recenzje / ESEJE

Letnim śniegiem i krwią

Aleksandra Byrska

Recenzja Aleksandry Byrskiej, towarzysząca premierze książki Z kamienia i kości Bérengère Cournut w tłumaczeniu Hanny Igalson-Tygielskiej, która ukaże się w Biurze Literackim 12 września 2022 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Z kamie­nia i kości Béren­gère Cour­nut jest książ­ką zadzi­wia­ją­cą. To odważ­na i zaska­ku­ją­co uda­na pró­ba opo­wie­dze­nia histo­rii z per­spek­ty­wy rdzen­nej Inu­it­ki żyją­cej w tra­dy­cyj­nej spo­łecz­no­ści ist­nie­ją­cej wła­ści­wie poza cza­sem, od wie­ków funk­cjo­nu­ją­cej w opar­ciu o cyklicz­ny rytm pór roku. Powieść jest pro­wa­dzo­na w for­mie mono­lo­gu głów­nej boha­ter­ki – Uqsu­ra­lik, co pro­wa­dzi do moc­niej­sze­go zwią­za­nia emo­cjo­nal­ne­go czy­tel­ni­ka z przed­sta­wia­nym mu świa­tem, ogrom­ne zna­cze­nie ma rów­nież fakt, że jest to nar­ra­cja kobie­ca.

Wyko­rzy­stu­jąc kobie­cą per­spek­ty­wę, Cour­nut odcza­ro­wu­je tutaj mity doty­czą­ce wywo­dze­nia sła­bo­ści i nie­sa­mo­dziel­no­ści kobiet z warun­ków życia spo­łe­czeństw tra­dy­cyj­nych. Nie zabu­rza­jąc wia­ry­god­ne­go obra­zu sil­nie patriar­chal­nych zasad, udo­wad­nia ich powierz­chow­ność przez por­tre­to­wa­nie świet­nie radzą­cych sobie w trud­nych warun­kach, sil­nych i nie­za­leż­nych posta­ci, któ­re w żaden spo­sób nie ustę­pu­ją męż­czy­znom, nawet gdy cho­dzi o polo­wa­nie czy umie­jęt­no­ści prze­trwa­nia. Nie jest to oczy­wi­ście idyl­la – Uqsu­ra­lik jest rów­nież wyśmie­wa­na z powo­du swo­ich ponad­prze­cięt­nych zdol­no­ści łowiec­kich przez zazdro­snych męż­czyzn, któ­rzy nie chcą zaak­cep­to­wać jej w swo­im gro­nie. Istot­ne jest jed­nak odwró­ce­nie spoj­rze­nia: postać Uqsu­ra­lik ema­nu­je siłą, wol­no­ścią i nie­za­leż­no­ścią. Jej prze­trwa­nie jest zależ­ne od sił natu­ry w takim samym stop­niu, jak życie męż­czyzn, a jej życie jest trud­niej­sze tyl­ko dla­te­go, że jako obiekt sek­su­al­ny może zostać wyko­rzy­sta­na do męskiej zemsty, płeć jest sła­bo­ścią tyl­ko w zna­cze­niu nara­że­nia na skrzyw­dze­nie poprzez gwałt.

Nie­zwy­kle waż­na jest tutaj sym­bo­li­ka pierw­szej krwi. To ona wywo­łu­je mło­dą dziew­czy­nę z namio­tu, poza bez­piecz­ny krąg igloo, gdzie lód nie­spo­dzie­wa­nie pęka i oddzie­la ją od rodzi­ny. Sym­bo­licz­ny moment osią­gnię­cia doj­rza­ło­ści płcio­wej rów­na się w jej przy­pad­ku z roz­po­czę­ciem samot­nej wal­ki o prze­trwa­nie, któ­rą sta­cza, sta­jąc się kobie­tą tak­że w wymia­rze emo­cjo­nal­nym i inte­lek­tu­al­nym. Mie­rzy się z lękiem, żało­bą, samot­no­ścią i bez­rad­no­ścią.

Jej siła i odwa­ga nie są też sztucz­ny­mi kon­struk­ta­mi, lecz przy­mio­ta­mi cio­sa­ny­mi w skraj­nie trud­nych warun­kach, niczym ska­ły żło­bio­ne przez mro­zy i desz­cze. Uqsu­ra­lik zma­ga się kolej­no z natu­rą, samot­no­ścią, ludź­mi i ducha­mi, na koniec jej dusza podró­żu­je, ryzy­ku­jąc, że już nie powró­ci. Te pró­by ini­cja­cyj­ne czy­nią ją sil­ną. Cier­pie­nie przy­wo­dzi ją na skraj sza­leń­stwa, lecz tak­że rów­no­cze­śnie umac­nia. Głę­bo­ka akcep­ta­cja ludz­kie­go losu i poko­ra połą­czo­ne z nie­za­leż­no­ścią ota­cza­ją ją suro­wym pięk­nem, jakie zazwy­czaj przy­pi­su­je­my kra­jo­bra­zom oraz zwie­rzę­tom. Z kamie­nia i kości uwo­dzi, zara­ża tęsk­no­tą za ciszą, otwar­tą prze­strze­nią, doty­kiem skał i mchu.

