go w obręb sys­te­mu nie­ja­ko auto­ma­tycz­nie ten sys­tem uni­ce­stwia, a przy­naj­mniej uni­ce­stwia grzyb­nię war­to­ścio­wań, jaką ten sys­tem zdo­łał wyho­do­wać w trak­cie swo­je­go trwa­nia i na któ­rej się opie­ra. Ergo: lepiej auto­ra nie włą­czać, tyl­ko z bez­piecz­ne­go odda­le­nia życz­li­wie obser­wo­wać. Mówię to bez żad­nej zło­śli­wo­ści.

Pro­blem z auto­ra­mi tak sil­nie zakrzy­wia­ją­cy­mi pole jak Rybic­ki stoi nie tyl­ko przed sys­te­mem jako cało­ścią, ale i przed każ­dym z nas, z osob­na ten sys­tem two­rzą­cych, wszyst­ki­mi jak tu sto­imy. Co mówi wam instynkt samo­za­cho­waw­czy? Lepiej jest spaść na gwiaz­dę czy lepiej trzy­mać się od niej z dale­ka? Czy trze­ba przy­po­mi­nać listy ofiar Sosnow­skie­go i Ashbery’ego? Może Rybic­ki uła­twia nam zada­nie, sta­wia­jąc na gra­ni­cy swo­jej dział­ki ten ska­to­lo­gicz­ny pło­tek, przez któ­ry nie­wie­lu da susa? Ktoś  n a p r a w d ę  chciał­by pisać tak jak Rybic­ki? Z „grom­ki­mi pierd­nię­cia­mi” i „rzy­go­wi­na­mi jak kwia­ta­mi mro­zu na szy­bie”? Ktoś napraw­dę chciał­by pójść za auto­rem  n i e k u l t u r a l n y m? Poza kul­tu­rę? Pooglą­dać sobie z zewnątrz te nasze ron­da i mijan­ki? No, na chwi­lę to pew­nie, ale tak na zawsze to może nie­ko­niecz­nie.

Ja, mroź­ne­go mar­ca 2018 roku, w miesz­ka­niu zasta­wio­nym pudła­mi po prze­pro­wadz­ce, odpo­wia­dam wła­śnie tak. A ty? Tyl­ko szcze­rze. Sosnow­ski pro­wa­dzi cię w głąb kul­tu­ry, Ash­be­ry pro­wa­dzi cię w głąb kul­tu­ry. Ale Rybic­ki nie pro­wa­dzi cię do środ­ka kul­tu­ry. Zawa­ha­nie, jakie tu być może odczułaś/eś, to znak, że z powro­tem dotar­li­śmy do kwe­stii z począt­ku tego tek­stu.

