Koło
Imola, zakręt Tamburello: to tutaj zginął Senna.
Schumacher pojechał dalej, po pierwsze mistrzostwo
utopione w szampanie, bo taki właśnie jest sport.
Tamburello to groźny łuk. Nietrudno się zabić.
Bezpieczne są narty. Kamera powoli najeżdża
na Alpy — uroczo niewinne, niby ślubny tort.
Na stronach Biura Literackiego, gdzie teraz jesteś, panują takie obyczaje, że zanim książka się ukaże, autor powinien wybrać jeden wiersz i go opatrzyć komentarzem, a rzeczony komentarz z odpowiednim wyprzedzeniem przesłać wydawnictwu. Muszę przyznać, że niemal się spóźniłem tym razem, odwlekałem, jak długo się dało, mimo próśb i ponagleń. To w ramach współczucia. Wiersz może przecież wcale sobie nie życzyć odautorskiego komentarza. Wolałby cudzy, zapewne celniejszy. Jakąś udaną interpretację, refleksję, esej. Nie wspominając o autorze. Autor – czyli ja, w tym przypadku – się ociągał. Nie był w tym, jak się wydaje, odosobniony.
Ten wiersz – zaczynam zdanie, ale mi przerywa nagłe i dość trywialne skojarzenie – „jest żyłką słoneczną na ścianie”. Co to, to nie. Zatem ten wiersz nie jest „żyłką słoneczną na ścianie, jak fotografia wszystkich wiosen”. Nic podobnego. Słowo „wiersz” należy zastąpić innym wyrazem, bo polszczyzna nie przepada za powtórzeniami. Uosobiona polszczyzna – wyobrażam ją sobie korpulentną, w bujanym fotelu, jak się buja i „nie przepada”. Kręci głową, odwraca się z odrazą, zachęca do szukania innego określenia. Ten utwór? Ten tekst liryczny (czy aby na pewno?) I tak źle, i tak fatalnie, synonimy na nic, a zatem pozostanę przy określeniu: ten wiersz. Ten wiersz, powyższy, wylosuję z książki, w trakcie pisania niniejszego komentarza, więc z jego początkiem, nie miał on nic wspólnego. Narzuca się pytanie: w jaki sposób, Szymonie, wylosujesz wiersz?
Otóż skorzystam (odpowiadam sam sobie na wypadek, gdyby Ci przyszło na myśl podobne pytanie) z pomocy sierotki z przewiązanymi oczami, przed którą, na stosownym taborecie, stoi miska z karteczkami – a na każdej z tych karteczek, wielobarwnych, numer strony albo tytuł. Załóżmy, że tak będzie, ale nie trzymajmy się tego założenia zbyt kurczowo.
W rzeczywistości (przyciężkawe pojęcie ta „rzeczywistość”, aż się monitor pod nim ugina) żadnej sierotki, ani innej damy, w żadnym z dostępnych damom wieków, nie będzie. Zamiast nich nawet nie sama książka, choć wolałbym, ale plik pdf. Za nim przemawiają względy techniczne. To jest, jak się zapewne nietrudno zorientować, relacja na żywo z procesu komentowania. Zatem: otworzę za chwilę ów pdf, zamknę oczy i będę poruszał strzałkami na klawiaturze – w górę i w dół, a po doliczeniu w myślach do stu, zatrzymam się i właśnie ten wiersz, najbliżej którego znajdzie się wtedy kursor, zawiśnie powyżej komentarza.
Udało się! Już po wszystkim. Otworzyłem oczy i kursor był na stronie dwudziestej pierwszej, gdzie znajduje się wiersz pod tytułem „Koło”. A to ci niespodzianka – pomyślałem, więc najwidoczniej spodziewałem się innego wiersza. Bez „Pięciokąta”, znajdującego się na stronie obok, „Koło” może okazać się mniej zrozumiałe niż wraz z nim. Jak każdy wiersz w Dwupłacie bez tego, który się znajduje obok, dopełniającego – i bez całej reszty, a w omawianym przypadku w szczególności bez „Trójkąta” i „Czworokąta”, bo to dłuższa sekwencja. To tak jakby z dramatu wyciąć scenę, z filmu jeden dialog. Albo pół dialogu, to znaczy wypowiedź jednej postaci, a drugiej nie; o tej drugiej zapomnieć. W przypadku wierszy pozostało jednak takie przyzwyczajenie, że się je czyta pojedynczo, nawet jeśli zostały napisane czy ułożone podwójnie, nawet jeśli ważna (dla autora, czyli dla mnie, jak już ustaliliśmy wcześniej), jest cała książka, a nie któryś z jej fragmentów.
Jeśli chodzi o komentarz właściwy, to co można dodać? Że chodzi o Ayrtona Sennę i Michaela Schumachera? Z datami urodzenia i śmierci (Senny)? Krótkimi biogramami (mistrz świata, mistrz świata). Że Tamburello to zakręt na Autodromo Enzo e Dino Ferrari, zwanym popularnie Imolą, od nazwy najbliższej miejscowości? Że przez ćwierć wieku odbywało się tam Grand Prix San Marino w ramach Formuły 1? Że na tym zakręcie „zginął Senna” (co jest napisane przecież, ale można dodać, że „naprawdę”), a w Alpach z kolei Schumacher, kilkanaście lat później, miał wypadek, na nartach, po którym, jak dotąd, nie odzyskał pełni zdrowia, nie powiedział, przynajmniej publicznie, choćby jednego słowa? To wszystko jest parę kliknięć stąd, w sieci. Reszta jest gdzie indziej, powyżej, ale przede wszystkim w Tobie. Zadziała na Ciebie albo nie zadziała; wywoła coś lub nie wywoła – to ani ode mnie, ani od tego komentarza nie powinno zależeć.
Nie daj sobie wmówić, że czyjaś wypowiedź o wierszu powinna wpływać na to, jak go odbierasz. Wiersz ma się bronić sam, przed Tobą, ba, nawet przed jego autorem, po dowolnym czasie od jego napisania; jeśli się nie broni, to oznacza, że nie przeszedł próby czasu, a to poważna próba, choć wiersze na ogół znoszą ją lepiej niż ludzie.