recenzje / KOMENTARZE

Komentarz do wiersza „Koło”

Szymon Słomczyński

Autorski komentarz Szymona Słomczyńskiego do wiersza Koło z książki Dwupłat, która ukazała się 1 czerwca nakładem Biura Literackiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Koło

Imo­la, zakręt Tam­bu­rel­lo: to tutaj zgi­nął Sen­na.
Schu­ma­cher poje­chał dalej, po pierw­sze mistrzo­stwo
uto­pio­ne w szam­pa­nie, bo taki wła­śnie jest sport.

Tam­bu­rel­lo to groź­ny łuk. Nie­trud­no się zabić.
Bez­piecz­ne są nar­ty. Kame­ra powo­li najeż­dża
na Alpy — uro­czo nie­win­ne, niby ślub­ny tort.


Na stro­nach Biu­ra Lite­rac­kie­go, gdzie teraz jesteś, panu­ją takie oby­cza­je, że zanim książ­ka się uka­że, autor powi­nien wybrać jeden wiersz i go opa­trzyć komen­ta­rzem, a rze­czo­ny komen­tarz z odpo­wied­nim wyprze­dze­niem prze­słać wydaw­nic­twu. Muszę przy­znać, że nie­mal się spóź­ni­łem tym razem, odwle­ka­łem, jak dłu­go się dało, mimo próśb i pona­gleń. To w ramach współ­czu­cia. Wiersz może prze­cież wca­le sobie nie życzyć odau­tor­skie­go komen­ta­rza. Wolał­by cudzy, zapew­ne cel­niej­szy. Jakąś uda­ną inter­pre­ta­cję, reflek­sję, esej. Nie wspo­mi­na­jąc o auto­rze. Autor – czy­li ja, w tym przy­pad­ku – się ocią­gał. Nie był w tym, jak się wyda­je, odosob­nio­ny.

Ten wiersz – zaczy­nam zda­nie, ale mi prze­ry­wa nagłe i dość try­wial­ne sko­ja­rze­nie – „jest żył­ką sło­necz­ną na ścia­nie”. Co to, to nie. Zatem ten wiersz nie jest „żył­ką sło­necz­ną na ścia­nie, jak foto­gra­fia wszyst­kich wio­sen”. Nic podob­ne­go. Sło­wo „wiersz” nale­ży zastą­pić innym wyra­zem, bo pol­sz­czy­zna nie prze­pa­da za powtó­rze­nia­mi. Uoso­bio­na pol­sz­czy­zna – wyobra­żam ją sobie kor­pu­lent­ną, w buja­nym fote­lu, jak się buja i „nie prze­pa­da”. Krę­ci gło­wą, odwra­ca się z odra­zą, zachę­ca do szu­ka­nia inne­go okre­śle­nia. Ten utwór? Ten tekst lirycz­ny (czy aby na pew­no?) I tak źle, i tak fatal­nie, syno­ni­my na nic, a zatem pozo­sta­nę przy okre­śle­niu: ten wiersz. Ten wiersz, powyż­szy, wylo­su­ję z książ­ki, w trak­cie pisa­nia niniej­sze­go komen­ta­rza, więc z jego począt­kiem, nie miał on nic wspól­ne­go. Narzu­ca się pyta­nie: w jaki spo­sób, Szy­mo­nie, wylo­su­jesz wiersz?

Otóż sko­rzy­stam (odpo­wia­dam sam sobie na wypa­dek, gdy­by Ci przy­szło na myśl podob­ne pyta­nie) z pomo­cy sie­rot­ki z prze­wią­za­ny­mi ocza­mi, przed któ­rą, na sto­sow­nym tabo­re­cie, stoi miska z kar­tecz­ka­mi – a na każ­dej z tych kar­te­czek, wie­lo­barw­nych, numer stro­ny albo tytuł. Załóż­my, że tak będzie, ale nie trzy­maj­my się tego zało­że­nia zbyt kur­czo­wo.

W rze­czy­wi­sto­ści (przy­cięż­ka­we poję­cie ta „rze­czy­wi­stość”, aż się moni­tor pod nim ugi­na) żad­nej sie­rot­ki, ani innej damy, w żad­nym z dostęp­nych damom wie­ków, nie będzie. Zamiast nich nawet nie sama książ­ka, choć wolał­bym, ale plik pdf. Za nim prze­ma­wia­ją wzglę­dy tech­nicz­ne. To jest, jak się zapew­ne nie­trud­no zorien­to­wać, rela­cja na żywo z pro­ce­su komen­to­wa­nia. Zatem: otwo­rzę za chwi­lę ów pdf, zamknę oczy i będę poru­szał strzał­ka­mi na kla­wia­tu­rze – w górę i w dół, a po doli­cze­niu w myślach do stu, zatrzy­mam się i wła­śnie ten wiersz, naj­bli­żej któ­re­go znaj­dzie się wte­dy kur­sor, zawi­śnie powy­żej komen­ta­rza.

