Machina czasu
dzwieki / AUDYCJE Konrad Wojtyła Rafał WojaczekAudycja „Machina czasu” Konrada Wojtyły poświęcona twórczości i życiu Rafała Wojaczka.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Wojaczek wielokrotny.
Historia Rafała Wojaczka przypomina historię Titanica. Konstatacja ta, choć ryzykowna, ma swoje uzasadnienie przy założeniu, że nie o paralelę wielkości tu idzie, ile raczej o nagłe pójście na dno i konsekwencje „biograficznej” katastrofy. O laboratoryjne grzebanie w pamięci, o poszukiwanie ostatnich świadków, wreszcie o celebrowanie miejsc, detali, pamiątek i tantycznych przestrzeni. Dogłębne badania, retrospekcje, charakterystyki, sondowanie, opisywanie, wydobywanie na powierzchnię skrawków przeszłości. Tkanie życiorysów, ustalanie najprostszych faktów, dat i godzin, minut i sekund, a wszystko po to, by odwzorować i przyswoić obraz spektakularnego upadku; „poprzez rozprzężenie wszystkich zmysłów dojść do niewiadomego”, zrozumieć mechanizmy niedopowiedzianego. Więc znów idzie o prawdę. Mimo że Wojaczek się zwielokrotnił, mimo że multiplikują się omówienia krytyczne, pęcznieją tomy wierszy zebranych, a na kinowym projektorze zamiast wielowymiarowych gwiazdek kurzu, lądują resztki przesolonego popcornu. Jakżeż to brzmi? W imię prawdy poeta z Mikołowa jest wznawiany i odnawiany, a po wielokroć rewitalizowany pomnik sukcesywnie obrasta kolejną warstwą błyszczącej patyny. Zainteresowanie biografią autora Sezonu i jego twórczością zdaje być się nawet większe, niżby sam Wojaczek przed laty kalkulował. Nie przeliczył się w swym wizjonerstwie. Teraz, choć „nieśmiertelność jest sprawą smutną i głupią” – nasz bohater jedzący gówna – rzeczywiście jest wielkim Poetą. Odziany w szatę klasyka od czasu do czasu wychyla się z „kępy swej śmierci i trzymając się kobiecej piersi Nieba […] jawnogrzeszy”.
„Najmniej nieprawdopodobna jest prawda. Żeby uczynić prawdę prawdopodobniejszą, trzeba dodać do niej trochę kłamstwa” – pisał w Biesach Fiodor Dostojewski. Passus ten mógłby odzwierciedlać filozofię tworzenia legendy Rafała Wojaczka. To, co jednak przez lata służyło zręcznym „literackim” manipulacjom i kłamstwu, po latach musiało zostać przewartościowane. Ułożone na nowo. Wydawałoby się, że aby opowiedzieć całą „prawdę” o Wojaczku, trzeba przede wszystkim tej „prawdzie” zaprzeczyć. Trzeba zakwestionować wszystko to, co już było. Od początku do końca: Rafała w Rafale, Wojaczka w Wojaczku, poezję w Wojaczku i Wojaczka w poezji… Urodzić go na nowo. Stworzyć na podstawie potwierdzonych faktów, dat i stosu różnego rodzaju papierów. Poddać krytycznej analizie wszystkie dotychczasowe relacje, opowieści świadków, wspomnienia przyjaciół czy bajdurzenie wrogów. W tym szaleństwie jest metoda? Czy po trzydziestu siedmiu latach od śmierci Wojaczka, to w ogóle możliwe? Stanisław Bereś i Katarzyna Batorowicz-Wołowiec komponując Wojaczka wielokrotnego wiedzieli, że na ustalenie prawdy – jest zdecydowanie za późno. Wiedzieli też, że zrekonstruowanie „całości” Wojaczka nie będzie możliwe. Zawsze będzie wymykał się z rąk, zawsze znajdzie się jakiś piąty kąt niepamięci. Mimo wszystko – jak można wyczytać we wstępie – „postanowili zbliżyć się do «czarnej skrzynki», czyli historii życia i śmierci Wojaczka i poszukać odpowiedzi na pytania o przyczyny i przebieg tej tragicznej w skutkach szamotaniny”. Intencje