Opowiadania zgromadzone w zbiorze Biblia i inne historie tworzą niezwykle spójną całość, choć powstawały na przestrzeni około dwudziestu lat ‒ zbiór ukazał się na Węgrzech w 1988 roku, podczas gdy debiutanckie opowiadanie „Biblia” zostało opublikowane w 1967 roku. Łączy je nie tylko tło powojennych Węgier; zachodzą pomiędzy nimi także wyraźne paralelizmy na poziomie konstrukcji postaci, sposobów prowadzenia narracji i obszarów skupienia uwagi. Péter Nádas konsekwentnie buduje w nich jak gdyby jedną opowieść, uzupełniając swój wywód o kolejne uwagi i dopowiedzenia. A choć proza ta obraca się nieustannie wokół podobnych idei i figur, cały czas pracuje ona równolegle na kilku poziomach. Péter Nádas proponuje nam przenikliwe studium społeczne, psychologiczne i filozoficzne, którego głównymi osiami są przemiany społeczne, mechanizmy władzy i konstytucja ludzkiej podmiotowości.
Fundamentem tomu jest sceneria geograficzno-historyczna, wspólna wszystkim opowiadaniom ‒ są to peryferie Budapesztu lat 50. Odgrywa ona zasadniczą rolę, ponieważ przywołuje bardzo konkretny kontekst społeczny. Nádas sytuuje swoją narrację na przecięciu dwóch porządków. W opisanych przez niego miejscach dochodzi do zetknięcia miasta i prowincji, ale także do konfrontacji nowych formacji społecznych ze starym, przedwojennym ładem. Są to miejsca, gdzie krystalizują się nowe stosunki pomiędzy podmiotami i grupami, gdzie zachodzi konieczność wypracowania nowych tożsamości.
W zbiorze pojawiają się zasadniczo dwa takie punkty spotkania. Pierwszym jest dzielnica willowa, w której osadzona jest fabuła otwierającej zbiór Biblii i która powraca w opowiadaniach „Sanyika”, „Mur” i „Dom Pani Klary”. Można w niej rozpoznać Rózsadomb, czyli „Różane wzgórze”, jedną z najbardziej prestiżowych dziś dzielnic Budapesztu, gdzie na przełomie XIX i XX wieku swoje letnie posiadłości ulokowała ówczesna elita zamożnych przedsiębiorców i właścicieli fabryk. Po drugiej wojnie światowej wystawne wille odebrano ich właścicielom i przekazano przedstawicielom nowej wyższej klasy średniej, złożonej z urzędników państwowych i członków partii komunistycznej.
W tej przestrzeni ‒ naznaczonej obecnością opresyjnego systemu ‒ bohaterowie zmuszeni są skonfrontować się z nową, sztucznie powołaną do życia przez ten system hierarchią społeczną i zostają wplątani w sieć ambiwalentnych postaw i emocji. W przypadku pani Klary wynikają one z niemożliwych do zażegnania sprzeczności własnej przeszłości. Jako wdowa po wysokim rangą działaczu partyjnym zostaje sama w wielkim domu, który jest oczywiście darem od państwa, i zajmuje się przede wszystkim spisywaniem biografii nieżyjącego męża. Zdaje sobie wówczas sprawę, że monotonny, zanurzony w historii tryb życia czy służba, na którą może sobie pozwolić, nasuwają nieodparte skojarzenia z jej arystokratyczną przeszłością, której się wyparła i którą pogardziła. Przeszłość ta powraca teraz do niej w wykoślawionej, ironicznej i rozczarowującej postaci, pociągając za sobą cały ładunek wstydu i poczucia winy. Pojawiają się one, gdy Klara próbuje wyjaśnić sobie swoją niczym nieuzasadnioną uprzywilejowaną pozycję, nie mając jednak pod ręką uświęconych tradycją narzędzi legitymizowania stanowego porządku społecznego, którymi dysponowali jej przodkowie. W przypadku Sanyiki emocje te mają źródło w wyraźnie dostrzeganej przez niego rozbieżności pomiędzy własnym habitusem, który zawdzięcza wywodzącej się prawdopodobnie z warstw chłopskich rodzinie, nieoczekiwanie szybko awansującej społecznie, a habitusem innych dzieci z sąsiedztwa, których rodziny mają korzenie w wyższych warstwach. Choć oficjalnie znajdują się teraz na tym samym szczeblu i są zmuszeni spędzić razem czas na przyjęciu urodzinowym, Sanyika nie potrafi odnaleźć się wśród zakamuflowanej arystokracji, a na rażące kontrasty reaguje złością i agresją.
