recenzje / KOMENTARZE

Skromne miejsce dla syna Hrudnychy

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Autorski komentarz Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, towarzyszący wydaniu książki Gdyby ktoś o mnie pytał, która ukazała się w Biurze Literackim 11 marca 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Od wie­lu lat pra­cu­ję nad histo­rią XIX i XX-wiecz­nej poezji pol­skiej, któ­rej pew­nie nie napi­szę. Ale lubię poru­szać się na obrze­żach i pery­fe­riach. Może dla­te­go, że do pięt­na­ste­go roku życia posłu­gi­wa­łem się języ­kiem cha­chłac­kim, czy­li mie­sza­ni­ną języ­ka pol­skie­go i ukra­iń­skie­go.

Wycho­wa­łem się pośród depor­to­wa­nych uni­tów w Olsz­tyń­skiem i pośród rodzin pol­skich w Prze­my­skiem, któ­re po 1947 roku zaak­cep­to­wa­ły nie­obec­ność unic­kich sąsia­dów. Przy­lgną­łem do pol­skich war­to­ści, nie odrzu­ca­jąc i nie negu­jąc tam­tych, choć o tym, że jestem „wnu­kiem rezu­na”, dowie­dzia­łem się mniej wię­cej jako pięt­na­sto­la­tek.

Pod każ­dym wzglę­dem ukształ­to­wa­ła mnie pol­ska bab­cia Kata­rzy­na Hru­dnio­wa, żona rezu­na, któ­ra podzie­li­ła los depor­to­wa­nych uni­tów. Chciał­bym jej dzi­siaj, wobec Pań­stwa, podzię­ko­wać za wszyst­ko, co od niej ode­bra­łem. To jej zawdzię­czam umi­ło­wa­nie języ­ka ojczy­ste­go, to za jej pie­nią­dze (z utar­gu na giżyc­kim ryn­ku) mogłem kupić pierw­sze książ­ki poetyc­kie. Tomi­ki Erny Rosen­ste­in, Tade­usza Nowa­ka i Sta­ni­sła­wa Esde­na-Temp­skie­go.

Była pro­stą kobie­tą z Wól­ki Kro­wic­kiej. Ze wsi luba­czow­skiej w Prze­my­skiem. Zwią­za­ła się z uni­tą z sąsied­niej Boro­wej Góry, z ukra­iń­skim nacjo­na­li­stą, któ­ry wraz z upo­wca­mi spa­lił jej rodzin­ną wieś w kwiet­niu 1944 roku. Zamor­do­wa­no wte­dy m.in. 24-let­nie­go Woj­cie­cha Tka­czy­szy­na. Z rodzi­ny moje­go spo­lo­ni­zo­wa­ne­go ojca o sta­rym przy­dom­ku Dyc­ki.

Bab­cia Hru­dnio­wa nigdy nie upo­ra­ła się z prze­szło­ścią. Z tra­ge­dią, któ­ra prze­ora­ła świat jed­nych i dru­gich. Ale nauczy­ła mnie, że prze­szłość może być two­rzy­wem lite­rac­kim. Może być opo­wie­ścią. Frag­men­tem mniej­szej lub więk­szej opo­wie­ści.

Dziś chciał­bym Pań­stwu wyznać, iż moja opo­wieść (przy wszyst­kich swo­ich ogra­ni­cze­niach) jest opo­wie­ścią w języ­ku pol­skim, mimo że bab­cia i mat­ka do 1962 roku roz­ma­wia­ły na co dzień w języ­ku ukra­iń­skim. Pod­kre­ślam, że w gąsz­czu rodzin­nych splą­tań i uwi­kłań zna­la­złem wła­sną ścież­kę. Wyłącz­nie w pol­sz­czyź­nie. Pomo­gła mi w tym bab­cia Kata­rzy­na Hru­dnio­wa, żona rezu­na Myko­ły.

Przez wie­le lat musia­łem opie­ko­wać się cho­rą psy­chicz­nie mat­ką. Jej ojciec Myko­ła oka­zał się „ban­de­row­cem”, „upo­wcem”, „sie­kier­ni­kiem” i „rezu­nem”, mat­ka nato­miast, któ­ra wró­ci­ła w Prze­my­skie w 1962 roku, sta­ła się „ban­de­rów­ką”, „cór­ką ban­de­row­ca”. Nigdy nie mogłem się z tym pogo­dzić.

Jako pol­ski chło­piec nie umia­łem pogo­dzić się z masko­wa­ną lub nie­ma­sko­wa­ną nie­życz­li­wo­ścią wobec mojej mat­ki. Z odrzu­ce­niem, z wyklu­cze­niem, z jej dotkli­wym osa­mot­nie­niem. To wszyst­ko roze­gra­ło się na moich oczach. I to wszyst­ko powo­li wpro­wa­dzi­łem do tek­stów.

Jako pol­ski poeta nie mam chy­ba innych ambi­cji. Pra­gnę zale­d­wie zre­ha­bi­li­to­wać Hrud­ny­chę, moją unic­ką mat­kę, któ­rą zaszczu­to i skrzyw­dzo­no, któ­rą skrzyw­dził mój ojciec, opo­wia­da­jąc się po lac­kiej stro­nie. W lite­ra­tu­rze praw­do­po­dob­nie moż­na zre­ha­bi­li­to­wać ban­de­rów­kę. Zwłasz­cza w naszej poezji, w któ­rej na pew­no znaj­dzie się skrom­ne miej­sce dla syna Hrud­ny­chy, czy­li dla kogoś takie­go, jak ETD.

O autorze

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Ur. w 1962 r. w Wólce Krowickiej koło Lubaczowa. Poeta. Laureat m.in. Nagrody Literackiej im. Barbary Sadowskiej (1995), Nagrody Niemiecko-Polskich Dni Literatury w Dreźnie (1998), Huberta Burdy (2007), dwukrotnie Nagrody Literackiej Gdynia (2006 i 2009), Nagrody Literackiej Nike (2009) oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” (2012), którą otrzymał ponownie w 2020 r. za całokształt twórczości. Członek kapituły Poznańskiej Nagrody Literackiej. Mieszka w Warszawie.

Powiązania