patrzę na trupa goły nim całym zdjęty jego wzrokiem
mieszcząc się w powłoce wszy wbitej w owłosienie z
języka jego zarosłem krojem fioletu z fiolki atramentu
zjadłem nogę i rękę kopało i brało srałem tym do dna
wycinałem z kropli spijanie kapało na wycięty rękaw
włókno w urynie włókno między siebie wkładam leci
strumieniem świadomości opowiada się w naniesionym
błocie błona nasionka nocna czkawka rośnie stając w
gardle ewakuacją ewokuje to w sedesie spuszczaniem
wody z oczu szelest powiek o taflę rzęsa w stęchliźnie
trzaśnięcie drzwiami egzystuje w mlaskaniu dłońmi jak
brzmi wybudzanie kiedy jawa trochę jadła ssąc klamkę
urwaną od korytarza kiedy tratwa podpływa od środka
wyciągając druty z przełącznika światła przykładając je
do środka tkanka błyszczy się przywiązaniem do organu
„jak żyję” nic takiego nie widziałem, jakbym widział to bym przeżył, jest pobudka do działania jak zbyt dużo przymierzalni w odzieżowym, kiedy jasne się staje że zakłada.
O autorze
Piotr Parulski
Urodził się w 1989 roku. Pracuję jako stażysta. Publikował m.in. w „Ricie Baum”, „Wakacie”, „Cegle”, „Dworcu Wschodnim”. Mieszka w Olsztynie.