bardzo czytelne i z przyczyn naturalnych niezwykle oczywiste. To ostatni moment na zebranie w nikczemną całość okruchów pamięci. Wszyscy wiedzą, że wkrótce pozostaną już tylko wiersze. Trzeba zatem reanimować to, co jeszcze pozostało, bo „świadkowie spektakli bądź psychodram z Wojaczkiem w roli głównej (wszystko jedno w miejscach publicznych czy czterech ścianach) będą z czasem coraz bardziej mylić fakty, tracić pamięć i wreszcie odchodzić”. Wielu, których można by określić „świadkami koronnymi”, już odeszło. Metodologia – jak wyjaśnia Bereś – była prosta: na początek odnaleźć wszystkich tych, którzy zetknęli się z Wojaczkiem i mogą dać świadectwo. Priorytetem stało się oddzielenie konfabulacji od faktów i nadanie im osobowych atrybucji. „Ważne więc było dla nas, by opowieści krążące w różnych wersjach wśród fanów i kolegów poety, zwłaszcza pisarzy oraz artystów, zyskały potwierdzenie lub zostały zanegowane, tracąc status wątków wędrownych. […] Ten ogromny tom pozwala zatem w maksymalnie obiektywny sposób skonfrontować środowiskowe legendy z zapamiętanymi faktami z życia tego tragicznie zmarłego poety – najciekawszego zdaniem wielu krytyków spośród polskich poetów «przeklętych», intrygującego do dziś badaczy i młode pokolenia czytelników – zarówno dramatyczną biografią, jak i pełną napięć i polisemii poezją.”
I tak oto mamy dzieło monumentalne. Jak pisał Krzysztof Siwczyk („Gazeta Wyborcza”, 29.04.2008) – „niezwykłą, wciągającą i odpychającą jednocześnie księgę zwierzeń, w której „twórczość” jest na drugim planie. Pierwsze skrzypce gra w niej «życie»”. Autorzy Wojaczka wielokrotnego, korzystając z technik wypracowanych wcześniej przez Szczawińskiego, Srokowskiego, Cudaka, Meleckiego wreszcie Kierca i samego Beresia, stworzyli dzieło w swej przewidywalności – niepowtarzalne. 85 prawd, 85 raczej niebanalnych spowiedzi. Spowiedzi, które swój prawdziwy wymiar otrzymują, gdy oglądamy ich zapis na dołączonej płycie DVD. Przed kamerą nie sposób ukryć towarzyszących także i dziś emocji, nie sposób ukryć łez, rozdygotanych rąk i wypalonego piętna, którego swąd unosi się jeszcze nad skórą. Szczególną magią owiane są też zdjęcia wykonane wprawną ręką Wojaczka.
Nie jest moim zamierzeniem odkrywanie punktów stycznych w tej biografii i jaskrawe przedstawienie tego, co do siebie nie pasuje. Czytam tę książkę raczej jako swoiste kompendium życia i śmierci Wojaczka, wyłuskując z niego to, co niepokojące, drażliwe i nierozpoznane. Jest w tych relacjach przecież wiele nowych, nieznanych dotąd wątków, nad którymi należy i warto się pochylić. To między innymi one sprawiają, że fenomen Wojaczka staje się po prostu „ludzki”. Dla jednych istotny będzie wątek rozpoczętej i zagubionej powieści „Piąta pora roku” czy poemat „Stawrogin”, dla innych opinia dra psychiatrii Leonarda Fingera uniemożliwiająca Wojaczkowi ponowne zdawanie na studia. Z gąszczu różnorodnych motywów ktoś wyciągnie „dla siebie” przypominające transowe uzależnienie związki Wojaczka z kobietami, konflikt z Karpowiczem w redakcji „Odry”, zabieg laryngologiczny ucha, zwichnięcie kostki po skoku z drugiego piętra mieszkania Stanisława Chacińskiego, wyróżnienie w konkursie poetyckim „Idea Lenina”, wreszcie działania bezpieki próbującej zwerbować Wojaczka (sic!), czy pogrzeb na cmentarzu św. Wawrzyńca i problemy z umieszczeniem trumny.
