recenzje / ESEJE

Matka, mantra, matematyka

Karolina Kurando

Recenzja Karoliny Kurando, towarzysząca premierze książki Połów. Poetyckie i prozatorskie debiuty 2023, która ukaże się 1 lipca 2024 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W ręce czy­tel­ni­czek i czy­tel­ni­ków odda­ny zosta­je alma­nach Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2023, będą­cy efek­tem ubie­gło­rocz­ne­go kon­kur­su, mie­się­cy prac i nie­wąt­pli­wie trud­nych wybo­rów. Książ­ka tra­dy­cyj­nie zawie­ra zesta­wy lau­re­atek i lau­re­atów Poło­wu – przy­po­mnij­my jed­nak, że to dopie­ro trze­ci tom pre­zen­tu­ją­cy frag­men­ty pro­za­tor­skie, do nie­daw­na kon­kurs sku­pio­ny był wyłącz­nie wokół poezji – wraz z komen­ta­rza­mi men­to­rek, któ­re czu­wa­ły nad roz­wo­jem wyróż­nio­nych pro­jek­tów. Anna Cie­plak, opie­ku­ją­ca się gru­pą pro­za­tor­ską, i Joan­na Muel­ler, odpo­wie­dzial­na za tę poetyc­ką, doko­na­ły rów­nież selek­cji i redak­cji zamiesz­czo­nych w alma­na­chu tek­stów.

Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2023 zawie­ra dzie­sięć zesta­wów: pięć pro­za­tor­skich i pięć poetyc­kich. W sek­cji pro­zy zapre­zen­to­wa­no twór­czość Mag­da­le­ny Genow (Zło­dziej­ka matek), Alek­san­dry Kasprzak (Wydrąż mi rodzi­nę w serze), Mał­go­rza­ty Kośli (córecz­ka mamu­si), Edy­ty Ołdak (Cere­mo­nie na tra­pe­zie) oraz Macie­ja Wnu­ka (Miej­sca odle­głe). Z kolei część poetyc­ka zawie­ra pro­jek­ty Karo­la Brzo­zow­skie­go (gatun­ki ana­dro­micz­ne), Alek­san­dry Górec­kiej (Regu­ła trzech), Julii Jan­kow­skiej (bez­oary), Kami­la Pli­cha (pań­stwa mia­sta i oko­li­ce) i Łuka­sza Woź­nia­ka (Umal­mu).

Pro­za Mał­go­rza­ty Kośli jest namięt­na, kuszą­ca, inten­syw­na. Zachwy­ca obra­zo­wo­ścią i siłą prze­ka­zy­wa­nych emo­cji. Jest dusz­na i ponęt­na, a przy tym w pew­nych war­stwach natu­ra­li­stycz­na. To bar­dzo obie­cu­ją­cy pro­jekt, przy­wo­dzą­cy na myśl sen­su­al­ną twór­czość Mar­ty Dzi­do (Fraj­da, Sezon na tru­skaw­ki), z tym że w córecz­ce mamu­si wszyst­ko jest bar­dziej, ponad­to funk­cja ero­ty­zmu, z któ­re­go korzy­sta­ją obie autor­ki, u Kośli jest inna. Figu­ra mat­ki, cie­le­sność, stra­ta – to, w dużym uprosz­cze­niu, ele­men­ty wspól­ne dla zesta­wów Mał­go­rza­ty Kośli i Mag­da­le­ny Genow. Zło­dziej­ka matek jest jed­nak pro­zą dużo bar­dziej suro­wą i cierp­ką. Cia­ło ma u Genow nie tyl­ko kono­ta­cje sek­su­al­ne, lecz jest też zapi­sem sta­rze­nia się i (ob)umierania, co widzi­my w fan­ta­stycz­nej sce­nie roz­gry­wa­ją­cej się w łazien­ce, gdzie nar­ra­tor­ka myje nagie, sta­re cia­ło bli­skiej oso­by, bab­ci, któ­ra nie­dłu­go potem umie­ra.

Safa­ri, opo­wia­da­nie ze zbio­ru Miej­sca odle­głe Macie­ja Wnu­ka, poru­sza temat stra­chu przed samot­no­ścią i zmia­ną. W swo­jej pro­zie autor sta­wia pyta­nia o życie po życiu, post­hu­ma­nizm i zaba­wę w demiur­ga, moż­li­wą dzię­ki kon­sump­cjo­ni­zmo­wi i roz­wo­jo­wi tech­no­lo­gii. W Cere­mo­niach na tra­pe­zie, pro­jek­cie Edy­ty Ołdak, zachwy­ca­ją pre­cy­zja nar­ra­cji i obra­zo­wość. To pro­za, któ­ra umoż­li­wia nam bli­ski kon­takt z głów­ną boha­ter­ką, spra­wia­ją­cą wra­że­nie zagu­bio­nej duszy. W pisa­niu Ołdak waż­ne są szcze­gół, dro­biazg, kon­se­kwen­cja. Z kolei pro­za Alek­san­dry Kasprzak z zesta­wu Wydrąż mi rodzi­nę w serze jest cra­zy, sza­lo­na, wspa­nia­le prze­ry­so­wa­na. Jed­nak spod tego całe­go pasti­szu i humo­ru wyzie­ra­ją nie­po­kój i smu­tek. Autor­ka się­ga po temat trans­pł­cio­wo­ści, każe swo­jej boha­ter­ce zapy­tać mat­kę o to, jak zosta­ła poczę­ta, w koń­cu przy­wo­łu­je vira­lo­wą postać Micha­ła Wiśniew­skie­go. Nale­ży dodać, że Kasprzak jest bar­dzo spraw­na lite­rac­ko, two­rzy świet­ne dia­lo­gi. Cho­ciaż w odbio­rze jej twór­czo­ści z pew­no­ścią będzie domi­no­wa­ło pyta­nie: co?, rów­nie war­to zapy­tać: jak?.

