
Berek wierszem: Rafał Derda
debaty / wydarzenia i inicjatywy Michał PrankeGłos Michała Pranke w debacie „Berek wierszem”.
WięcejKomentarz Michała Pranke do wiersza "Puch".
Tak się to zwykle zaczyna: przyśniłaś się i miałaś suche dłonie,
suche jak nigdy dotąd i kładłaś mi na powiekach dłonie, żebym
nie widział jak ci dłonie wyschły od ogrodowych czynności, bo
ziemia była sucha i twoje dłonie też były suche jak nigdy dotąd,
a na schodach leżała ćma i nie wiedziałaś o co mi w tym chodzi,
więc zapytałaś. I właśnie tak się to kończy. A na tych schodach
leżała sucha ćma i wyglądało na to, że śpi, a może coś osłaniała,
nie wiem sam, nie brałem udziału w zdarzeniu dosłownie. A tak
zaczyna się wszystko i tak się to kończy, na koniec zadzwoniłaś
do drzwi. A wtedy wstałem i postanowiłem, że otworzę ci drzwi.
Nie ufałem temu, co śnię i miałem nie ufać
nigdy, miałem zupełnie nie ufać mówieniu,
a nigdy nie mówić o snach, po czym śniłem,
a przyszła tam zamiast jesieni zima i podróż
była na wózkach ciągniętych przez psy. Tak
przychodziło na świat i miało nie mijać. Nie
ufałem temu nigdy; a kaprys jakoś tak brzmi.
Nie chodzi o sennik, chodzi o to, że według przewidywań, w których z natury rzeczy nie ma nic złego, kosmos ma się skończyć nie w ogniu, a w lodzie, bo przestrzeń zamiast niebezpiecznie się zacieśniać, jak to już bywało w historii, tak samo niebezpiecznie rozszerza się. Póki co przybiera to rozmiary mniej więcej tajgi, więc nawet można poczuć się lepiej, niż kiedy przestrzeń otwiera się dopiero po otwarciu drzwi, co bywa gestem niedosłownie gęstym. Tak, proszę Państwa, rzeczy krążą w przyrodzie. Co dalej?
ur. w 1991 roku, autor książki Rant (Łódź 2018), ostatnio teoretyk kolektywu Rolnictwo Miejskie, z którym organizował Nanofestival i wydawał zina, z wykształcenia literaturoznawca, pracuje jako redaktor, mieszka w Toruniu.