recenzje / ESEJE

Klonowanie z pamięci

Konrad Wojtyła

Recenzja Konrada Wojtyły z książki Wojaczek wielokrotny.

Biuro Literackie

Histo­ria Rafa­ła Wojacz­ka przy­po­mi­na histo­rię Tita­ni­ca. Kon­sta­ta­cja ta, choć ryzy­kow­na, ma swo­je uza­sad­nie­nie przy zało­że­niu, że nie o para­le­lę wiel­ko­ści tu idzie, ile raczej o nagłe pój­ście na dno i kon­se­kwen­cje „bio­gra­ficz­nej” kata­stro­fy. O labo­ra­to­ryj­ne grze­ba­nie w pamię­ci, o poszu­ki­wa­nie ostat­nich świad­ków, wresz­cie o cele­bro­wa­nie miejsc, deta­li, pamią­tek i tan­tycz­nych prze­strze­ni. Dogłęb­ne bada­nia, retro­spek­cje, cha­rak­te­ry­sty­ki, son­do­wa­nie, opi­sy­wa­nie, wydo­by­wa­nie na powierzch­nię skraw­ków prze­szło­ści. Tka­nie życio­ry­sów, usta­la­nie naj­prost­szych fak­tów, dat i godzin, minut i sekund, a wszyst­ko po to, by odwzo­ro­wać i przy­swo­ić obraz spek­ta­ku­lar­ne­go upad­ku; „poprzez roz­przę­że­nie wszyst­kich zmy­słów dojść do nie­wia­do­me­go”, zro­zu­mieć mecha­ni­zmy nie­do­po­wie­dzia­ne­go. Więc znów idzie o praw­dę. Mimo że Woja­czek się zwie­lo­krot­nił, mimo że mul­ti­pli­ku­ją się omó­wie­nia kry­tycz­ne, pęcz­nie­ją tomy wier­szy zebra­nych, a na kino­wym pro­jek­to­rze zamiast wie­lo­wy­mia­ro­wych gwiaz­dek kurzu, lądu­ją reszt­ki prze­so­lo­ne­go popcor­nu. Jak­żeż to brzmi? W imię praw­dy poeta z Miko­ło­wa jest wzna­wia­ny i odna­wia­ny, a po wie­lo­kroć rewi­ta­li­zo­wa­ny pomnik suk­ce­syw­nie obra­sta kolej­ną war­stwą błysz­czą­cej paty­ny. Zain­te­re­so­wa­nie bio­gra­fią auto­ra Sezo­nu i jego twór­czo­ścią zda­je być się nawet więk­sze, niż­by sam Woja­czek przed laty kal­ku­lo­wał. Nie prze­li­czył się w swym wizjo­ner­stwie. Teraz, choć „nie­śmier­tel­ność jest spra­wą smut­ną i głu­pią” – nasz boha­ter jedzą­cy gów­na – rze­czy­wi­ście jest wiel­kim Poetą. Odzia­ny w sza­tę kla­sy­ka od cza­su do cza­su wychy­la się z „kępy swej śmier­ci i trzy­ma­jąc się kobie­cej pier­si Nie­ba […] jaw­no­grze­szy”.

