recenzje / ESEJE

Każde zwierzę chce mieć swój pomnik

Przemysław Koniuszy

Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Wielkie, pobrudzone, zachwycone zwierzę Jarosława Iwaszkiewicza w wyborze Jacka Dehnela.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wiel­kie, pobru­dzo­ne, zachwy­co­ne zwie­rzę to już dzie­wią­ty tom cyklu „44. Poezja pol­ska od nowa” będą­cy ini­cja­ty­wą, któ­rej celem jest skon­fron­to­wa­nie twór­czo­ści kla­sy­ków z ich „odpo­wied­ni­ka­mi” współ­cze­sny­mi. Za pomo­cą tej książ­ki spo­ty­ka­ją się dwaj odmien­ni twór­cy: Jaro­sław Iwasz­kie­wicz i Jacek Deh­nel. Gdy jeden umie­rał dru­gi wła­śnie przy­cho­dził na świat.

Utwo­ry tutaj zapre­zen­to­wa­ne to poezja pytań i meta­fo­rycz­nych odpo­wie­dzi. Czym jest „To”? Czym jest jesień? Zapew­ne nie­bem, na któ­rym wid­nie­ją dwa bez­kre­sne ”różo­we pasma” i ”dwa czar­ne odla­tu­ją­ce pta­ki”, przy­po­mi­na­ją­ce nam o nasta­niu cze­goś nowe­go. Świat wykre­owa­ny na kar­tach tego tomu ma jasno okre­ślo­ne gra­ni­ce w sfe­rze emo­cji. Już pierw­szy wiersz (”Pro­ver­bium”) jest tego ide­al­nym przy­kła­dem. Opi­su­jąc praw­do­po­dob­nie począ­tek jakie­goś przy­ję­cia poeta pod­kre­śla, że w tej alter­na­tyw­nej rze­czy­wi­sto­ści ”nikt się nie śmie­je” (choć wszy­scy się uśmie­cha­ją), wszy­scy się smu­cą (choć ”nikt nie roz­pa­cza”), wszy­scy się nawza­jem lubią (choć nikt się nie ”kocha”). Wyra­zi­ście wyty­czo­na linia demar­ka­cyj­na (pomię­dzy tym co total­ne a co czę­ścio­we) pozwa­la czy­tel­ni­ko­wi już na samym począt­ku nazwać te liry­ki poezją momen­tu. Gdy mło­dzi ludzie z wier­sza ”Ogrod­nicz­ki” w idyl­licz­nym świe­cie pod­le­wa­ją kwia­ty, na sce­nę teatru świa­ta wkra­cza ”rycerz czar­ny”, śmierć z ”kosą w dło­ni”. Nie ata­ku­je, nie zabie­ra ich do swo­je­go kró­le­stwa, lecz cze­ka i uważ­nie obser­wu­je mło­dzień­czą radość. Według poety czło­wiek umyśl­nie się ogra­ni­cza, bro­niąc się w ten spo­sób przed zauwa­że­niem u swo­jej gene­ra­cji upad­ku prze­ja­wia­ją­ce­go się ”zani­kiem zdol­no­ści wizyj­nych”. To wła­śnie nie pozwa­la nam wspie­rać codzien­no­ści wyobraź­nią, wymu­sza na nas obco­wa­nie z bła­host­ka­mi. W uni­wer­sum Iwasz­kie­wi­cza tyl­ko morze i nie­bo są sym­bo­la­mi poko­ju, wszyst­ko inne wzy­wa nato­miast do woj­ny.

Jaro­sław Iwasz­kie­wicz uwa­ża, że nie­moż­li­wym jest napi­sa­nie tak pięk­nych wier­szy jak te, któ­re znaj­du­ją się w mózgu. Jeże­li już powsta­nie pew­na namiast­ka praw­dzi­we­go pięk­na to jest ona nie­trwa­ła, jak wszyst­ko to, co uwiel­bia­ne: ”kocha­ni / jak pręd­ko wie­trze­ją ich wier­sze // moje zwie­trza­ły zanim je napi­sa­łem”. W swych utwo­rach pozo­sta­wia tak­że opi­nie na temat twór­czo­ści innych poetów. Sone­ty Tet­ma­je­ra są dla nie­go ”bar­dzo pięk­ne”, a rymy Staf­fa wyda­ją się mu być tyl­ko ”szczę­śli­wym tra­fem”. Nie waha się tak­że przed oce­nia­niem osób sobie nie­zna­nych. Tych, któ­rzy pró­bu­ją wyra­zić praw­dzi­we pięk­no nazy­wa mor­der­ca­mi. W jego prze­ko­na­niu tego typu czy­ny są czymś zuchwa­łym i nie­ste­ty ska­za­nym na poraż­kę.

