Przeklęty tydzień. O tym samym radio
drze się od rana, a gazety puchną
od zdań. Wykrzyknik równa je ze sobą.
Zobacz, zamknęli oczy czerwone od świec
i wiadomości. Wychodzą z plakatów,
tną monitory. Pasek liter mąci
fabułę filmu. Wyrazy współczucia
łatwo się mnożą. Znów zbiera się na deszcz.
Dalej podobnie. Ulice zamglone
ludźmi. Kościoły nabiegają tłumem.
Ciemnieje z wolna. Ustępują czarnej
jaskrawsze barwy. Czasem się odgryzie
jakiś parasol. I ty też przyjmujesz
ciszę na usta. Ktoś ci wrzeszczy, wściekle,
nad uchem, że nie, że on protestuje.
Drugi się modli, coraz głośniej, śmielej.
Później chcą patrzeć. Może nawet obok
siebie. W nawiasie. Tam się nie pokłócą,
choć nie pogodzą. I ty też tu jesteś.
Stajesz na palcach, żeby lepiej widzieć.
Pchasz się łokciami. Musisz rzucić kwiaty
pod koła. Czekasz. Za kordonem, taśmą
jest coś twojego. Bo przecież naprawdę
drżą ci kolana. Nisko, tuż nad ziemią.
Moja znajoma zdziwiła się, kiedy przeczytała w którejś z recenzji Nadjeżdża, że poruszam w książce „temat smoleński”. Najwidoczniej nie podejrzewała mnie o coś podobnego. Zaczęła ją znów wertować i w końcu znalazła ten wiersz. Okazało się, że podobał jej się wcześniej, ale nie miała pojęcia, że „przeklęty tydzień” miał być w autorskim zamyśle właśnie tym tygodniem, który nastąpił po 10 kwietnia 2010 roku. Zdarzało mi się czytać Po dziesiątym ludziom o skrajnie różnych poglądach politycznych – i nie zauważyłem, żeby ktoś protestował czy też czuł się urażony. Może dlatego, że powyższy wiersz wprawdzie został zainspirowany tym, co działo się w Polsce bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej, lecz poza tytułem nic na to jednoznacznie nie wskazuje? Czyżby niektórzy czytelnicy, podobnie jak wspomniana znajoma, nie zwrócili uwagi na tytuł i dlatego przyjęli utwór pozytywnie? Innych z kolei mógł przyciągnąć.
Z Tobą zaś, nieznajoma Czytelniczko, a także z Tobą, nieznajomy Czytelniku, nie będę miał zapewne okazji o tym porozmawiać. Może nawet nie byłoby to wskazane. Nasz związek nie jest szczególnie skomplikowany: ja podaję Ci wiersz, a Ty go odrzucisz albo weźmiesz. Mogę mieć tylko nadzieję, że jeśli go weźmiesz – to do siebie.
O autorze
Szymon Słomczyński
Urodzony w 1988 roku. Poeta. Laureat projektu Połów 2012 i kilku innych konkursów poetyckich, m.in. im. Tadeusza Sułkowskiego i im. Zbigniewa Herberta. Debiutował w 2013 roku tomem Nadjeżdża, który znalazł się w finale Nagrody Literackiej Nike. W 2015 ukazała się jego druga książka poetycka pt. Dwupłat. Autor mieszka w Krakowie.
Spotkanie autorskie w ramach festiwalu Stacja Literatura 22, w którym udział wzięli Kacper Bartczak, Martyna Buliżańska, Roman Honet, Szymon Słomczyński i Maciej Jakubowiak.
Zapis spotkania autorskiego „Nowe sytuacje w Trybie męskim” z Szymonem Słomczyńskim w ramach 19. festiwalu literackiego Port Wrocław 2014.
Autorski komentarz Szymona Słomczyńskiego do wiersza Koło z książki Dwupłat, która ukazała się 1 czerwca nakładem Biura Literackiego.
Zapis spotkania autorskiego „Nowe sytuacje w Trybie męskim” z Szymonem Słomczyńskim w ramach 19. festiwalu literackiego Port Wrocław 2014.
Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Nadjeżdża Szymona Słomczyńskiego, która ukazała się 8 grudnia 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.
Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Nadjeżdża Szymona Słomczyńskiego, która ukazała się 8 grudnia 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.