recenzje / NOTKI I OPINIE

Legendarny autobus

Marta Podgórnik

Panie Ludwiku, co też Pan narobił, wsiadając kiedyś w ten legendarny autobus ze swoimi podopiecznymi! Wielu z nich już nigdy nie patrzyło na życie prozą.

Legendarny autobus

Wiem z nie­le­gal­nych, a więc pew­nych źró­deł, że dusze pięk­ne są sła­be, a dusze brzyd­kie – sil­ne. Wiem też, co zna­czy stra­cić przy­ja­cie­la i men­to­ra. Spo­tka­ło mnie to, gdy odszedł Paweł Tar­giel, filo­zof, poeta, wie­lo­let­ni szef Insty­tu­tu Miko­łow­skie­go i cza­so­pi­sma kata­stro­ficz­ne­go „Arka­dia”, położ­nik wie­lu talen­tów i ini­cja­tyw. Mój men­tor i przy­ja­ciel. Miał paskud­ny cha­rak­ter, i nie­wy­obra­żal­nie wiel­kie ser­ce. Pięk­ną duszę. Do dziś zma­gam się z żało­bą po Nim, dla­te­go jestem w sta­nie zro­zu­mieć (choć to nie naj­lep­sze sło­wo), co czu­ją teraz bli­scy, ucznio­wie i wycho­wan­ko­wie Ludwi­ka Gadzic­kie­go. Łączę się z Nimi w żalu i modli­twie.

Panie Ludwi­ku, co też Pan naro­bił, wsia­da­jąc kie­dyś w ten legen­dar­ny auto­bus ze swo­imi pod­opiecz­ny­mi! Wie­lu z nich już nigdy nie patrzy­ło na życie pro­zą. A ilu popchnął Pan w ramio­na poezji, lite­ra­tu­ry, muzy­ki, w ogó­le innej wraż­li­wo­ści? Pan im nie pozwa­lał na inte­lek­tu­al­ne ani emo­cjo­nal­ne leni­stwo, poma­gał Pan zna­leźć nie­wi­docz­ne gołym okiem odro­bi­ny pięk­na, czy­nią­ce nie­ła­twe nie­raz życie zno­śnym, kolo­row­szym. Wiem, że poma­gał im Pan tak­że nie­raz szu­kać swo­ich dróg, nie oce­niał, wspie­rał i po pro­stu roz­da­wał się tym mło­dym ludziom, a oni Pana podzi­wia­li i ufa­li Panu. Odmie­niał Pan życia i nie­po­strze­że­nie stał się też sta­łym ele­men­tem naszych histo­rii, nas, auto­rów pere­gry­nu­ją­cych ze swy­mi tomicz­ka­mi po gościn­nej dol­no­ślą­skiej zie­mi.

I co też Pan naro­bił teraz, wybie­ra­jąc się bez uprze­dze­nia w zupeł­nie inną podróż, auto­bu­sem, któ­ry dla każ­de­go z nas jest wpraw­dzie nie­unik­nio­ny, ale każ­dy jego przy­sta­nek wyda­je się zbyt nagły. W któ­rym to auto­bu­sie, głę­bo­ko w to wie­rzę, roz­ma­wia się już tyl­ko o poezji, miło­ści i takich tam. Jest w nim dobrze wypo­sa­żo­ny barek, wygod­ne, roz­kła­da­ne fote­le, i roz­kład jaz­dy opie­wa­ją­cy na wszyst­kie festi­wa­le arty­stycz­ne wszech­świa­ta. Jeże­li moje życie będzie choć w poło­wie rów­nie sen­sow­ne i dobre co Pań­skie, jeśli będę potra­fi­ła być rów­nie bez­in­te­re­sow­na, cie­ka­wa świa­ta i ludzi, i życz­li­wa tym, zwłasz­cza mło­dym, ludziom, a przy oka­zji jak Pan peł­na poko­ry i dystan­su do wła­snej oso­by (z tym aku­rat, jak sam Pan wie, u mnie kło­pot), to jesz­cze może uda nam się poroz­ma­wiać na pokła­dzie rze­czo­ne­go błę­kit­ne­go auto­ka­ru, gdy przyj­dzie mój czas, by wyjść na przy­sta­nek.

Był pan nie­raz kry­ty­kiem, nawet zgryź­li­wym, naj­now­szej poezji, bo Panu na niej zale­ża­ło. Był pan też, cze­go sama mia­łam przy­jem­ność doświad­czyć, praw­dzi­wym dżen­tel­me­nem. Nasze festi­wa­le bez Pana będą uboż­sze o jed­ną pięk­ną duszę, ale na zawsze bogat­sze o tyle pięk­nych dusz, któ­re Pan dla nas odkry­wał i inspi­ro­wał.

Żału­ję, że ostat­nia z naszych roz­mów była zdaw­ko­wa. Ale nie żału­ję, że się z Panem nie poże­gna­łam, bo nie chcia­łam, wte­dy ani teraz, się z Panem żegnać.

Kła­niam się Panu nisko,
Mar­ta Pod­gór­nik


 

O autorze

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania