
Poezja na nowy wiek
nagrania / wydarzenia Różni autorzyDebata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejRecenzja Anny Kałuży z książki Niepiosenki Mariusza Grzebalskiego.
Z czytającymi nowe książki bywa podobnie jak z turystami oglądającymi obrazy w muzeach, widziane wcześniej na fotografiach: wychwytują przede wszystkim to, do czego zdążyli już przyzwyczaić oko i biorą pod uwagę to, co dobrze już poznali. Podobnie rzecz ma się z artystami. Mark Twain w swojej książce Prostaczkowie za granicą pisze o takich, którzy nie wyobrażają sobie zmiany konwencji przedstawienia: „Być może żadnemu artyście nie przyjdzie nawet na myśl, że Ostatnią wieczerzę można przedstawić inaczej” (przeł. Andrzej Keyha). Być może czasem trudno dostrzec, że coś zostało przedstawione inaczej; w tym przypadku wcale nie chodzi mi o złudną zmianę kontekstu, nad którą tyle razy debatowali interpretatorzy słynnego tekstu Johna Bartha. Nie idzie mi więc ani o modernistyczną nowość, ani postmodernistyczne przemieszczenie. Już raczej o użycie utrwalonych, znanych sposobów ekspresji, które stają się chwytami zjednującymi sobie czytelniczą przyjaźń, ale które zostają niezauważalnie wyprowadzone poza dotychczasowy obszar interpretacji, mimo, że swobodnie mogą funkcjonować w ramach tych kodów, które już je określiły.
Mówimy, że Grzebalski opowiada historie, podgląda życie innych ludzi, swój podmiot utrzymuje na skraju świata, w izolacji i w oddaleniu; że jego wiersze są zarazem liryczne, jak i autotematyczne, pozwalają na lektury różnego rodzaju: dosłowne, symboliczne, metaforyczne, etc. A nawet, że świat, jaki opisuje, układa się we wzór ambiwalentnych, a zarazem skrajnych emocji: wstrętu, poniżenia i względnej radości, uspokojenia. W Niepiosenkach jest to szczególnie wyraziste i mocno zaakcentowane zwłaszcza poprzez figury ognia, światła, zapadania w sen. Dlatego trudno byłoby powiedzieć, czy to książka o końcu czy o nowym rozdaniu. Paradoks mówienia i pragnienia wycofania się z mowy – znany skądinąd – także nie określa tej książki, nawet w części.
Oczywiście możemy utrzymywać w ramach modelu modernistyczno-postmodernistycznego wiersze Grzebalskiego i innych, którzy działają bardziej dyskretnie, subtelnie i dlatego niewiele symptomów wskazuje, że poza ten model wychodzą. Wszystkie te perspektywy są najzupełniej słuszne, każda z nich coś innego umieszcza na pierwszym planie, niemniej jednak należy przemyśleć możliwość wyjść poza nie wszystkie, nie do końca z nadzieją na szybką i pozytywną odpowiedź.
Bo być może jest tak, że osławiona przezroczystość języka autora Negatywu jest czymś jeszcze innym oprócz referencjalnej zdolności zwracania uwagi na przedmioty, sensy, emocje, etc., którą zawdzięcza zredukowaniu dekoracyjności, i pozbyciu się ornamentu poetyckich figur? Być może chodzi tu bardziej o przejrzystość użycia konwencji niż języka. Chodzi mi o to, że czasami tacy poeci, którzy nie działają ofensywnie, skuteczniej „rozmontowują” różne konwencje i przekonania na temat wiersza niż tzw. nowatorzy. W gruncie rzeczy mówię bardziej intuicyjnie niż krytycznie, w gruncie rzeczy robię tak dlatego, że już nie potrafię powtarzać słów o końcu poezji, kryzysie wiersza, katastroficznym obrazie świata, autotematyczności i lirycznej sprawozdawczości. Mam wrażenie, że Niepiosenki celują poza te wszystkie oznaczone już gesty pisarskie, choć robią to na inne sposoby niż tradycjonaliści i nowatorzy.
Urodzona w 1977 roku. Krytyczka literacka. Pracownik Zakładu Literatury Współczesnej Uniwersytetu Śląskiego. Mieszka w Jaworznie.