recenzje / ESEJE

Królowa poezji

Anna Kałuża

Recenzja Anny Kałuży z książki Rezydencja surykatek Marty Podgórnik.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W Rezy­den­cji sury­ka­tek Mar­ty Pod­gór­nik szcze­gól­nie wyra­zi­ste są dwa wąt­ki. Jed­nym jest, co oczy­wi­ste w wier­szach tej autor­ki, nie­szczę­śli­wa histo­ria miło­sna: opa­li­zu­ją­ca dwu­znacz­no­ścia­mi języ­ko­wy­mi, emo­cjo­nal­ny­mi, auto­bio­gra­ficz­ny­mi i lite­rac­ki­mi. Wpro­wa­dza ona nar­ra­cyj­ne ramy i fabu­lar­ne przej­ścia do wier­szy, przy­wo­łu­jąc raz po raz czy to gwiaz­do­ra roc­ka, czy kró­lo­wą poezji. W związ­ku z tym zbiór jest kom­po­zy­cyj­nie bar­dzo dopra­co­wa­ny. Powra­ca­ją te same sekwen­cje słów, tyle że wypo­wia­da­ne przez kogoś inne­go, w innym cza­sie i w innym kon­tek­ście. Cie­ka­wie zmie­nia to per­spek­ty­wy, z któ­rych prze­glą­da­my się histo­riom Pod­gór­nik. Ich sen­sy są już nie­omal kla­sycz­ne: roz­cza­ro­wa­na i roz­ża­lo­na kobie­ta, fia­sko miło­sne, impre­zy, hote­lo­we noce i samot­ność. Dru­gi wątek wią­że się z mitem poetki/artystki. Patro­nu­je mu Isa­do­ra Dun­can, poja­wia­ją­ca się w mot­cie umiesz­czo­nym na samym począt­ku zbio­ru. Te dwie linie myślo­we wpły­wa­ją na sie­bie i współ­two­rzą cha­rak­te­ry­stycz­ny dla Pod­gór­nik szlif poetyc­ki: auto­bio­gra­fi­zmu i zaba­wy w lite­rac­kość, real­no­ści egzy­sten­cji i fik­cji, pio­sen­ko­wych melo­dii gra­nych w tonie retro- melo­dra­ma­tu.

Dla­cze­go mówię o micie poetki/pisarki/artystki? Kil­ka wier­szy z Rezy­den­cji sury­ka­tek Pod­gór­nik uło­ży­ła na kształt alter­na­tyw­nych bio­gra­fii. Książ­kę roz­po­czy­na opo­wieść o kró­lo­wej poezji, któ­ra doży­wa ostat­nich lat w kli­ni­ce w Buchen­wal­dzie i w roz­mo­wie z dzien­ni­ka­rzem wspo­mi­na „zło­te lata pono­wo­cze­sno­ści” oraz – oczy­wi­ście – gwiaz­do­ra roc­ka. Opo­wieść jest prze­wrot­na, mani­pu­la­cje cza­sem ewi­dent­ne, przy­szłość wymi­ja na naszych oczach teraź­niej­szość. Podob­nie w innych tek­stach tego typu: miło­sne afe­ry idą tu zawsze w parze z pisa­niem, spo­tka­nia­mi lite­rac­ki­mi i alko­ho­lo­wo-nar­ko­ty­ko­wy­mi deko­ra­cja­mi. We wszyst­kich tek­stach Pod­gór­nik patrzy na swo­je boha­ter­ki z per­spek­ty­wy koń­ca, schył­ku róż­nych epok; jed­na z posta­ci, któ­rą poet­ka umiesz­cza w latach 50., z żalem mówi o koń­cu ery jaz­zu. Wiersz „Gorz­kie żale” wybrzmie­wa w tym kon­tek­ście jak poże­gna­nie, wykre­owa­na tu postać mogła­by być boha­ter­ką szla­gie­ra pol­skie­go zespo­łu Per­fect, mówią­ce­go o tym, że „trze­ba wie­dzieć, kie­dy ze sce­ny zejść”. Pod­gór­nik w jakimś sen­sie two­rzy więc w tej książ­ce mit samej sie­bie: dopi­su­je roz­dzia­ły, któ­re na razie są wyłącz­nie zapo­wie­dzią przy­szło­ści, ale w jej nar­ra­cji już cza­sem prze­szłym doko­na­nym.

I gdy­by ktoś myślał, że klucz inter­pre­ta­cyj­ny, jaki pro­po­nu­je nam poet­ka w tytu­le zbio­ru, bie­rze wyłącz­nie z jej pasji oglą­da­nia kana­łów przy­rod­ni­czych, to chy­ba nie będzie dale­ki od praw­dy – w Rezy­den­cji sury­ka­tek nie ma sury­ka­tek, ale są „sta­da smut­nych ludz­kich anty­lop”.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Tygo­dni­ka Powszech­ne­go” (21/2012). Dzię­ku­je­my Autor­ce i Redak­cji za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Anna Kałuża

Urodzona w 1977 roku. Krytyczka literacka. Pracownik Zakładu Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego. Mieszka w Jaworznie.

Powiązania