„Naj­mniej nie­praw­do­po­dob­na jest praw­da. Żeby uczy­nić praw­dę praw­do­po­dob­niej­szą, trze­ba dodać do niej tro­chę kłam­stwa” – pisał w Bie­sach Fio­dor Dosto­jew­ski. Pas­sus ten mógł­by odzwier­cie­dlać filo­zo­fię two­rze­nia legen­dy Rafa­ła Wojacz­ka. To, co jed­nak przez lata słu­ży­ło zręcz­nym „lite­rac­kim” mani­pu­la­cjom i kłam­stwu, po latach musia­ło zostać prze­war­to­ścio­wa­ne. Uło­żo­ne na nowo. Wyda­wa­ło­by się, że aby opo­wie­dzieć całą „praw­dę” o Wojacz­ku, trze­ba przede wszyst­kim tej „praw­dzie” zaprze­czyć. Trze­ba zakwe­stio­no­wać wszyst­ko to, co już było. Od począt­ku do koń­ca: Rafa­ła w Rafa­le, Wojacz­ka w Wojacz­ku, poezję w Wojacz­ku i Wojacz­ka w poezji… Uro­dzić go na nowo. Stwo­rzyć na pod­sta­wie potwier­dzo­nych fak­tów, dat i sto­su róż­ne­go rodza­ju papie­rów. Pod­dać kry­tycz­nej ana­li­zie wszyst­kie dotych­cza­so­we rela­cje, opo­wie­ści świad­ków, wspo­mnie­nia przy­ja­ciół czy baj­du­rze­nie wro­gów. W tym sza­leń­stwie jest meto­da? Czy po trzy­dzie­stu sied­miu latach od śmier­ci Wojacz­ka, to w ogó­le moż­li­we? Sta­ni­sław Bereś i Kata­rzy­na Bato­ro­wicz-Woło­wiec kom­po­nu­jąc Wojacz­ka wie­lo­krot­ne­go wie­dzie­li, że na usta­le­nie praw­dy – jest zde­cy­do­wa­nie za póź­no. Wie­dzie­li też, że zre­kon­stru­owa­nie „cało­ści” Wojacz­ka nie będzie moż­li­we. Zawsze będzie wymy­kał się z rąk, zawsze znaj­dzie się jakiś pią­ty kąt nie­pa­mię­ci. Mimo wszyst­ko – jak moż­na wyczy­tać we wstę­pie – „posta­no­wi­li zbli­żyć się do «czar­nej skrzyn­ki», czy­li histo­rii życia i śmier­ci Wojacz­ka i poszu­kać odpo­wie­dzi na pyta­nia o przy­czy­ny i prze­bieg tej tra­gicz­nej w skut­kach sza­mo­ta­ni­ny”. Inten­cje bar­dzo czy­tel­ne i z przy­czyn natu­ral­nych nie­zwy­kle oczy­wi­ste. To ostat­ni moment na zebra­nie w nik­czem­ną całość okru­chów pamię­ci. Wszy­scy wie­dzą, że wkrót­ce pozo­sta­ną już tyl­ko wier­sze. Trze­ba zatem reani­mo­wać to, co jesz­cze pozo­sta­ło, bo „świad­ko­wie spek­ta­kli bądź psy­cho­dram z Wojacz­kiem w roli głów­nej (wszyst­ko jed­no w miej­scach publicz­nych czy czte­rech ścia­nach) będą z cza­sem coraz bar­dziej mylić fak­ty, tra­cić pamięć i wresz­cie odcho­dzić”. Wie­lu, któ­rych moż­na by okre­ślić „świad­ka­mi koron­ny­mi”, już ode­szło. Meto­do­lo­gia – jak wyja­śnia Bereś – była pro­sta: na począ­tek odna­leźć wszyst­kich tych, któ­rzy zetknę­li się z Wojacz­kiem i mogą dać świa­dec­two. Prio­ry­te­tem sta­ło się oddzie­le­nie kon­fa­bu­la­cji od fak­tów i nada­nie im oso­bo­wych atry­bu­cji. „Waż­ne więc było dla nas, by opo­wie­ści krą­żą­ce w róż­nych wer­sjach wśród fanów i kole­gów poety, zwłasz­cza pisa­rzy oraz arty­stów, zyska­ły potwier­dze­nie lub zosta­ły zane­go­wa­ne, tra­cąc sta­tus wąt­ków wędrow­nych. […] Ten ogrom­ny tom pozwa­la zatem w mak­sy­mal­nie obiek­tyw­ny spo­sób skon­fron­to­wać śro­do­wi­sko­we legen­dy z zapa­mię­ta­ny­mi fak­ta­mi z życia tego tra­gicz­nie zmar­łe­go poety – naj­cie­kaw­sze­go zda­niem wie­lu kry­ty­ków spo­śród pol­skich poetów «prze­klę­tych», intry­gu­ją­ce­go do dziś bada­czy i mło­de poko­le­nia czy­tel­ni­ków – zarów­no dra­ma­tycz­ną bio­gra­fią, jak i peł­ną napięć i poli­se­mii poezją.”