Rów­no­cze­śnie, co bar­dzo istot­ne, Cour­nut nie roman­ty­zu­je natu­ry. Jej opi­sy przy­ro­dy są bar­dzo pięk­ne, pozo­sta­ją jed­nak oszczęd­ne i suro­we, a rela­cje mię­dzy czło­wie­kiem a zwie­rzę­ta­mi są uka­za­ne z peł­ną bru­tal­no­ścią wal­ki o prze­trwa­nie w skraj­nie trud­nych warun­kach. Szcze­gól­nie ude­rza­ją­ce jest to w przy­pad­ku psów, któ­re dzie­lą z czło­wie­kiem wspól­ny los, bywa­ją obroń­ca­mi i przy­ja­ciół­mi – nale­żą do jed­ne­go sta­da, mogą jed­nak zostać zje­dzo­ne, gdy przy­da­rzy się taka koniecz­ność.

Książ­ka Cour­nut to powieść zbu­do­wa­na z kamie­nia i kości, z pomru­ku morza i kru­che­go lodu. Fran­cu­ska pisar­ka niczym sza­man­ka snu­je nie­zwy­kle pro­stą i zna­ną ludziom od wie­ków histo­rię, któ­ra, mimo wszyst­ko, zapie­ra dech w pier­siach swo­ją mocą. Opo­wia­da nam na nowo o tym, że czło­wiek jest zwie­rzę­ciem, zależ­nym od świa­tła, wody i poży­wie­nia, że nie jest naj­sil­niej­szy.  Nar­ra­tor­ka trak­tu­je inu­ic­kie wie­rze­nia jako inte­gral­ną część histo­rii, wpla­ta­jąc je w powieść z taką pro­sto­tą, że nie odsta­ją w żaden spo­sób od resz­ty opo­wie­ści, są wpa­so­wa­ne w kra­jo­braz, logicz­ne i zro­zu­mia­łe, nawet gdy nie­praw­do­po­dob­ne. Cour­nut ma dużą umie­jęt­ność otwie­ra­nia czy­tel­ni­ka na zupeł­nie inną rze­czy­wi­stość, bez fajer­wer­ków i nad­mier­ne­go zachę­ca­nia. W cza­sie lek­tu­ry zosta­łam uwie­dzio­na zupeł­nie nie­po­strze­że­nie: nim zdą­ży­łam się zorien­to­wać, pro­za ta oddzia­ły­wa­ła już tak moc­no na moją wyobraź­nię i zmy­sły, że odczu­wa­łam ją nie­mal fizycz­nie. Siłą Z kamie­nia i kości jest to, że w opo­wie­ści tak odle­głej od doświad­cze­nia współ­cze­sne­go czło­wie­ka autor­ka zawar­ła  bar­dzo uni­wer­sal­ne doświad­cze­nia, a opi­sy­wa­ne przez nią życie ple­mion inu­ic­kich pobu­dza  tęsk­no­tę za prze­strze­nią i kon­tak­tem z przy­ro­dą, któ­rej tak czę­sto dziś bra­ku­je.

Powieść Cour­nut jest pie­śnią ku chwa­le morza i śnie­gu, mchu i zwie­rzę­cej sier­ści, ku chwa­le życia, któ­re jest zma­ga­niem się i ma w sobie nie­oczy­wi­ste pięk­no. Tun­dra śpie­wa w ciszy. Nar­ra­cję prze­pla­ta­ją pie­śni zwie­rząt, ludzi i duchów – pro­ste, ryt­micz­ne, z powta­rzal­ny­mi refre­na­mi, wpro­wa­dza­ją­ce w trans. Ten rytm to oddech zie­mi taja­ją­cej w słoń­cu o poran­ku, to oddech z głę­bin zamar­z­nię­te­go morza. Siła w opo­wie­ści tak pro­stej jak przed­mio­ty z kamie­nia i kości.

W swo­im śnie Uqsu­ra­lik widzi odle­głe ludy jako drob­ne punk­ty na lodo­wym polu, roz­świe­tlo­ne kopu­ły domostw niczym kon­ste­la­cje gwiazd na ramie­niu lodow­ca. Odczu­wa z nimi bli­skość, bo wszy­scy zno­szą ten sam los. Jaki? „Nie chcę cie­bie, nie chcę cia­ła ani śpie­wu, jestem mro­kiem, czar­ną nocą, a ty jesteś let­nim śnie­giem i krwią, idź sobie” – mówi olbrzym do pra­gną­cej umrzeć dziew­czy­ny. „Let­nim śnie­giem i krwią” – tyl­ko tyle. Może jesz­cze tro­chę cia­ła i śpie­wu.

 

belka_2

O autorze

Aleksandra Byrska

Urodzona w 1990 roku w Krakowie. Absolwentka filologii polskiej i krytyki literackiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Krytyczka, bibliotekarka, poetka. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat intymności i skandalu w prozie polskiej po 2010 roku. Wiersze publikowała w „Małym Formacie”, „Wakacie”, „Salt Hill Journal” i „La Piccioletta Barca”. Mieszka w Myślenicach.

Powiązania