
Dopytanie
debaty / ankiety i podsumowania Krzysztof SiwczykGłos Krzysztofa Siwczyka w debacie „Kroniki osobiste”.
WięcejAutorski komentarz Krzysztofa Siwczyka do wierszy z książki W państwie środka.
właśnie odeszli, skoro honorujecie w sobie ich
zaktualizowane brednie. Kolega przejdzie czerwonym szlakiem
przez góry i morza, a koleżanka mocno atakuje kolumny
Arki Noego, powiadasz. Pewnego dnia odpłyniecie bez namaszczenia,
bez fety skolonizuje was mrowie organizmów. Do niedawna
przyglądałem się mechanizmom rozsądku, które pchają was
w objęcia innych, w grymasy współuzależnienia
etyką spraw ważnych, spraw dobrego i uczciwego życia.
Ewidentnie, życie robi wrażenie: ekstremalne warunki,
jakich nigdy nie zaznałem, dawka kasująca wszelki herezje.
Nie wiem, jak mógłbym wam pomóc. Może powiem coś
o sobie. Przypadek bez historii. Po prostu nigdy
nic mnie nie spotkało. Wszystko działo się poza mną.
Słyszałem jakieś nawoływania, gdzieś w oddali ktoś
mobilizował moje sny. Narastał zgiełk intencji,
próśb i przekleństw. W końcu zrezygnowałem z dalszej drogi.
Od tamtego czasu nie podpadam pod żadne paragrafy.
Sprawy zwyczajnie obchodzą się bez mojego udziału.
Tylko w chwilach zwykłego zwątpienia żywię nadzieję
i was.
Wiersz apokryficzny, przez to bardzo czytelny, stąd każdy komentarz wydaje się być dużym nadużyciem, ba, może nawet próbą interpretacji. Nie dość nadmienić, że jedna z kolumn poczytnego dziennika nazywa się Arka Noego, to jeszcze „starzy znajomi” rozpoczynają nowe życie, w zupełnie nowym otoczeniu, bez specjalnego żalu za czasem, który spędziliśmy razem. Przykro to stwierdzić, ale rzesze wiernych wciąż potężnieję, kiedy nas jest jakby mniej.
Nie usłyszycie niczego więcej.
To jest ten marginalny głos,
w którym musi wybrzmieć wszystko,
co macie do powiedzenie na końcu.
Nikomu innemu.
Przykład mimetyzmu w poezji. Jest rok 2004. W Berlinie Wschodnim, w Sali Velodrom Arena właśnie zakończył się koncert grupy Radiohead. Wraz z Różą Filipowicz i Maciejem Meleckim opuściliśmy obiekt jako jedni z ostatnich. Michał Szalonek oraz Arkadiusz Kremza opuścili to wydarzenie, sądząc, że piwo w pobliskim „lasku piwnym” będzie lepszą propozycją na wieczór. Właśnie wtedy Arkadiusz Kremza zobaczył nosorożce wychodzące z tapet i stwierdził, że to już koniec. Właśnie z myślą o nich postanowiłem dokładnie opisać ten koncert. Postanowiłem dać mu wyraz. Ku pamięci.
Lament tkanek. Nic specjalnego już nie wymyśli.
Ewentualnie udacie się waszym planom. Przez wzgląd na zasady.
Szczerze oddane, wasze szczęście. Bredzi bez namaszczenia.
Serce moje, zgotuję ci jakiś los. Przychylny i gorzki.
Notorycznie w sobie. Zanosząc prośby i błagania.
Emisja wygasa. Cień nadziei spoczywa w spokoju zakładu.
Skorumpowane światło prowadzi tam. Bywa i tak.
Słono za to płacząc? Żartów bez.
Wiersz „poświęcony” pamięci Samuela Becketta. Bez nadziei.
Ur. 1977. Polski poeta, eseista i krytyk literacki, autor osiemnastu tomów poetyckich oraz licznych książek krytyczno-literackich. Debiutował w 1995 roku zbiorem wierszy Dzikie dzieci. W kolejnych latach wydał m.in. Wiersze dla palących(2001), Centrum likwidacji szkód (2008), Gody (2012) oraz trylogię Krematoria (2021-2022). Jego twórczość była tłumaczona na wiele języków, w tym niemiecki, francuski i włoski. Jest również autorem kilku książek eseistycznych –Ulotne obiekty ataku (2010) i Bezduch (2018). Laureat Nagrody Fundacji Kościelskich, Nagrody Literacka Gdynia i Nagrody Silesius. Był także finalistą francuskiej nagrody Prix de la revue NUNC oraz laureatem międzynarodowej Nagrody Václava Buriana. Ostatnio jego wiersze wybrane A Calligraphy of Days zostały wydane przez Seagull Books (Londyn). Regularnie pisuje felietony do tygodnika „Polityka” i zasiada w jury Nagrody Nike. Mieszka w Gliwicach.