I tak oto mamy dzie­ło monu­men­tal­ne. Jak pisał Krzysz­tof Siw­czyk („Gaze­ta Wybor­cza”, 29.04.2008) – „nie­zwy­kłą, wcią­ga­ją­cą i odpy­cha­ją­cą jed­no­cze­śnie księ­gę zwie­rzeń, w któ­rej „twór­czość” jest na dru­gim pla­nie. Pierw­sze skrzyp­ce gra w niej «życie»”. Auto­rzy Wojacz­ka wie­lo­krot­ne­go, korzy­sta­jąc z tech­nik wypra­co­wa­nych wcze­śniej przez Szcza­wiń­skie­go, Sro­kow­skie­go, Cuda­ka, Melec­kie­go wresz­cie Kier­ca i same­go Bere­sia, stwo­rzy­li dzie­ło w swej prze­wi­dy­wal­no­ści – nie­po­wta­rzal­ne. 85 prawd, 85 raczej nie­ba­nal­nych spo­wie­dzi. Spo­wie­dzi, któ­re swój praw­dzi­wy wymiar otrzy­mu­ją, gdy oglą­da­my ich zapis na dołą­czo­nej pły­cie DVD. Przed kame­rą nie spo­sób ukryć towa­rzy­szą­cych tak­że i dziś emo­cji, nie spo­sób ukryć łez, roz­dy­go­ta­nych rąk i wypa­lo­ne­go pięt­na, któ­re­go swąd uno­si się jesz­cze nad skó­rą. Szcze­gól­ną magią owia­ne są też zdję­cia wyko­na­ne wpraw­ną ręką Wojacz­ka.

Nie jest moim zamie­rze­niem odkry­wa­nie punk­tów stycz­nych w tej bio­gra­fii i jaskra­we przed­sta­wie­nie tego, co do sie­bie nie pasu­je. Czy­tam tę książ­kę raczej jako swo­iste kom­pen­dium życia i śmier­ci Wojacz­ka, wyłu­sku­jąc z nie­go to, co nie­po­ko­ją­ce, draż­li­we i nie­roz­po­zna­ne. Jest w tych rela­cjach prze­cież wie­le nowych, nie­zna­nych dotąd wąt­ków, nad któ­ry­mi nale­ży i war­to się pochy­lić. To mię­dzy inny­mi one spra­wia­ją, że feno­men Wojacz­ka sta­je się po pro­stu „ludz­ki”. Dla jed­nych istot­ny będzie wątek roz­po­czę­tej i zagu­bio­nej powie­ści „Pią­ta pora roku” czy poemat „Staw­ro­gin”, dla innych opi­nia dra psy­chia­trii Leonar­da Fin­ge­ra unie­moż­li­wia­ją­ca Wojacz­ko­wi ponow­ne zda­wa­nie na stu­dia. Z gąsz­czu róż­no­rod­nych moty­wów ktoś wycią­gnie „dla sie­bie” przy­po­mi­na­ją­ce trans­owe uza­leż­nie­nie związ­ki Wojacz­ka z kobie­ta­mi, kon­flikt z Kar­po­wi­czem w redak­cji „Odry”, zabieg laryn­go­lo­gicz­ny ucha, zwich­nię­cie kost­ki po sko­ku z dru­gie­go pię­tra miesz­ka­nia Sta­ni­sła­wa Cha­ciń­skie­go, wyróż­nie­nie w kon­kur­sie poetyc­kim „Idea Leni­na”, wresz­cie dzia­ła­nia bez­pie­ki pró­bu­ją­cej zwer­bo­wać Wojacz­ka (sic!), czy pogrzeb na cmen­ta­rzu św. Waw­rzyń­ca i pro­ble­my z umiesz­cze­niem trum­ny.

