recenzje / KOMENTARZE

Lux ex Silesia

Jakub Pszoniak

Autorski komentarz Jakuba Pszoniaka w ramach cyklu „Historia jednego wiersza”. Prezentacja w ramach cyklu tekstów zapowiadających almanach Połów. Poetyckie debiuty 2016, który ukaże się w Biurze Literackim.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Lux ex Sile­sia

desz­czy się mia­sto
szczy­cą wie­żow­ce
szron i tłuszcz
szczel­nią szcze­li­nę w asfal­cie

czas war­sza­wie­je
i szyb­ko szyb­ko
w szy­bach tak­só­wek
czer­wo­ne okna i twarz na podusz­ce

grub­nie cień na murach gru­by
któ­rą Jerzy Gru­ba kazał zmie­nić w grób
ciem­no znów
gru­dzień gubi śnieg

oczy szczy­pie zwier­szo­ne powie­trze
kału­ży się Śląsk
kur­czy się życie
szczęść Boże, kur­wa, szty­ga­rzy tele­fon


Był wto­rek, może śro­da. Na pew­no jakiś nie­istot­ny dzień. Gru­dzień pew­nie, bo tu jest zawsze gru­dzień. Auto­bus linii 820 albo 830 – nie wiem, oba mają iden­tycz­ną tra­sę. Na Ślą­sku mia­sta nie mają wyraź­nych gra­nic, więc Kato­wi­ce uli­ca Cho­rzow­ska, albo już może Cho­rzów uli­ca Kato­wic­ka. Z pra­wej stro­ny fami­lo­ki – nie­wy­so­ka, cegla­na zabu­do­wa z począt­ku XX wie­ku, przez okno baba zaglą­da. Na podusz­ce wspar­ta, luster­ko z moto­ro­we­ru przy oknie zamon­to­wa­ne, świa­tło by się w nim odbi­ja­ło pięk­nie, gdy­by tyl­ko nie było tak ciem­no. Jadę tym auto­bu­sem, tak jak wczo­raj i przed­wczo­raj, i jutro, i w przy­szły wto­rek czy śro­dę, fami­lok co dzień star­szy o jeden dzień, baba w oknie też. W szy­bach odbi­ja­ją się szy­by kopal­nia­ne. Dym oble­pia wszyst­ko i trud­no go zmyć, marazm scho­wa­ny pod maras. Poprzed­ni przy­sta­nek w Kato­wi­cach. Wczo­raj to było inne mia­sto, jutro będzie inne mia­sto, jesz­cze dziś wie­czo­rem będzie już pew­nie tro­chę inne. War­sza­wa to Kato­wi­ce pół­no­cy (wszyst­ko, co na mapie od Kato­wic do góry, to pół­noc). Parę dni wcze­śniej prze­jeż­dża­łem koło Wuj­ka – kopal­ni, pod któ­rą w ’81 popły­nę­ła krew. Ogień do straj­ku­ją­cych kazał otwo­rzyć komen­dant Jerzy Gru­ba, za zna­ko­mi­te zasłu­gi w otwie­ra­niu ognia do straj­ku­ją­cych nagro­dzo­ny krzy­żem i awan­sem. Myślę, że Śląsk to jest wiersz. No bo jak ina­czej wytłu­ma­czyć, że czło­wiek zamie­nia­ją­cy kopal­nię w grób ma na nazwi­sko Kopal­nia? Bo Gru­ba to kopal­nia po ślą­sku. I krzyż jesz­cze. Śląsk to jest wiersz, któ­ry wystar­czy spi­sać. No więc jadę auto­bu­sem linii 820 lub 830 i spi­su­ję Śląsk w tele­fo­nie – kawiar­nia­ne ser­wet­ki mają dziś sys­tem IOS i sys­tem auto­ma­tycz­nej  korek­cji błę­dów. Nie­przy­dat­ny zupeł­nie, bo wier­sze zawsze pisa­ne są w obcym języ­ku. No więc spi­su­je w tym tele­fo­nie, ekran zbi­ty, szyb­ka wyglą­da jak tatu­aż na łok­ciu kry­mi­na­li­sty. I przy­po­mi­na mi się, że kie­dyś tele­fon to był tele­fon kopal­nia­ny, co wisiał w przed­po­ko­ju u nas, ze 25 metrów nad zie­mią, bo ósme pię­tro w blo­ku dwu­na­sto­pię­tro­wym. Służ­bo­we roz­mo­wy ojców-gór­ni­ków przez tele­fon kopal­nia­ny – wła­ści­wie to bar­dziej taki radio­wę­zeł był – to doświad­cze­nie poko­le­nio­we ślą­skich dzie­ci uro­dzo­nych w latach 80. Ta mie­szan­ka reli­gij­nych zwro­tów i pod­le woj­sko­we­go języ­ka jed­no­cze­śnie nas fascy­no­wa­ła i prze­ra­ża­ła. Prze­plot sacrum i pro­fa­num, któ­ry w każ­dym innym miej­scu był­by bluź­nier­stwem. Ostat­ni wers to pró­ba odda­nia tej spe­cy­ficz­nej poety­ki, któ­rą nazwa­łem „szty­ga­rze­niem”. Tak, Śląsk to wiersz, któ­ry wystar­czy­ło spi­sać.

 

O autorze

Jakub Pszoniak

Urodzony w 1983 r. w Bytomiu. Poeta i grafik, autor książek poetyckich Chyba na pewno (Biuro Literackie 2019), za którą otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius, Lorem ipsum (Biuro Literackie 2022) oraz Karnister (Biuro Literackie 2024). Tłumacz tomów Głosy Kateriny Michalicyny (Pogranicze 2022), Oddychaj Oleny Stepanenko (Pogranicze 2023) oraz Tryb Switłany Powalajewej (Pogranicze 2024), autor wyboru wierszy Mirona Białoszewskiego Z dnia robię noc (Biuro Literackie 2022).

Powiązania