Nie pisze się takich rze­czy jak „Strza­ły znik­ną”, nie pre­zen­tu­je się pozio­mu opa­no­wa­nia środ­ków sys­te­mu, takie­go jak w „NOCNYM ŻYCIU HAYES” czy „Skwar­nej mgle”, i oku­pu­je się w łonie sys­te­mu miej­sce gdzieś w środ­ku staw­ki. Ist­nie­nie tych wier­szy i jed­no­cze­sny brak ich ist­nie­nia – kto o nich dys­ku­tu­je (?), pisze (?) – dowo­dzą, że Rybic­ki po pro­stu nie jest regu­lar­nym, „wewnętrz­nym” akto­rem sce­ny. Niech niko­go nie zwio­dą książ­ki wyda­wa­ne w WBPi­CAK czy niniej­sze opa­słe wydaw­nic­two. Ani świet­ne do nie­go posło­wie (Glo­so­witz, Kuja­wa, Skur­tys), będą­ce prze­cież wysił­kiem dość pio­nier­skim. Wzglę­dem eko­sys­te­mu poetyc­kie­go Rybic­ki zaj­mu­je mniej wię­cej tę samą pozy­cję, co – toutes pro­por­tions gar­dées – póź­ny Stoc­khau­sen wzglę­dem eko­sys­te­mu muzy­ki poważ­nej. Gło­szą­cy, że pocho­dzi z Syriu­sza, gro­ma­dzą­cy swój dwór w Kür­ten i roz­wi­ja­ją­cy dziw­ną, pry­wat­ną mito­lo­gię kom­po­zy­tor sta­je się figu­rą, z któ­rą sys­tem – i rynek wydaw­ni­czy – nie umie się nor­mal­nie uło­żyć. Nie two­rzy już „zwy­czaj­nych”, poje­dyn­czych utwo­rów, któ­re moż­na umiesz­czać na pły­tach i wysy­łać na festi­wa­le, ale zszy­wa kolo­sal­ny pat­chwork ope­ro­we­go cyklu Licht, ist­nie­ją­cy w świa­do­mo­ści odbior­ców głów­nie pod posta­cią roz­pro­szo­nych frag­men­tów i ogól­ne­go „sty­lu cało­ści”. (Podob­nie zna­my Rybic­kie­go; kto wymie­ni  t y t u ł y  wier­szy, jakie wcho­dzą w skład Daru Mene­li?) Ima­gi­na­rium kom­po­zy­to­ra kon­cen­tru­je się wokół kil­ku wyróż­nio­nych, ale­go­rycz­nych figur wio­dą­cych żywot „ponad poje­dyn­czym dzie­łem” (Ewa, Lucy­fer, archa­nioł Michał); u Rybic­kie­go podob­ną rolę odgry­wa­ją m.in. Bogg-epi­lep­tyk i hipo­sta­zo­wa­ny Mózg. Humor póź­ne­go Stoc­khau­se­na to  j e g o  humor, humor pry­wat­ny, a nie wypra­co­wa­ny z kul­tu­rą kom­pro­mis. Jest nie­co pro­stac­ki, miej­sca­mi spro­śny, zupeł­nie jak u Rybic­kie­go. Obaj pano­wie – przy całym zaawan­so­wa­niu swo­ich warsz­ta­tów – dają sobie pra­wo do bycia naiw­ny­mi. Nagi­mi w swo­jej praw­dzie. Obaj rzu­ca­ją się na tema­ty naj­więk­sze: zasa­dy dzia­ła­nia świa­ta, miej­sce czło­wie­ka w kosmo­sie, świa­do­mość, byt, język.

Trzy­na­sta godzi­na cyklu Klang Stoc­khau­se­na nosi tytuł „Cosmic Pul­ses” i tak mógł­by się też nazy­wać jeden z poema­tów Rybic­kie­go, czy wręcz jego dzie­ła zebra­ne (mówiąc szcze­rze, nie jestem fanem obec­ne­go tytu­łu, wyda­je mi się zbyt ucze­sa­ny, suge­ru­ją­cy jakąś łagod­ną, sur­re­ali­zu­ją­cą podróż spod zna­ku Micha­la Ajva­za). Rybic­ki dotarł do miej­sca, w któ­rym bar­dziej inte­re­su­je go utrzy­my­wa­nie języ­ka w sta­nie mak­sy­mal­nej poten­cjal­no­ści niż jakieś lokal­ne, pio­no­we struk­tu­ry sen­su. Powierzch­nia jego dłuż­szych wier­szy przy­po­mi­na powierzch­nię Słoń­ca, rów­ni­ny gotu­ją­ce­go się żaru, olśnie­wa­ją­ce nas i ośle­pia­ją­ce, a jed­no­cze­śnie nie pozwa­la­ją­ce „zawie­sić na czymś na dłu­żej oka”, opleść jakie­goś miej­sca doraź­ną choć­by her­me­neu­ty­ką; nie czu­je­my nawet takiej potrze­by, rozu­mie­jąc, że zasa­da­mi tego świa­ta są wiecz­ny prze­pływ i wiecz­ne nie­bez­pie­czeń­stwo. Fla­ry inwen­cji, któ­re były­by u innych auto­rów ozdo­ba­mi wier­szy czy nawet ksią­żek, tutaj prze­cho­dzą nie­mal nie­zau­wa­żo­ne, zastę­po­wa­ne po chwi­li jesz­cze potęż­niej­szy­mi. Ceną za taki stan rze­czy jest oczy­wi­ście to, że trud­no wynieść z tej powo­dzi jakąś dla nas pamiąt­kę; poje­dyn­czy obraz jest w tak sfor­ma­to­wa­nym polu w zasa­dzie unie­waż­nio­ny, a siła oro­ge­ne­tycz­nych gestów, jakim pod­da­je poeta „cia­ło” wier­sza, jest taka, że miej­sca zwy­cza­jo­wo słu­żą­ce do obsa­dy „prze­sła­nia” (np. zakoń­cze­nie) już nie peł­nią swo­jej funk­cji. Jeśli utkwi w nas jakiś odła­mek, to będzie to – podob­nie jak po kon­tak­cie z „Can­tos” Poun­da – naj­pew­niej coś dość przy­pad­ko­we­go albo prze­ciw­nie – mak­sy­ma ryta jak w mar­mu­rze. „Dzi­ko­ła­ki przy­szły w strin­gach”, pamię­tam to od lat. Dla­cze­go? Dla­cze­go? „Cho­dzi o sza­leń­stwo i tech­ni­kę”. Tutaj przy­naj­mniej rozu­miem, dla­cze­go.

Dobrze pamię­tam zarów­no moją począt­ko­wą nie­uf­ność wzglę­dem tej poezji, jak i moment, w któ­rym ta nie­uf­ność ustą­pi­ła – było to wte­dy, kie­dy dostrze­głem fakt, któ­ry teraz po pro­stu bije mnie po oczach, a mia­no­wi­cie, że całe to sza­leń­stwo jest zna­ko­mi­cie napi­sa­ne. Jeśli cho­dzi o tech­ni­kę, po pro­stu nie ma się do cze­go u Rybic­kie­go przy­cze­pić, jego zda­nie jest zde­cy­do­wa­ne jak tasak, jego ryt­mi­ka jest nie­omyl­na, nie ma u nie­go słów wala­ją­cych się jak kurz po kątach. Moż­na cza­sem odnieść wra­że­nie, że psy­cho­de­licz­ne pasmo auto­ra ma zbyt dużą roz­dziel­czość, ser­wo­wa­ne jest bowiem z iście wirp­szow­ską pedan­te­rią i tro­ską o ści­słość sfor­mu­ło­wa­nia, któ­re – nie­co para­dok­sal­nie – tor­pe­du­ją naro­dzi­ny ulot­nych, „praw­dzi­wie sur­re­ali­stycz­nych” efek­tów w umy­śle odbior­cy („pre­zes / kor­po­ra­cji z zaję­czą war­gą / wypusz­cza dym / z tłu­ste­go cyga­ra, któ­ry został prze­żar­ty przez laser o / bar­wie kapo­ka dro­gów­ki”). Rybic­ki jest jed­nak zbyt doświad­czo­nym użyt­kow­ni­kiem języ­ka, żeby nie wie­dzieć, że ist­nie­je pewien próg zała­dun­ku, powy­żej któ­re­go obraz  n i e  p o j a w i a  s i ę. Jego poezja, pozor­nie zain­te­re­so­wa­na okiem, jest według mnie w pierw­szej kolej­no­ści odda­na uchu, a może nawet ustom. Przy­jem­ność kon­tak­tu ze zda­niem z ostat­nie­go nawia­su nie pole­ga na ujrze­niu skru­pu­lat­nie w nim zako­do­wa­ne­go obra­zu; cho­dzi raczej o roz­kosz  w y p o w i e d z e n i a  go, o smak jucz­nych przy­da­wek prze­ta­cza­ją­cych się po war­gach w akcie wyko­na­nia wier­sza. O mikro­pau­zy prze­rzut­ni, w któ­rych moż­li­wo­ści (wier­sza?, nasze?) wzra­sta­ją nie­wy­obra­żal­nie, bo skrę­cić może­my w nich dokąd­kol­wiek.

Cho­dzi o to, by było mówio­ne. Żeby z ust wydo­sta­wał się nagi, nie­okle­jo­ny jesz­cze seman­tycz­ną bibu­łą, nośnik, jak w prze­ka­zie sza­ma­na czy śpie­wie pta­ka. „Zna­cze­nie insta­lu­je się samo”, ale dopie­ro po chwi­li, jeśli w ogó­le; Rybic­ki ma ze zna­cze­niem już coraz więk­szy pro­blem i ina­czej być nie może. Kie­dy „zna­czy”, brzmi momen­ta­mi dziw­nie, sta­ro, jak nie on. Inte­re­su­je go już tyl­ko żywioł, tyl­ko wnę­trze pło­mie­nia. „Liter­ki / obcią­ża­jąść / radość”. Trud­no powie­dzieć, jak będzie wyglą­da­ła ta poezja w przy­szło­ści, nie mam poję­cia, dokąd moż­na wyko­nać ruch z pola, na któ­rym obec­nie się znaj­du­je. „Baba / dede”? Być może te zebra­ne przy­cho­dzą w ostat­nim momen­cie.