Po raz pierw­szy poja­wia się aż tak wyraź­ny motyw homo­sek­su­al­ny, dowo­dzą­cy, że pro­blem ero­ty­zmu u Wojacz­ka był nie­zwy­kle skom­pli­ko­wa­ny. Zapy­ta­ny o to Bogu­sław Kierc przy­zna­je, że takie skłon­no­ści wca­le by go u Rafa­ła nie zdzi­wi­ły. Jesz­cze wię­cej mówią daw­ni przy­ja­cie­le Wojacz­ka, któ­rzy widząc go z kobie­ta­mi, słu­cha­li póź­niej takich opo­wie­ści. Sty­czeń: „Zda­rzy­ło się też, że jeden z naszych kole­gów pisa­rzy został zaata­ko­wa­ny homo­sek­su­al­nie przez Wojacz­ka, ale odtrą­cił go. Któ­re­goś dnia Woja­czek zaczął w towa­rzy­stwie opo­wia­dać o swo­im homo­sek­su­al­nym epi­zo­dzie ze Stan­ley­em Ścier­skim, kie­dy to poje­cha­li razem na wyciecz­kę i zachcia­ło im się sek­su. Gdy doszedł w swo­jej opo­wie­ści do słów: «Nad­sta­wi­łem mu więc… », byłem napraw­dę zasko­czo­ny, a sam Ścier­ski bar­dzo się zawsty­dził”. Na szcze­gól­ną uwa­gę zasłu­gu­je też wątek wię­zien­ny w życio­ry­sie Wojacz­ka, o któ­rym Kierc wspo­mi­nał już w Praw­dzi­wym życiu boha­te­ra. Dzię­ki Jano­wi Chi­lar­skie­mu – kie­row­ni­ko­wi Ośrod­ka Pra­cy Więź­niów we Wro­cła­wiu pozna­je­my „kuli­sy” odsia­dek nasze­go Gary­’e­go Coope­ra na uli­cy Fioł­ko­wej. Z jed­nej stro­ny sza­no­wa­ny przez współ­więź­niów, z dru­giej skon­flik­to­wa­ny z per­so­ne­lem. Bywa­lec „ciem­nej celi”, ze wsty­du uni­ka­ją­cy prac publicz­nych. „Wia­do­mo, że [jego] sto­su­nek do pra­cy był nagan­ny. Zatem [nastę­po­wa­ło] wie­lo­krot­ne, upo­rczy­we uchy­la­nie się od pra­cy, nie­wy­cho­dze­nie do niej lub też «pod­pie­ra­nie się» na łopa­cie w trak­cie jej trwa­nia”. Z dru­giej stro­ny, poeta przo­do­wał w licz­bie wypo­ży­cza­nych ksią­żek wśród „cha­rak­ter­nia­ków” i w krót­kim cza­sie zyskał sta­tus auto­ry­te­tu i nie­kwe­stio­no­wa­ne­go lide­ra gru­py. Motyw wię­zien­ny rzu­ca też nowe świa­tło na jaw­ne mani­fe­sto­wa­nie poglą­dów poli­tycz­nych Wojacz­ka. Jeśli wie­rzyć Bogu­sła­wo­wi Żura­kow­skie­mu, „Rafał nie był w naj­mniej­szym stop­niu kon­te­sta­to­rem rze­czy­wi­sto­ści poli­tycz­nej”. Tym­cza­sem w wię­zie­niu zmie­nia się, sza­mo­ce. „Woja­czek krzy­czał: Precz z Gomuł­ką! Wy czer­wo­ne pają­ki, ja wam jesz­cze poka­żę! Popa­mię­ta­cie mnie!”. To tu zacho­dzi dziw­na prze­mia­na, któ­rą w swej publi­ka­cji uwzględ­ni tak­że Kierc: Umarł Gustaw, naro­dził się Kon­rad. Oto, jak się rodzi roman­tycz­ny arcyw­zo­rzec!

