recenzje / ESEJE

Karol Maliszewski, Po debiucie

Agnieszka Wolny-Hamkało

Recenzja Agnieszki Wolny-Hamkało z książki Po debiucie. Dziennik krytyka Karola Maliszewskiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Czło­wiek, do któ­re­go figu­ra języ­ko­wa „pochy­la się nad tek­stem” pasu­je dosko­na­le. Kry­ty­ko­wa­no go za zbyt­nią pobłaż­li­wość wobec adep­tów trud­nej sztu­ki skła­da­nia słów, za opie­kę nad duszycz­ka­mi, któ­re nie roku­ją. A on po pro­stu uwa­żał, że pisa­nie wier­szy ma war­tość samą w sobie – choć­by tyl­ko dla twór­cy, bo nie­ko­niecz­nie dla świa­ta. Drwił z usta­lo­nych hie­rar­chii, z jed­na­ko­wą uwa­gą stu­diu­jąc poezję auto­rów przed debiu­tem i tek­sty lite­rac­kich gwiazd. Poma­gał zaist­nieć żół­to­dzio­bom.

Karol Mali­szew­ski, bo to o nim mowa, wydał wła­śnie książ­kę z pogra­ni­cza gatun­ków – po czę­ści rzecz kry­tycz­no­li­te­rac­ką, po czę­ści dzien­nik kry­ty­ka i poety. Ale tak­że doku­ment epo­ki ana­li­zu­ją­cy mecha­ni­zmy rzą­dzą­ce współ­cze­snym poetyc­kim „ryn­kiem” w Pol­sce. Moż­na by powie­dzieć, że Mali­szew­ski upra­wia socjo­lo­gię poezji, psy­cho­lo­gię poezji, gdy­by nie to, że nie do koń­ca się dystan­su­je, pozo­sta­jąc wewnątrz, uczest­ni­cząc w tych wszyst­kich pro­ce­sach i pod­da­jąc się im. Nie ma wąt­pli­wo­ści – to naj­więk­szy mizan­trop mło­dej poezji i jej dobry duch zara­zem.

Dla wie­lu mło­dych poetów Mali­szew­ski stał się pierw­szym selek­cjo­ne­rem do świa­ta poetyc­kich śro­do­wisk czy pre­sti­żo­wych cza­so­pism lite­rac­kich. Będę Pana odkry­ciem – piszą do nie­go w listach. – Niech Pan poka­że mnie świa­tu. Wiem, że Pan może to zro­bić.

Mali­szew­ski daje duży kre­dyt zaufa­nia, ma cier­pli­wość i szu­ka cie­płych słów. Wyszu­ku­je w zesta­wie mar­nych wier­szy cho­ciaż jeden prze­świt, zapo­wiedź cze­goś więk­sze­go, obraz, o któ­rym będzie moż­na napi­sać w zwrot­nej kore­spon­den­cji: „idź pan w tę stro­nę”.

Wie­rzy w tera­peu­tycz­ną moc poezji. Tym trud­niej mu pisać: „gra­fo­ma­nia”, „niech Pan się zaj­mie czymś innym”. Bo prze­cież gra­fo­ma­nię upra­wia­ją zawzię­cie czę­sto wspa­nia­li, mądrzy, wraż­li­wi ludzie. Część z nich podej­mie wal­kę – czy­ta, pra­cu­je, dopra­co­wu­je się cze­goś. Nie­któ­rych mło­dych poetów, któ­rych moż­na by nazwać ucznia­mi Karo­la Mali­szew­skie­go, czy­ta­my w pra­sie lite­rac­kiej. Ich książ­ki moż­na kupić w „dobrych księ­gar­niach” w całej Pol­sce.

Wła­śnie ta kore­spon­den­cja jest naj­cie­kaw­szą stro­ną „Po debiu­cie”. Ile bez­czel­no­ści i odwa­gi trze­ba, żeby się tak poda­wać na tale­rzu jak ci mło­dzi ludzie. Ile wia­ry, żeby debiu­to­wać. A czy łatwo debiu­to­wać w Pol­sce? Za łatwo. Bowiem sztu­ka pole­ga nie na tym, żeby jak naj­szyb­ciej opu­bli­ko­wać książ­kę, ale na tym, żeby zro­bić to jak naj­póź­niej. świad­czą o tym książ­ki trzech wybit­nych poetów, któ­rzy nie doj­rze­wa­li na naszych oczach – wypu­ści­li w świat debiu­ty moc­ne, doj­rza­łe, zna­ko­mi­te: Mar­cin Świe­tlic­ki, Andrzej Sosnow­ski, Tade­usz Pió­ro.

Ale cóż, każ­dy chciał­by mieć tę wyma­rzo­ną książ­kę („wydać książ­kę i umrzeć”), wizy­tów­kę czy prze­pust­kę do świa­ta wiel­kiej poezji. Ale to dopie­ro począ­tek, bo – jak mawia­ją – naj­trud­niej­sza jest dru­ga książ­ka. I tak dalej.

Czy jesteś gotów / goto­wa na ciąg dal­szy zaba­wy w kot­ka i mysz­kę, ciąg dal­szy zabaw­nych i tra­gicz­nych nie­po­ro­zu­mień, na pasmo spro­sto­wań już na zawsze i do koń­ca? – pyta Mali­szew­ski twór­cę „przed debiu­tem”. I zaraz doda­je: Przede wszyst­kim szy­kuj się na zapo­mnie­nie, wyklu­cze­nie, opusz­cze­nie. Każ­dy inny wariant przyj­muj z nie­do­wie­rza­niem.

Na pierw­szy rzut oka książ­ka Mali­szew­skie­go może się wydać bez­ład­na – szki­ce z róż­nych miejsc i cza­sów prze­mie­sza­ne z lista­mi, wła­sną reflek­sją, pamięt­ni­kiem kry­ty­ka. Ale moż­na ją czy­tać jako sze­ro­ko zakro­jo­ną opo­wieść o poezji. A sko­ro sam autor gra tak róż­ne role – jest poetą, pro­za­ikiem i kry­ty­kiem, ani­ma­to­rem, per­ma­nent­nym człon­kiem roz­ma­itych jury, bada­czem – róż­no­ra­kość mate­ria­łu może być atu­tem.

Mali­szew­ski jest odważ­ny i pisze, co myśli, nie oglą­da­jąc się na śro­do­wi­sko­we ani­mo­zje. Z czu­ło­ścią dla wier­szy i poko­rą. Sta­ra się otwie­rać je deli­kat­nie, żeby nie uro­nić ich tajem­ni­cy.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Gaze­ty Wybor­czej”. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Agnieszka Wolny-Hamkało

Urodzona 24 lutego 1979 roku we Wrocławiu. Poetka, publicystka. Współpracuje m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Polityką” i „Lampą”. Mieszka we Wrocławiu.

Powiązania