recenzje / IMPRESJE

Koncept longplej

Marta Podgórnik

Impresja Marty Podgórnik na temat zestawu wierszy Przestrzenie resztkowe Grzegorza Smolińskiego, laureata 12. edycji „Połowu”.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Sama nie bar­dzo wiem, jak prze­ko­nać Pań­stwa Czy­tel­ni­ków do lek­tu­ry wier­szy Grze­go­rza Smo­liń­skie­go. Nie dla­te­go, żebym sama nie była abso­lut­nie prze­ko­na­na. Rzecz w tym, że atrak­cyj­ność oma­wia­nych tek­stów zasa­dza się w mało uczęsz­cza­nej niszy, w ulicz­ce eks­plo­ro­wa­nej dziś (i zawsze) przez wie­lu mniej lub bar­dziej uzna­nych poetów, lecz wciąż poza main­stre­amo­wym wyobra­że­niem rodem z main stre­ets lite­rac­kich lau­rów roz­da­wa­nych tak hoj­nie przez mia­sta i wio­ski współ­cze­snej pol­sz­czy­zny – pozo­sta­ją­cej zauł­kiem dla wta­jem­ni­czo­nych (lub tych cie­ka­wych „wta­jem­ni­cze­nia”). W ryso­wa­niu map doj­ścia nigdy nie byłam dobra (może dla­te­go, że kie­ro­wa­nie się mapa­mi wszel­kie­go rodza­ju, poza języ­ko­wym gps-em – o tym za chwi­lę – uwa­żam za bez­za­sad­ne i tym samym nud­ne. Tym­cza­sem tra­fiam jed­nak na mapę, któ­ra zamiast pro­wa­dzić do skar­bu, sta­no­wi skarb sam w sobie. Oto Autor pro­po­nu­je nam opo­wieść nie­zno­szą­cą sprze­ci­wu, zapro­jek­to­wa­ną i unie­ru­cho­mio­ną w ramach kolo­ro­fo­nu nar­ra­tor­skich wska­zań; rekwi­zy­to­rium uszy­te (czy raczej „zszy­te”) na potrze­by wypo­wie­dzi . Czym­że jest owa „wypo­wiedź”? Na pozór her­me­tycz­na ukła­dan­ka, nie­bę­dą­ca stric­te poema­tem, cyklem, mno­gim, acz jed­nym (w par­ty­cjach) – oka­zu­je się po pro­stu nar­ra­cją (meta)bieżącą, co tyl­ko na pierw­szy rzut czy­tel­ni­cze­go oka wyda się para­dok­sal­ne.

 Dzie­ło stwo­rzo­ne – dźwięk, zni­ka­ją­cy w chwi­li powsta­nia – z syczą­cym szme­rem odda­la­ją­ce się w prze­szłość ein Ver­schwin­den den des Dase­ins, indem es ist. Nie może­my myśleć o teraź­niej­szo­ści ani pamię­tać, co skła­da­ło się na przed­tem. Ani prze­cho­wy­wać nic na potem. (*)

Dosta­je­my oto histo­rię pew­nej miło­ści (do tej tak­że wró­ci­my, obie­cu­ję). Miło­ści nie­moż­li­wej, bo roz­gry­wa­ją­cej się na kil­ku pozio­mach, miło­ści rodem z trój­wy­mia­ro­wych sza­chów (czy, jak wole­li­by zapew­ne młod­si czy­tel­ni­cy, sza­chów 3D lub 4D). Widzi­my (spe­cjal­nie piszę „widzi­my”) i sły­szy­my (spe­cjal­nie piszę „sły­szy­my”) – „splot mowy i cia­ła”. Chce­cie Pań­stwo dowo­dów, słu­żę, cytu­jąc  rekwi­zy­to­rium Auto­ra, wład­cy syne­ste­zji: „dźwięk jak waga”, „rytm”, „tem­po”, „prze­strzeń”, „kla­mer­ka”, „odstę­py”, „powtó­rze­nia”, „doda­wa­nie powtó­rzeń”, „pręd­kość zda­nia”, „kadr”, „kon­ty­nu­acja”, któ­ra „się zgu­bi”, „mowa zagłę­bia­na jak dwu­kro­pek”, wresz­cie – „mowa wynie­sio­na cia­łem”… Opi­sy „ruchu” w tych wier­szach same są prze­suw­ne, lecz tyl­ko w gra­ni­cach sza­chow­ni­cy nada­nych seman­tyk.

Defi­ni­cja, podob­nie jak poezja, jest przed­się­wzię­ciem pod­ję­tym z zamia­rem oży­wie­nia tego, co zbyt dobrze zna­ne (…). Wyob­co­wa­nie, według Hegla, jest narzę­dziem ćwi­cze­nia świa­do­mo­ści, (…) przy­po­mi­na­nie sobie wyma­ga inte­rio­ry­za­cji języ­ka. (*)

I cóż, moc­no spre­me­dy­to­wa­ne uży­cie przez Auto­ra inter­punk­cji, zapi­su gra­ficz­ne­go, może z począt­ku budzić nie­uf­ność. Czyż­by „język” doma­gał się syn­chro­ni­za­cji z „mową”, i „zapi­sem”?  „Cia­łem”? Czy tak skom­po­no­wa­na histo­ria zawrzeć może w sobie i przez sie­bie „miłość”, zna­czo­ną pięk­nym, bo usche­ma­ty­zo­wa­nym pięk­nie ero­ty­zmem, tę miłość, o któ­rej tak napraw­dę opo­wia­da, w tak wsob­nym i otwar­tym zara­zem dia­lek­cie, Autor?

Czy wier­sze te może­my nazwać i odczy­tać „cyklem”? „Poema­tem”? „Zesta­wem”? „Menu degu­sta­cyj­nym”? Może nazwij­my tę wyjąt­ko­wo doj­rza­łą i samo­rząd­ną pre­zen­ta­cję „pro­jek­tem lite­rac­kim”… Czy raczej sta­no­wi roz­dział jesz­cze nie napi­sa­nej książ­ki bez roz­dzia­łów?

 Język jest żywy i wyra­ża się w cie­le. Dzię­ki temu, w jaki spo­sób ewo­lu­owa­ły nasze cia­ła – aby przy­jąć wypro­sto­wa­ną posta­wę i cho­dzić na dwóch nogach – może­my w ogó­le mówić. A zmy­sły pod­su­wa­ją nam powo­dy do mówie­nia. (*)

PS.: Dopie­ro po wie­lo­krot­nym prze­czy­ta­niu (i prze­ana­li­zo­wa­niu) wier­szy Grze­go­rza Smo­liń­skie­go, dostrze­głam oczy­wi­stą, spryt­ną wisien­kę na pię­tro­wym tor­cie – akro­stych będą­cy final­nym ele­men­tem. Jak kłaść krop­kę nad „i”, to tyl­ko „tak”.

(*) Uży­te w tek­ście cyta­ty i kryp­to­cy­ta­ty pocho­dzą z książ­ki Ale­ny Gra­edon, The word exchan­ge, tłum. Iza­be­li Matu­szew­skiej, Wydaw­nic­two Alba­tros, War­sza­wa 2015.

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry

 

belka_1

O autorze

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania