recenzje / ESEJE

Lipowicz armatohaubica

Jakub Kornhauser

Impresja Jakuba Kornhausera na temat prozy Marty Lipowicz, laureatki pierwszej edycji Połowu prozatorskiego.

Lipo­wicz włó­czy się z nami po opłot­kach jak arma­to­hau­bi­ca, co zda­je się prze­trzy­mać każ­de bagno, zawsze goto­wa do wystrza­łu. Na krań­cach wsi poka­zu­je trau­my, brud i upodle­nie. Ale nie po to, by się nimi sma­ro­wać i cheł­pić przed mia­sto­wy­mi. Raczej żeby dać szan­sę swo­jej boha­ter­ce, Han­ce, zna­leźć nadzie­ję na coś wła­sne­go. Coś nie­kła­ma­ne­go i nie­obar­czo­ne­go pre­sją oto­cze­nia. Bo mamy tu histo­rię wzię­tą z zie­mi. Wszyst­ko tkwi w gle­bie i naj­chęt­niej nosa by z niej nie wyściu­bia­ło. Wido­ków na zmia­nę brak, więc niech choć­by tej Han­ce, przez los ponie­wie­ra­nej, uda się coś zmie­nić, jakoś wyjść na swo­je. No a że jest to pie­roń­sko trud­ne pośród bie­dy i stra­chu, wia­do­mo nie od dziś.

Ale nie jest prze­cież tak, że powieść Mar­ty Lipo­wicz smę­ci mize­rią na pra­wo i lewo. Chy­ba na odwrót: pisze się tu z nasłu­chu i oglą­du, język dwoi się, troi i czwo­rzy, to w nim boha­te­ro­wie mogą zakosz­to­wać tro­chę swo­bo­dy i god­no­ści, choć to w nim tak­że grzę­zną i topią się jak w pod­mo­kłej gle­bie, to z języ­ka czer­pią chi­chy i śmi­chy. Poszcze­gól­ne sce­ny łączą się ze sobą, ale nie w chro­no­lo­gicz­nym porząd­ku, tyl­ko w nie­mej tęsk­no­cie. Za nor­mal­ną rodzi­ną? Jasne – ze Sta­rą, teścio­wą jak z kosz­ma­ru, trud­no wytrzy­mać. O Miet­ku, mężu, któ­ry bije, nie ma nawet co mówić. Zresz­tą ludzie wokół lep­si nie są. „Być sobą” w takim śro­do­wi­sku to ska­zać się na nie-bycie. Trze­ba by jakiejś rewo­lu­cji, ale z czym do rewo­lu­cji, sko­ro „miej­sca wysie­dzia­ne” i pościel musi być u Sta­rej zmie­nio­na. Koniec, krop­ka.

W pro­zie Lipo­wicz dosta­je­my zapę­tla­ją­ce się opo­wie­ści, któ­re lubią zmie­niać pla­ny cza­so­we i wkrę­cać się w histo­rie róż­nych posta­ci. Wszyst­kie jed­nak sku­pia­ją się w koń­cu na Han­ce i jej wal­ce o samo­sta­no­wie­nie. Krót­sze i dłuż­sze epi­zo­dy upo­ko­rzeń prze­ty­ka­ne są atrak­cyj­nie brzmią­cy­mi zapo­wie­dzia­mi lep­sze­go jutra. Tyl­ko coś ono, to jutro, nadejść nie chce. A może w koń­cu nadej­dzie? Może da Han­ce coś, cze­go ist­nie­nia ona nawet nie podej­rze­wa? Z tą powie­ścią jest tak jak z samo­bież­ną arma­to­hau­bi­cą typu krab: z zewnątrz niby strasz­na, onie­śmie­la­ją­ca i cięż­ka, od środ­ka wytrzy­ma­ła, wściu­bia­ją­ca lufę w naj­głęb­sze zaka­mar­ki, nie­uni­ka­ją­ca kon­fron­ta­cji z naj­gor­szym. Oczy­wi­ście ma cię bro­nić, ale budzi nie­po­kój i wpy­cha w defen­sy­wę. Budzi kosz­ma­ry. Dzia­ła na tyle inten­syw­nie, że nie­po­dob­na się od niej uwol­nić. Trze­ba zaufać jej ruchom. Zabio­rą was do nie­upu­dro­wa­ne­go życia, któ­re­go wydzie­li­ny poczu­je­cie na wła­snej skó­rze.

W pew­nym momen­cie zda­cie sobie spra­wę, że uciecz­ki ze świa­ta Han­ki nie ma, że tekst roz­ra­sta się, pochła­nia­jąc wszyst­ko na swo­jej dro­dze. Oczy­wi­ście głów­nie dla­te­go, że pro­za Mar­ty Lipo­wicz to moc­na, świet­nie napi­sa­na i skon­stru­owa­na rzecz. Auten­tycz­na i języ­ko­wo nie­ba­nal­na zara­zem. Zbu­do­wa­na z mro­ku i jasno­ści. Trzy­ma­ją­ca się kon­kre­tu i wychy­lo­na w nie­prze­wi­dzia­ne. Dają­ca radę w każ­dych warun­kach. Zawsze wychy­lo­na w stro­nę nie­zna­ne­go. Jak samo­bież­na arma­to­hau­bi­ca.

O autorze

Jakub Kornhauser

Urodził się w 1984 roku w Krakowie. Poeta, eseista, tłumacz, literaturoznawca. Współzałożyciel i pracownik Ośrodka Badań nad Awangardą na Uniwersytecie Jagiellońskim. Autor kilkunastu książek – tomów wierszy, zbiorów esejów, monografii naukowych poświęconych awangardzie. Redaktor serii wydawniczych, czasopism, antologii. Przekłada z francuskiego, rumuńskiego i serbskiego, m.in. książki Gherasima Luki, Henriego Michaux, Gellu Nauma, Miroljuba Todorovicia, ostatnio Claudiu Komartina. Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej za tom poematów prozą Drożdżownia (2015) i Nagrody Znaczenia za zbiór esejów rowerowo-krakowskich Premie górskie najwyższej kategorii (2020). Juror Nagrody Literackiej Gdynia.

Powiązania