Naj­bar­dziej inte­re­su­ją­cy­mi ele­men­ta­mi tego zbio­ru są dwa cykle poetyc­kie: ”Skąd widzie­li­śmy Tatry”, w któ­rym autor for­mu­łu­je ”plan” sone­tów o Tatrach widzia­nych z róż­nych per­spek­tyw oraz ”L’a­mo­ur cosa­que”, będą­cy opi­sem sil­nej miło­ści zakoń­czo­nej z powo­du nasta­nia jesie­ni. Pod­miot lirycz­ny tych wier­szy jest ego­ty­kiem oto­czo­nym wyłącz­nie przy­jem­ny­mi wyda­rze­nia­mi, któ­re z per­spek­ty­wy całej ludz­ko­ści są bła­he. Ją inte­re­su­ją ele­men­ty ukry­te, zdo­mi­no­wa­ne przez ciem­ność, a nie róż­no­barw­ne kra­jo­bra­zy. I wła­śnie z tego powo­du ”Smut­ni są ludzie”. W tym duchu poja­wia­ją się tak­że roz­my­śla­nia utrzy­ma­ne w tona­cji egzy­sten­cja­li­zmu. Wykre­owa­ny przez poetę świat posia­da ”Boga Zgo­dy”, lecz ten bez­dy­sku­syj­nie nie wyra­ża przy­zwo­le­nia na nasta­nie życia. Boha­ter tych wier­szy zasta­na­wia się ”Czy życie jest snem?” lecz od razu zre­zy­gno­wa­ny doda­je ”To mnie nie obcho­dzi”. Choć oglą­da się wstecz i bada swo­ją prze­szłość to widzi tam tyl­ko prze­past­ną ciem­ność i dłu­gą dro­gę, któ­rą uda­ło mu się już jakimś cudem prze­być. Bytu­je cał­ko­wi­cie poza tym co real­ne. Jest ponad pseu­do­in­te­lek­tu­al­ny­mi roz­my­śla­nia­mi nad tym co tu i teraz. On trwa wraz z poezją, nie­ro­ze­rwal­nie. Śmierć nie jest w jego wyobra­że­niach wiecz­nym snem, lecz nie­koń­czą­cą się pobud­ką, po któ­rej nie nastą­pi ponow­ne zaśnię­cie.

W chwi­li, gdy wszy­scy bie­gną Iwasz­kie­wicz (zapre­zen­to­wa­ny w tym tomie) stoi, trwa jak posąg i cze­ka na nadej­ście chwi­li, któ­rą będzie mógł opi­sać. To poeta chcą­cy zaska­ki­wać. Głów­ną tezą jego filo­zo­fii życio­wej jest to, że wszyst­ko co go ota­cza jest szczę­ściem. Tym samym naka­zu­je swym czy­tel­ni­kom, aby tak jak i on swe­mu oto­cze­niu bacz­nie się przy­glą­da­li. Este­tyzm według nie­go jest złud­nym wymy­słem. Pew­ne­go razu pisze: ”Jak brzyd­kie są sta­re sło­wa / Jak pięk­ne są nowe sło­wa”. Bez jakich­kol­wiek emo­cji zauwa­ża, że ”for­ma” jest przy­ja­zna wyłącz­nie dla twór­cy dopó­ki zdo­ła ona pomie­ścić wszyst­kie ”myśli i wier­sze”. Jeże­li tak się nie dzie­je to umysł opa­no­wu­je roz­pacz, strach i ból z powo­du nasta­nia tego co nie­spo­dzie­wa­ne i destruk­cyj­ne. Zatem jeże­li coś nie jest pew­ne to nie war­to się w to anga­żo­wać. Wier­sze są dla nie­go ozdo­ba­mi, sym­bo­la­mi ”śmier­tel­nych zapa­sów”, wal­ki pomię­dzy tym co chwi­lo­we i odwiecz­ne, nie­skoń­czo­ne. Sku­pia się w nich na szcze­gó­łach i dzię­ki temu wła­śnie w jego poezji nie­prze­mi­jal­ność pięk­na per­ły i atła­su pod­nie­sio­na jest do ran­gi naj­więk­sze­go para­dok­su XX-wiecz­nej poezji. To sam autor jest tytu­ło­wym stwo­rem. To on panu­je nad wszyst­kim tym co ma wady, jest znisz­czo­ne, lecz nadal dzia­ła i speł­nia swo­ją rolę. Jak wyzna­je: ”i ja na tym leżę / Jak wiel­kie, pobru­dzo­ne, zachwy­co­ne zwie­rzę”.