Kolej­ne rewe­la­cje przy­no­szą też akta sygno­wa­ne przez IPN. Woja­czek do mar­ca 1971 roku figu­ru­je w aktach bez­pie­ki jako ewen­tu­al­ny kan­dy­dat na TW w śro­do­wi­sku mło­do lite­rac­kim. SB kon­tro­lu­je mimo wszyst­ko jego poczy­na­nia przez ZLP i wydział kul­tu­ry Rady Naro­do­wej we Wro­cła­wiu. Osta­tecz­ne – jak się zda­je zre­zy­gno­wa­nie z Wojacz­ka – nastę­pu­je po not­ce spo­rzą­dzo­nej przez TW „Kona­ra”: „Woja­czek zacho­wu­je się nie­po­praw­nie, chu­li­ga­ni, pije, pre­zen­tu­je mało odpo­wie­dzial­ną posta­wę, nie uwa­żam za celo­we dal­sze inte­re­so­wa­nie się jego oso­bą pod kątem ewen­tu­al­ne­go wyko­rzy­sta­nia jego oso­by do naszych potrzeb”.

Skończ­my – banal­nie – na alko­ho­lu, tyl­ko po to, by pod­dać w wąt­pli­wość tezę Jerze­go Pil­cha, któ­ry w swym felie­to­nie („Spi­ry­tus z dże­mem” – Dzien­nik, 23.05.08) pisał: „Otóż Woja­czek mógł­by z tą samą co nie­któ­rzy dzi­siej­si mężo­wie sta­nu wia­ry­god­no­ścią twier­dzić, że zacho­wał umiar, że nie pił, że nie był – to z całą pew­no­ścią – alko­ho­li­kiem. […] Poza tym Woja­czek zwy­czaj­nie był za mło­dy! Za mło­dy na alko­ho­li­ka! Poważ­ny alko­ho­lik musi lata­mi, a nawet dzie­się­cio­le­cia­mi na swą pozy­cję pra­co­wać”. Rela­cje opu­bli­ko­wa­ne w Wojacz­ku wie­lo­krot­nym dowo­dzą cze­goś zupeł­nie inne­go. Z potwier­dzo­nych fak­tów wyni­ka, że Woja­czek już jako sie­dem­na­sto­la­tek tra­fia do porad­ni alko­ho­lo­wej. Zaczy­na pić wyjąt­ko­wo wcze­śnie i moc­no. Naj­pierw „lecą” tanie wina za 3 zło­te, wód­ka elek­tor­ska kupio­na od miej­sco­we­go żula, potem spi­ry­tus sali­cy­lo­wy i woda brzo­zo­wa. „Dotrzy­ma­nie mu tem­pa w piciu było nie­moż­li­we” – powie po latach kole­ga Wojacz­ka z Miko­ło­wa Roman Jam­róz. Wtó­ro­wać mu będą następ­ni: i ci z Miko­ło­wa, i z Kędzie­rzy­na, i z Kra­ko­wa, i z Wro­cła­wia wresz­cie. Może­my dalej utrzy­my­wać, że pijał tyl­ko sok porzecz­ko­wy i przez cały czas kon­tro­lo­wał sytu­ację. Ale po co? Żeby polep­szać wła­sne samo­po­czu­cie, czy two­rzyć nowe mito­lo­gie? W kwiet­niu 1962 roku – czy­li mie­siąc po reje­stra­cji – w cza­sie nie­obec­no­ści rodzi­ców odkrę­ci po raz pierw­szy kur­ki z gazem i prze­tnie prze­gu­by obu rąk w wan­nie. Wszak od począt­ku było wia­do­mo, że „naj­do­sko­nal­szy wiersz o śmier­ci miał być nim samym umar­łym, któ­ry swą śmierć przez wiersz posta­no­wił”.

