
Wiersz polski średniej długości
dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Darka Foksa, Krzysztofa Jaworskiego, Zbigniewa Macheja i Tomasza Majerana podczas Portu Wrocław 2007.
WięcejAutorski komentarz Darka Foska do książki Mer Betlejem, która ukazała się w Biurze Literackim.
16
Pewien mieszkaniec Lwowa spotkał w lesie lisa. A ponieważ jeszcze nigdy nie rozmawiał z lisem, powiedział:
– Dzień dobry, lisie. Co słychać?
Lis obrzucił go pełnym pychy spojrzeniem i zapytał:
– Z czym do lisa, człowieku?
Człowiek pomyślał chwilę i rzekł:
– Znam niezłą sztuczkę.
Lis, który był specjalistą od sztuczek, zainteresował się trochę.
– Jakaś nowa sztuczka? – zapytał.
– Kiedy spotykam w lesie myśliwego, wyjmuję z kieszeni dowód osobisty i mam święty spokój – powiedział człowiek.
W tej samej chwili nadszedł myśliwy z psami. Człowiek sięgnął do kieszeni.
Później dokończę, bo właśnie zbliżamy się do przebudowanej naprędce Czarnej Kamienicy, o której też muszę trochę opowiedzieć.
20
Pewien mieszkaniec Lwowa wybrał się na polowanie. Kiedy już zapuścił się głęboko w las, usłyszał płacz dziecka. Rozejrzał się i spostrzegł niemowlę na wierzchołku sporego dębu. Myśliwy wszedł na drzewo, zdjął chłopaka i postanowił, że będzie się wychowywał z jego córką.
Dzieci rosły sobie w spokoju i kochały się bardzo. Mały, przez całą rodzinę nazywany Wróbelkiem, wyglądał na szczęśliwego.
Myśliwy miał starą ciotkę, która często go odwiedzała. Pewnego dnia ciotka przyniosła wielki kocioł.
– Po co ci ten kocioł? – zapytała córka myśliwego.
– Powiem ci, jeśli nikomu nie powtórzysz – powiedziała ciotka.
Córka myśliwego obiecała, że będzie milczeć.
– Jutro, kiedy twój ojciec pójdzie na polowanie, ugotuję Wróbelka.
Później dokończę, bo właśnie zbliżamy się do przebudowanego naprędce Uniwersytetu Jana Kazimierza, o którym też muszę trochę opowiedzieć.
22
Żył sobie raz we Lwowie człowiek, który przebierał się za żebraka, chodził od drzwi do drzwi i porywał co ładniejsze dziewczyny. Dziewczyn nikt nigdy więcej nie widział.
Pewnego dnia przebieraniec stanął przed drzwiami hydraulika, który miał trzech dorodnych synów.
Później dokończę, bo właśnie zbliżamy się do przebudowanego naprędce Niskiego Zamku, o którym też muszę trochę opowiedzieć.
26
Żył sobie kiedyś we Lwowie nocny portier. Pewnego ranka po śniadaniu, kiedy jego żona już wychodziła do pracy, powiedział:
– Szkoda, że nie mamy dzieci.
– Rzeczywiście – powiedziała kobieta. – Szkoda.
Później dokończę, bo właśnie zbliżamy się do przebudowanej naprędce Baszty Prochowej, o której też muszę trochę opowiedzieć.
28
Żyła kiedyś we Lwowie leniwa dziewczyna, która nawet pomagać matce w pracach domowych nie chciała. Matka nie wytrzymała i zbiła córkę. Córka darła się jak obdzierana ze skóry.
Akurat koło ich domu przechodziła żona dyrektora gimnazjum. Weszła do środka i zapytała, co się dzieje, bo to była ludzka pani. Kobieta się trochę wstydziła, więc powiedziała:
– Córki nie mogę oderwać od prac domowych, ciągle by tylko sprzątała i gotowała. W ogóle się nie uczy.
– Dajcie ją do mnie – powiedziała żona dyrektora gimnazjum. – Poszaleje sobie.
Matka się ucieszyła, a żona dyrektora gimnazjum zaprowadziła dziewczynę do wielkiego domu koło remizy. Na początek nowa gosposia miała sprzątnąć wielką kuchnię, pełną brudnych naczyń.
Dziewczyna wpadała w panikę, bo przecież nie potrafiła sprzątać.
Później dokończę, bo właśnie zbliżamy się do przebudowanego naprędce Klasztoru Bernardynów, o którym też muszę trochę opowiedzieć.
36
Pewien murarz ze Lwowa zakochał się w dziewczynie i ożenił się z nią. Któregoś dnia rzekł do żony:
– Idę budować ten hipermarket, o którym kiedyś ci mówiłem. Zrób coś dobrego na kolację.
– Dobrze, kochanie – odpowiedziała kobieta.
Budowa hipermarketu trochę się przedłużyła, bo ktoś coś źle obliczył, więc kolacja wystygła.
Murarz wrócił do domu następnego dnia rano w nie najlepszym nastroju. Nie tknął jedzenia i położył się spać. Śniło mu się, że jego brygadzie udało się po raz pierwszy postawić hipermarket na czas. Obudził się i poszedł do kuchni. Zjadł, wypił piwo i wrócił do łóżka. Zamknął oczy i pomyślał o kilku technologicznych sztuczkach, które mogłyby pomóc związkowi zawodowemu murarzy w walce o skrócenie czasu pracy do jednego dnia w roku.
Później dokończę, bo właśnie zbliżamy się do przebudowanej naprędce Katedry św. Jura, o której też muszę trochę opowiedzieć.
Nigdy nie byłem na Ukrainie, a co za tym idzie, nie byłem we Lwowie. Swoją wiedzę o tym mieście czerpałem z polskojęzycznej broszury anonimowego autora, którą mój dotyk i wzrok datują na lata dwudzieste ubiegłego stulecia, a którą znalazłem przypadkiem w posagu żony.
Komentarz do całości:
W paru tekstach na temat tej powieści, pojawiły się błędne spostrzeżenia ich autorów, sugerujące czytelnikowi, że Mer Betlejem to to, co wypełnia rozdział piąty książki. Korzystając z okazji, pragnę wyjaśnić, że to, co wypełnia rozdział piąty, to cytat z powieści jednej z bohaterek Mera Betlejem, a dokładnie – żony mera. Cytat ten (owszem, ma jakieś 80 stron, ale cały czas jest to cytat, dla pewności wydrukowany mniejszą czcionką – jak na cytat przystało), nie ma tytułu. Mer Betlejem to tytuł mojej całości – pewnie dlatego umieściłem go na okładce i stronie tytułowej.
Urodzony w Skierniewicach. Poeta, prozaik, redaktor i scenarzysta. Studiował na Wydziale Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, ukończył scenopisarstwo w łódzkiej Filmówce. Laureat m.in. głównej nagrody Konkursu na Brulion Poetycki (1993), Nagrody im. Natalii Gall (1999), Nagrody TVP Kultura (2006) za książkę Co robi łączniczka (przygotowaną wraz ze Z. Liberą), nominowaną również do Nagrody Literackiej Gdynia (2006). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2014) za całokształt twórczości. Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki (2000, 2004). Redaktor działu prozy w „Twórczości”. Mieszka w Skierniewicach.