Słowa wierszy zamieszczonych w najnowszym tomie Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego nie są ściśnięte, przyklejone do siebie, ani ostateczne. Już wydawałoby się, że ich treści są pełne rezygnacji, a wtedy okazuje się, że można tylko inaczej je ułożyć, aby przerwać monotonię albo przedłużyć czemuś życie.
Te wszystkie miejsca i ludzie, do których odsyłają – ośrodki psychiatryczne, ulice, wozy, druty, ucieczki i porywy matki, wydają się być obdarzone nieskończonością własnych ilustracji, z których każda jest inna i wnosi odmienne emocje. Na początku myślałam, że to nostalgia i gniew biją się w nich o swoje najważniejsze miejsce, ale szybko odkryłam, że dla mnie wiersze te pełne są trudnej do opisania czułości, niewypowiedzianego uwodzicielstwa:
„lecz wyjechawszy ze wsi
nie umiałem się sprzedać (nawet
w poezji) i dziś po raz kolejny
czytam Mniszki siostry Borkowskiej,”
„moja matka (zamknięta
w Żurawicy, Węgorzewie,
Jarosławiu) zawsze
musiała do kogoś należeć
kogo sobie zmyśliła wyobraziła
lub kto został jej przedstawiony
we śnie (na podobieństwo
Norwida)”
pełne są postaci obdarzonych dziką, niezniszczalną urodą – tylko tak się wydaje, że gdzieś z nich wymyka się młodość, dzieciństwo, nadzieja. Pewna mroczna siła hojnie obdarza je świeżością, pięknem. Matka się nie starzeje, wybucha płaczem z równą furią co kilkadziesiąt lat temu, ciągle ma siłę wdrapywać się na okno, wyszarpywać wielkie rygle z grubego drewna. Ciągle ma zmienne nastroje. Jeśli jest powietrzem każdego z tych wierszy, to raz oddycha się nim miarowo i spokojnie, raz łapie je łapczywie, jak przed utonięciem.
Czytając Kochankę Norwida kołatały mi w głowie liczne zdania z Pierwszego człowieka Alberta Camusa i już nie potrafię myśleć o podmiocie lirycznym inaczej, niż
„Ta ciemność w nim, te splątane, mroczne korzenie, łączące go z ziemią wspaniałą i straszną, z jej płonącymi dniami i wieczorami tak nagłymi, że ściskało się serce (…).”
Polecam Kochankę Norwida, znów recytując to w myślach.
Recenzja ukazała się w portalu Strona Tytułowa. Dziękujemy Autorce i Redakcji za wyrażenie zgody na przedruk.
O autorze
Joanna Roś
Urodzona w 1989 roku. Studentka Interdyscyplinarnych Humanistycznych Studiów Doktoranckich na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowała m.in. w "Analizie i Egzystencji", "Nowym Filomacie", "Polisemii". Mieszka w Warszawie.
p>Recenzja Marka Olszewskiego z książki Kochanka Norwida Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego, która ukazała się w sierpniu 2014 roku w „Nowych Książkach”.
Rozmowa Anny Podczaszy z Eugeniuszem Tkaczyszynem-Dyckim o jego nowej książce Kochanka Norwida, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 26 maja 2014 roku.