Wbrew pozo­rom, rola Bere­sia i Bato­ro­wicz-Woło­wiec nie spro­wa­dza się do obse­syj­ne­go sta­wia­nia tych samych pytań, z nadzie­ją, że otrzy­ma­ją podob­ne odpo­wie­dzi. By użyć żar­go­nu elek­trycz­ne­go peł­nią rolę „pół­prze­wod­ni­ków”. Na bie­żą­co wery­fi­ku­ją zbie­ra­ne infor­ma­cje lub poma­ga­ją w usta­la­niu naj­prost­szych fak­tów. Wygrze­bu­ją zapo­mnia­ne wąt­ki i z dzie­cię­cą cie­ka­wo­ścią przy­swa­ja­ją nowe opo­wie­ści. Przy­wo­łu­ją też daw­ne retro­spek­cje i świa­dec­twa, by dzień po dniu, odwzo­ro­wać postać nasze­go boha­te­ra. I choć bra­ku­je w tej księ­dze zwie­rzeń kil­ku istot­nych nazwisk (Kuro­wic­ki, Zadu­ra, Kara­sek) dys­kre­dy­to­wa­nie tu kogo­kol­wiek za cokol­wiek nie ma naj­mniej­sze­go sen­su. Każ­dy z 85 roz­mów­ców zacho­wał w swo­jej pamię­ci obraz odmien­ny, nie­przy­sta­ją­cy i poprzez auten­tycz­ność swo­je­go doświad­cze­nia – nie­po­wta­rzal­ny. Każ­dy z nich, każ­dy z nas ma i będzie miał swo­je­go Wojacz­ka. Wojacz­ka, któ­re­go „czę­ści wspól­ne”, znaj­du­jąc mini­mal­ne potwier­dze­nie w kolej­nych rela­cjach, two­rzą jakąś nie­po­wta­rzal­ną całość, cze­go naj­lep­szym dowo­dem jest lapi­dar­ne kalen­da­rium zamiesz­czo­ne na koń­cu książ­ki. Życie Wojacz­ka uda­ło się „usta­lić” na prze­strze­ni zale­d­wie 11 stron, gdy tym­cza­sem zebra­ne rela­cje zaj­mu­ją bli­sko 600.

Tak oto z poroz­rzu­ca­nych i bra­ku­ją­cych puz­zli uda­ło się auto­rom stwo­rzyć w mia­rę spój­ny i czy­tel­ny obraz. Nale­ży spo­glą­dać na nie­go z poko­rą i sza­cun­kiem, bo już praw­do­po­dob­nie lep­szy nie będzie. Jak i czym wypeł­ni­my bra­ku­ją­ce pola, zale­ży już tyl­ko od nas. Przy­po­mi­na­jąc sobie roz­mo­wę Bere­sia z Kier­cem, myślę, że nie przy­pad­ko­wo poja­wia się tam wątek DNA… Po sklo­no­wa­niu Wojacz­ka, odtwo­rze­nie histo­rii Tita­ni­ca, będzie dzie­cin­nie pro­ste. Ale póki co musi­my liczyć tyl­ko na pamięć.

O autorze

Konrad Wojtyła

Urodzony w 1979 roku – poeta, dziennikarz, krytyk literacki. Wiceprezes Fundacji im. Sławomira Mrożka. Publicysta Radia Szczecin. Wydał pięć tomów poetyckich; ostatnio: może boże (Lubuski Wawrzyn Literacki 2010) i Czarny wodewil (2013). W 2014 roku ukazała się jego książka Rewersy. Rozmowy literackie. Rok później przełożył z jidisz na polski nieznane wiersze Eliasza Rajzmana zebrane w tomie Mech płonący (2015). W latach 2005-2009 zastępca redaktora naczelnego kwartalnika literacko-filozoficznego [fo:pa]. Od 2012 do 2014 roku pierwszy redaktor naczelny pisma „eleWator”. Publikował m.in. w „Odrze”, „Twórczości”, „Portrecie”, „FA-arcie”, „Kresach”, „Śląsku”, „Arkadii”, „Pograniczach”, „Przeglądzie Polskim” (USA), „Radarze”, „Gazecie Wyborczej”. Tłumaczony na języki angielski, niemiecki, ukraiński i czeski.