Po raz pierwszy pojawia się aż tak wyraźny motyw homoseksualny, dowodzący, że problem erotyzmu u Wojaczka był niezwykle skomplikowany. Zapytany o to Bogusław Kierc przyznaje, że takie skłonności wcale by go u Rafała nie zdziwiły. Jeszcze więcej mówią dawni przyjaciele Wojaczka, którzy widząc go z kobietami, słuchali później takich opowieści. Styczeń: „Zdarzyło się też, że jeden z naszych kolegów pisarzy został zaatakowany homoseksualnie przez Wojaczka, ale odtrącił go. Któregoś dnia Wojaczek zaczął w towarzystwie opowiadać o swoim homoseksualnym epizodzie ze Stanleyem Ścierskim, kiedy to pojechali razem na wycieczkę i zachciało im się seksu. Gdy doszedł w swojej opowieści do słów: «Nadstawiłem mu więc… », byłem naprawdę zaskoczony, a sam Ścierski bardzo się zawstydził”. Na szczególną uwagę zasługuje też wątek więzienny w życiorysie Wojaczka, o którym Kierc wspominał już w Prawdziwym życiu bohatera. Dzięki Janowi Chilarskiemu – kierownikowi Ośrodka Pracy Więźniów we Wrocławiu poznajemy „kulisy” odsiadek naszego Gary’ego Coopera na ulicy Fiołkowej. Z jednej strony szanowany przez współwięźniów, z drugiej skonfliktowany z personelem. Bywalec „ciemnej celi”, ze wstydu unikający prac publicznych. „Wiadomo, że [jego] stosunek do pracy był naganny. Zatem [następowało] wielokrotne, uporczywe uchylanie się od pracy, niewychodzenie do niej lub też «podpieranie się» na łopacie w trakcie jej trwania”. Z drugiej strony, poeta przodował w liczbie wypożyczanych książek wśród „charakterniaków” i w krótkim czasie zyskał status autorytetu i niekwestionowanego lidera grupy. Motyw więzienny rzuca też nowe światło na jawne manifestowanie poglądów politycznych Wojaczka. Jeśli wierzyć Bogusławowi Żurakowskiemu, „Rafał nie był w najmniejszym stopniu kontestatorem rzeczywistości politycznej”. Tymczasem w więzieniu zmienia się, szamoce. „Wojaczek krzyczał: Precz z Gomułką! Wy czerwone pająki, ja wam jeszcze pokażę! Popamiętacie mnie!”. To tu zachodzi dziwna przemiana, którą w swej publikacji uwzględni także Kierc: Umarł Gustaw, narodził się Konrad. Oto, jak się rodzi romantyczny arcywzorzec!
Kolejne rewelacje przynoszą też akta sygnowane przez IPN. Wojaczek do marca 1971 roku figuruje w aktach bezpieki jako ewentualny kandydat na TW w środowisku młodo literackim. SB kontroluje mimo wszystko jego poczynania przez ZLP i wydział kultury Rady Narodowej we Wrocławiu. Ostateczne – jak się zdaje zrezygnowanie z Wojaczka – następuje po notce sporządzonej przez TW „Konara”: „Wojaczek zachowuje się niepoprawnie, chuligani, pije, prezentuje mało odpowiedzialną postawę, nie uważam za celowe dalsze interesowanie się jego osobą pod kątem ewentualnego wykorzystania jego osoby do naszych potrzeb”.