Uda­ło się! Już po wszyst­kim. Otwo­rzy­łem oczy i kur­sor był na stro­nie dwu­dzie­stej pierw­szej, gdzie znaj­du­je się wiersz pod tytu­łem „Koło”. A to ci nie­spo­dzian­ka – pomy­śla­łem, więc naj­wi­docz­niej spo­dzie­wa­łem się inne­go wier­sza. Bez „Pię­cio­ką­ta”, znaj­du­ją­ce­go się na stro­nie obok, „Koło” może oka­zać się mniej zro­zu­mia­łe niż wraz z nim. Jak każ­dy wiersz w Dwu­pła­cie bez tego, któ­ry się znaj­du­je obok, dopeł­nia­ją­ce­go – i bez całej resz­ty, a w oma­wia­nym przy­pad­ku w szcze­gól­no­ści bez „Trój­ką­ta” i „Czwo­ro­ką­ta”, bo to dłuż­sza sekwen­cja. To tak jak­by z dra­ma­tu wyciąć sce­nę, z fil­mu jeden dia­log. Albo pół dia­lo­gu, to zna­czy wypo­wiedź jed­nej posta­ci, a dru­giej nie; o tej dru­giej zapo­mnieć. W przy­pad­ku wier­szy pozo­sta­ło jed­nak takie przy­zwy­cza­je­nie, że się je czy­ta poje­dyn­czo, nawet jeśli zosta­ły napi­sa­ne czy uło­żo­ne podwój­nie, nawet jeśli waż­na (dla auto­ra, czy­li dla mnie, jak już usta­li­li­śmy wcze­śniej), jest cała książ­ka, a nie któ­ryś z jej frag­men­tów.

Jeśli cho­dzi o komen­tarz wła­ści­wy, to co moż­na dodać? Że cho­dzi o Ayr­to­na Sen­nę i Micha­ela Schu­ma­che­ra? Z data­mi uro­dze­nia i śmier­ci (Sen­ny)? Krót­ki­mi bio­gra­ma­mi (mistrz świa­ta, mistrz świa­ta). Że Tam­bu­rel­lo to zakręt na Auto­dro­mo Enzo e Dino Fer­ra­ri, zwa­nym popu­lar­nie Imo­lą, od nazwy naj­bliż­szej miej­sco­wo­ści? Że przez ćwierć wie­ku odby­wa­ło się tam Grand Prix San Mari­no w ramach For­mu­ły 1? Że na tym zakrę­cie „zgi­nął Sen­na” (co jest napi­sa­ne prze­cież, ale moż­na dodać, że „napraw­dę”), a w Alpach z kolei Schu­ma­cher, kil­ka­na­ście lat póź­niej, miał wypa­dek, na nar­tach, po któ­rym, jak dotąd, nie odzy­skał peł­ni zdro­wia, nie powie­dział, przy­naj­mniej publicz­nie, choć­by jed­ne­go sło­wa? To wszyst­ko jest parę klik­nięć stąd, w sie­ci. Resz­ta jest gdzie indziej, powy­żej, ale przede wszyst­kim w Tobie. Zadzia­ła na Cie­bie albo nie zadzia­ła; wywo­ła coś lub nie wywo­ła – to ani ode mnie, ani od tego komen­ta­rza nie powin­no zale­żeć.

Nie daj sobie wmó­wić, że czy­jaś wypo­wiedź o wier­szu powin­na wpły­wać na to, jak go odbie­rasz. Wiersz ma się bro­nić sam, przed Tobą, ba, nawet przed jego auto­rem, po dowol­nym cza­sie od jego napi­sa­nia; jeśli się nie bro­ni, to ozna­cza, że nie prze­szedł pró­by cza­su, a to poważ­na pró­ba, choć wier­sze na ogół zno­szą ją lepiej niż ludzie.

O autorze

Szymon Słomczyński

Urodzony w 1988 roku. Poeta. Laureat projektu Połów 2012 i kilku innych konkursów poetyckich, m.in. im. Tadeusza Sułkowskiego i im. Zbigniewa Herberta. Debiutował w 2013 roku tomem Nadjeżdża, który znalazł się w finale Nagrody Literackiej Nike. W 2015 ukazała się jego druga książka poetycka pt. Dwupłat. Autor mieszka w Krakowie.

Powiązania