Powiązania

Machina czasu

dzwieki / AUDYCJE Konrad Wojtyła Rafał Wojaczek

Audy­cja „Machi­na cza­su” Kon­ra­da Woj­ty­ły poświę­co­na twór­czo­ści i życiu Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Obietnica na ciało i krew

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze e‑booka Kory Sto­ję, czu­ję się świet­nie, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Przeklęte Sanatorium

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Sana­to­rium Rafa­ła Wojacz­ka.

Więcej

Myśli do słów. Słowa do myśli.

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Esej Kon­ra­da Woj­ty­ły towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Myśli do słów. Szki­ce o poezji Pio­tra Maty­wiec­kie­go.

Więcej

Gubione paradoksy

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki gubio­ne Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Trzynaście impresji zza uchylonej kurtyny

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Esej Kon­ra­da Woj­ty­ły towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sza­re świa­tło. Roz­mo­wy z Kry­sty­ną Miło­będz­ką i Andrze­jem Fal­kie­wi­czem Jaro­sła­wa Borow­ca.

Więcej

„Stracony na mocy nie ogłoszonego wyroku…”

debaty / książki i autorzy Konrad Wojtyła

Głos Kon­ra­da Woj­ty­ły w deba­cie „Czy Nobel zasłu­żył na Róże­wi­cza?”.

Więcej

Nie (wy)obrażać sobie za wiele…

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Pol­skie zna­ki Woj­cie­cha Bono­wi­cza.

Więcej

Sześć głosów o wierszach Jacka Gutorowa

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Zdzi­sła­wa Jasku­ły, Andrze­ja Nowa­ka, Mie­czy­sła­wa Orskie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na oraz Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

Trop albo Trud. Na marginesie rozmów z Andrzejem Sosnowskim

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Trop w trop Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Skowyt utraconej niewinności

recenzje / ESEJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Nie­pio­sen­ki Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

O gubionych

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Anny Kału­ży, Bogu­sła­wa Kier­ca, Karo­la Mali­szew­skie­go, Edwar­da Pase­wi­cza, Toma­sza Puł­ki, Justy­ny Sobo­lew­skiej i Kon­ra­da Woj­ty­ły.

Więcej

O Innym tempie

recenzje / NOTKI I OPINIE Jarosław Borowiec Konrad Wojtyła

Komen­ta­rze Sła­wo­mi­ra Kuź­nic­kie­go, Kon­ra­da Woj­ty­ły i Jaro­sła­wa Borow­ca.

Więcej

Dyskusja: O „Wojaczku wielokrotnym”

dzwieki / DYSKUSJE Różni autorzy

Dys­ku­sja wokół książ­ki Sta­ni­sła­wa Bere­sia i Kata­rzy­ny Bato­ro­wicz-Woło­wiec Woja­czek wie­lo­krot­ny z udzia­łem Romu­al­da Cuda­ka, Bogu­sła­wa Kier­ca, Sta­ni­sła­wa Sro­kow­skie­go, Macie­ja M. Szcza­wiń­skie­go, Krzysz­tof Siw­czy­ka.

Więcej

Osiemdziesiąt pięć prawd o Rafale Wojaczku

recenzje / ESEJE Krzysztof Siwczyk

Recen­zja Krzysz­to­fa Siw­czy­ka z książ­ki Woja­czek wie­lo­krot­ny. Wspo­mnie­nia, rela­cje, świa­dec­twa Sta­ni­sła­wa Bere­sia i Kata­rzy­ny Bato­ro­wicz-Woło­wiec.

Więcej

Wojaczek wielokrotny – Wstęp

recenzje / NOTKI I OPINIE Katarzyna Batorowicz-Wołowiec Stanisław Bereś

Wstęp Sta­ni­sła­wa Bere­sie i Kata­rzy­ny Bato­ro­wicz-Woło­wiec do książ­ki Woja­czek wie­lo­krot­ny. Wspo­mnie­nia, rela­cje, świa­dec­twa.

Więcej

O Wojaczku wielokrotnym

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Bogu­sła­wa Kier­ca, Jac­ka Guto­ro­wa, Jac­ka Łuka­sie­wi­cza, Andrze­ja Zawa­dy.

Więcej