Skończmy – banalnie – na alkoholu, tylko po to, by poddać w wątpliwość tezę Jerzego Pilcha, który w swym felietonie („Spirytus z dżemem” – Dziennik, 23.05.08) pisał: „Otóż Wojaczek mógłby z tą samą co niektórzy dzisiejsi mężowie stanu wiarygodnością twierdzić, że zachował umiar, że nie pił, że nie był – to z całą pewnością – alkoholikiem. […] Poza tym Wojaczek zwyczajnie był za młody! Za młody na alkoholika! Poważny alkoholik musi latami, a nawet dziesięcioleciami na swą pozycję pracować”. Relacje opublikowane w Wojaczku wielokrotnym dowodzą czegoś zupełnie innego. Z potwierdzonych faktów wynika, że Wojaczek już jako siedemnastolatek trafia do poradni alkoholowej. Zaczyna pić wyjątkowo wcześnie i mocno. Najpierw „lecą” tanie wina za 3 złote, wódka elektorska kupiona od miejscowego żula, potem spirytus salicylowy i woda brzozowa. „Dotrzymanie mu tempa w piciu było niemożliwe” – powie po latach kolega Wojaczka z Mikołowa Roman Jamróz. Wtórować mu będą następni: i ci z Mikołowa, i z Kędzierzyna, i z Krakowa, i z Wrocławia wreszcie. Możemy dalej utrzymywać, że pijał tylko sok porzeczkowy i przez cały czas kontrolował sytuację. Ale po co? Żeby polepszać własne samopoczucie, czy tworzyć nowe mitologie? W kwietniu 1962 roku – czyli miesiąc po rejestracji – w czasie nieobecności rodziców odkręci po raz pierwszy kurki z gazem i przetnie przeguby obu rąk w wannie. Wszak od początku było wiadomo, że „najdoskonalszy wiersz o śmierci miał być nim samym umarłym, który swą śmierć przez wiersz postanowił”.
Wbrew pozorom, rola Beresia i Batorowicz-Wołowiec nie sprowadza się do obsesyjnego stawiania tych samych pytań, z nadzieją, że otrzymają podobne odpowiedzi. By użyć żargonu elektrycznego pełnią rolę „półprzewodników”. Na bieżąco weryfikują zbierane informacje lub pomagają w ustalaniu najprostszych faktów. Wygrzebują zapomniane wątki i z dziecięcą ciekawością przyswajają nowe opowieści. Przywołują też dawne retrospekcje i świadectwa, by dzień po dniu, odwzorować postać naszego bohatera. I choć brakuje w tej księdze zwierzeń kilku istotnych nazwisk (Kurowicki, Zadura, Karasek) dyskredytowanie tu kogokolwiek za cokolwiek nie ma najmniejszego sensu. Każdy z 85 rozmówców zachował w swojej pamięci obraz odmienny, nieprzystający i poprzez autentyczność swojego doświadczenia – niepowtarzalny. Każdy z nich, każdy z nas ma i będzie miał swojego Wojaczka. Wojaczka, którego „części wspólne”, znajdując minimalne potwierdzenie w kolejnych relacjach, tworzą jakąś niepowtarzalną całość, czego najlepszym dowodem jest lapidarne kalendarium zamieszczone na końcu książki. Życie Wojaczka udało się „ustalić” na przestrzeni zaledwie 11 stron, gdy tymczasem zebrane relacje zajmują blisko 600.
Tak oto z porozrzucanych i brakujących puzzli udało się autorom stworzyć w miarę spójny i czytelny obraz. Należy spoglądać na niego z pokorą i szacunkiem, bo już prawdopodobnie lepszy nie będzie. Jak i czym wypełnimy brakujące pola, zależy już tylko od nas. Przypominając sobie rozmowę Beresia z Kiercem, myślę, że nie przypadkowo pojawia się tam wątek DNA… Po sklonowaniu Wojaczka, odtworzenie historii Titanica, będzie dziecinnie proste. Ale póki co musimy liczyć tylko na pamięć.
