recenzje / ESEJE

Kim ona jest, co podmiot ma?

Dawid Mateusz

Impresja Dawida Mateusza na temat zestawu wierszy wszystkie moje lesby sprzedam do porno Zuzanny Strehl, laureatki 15. edycji Połowu.

Moż­na by się zasta­na­wiać, czy to, co sta­no­wi o sile zesta­wu wszyst­kie moje les­by sprze­dam do por­no Zuzan­ny Strehl, nie jest mie­czem obo­siecz­nym. Mamy tu do czy­nie­nia z bar­dzo wyra­zi­stą boha­ter­ką i na tyle sil­ną poku­są utoż­sa­mia­nia jej z autor­ką, że – podej­rze­wam – może to nie­co kom­pli­ko­wać odbiór i rodzić fru­stra­cję tej ostat­niej. Może­my też z łatwo­ścią sobie tę boha­ter­kę (począw­szy od płci wła­śnie) wyobra­zić, roz­po­znać jej wiek, tem­pe­ra­ment czy nawet orien­ta­cję sek­su­al­ną. To z kolei może narzu­cać pew­ne ocze­ki­wa­nia, z któ­ry­mi trze­ba będzie sobie jakoś w przy­szło­ści radzić.

To wszyst­ko jed­nak jest kwe­stią odbio­ru i nie doty­czy same­go pisa­nia. W tego rodza­ju poety­ce podob­ne lawi­ro­wa­nie na wyso­kiej linie i gra ze swo­ją wykre­owa­ną posta­cią nie­sie zapew­ne te zagro­że­nia, jed­nak przede wszyst­kim jest wiel­ką siłą i umie­jęt­no­ścią, któ­rą czę­sto naby­wa się ze sta­żem. Tutaj mamy to – o zgro­zo – wręcz od same­go począt­ku przy­go­dy Zuzan­ny Strehl z pisa­niem.

To świa­do­me usta­wie­nie gło­su wobec spraw inte­re­su­ją­cych boha­ter­kę i celo­wa jej kre­acja są wręcz zadzi­wia­ją­ce, szcze­gól­nie jeże­li weź­mie­my pod uwa­gę kil­ka zdań z roz­mo­wy z autor­ką prze­pro­wa­dzo­nej przez Karo­li­nę Kapu­stę. Od same­go począt­ku zde­rza­my się z tym, na co nie­któ­rzy pra­cu­ją lata­mi, i to nie zawsze z zado­wa­la­ją­cym efek­tem koń­co­wym. Nie może­my też w żaden spo­sób zarzu­cić poet­ce wtór­no­ści i kro­cze­nia po śla­dach swo­ich mistrzyń czy mistrzów (tutaj rzu­ca się w uszy fra­za Mar­ty Pod­gór­nik), od począt­ku bowiem mamy do czy­nie­nia z gło­sem osob­nym i na tyle cha­rak­te­ry­stycz­nym, że trud­nym do pomy­le­nia z kim­kol­wiek.

Nie mam poję­cia, jak będzie wyglą­dać poezja Zuzan­ny Strehl za 10, 20, 30 lat. Nie wiem, jaką dro­gę wybie­rze, pewien jestem tyl­ko ska­li talen­tu, z jakim mamy do czy­nie­nia, i jedy­ne, cze­go mogę życzyć autor­ce, to umie­jęt­no­ści zdej­mo­wa­nia z sie­bie pre­sji ocze­ki­wań, któ­re już się poja­wia­ją i będą poja­wiać, a to jedy­ne, co ją może w jakiś spo­sób blo­ko­wać.

Pod­czas mojej juror­skiej przy­go­dy z Poło­wem nie­zwy­kle rzad­ko poja­wiał się zestaw, któ­ry wła­ści­wie trud­no było sko­men­to­wać, do któ­re­go trud­no było cokol­wiek dodać. W takich momen­tach naj­chęt­niej zosta­wił­bym takie­go auto­ra czy taką autor­kę z samym/samą sobą i pocze­kał spo­koj­nie kil­ka lat na dal­sze efek­ty pra­cy (do któ­rej bym naj­wy­żej zachę­cił). Rzad­ko chęć udzie­le­nia kon­kret­nych rad prze­gry­wa z czy­tel­ni­czą cie­ka­wo­ścią wobec tego, co będzie dalej. I pozo­sta­je mi tyl­ko cie­szyć się, że to jest wła­śnie taki przy­pa­dek.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry, Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go i Spor­tu pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry – pań­stwo­we­go fun­du­szu celo­we­go.

 

O autorze

Dawid Mateusz

Urodzony w 1986 roku. Publikował w licznych pismach zwartych i ulotnych. Podejmował wiele, mniej lub bardziej udanych inicjatyw kulturalnych. Jest autorem debiutanckiej Stacji wieży ciśnień (2016), która ukazała się nakładem Biura Literackiego. Mieszka w Krakowie.

Powiązania