O autorze

Rafał Wawrzyńczyk

Ur. 1980 w Tomaszowie Mazowieckim. Pisuje o poezji i muzyce współczesnej. Laureat Grand Prix Konkursu Polskich Krytyków Muzycznych „Kropka” (2018), felietonista „Ruchu Muzycznego”. Razem z Miłoszem Biedrzyckim przełożył Błękitną wieżę Tomaža Šalamuna (2019), a z Dawidem Kujawą i Jakubem Skurtysem opracował wybór wierszy Jarosława Markiewicza Aaa!... (2020).

Powiązania

Wahadło otwiera swoje pąki

recenzje / ESEJE Rafał Wawrzyńczyk

Recen­zja Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pomyśl cia­ło jako czół­no, któ­re pło­nie Jaku­ba Gra­bia­ka, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 8 stycz­nia 2024 roku.

Więcej

Kiedy wydostaliśmy się w słoneczną przestrzeń

recenzje / ESEJE Dawid Kujawa Rafał Wawrzyńczyk

Posło­wie Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka i Dawi­da Kuja­wy do książ­ki Ra Grze­go­rza Wró­blew­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 paź­dzier­ni­ka 2023 roku.

Więcej

Martwa natura ze spienionym mydłem

recenzje / ESEJE Rafał Wawrzyńczyk

Recen­zja Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Księ­ga rze­czy Ale­ša Šte­ge­ra w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Bie­drzyc­kie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 4 lip­ca 2022 roku.

Więcej

W sprawie pionu

recenzje / ESEJE Rafał Wawrzyńczyk

Recen­zja Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki stresz­cze­nie pie­śni Jul­ka Rosiń­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 21 mar­ca 2022 roku.

Więcej

Coś dla ojca

wywiady / o książce Marcin Mokry Rafał Wawrzyńczyk

Roz­mo­wa Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka z Mar­ci­nem Mokrym, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki żywe linie nowe usta, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 21 lute­go 2022 roku.

Więcej

Połów. Poetyckie debiuty 2005

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Domi­ni­ka Bie­lic­kie­go, Mar­ci­na Jago­dziń­skie­go, Łuka­sza Jaro­sza, Szcze­pa­na Kopy­ta, Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka, Mariu­sza Grze­bal­skie­go i Mar­ty Pod­gór­nik pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Dane są punkty A, B, C

recenzje / ESEJE Rafał Wawrzyńczyk

Recen­zja Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Utra­ta Ada­ma Kacza­now­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 22 lute­go 2021 roku.

Więcej

Poetycka książka trzydziestolecia: rekomendacja nr 11

debaty / ankiety i podsumowania Rafał Wawrzyńczyk

Głos Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka w deba­cie „Poetyc­ka książ­ka trzy­dzie­sto­le­cia”.

Więcej

O Raju w obrazkach

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Kac­pra Bart­cza­ka, Ane­ty Kamiń­skiej, Kami­la Zają­ca i Rafa­ła Waw­rzyń­czy­ka o książ­ce Raj w obraz­kach D.J. Enri­gh­ta.

Więcej

Podręcznik naukowy dla onironautów

nagrania / stacja Literatura Robert Rybicki

Czy­ta­nie z książ­ki Pod­ręcz­nik nauko­wy dla oni­ro­nau­tów (1998–2018) z udzia­łem Rober­ta Rybic­kie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Pozostaje tylko miłosierdzie

wywiady / o książce Dawid Mateusz Konrad Góra Robert Rybicki

Roz­mo­wa Kon­ra­da Góry i Dawi­da Mate­usza z Rober­tem Rybic­kim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Pod­ręcz­nik nauko­wy dla oni­ro­nau­tów (1998–2018), wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 mar­ca 2018 roku.

Więcej

Podręcznik naukowy dla onironautów (2)

utwory / zapowiedzi książek Robert Rybicki

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Pod­ręcz­nik nauko­wy dla oni­ro­nau­tów Rober­ta Rybic­kie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 mar­ca 2018 roku.

Więcej

Podręcznik naukowy dla onironautów (1)

utwory / zapowiedzi książek Robert Rybicki

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Pod­ręcz­nik nauko­wy dla oni­ro­nau­tów Rober­ta Rybic­kie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 mar­ca 2018 roku.

Więcej