Jacek Deh­nel, autor wybo­ru i posło­wia, jest prze­ko­na­ny, że Jaro­sław Iwasz­kie­wicz na zawsze pozo­sta­nie ”mię­dzy wiel­ki­mi”, a każ­de następ­ne poko­le­nie będzie zobli­go­wa­ne do ponow­ne­go, siłą rze­czy odmien­ne­go, odczy­ta­nia jego twór­czo­ści. Autor ”Satur­na” dekla­ru­je, iż niniej­szy wybór jest cał­ko­wi­cie subiek­tyw­ny, a jego celem było wyłącz­nie zapre­zen­to­wa­nie utwo­rów sobie naj­bliż­szych i we wła­snym odczu­ciu naj­pięk­niej­szych, bez pozo­rów doko­na­nia nauko­we­go ”prze­kro­ju” boga­tej twór­czo­ści tego Ska­man­dry­ty. Jego zda­niem Iwasz­kie­wicz jest pisa­rzem ”nie­rów­nym”, nie­ste­ty w nega­tyw­nym tego sło­wa zna­cze­niu. Wie­le ze wspa­nia­łych frag­men­tów jego dorob­ku sąsia­du­je z ele­men­ta­mi zupeł­nie ”spa­pra­ny­mi”. Są one według nie­go dowo­dem na hoł­do­wa­nie przez poetę ”sty­li­sty­ce, któ­ra już w latach jego mło­do­ści była przy­ję­ta tyl­ko na głę­bo­kiej pro­win­cji”. Jacek Deh­nel uczci­wie nie waha się zarów­no kry­ty­ko­wać jak i chwa­lić. Twór­czość Jaro­sła­wa Iwasz­kie­wi­cza podzi­wia mię­dzy inny­mi za ”kunsz­tow­ne pomy­sły”, lecz rów­no­cze­śnie gani ją za ”nie­straw­ność” i odpy­cha­ją­ce sfor­mu­ło­wa­nia. Nazy­wa go ”fatal­nym poetą” o gro­te­sko­wej ambi­cji i ”iry­tu­ją­cym” prze­ko­na­niu o wła­snej wyjąt­ko­wo­ści. Idzie nawet dalej pisząc: ”(…) na Boga, gdy­by Iwasz­kie­wicz mógł usta­wić swo­je popier­sia, gdzie popad­nie, to prze­cież by się nie zawa­hał!”. Wszyst­ko to sąsia­du­je z tego typu oce­na­mi: ”Rów­no­cze­śnie przez wszyst­kie te lata tra­fia­ły się Iwasz­kie­wi­czo­wi wier­sze genial­ne. Ożyw­cze, nie­ocze­ki­wa­ne, czy­ste”. W rozu­mie­niu Jac­ka Deh­ne­la tek­sta­mi ”nie­ty­po­wy­mi” Iwasz­kie­wi­cza są wła­śnie te nie­zwy­kłe, nie­ste­ty rzad­ko spo­ty­ka­ne, prze­ja­wy poetyc­kie­go geniu­szu. Lecz na koniec poja­wia się wzbu­dza­ją­ca pew­ne nadzie­je kon­klu­zja: ”Ale wszyst­ko to bled­nie przy jego naj­do­sko­nal­szych wier­szach; wiel­ka poezja unie­waż­nia ska­zy”.


Tekst pier­wot­nie uka­zał się na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka. Dzię­ku­je­my Auto­ro­wi za wyra­że­nie zgo­dy na ponow­ną publi­ka­cję.

O autorze

Przemysław Koniuszy

Krytyk literacki. Publikuje w czasopismach i na stronie szelestkartek.pl.

Powiązania