Urodzony w 1979 roku – poeta, dziennikarz, krytyk literacki. Wiceprezes Fundacji im. Sławomira Mrożka. Publicysta Radia Szczecin. Wydał pięć tomów poetyckich; ostatnio: może boże (Lubuski Wawrzyn Literacki 2010) i Czarny wodewil (2013). W 2014 roku ukazała się jego książka Rewersy. Rozmowy literackie. Rok później przełożył z jidisz na polski nieznane wiersze Eliasza Rajzmana zebrane w tomie Mech płonący (2015). W latach 2005-2009 zastępca redaktora naczelnego kwartalnika literacko-filozoficznego [fo:pa]. Od 2012 do 2014 roku pierwszy redaktor naczelny pisma „eleWator”. Publikował m.in. w „Odrze”, „Twórczości”, „Portrecie”, „FA-arcie”, „Kresach”, „Śląsku”, „Arkadii”, „Pograniczach”, „Przeglądzie Polskim” (USA), „Radarze”, „Gazecie Wyborczej”. Tłumaczony na języki angielski, niemiecki, ukraiński i czeski.
Audycja „Machina czasu” Konrada Wojtyły poświęcona twórczości i życiu Rafała Wojaczka.
WięcejPremierowy zestaw wierszy Konrada Wojtyły.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły towarzysząca premierze e‑booka Kory Stoję, czuję się świetnie, wydanego w Biurze Literackim 18 stycznia 2016 roku.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Sanatorium Rafała Wojaczka.
WięcejEsej Konrada Wojtyły towarzyszący premierze książki Myśli do słów. Szkice o poezji Piotra Matywieckiego.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejEsej Konrada Wojtyły towarzyszący premierze książki Szare światło. Rozmowy z Krystyną Miłobędzką i Andrzejem Falkiewiczem Jarosława Borowca.
WięcejGłos Konrada Wojtyły w debacie „Czy Nobel zasłużył na Różewicza?”.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Polskie znaki Wojciecha Bonowicza.
WięcejKomentarze Zdzisława Jaskuły, Andrzeja Nowaka, Mieczysława Orskiego, Piotra Śliwińskiego, Adama Wiedemanna oraz Konrada Wojtyły.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Trop w trop Andrzeja Sosnowskiego.
WięcejRecenzja Konrada Wojtyły z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
WięcejGłos Konrada Wojtyły w debacie „Dożynki 2008”.
WięcejGłos Konrada Wojtyły w debacie „Książka 2008”.
WięcejKomentarze Piotra Czerniawskiego, Grzegorza Jankowicza, Anny Kałuży, Bogusława Kierca, Karola Maliszewskiego, Edwarda Pasewicza, Tomasza Pułki, Justyny Sobolewskiej i Konrada Wojtyły.
WięcejKomentarze Sławomira Kuźnickiego, Konrada Wojtyły i Jarosława Borowca.
WięcejDyskusja wokół książki Stanisława Beresia i Katarzyny Batorowicz-Wołowiec Wojaczek wielokrotny z udziałem Romualda Cudaka, Bogusława Kierca, Stanisława Srokowskiego, Macieja M. Szczawińskiego, Krzysztof Siwczyka.
WięcejRecenzja Krzysztofa Siwczyka z książki Wojaczek wielokrotny. Wspomnienia, relacje, świadectwa Stanisława Beresia i Katarzyny Batorowicz-Wołowiec.
WięcejWstęp Stanisława Beresie i Katarzyny Batorowicz-Wołowiec do książki Wojaczek wielokrotny. Wspomnienia, relacje, świadectwa.
WięcejKomentarze Bogusława Kierca, Jacka Gutorowa, Jacka Łukasiewicza, Andrzeja Zawady.
Więcej