Co w poezji? Twór­czo­ści Alek­san­dry Górec­kiej przy­glą­dam się już od jakie­goś cza­su, i po lek­tu­rze zesta­wu Regu­ła trzech pod­trzy­mu­ję, że nie­zwy­kle intry­gu­je mnie wyko­rzy­sta­nie przez poet­kę mate­ma­ty­ki w wier­szach. Górec­ka bawi się rów­nież ich war­stwą wizu­al­ną. Nie chcia­ła­bym jed­nak, żeby twór­czy­nię zesta­wu Regu­ła trzech zaszu­flad­ko­wa­no wyłącz­nie jako tę poet­kę od mat­my, ponie­waż Górec­ka w swo­jej poezji obie­cu­je nam coś wię­cej niż tyl­ko nie­co­dzien­ne inspi­ra­cje.

[F]osforyzujesz/ kocha­nie to ostat­nio jed­na z moich ulu­bio­nych fraz. Pocho­dzi z wier­sza świa­tło z zesta­wu gatun­ki ana­dro­micz­ne Karo­la Brzo­zow­skie­go. Ana­dro­micz­ne, czy­li takie, któ­re pod­po­rząd­ko­wu­jąc się natu­rze, na pewien czas prze­no­szą się w zupeł­nie inne miej­sce i warun­ki. Doty­czy to ryb, któ­re miga­ją w wer­sach Brzo­zow­skie­go. Poeta czuj­nie obser­wu­je świat i wycią­ga wnio­ski, zesta­wia ze sobą figu­ry ludz­kie i zwie­rzę­ce, w jego twór­czo­ści dużo jest natu­ry i beto­nu. To zestaw cie­ka­wy, upo­rząd­ko­wa­ny i przej­rzy­sty. Nie­co bar­dziej „dzi­ki”, cha­otycz­ny, lecz rów­nie intry­gu­ją­cy jest pro­jekt Łuka­sza Woź­nia­ka Umal­mu, w któ­rym poeta eks­pe­ry­men­tu­je z języ­kiem, poszu­ku­je nowych roz­wią­zań, igra z prze­rzut­nia­mi i, co ryzy­kow­ne, ryma­mi. Fra­zy Woź­nia­ka momen­ta­mi brzmią jak man­try, dziw­ne zaklę­cia, ta poezja ma swój oso­bli­wy rytm. Jest w niej coś nie­oswo­jo­ne­go, nie­wy­god­ne­go, ale wła­śnie o to cho­dzi.

Dyk­cja Julii Jan­kow­skiej w wier­szach skła­da­ją­cych się na zestaw bez­oary jest non­sza­lanc­ka, to poezja codzien­no­ści, ruchu, spon­ta­nu. Dużo w niej zło­ści, iry­ta­cji. Część fraz zapi­sa­na od nie­chce­nia, język skró­to­wy, slan­go­wy, komu­ni­ka­to­ro­wy. Podob­nie jest w pań­stwach, mia­stach i oko­li­cach Kami­la Pli­cha. Widzę w tym zesta­wie podob­ne pisa­nie „od nie­chce­nia”, a jed­no­cze­śnie pew­ną pre­cy­zję; poeta kom­bi­nu­je z języ­kiem, ma flow, odno­to­wu­je – jak Jan­kow­ska – sce­ny z kolej­nych dni, mało waż­ne, a może wła­śnie waż­ne. Twór­czość Pli­cha jest dyna­micz­na, bun­tow­ni­cza, ata­ku­je bez­po­śred­nio.

Połów. Poetyc­kie i pro­za­tor­skie debiu­ty 2023 to ostat­nia taka publi­ka­cja, któ­rej corocz­ne pre­mie­ry począw­szy od 2010 roku wpi­sy­wa­ły się w rytm wyzna­cza­ny przez Połów. Przez lata poło­wo­we alma­na­chy zebra­ły naj­cie­kaw­sze gło­sy poetyc­kie, potem rów­nież pro­za­tor­skie, z całej Pol­ski. Histo­ria tej serii wydaw­ni­czej koń­czy się z przy­tu­pem, dzię­ki wyra­zi­stym i intry­gu­ją­cym gło­som Karo­la Brzo­zow­skie­go, Mag­da­le­ny Genow, Alek­san­dry Górec­kiej, Julii Jan­kow­skiej, Alek­san­dry Kasprzak, Mał­go­rza­ty Kośli, Edy­ty Ołdak, Kami­la Pli­cha, Macie­ja Wnu­ka oraz Łuka­sza Woź­nia­ka.

O autorze

Karolina Kurando

Krytyczka literacka, kulturoznawczyni, antropolożka kultury. Autorka krytycznoliterackiego bloga Books Silence. Pisze o współczesnej prozie światowej, czasami o poezji. Zajmuje się twórczością Jerzego Pilcha, Édouarda Louisa oraz literaturą young adult. Interesuje się animal studies. Teksty krytyczne publikowała m.in. w „biBLiotece" Biura Literackiego i w „Stronie Czynnej".

Powiązania