Nieprzepracowany dylemat klasowy i tożsamościowy ujawnia się również w zetknięciu z Innym, czyli wtedy, gdy pojawia się wspomniana już postać służącej. Dla bohaterów Biblii wywodzących się z wielkomiejskiej inteligencji przybyła ze wsi Szidike osoba jest zupełnie obca i niezrozumiała. Choć chcieliby oni zniwelować dystans dzielący ich od dziewczyny, zbyt wyraźnie odczuwają swoją wyższość intelektualną i obyczajową, a brak doświadczenia i dostępnych wzorców obcowania z przedstawicielem klasy podporządkowanej ‒ są w podobnej sytuacji po raz pierwszy ‒ nie pozwala im wypracować wzajemnej relacji opartej na czymś innym niż chaotyczne i niekonsekwentne manifestowanie własnej dominacji. Pani Klara z kolei obecność bystrej i pełnej obycia Juciki, która przekracza granice poufałości, odczuwa jako zagrożenie dla swojego porządku wartości ‒ kruchego i budzącego wiele podejrzeń, ale będącego jedynym jej oparciem. Nie potrafi też sformułować swojej zwierzchności nad dziewczyną w nowych, klasowych, nie zaś stanowych kategoriach.
W zbiorze pojawia się jeszcze drugi punkt spotkania ‒ jest nim biedna dzielnica pracowników fabrycznych z „Baranka”, którzy masowo osiedlili się w prowizorycznie skleconych domach na nielegalnie rozdysponowanych gruntach w brzydkiej i zniszczonej przez przemysł, peryferyjnej dzielnicy Budapesztu. Doświadczywszy pozornego awansu w postaci wpuszczenia w obręb miasta i zdobycia kawałka własnej ziemi, pozostają wciąż obiektem niechęci i podejrzliwości ze strony władzy, której odpowiadają tym samym. Żyjąc w poczuciu ciągłego zagrożenia i zmagając się z opinią uzurpatorów-szkodników, konstruują oni dla siebie tożsamość peryferyjną, nieufną wobec centrum i jego praw, pragnącą jedynie wyłamania się spod nich i poszukującą niezależności. W ich przypadku Innym jest Rezső Róth, wycofany, wyniosły Żyd. Jedyna osoba, która nie przyjmuje wypracowanego przez zbiorowość modelu tożsamościowego i nie podziela jej lęków. W tym przypadku skrajne emocje wynikają z irytacji, jaką budzi stoicyzm Żyda w konfrontacji z neurotyczną potrzebą autoafirmacji i kontestacji tego, co zewnętrzne, jaka jest udziałem pozostałych mieszkańców osiedla, a także z utajonego antysemityzmu, którego nikt nie potrafi tu nazwać ani rozpoznać. W ten sposób wspomniane miejsca spotkania okazują się poprzecinane liniami podziału, stają się miejscami manifestacji napięć i różnic.
Jednak w ten sposób obnażona dynamika wielkich przemian społecznych jest tylko jednym wymiarem prozy Nádasa. Na tak ustawionej scenie autor rozwija perspektywę interakcji jednostkowych, a w centrum jego zainteresowania znajdują się przede wszystkim mechanizmy władzy. Na tej płaszczyźnie dopiero naprawdę istotną rolę zaczyna odgrywać nieprzypadkowy dobór bohaterów ‒ historia opowiadana jest najczęściej z perspektywy dziecka. I to właśnie na przykładzie dziecka, jako podmiotu podporządkowanego, zmuszonego negocjować swoją pozycję wśród starszych, Péter Nádas pokazuje wachlarz społecznych sposobów zdobywania i stosowania władzy. Szczególnie ważna jest w tym kontekście postać Dojdiki, bohatera „Biblii”, który próbuje wywalczyć dla siebie dominację w kilku aspektach. Jako mały człowiek poszukuje przysługującej mu władzy nad resztą stworzenia, impulsywnie uciekając się do przemocy wobec własnego, ukochanego psa. Jako przedstawiciel nowej klasy uprzywilejowanej, ośmielony swoją przewagą wobec Szidike, z upodobaniem wykorzystuje ją i despotycznie manifestuje swoje prerogatywy. Przede wszystkim jednak, jako niedojrzały jeszcze chłopiec, pragnie władzy patriarchalnej. Aroganckie próby upokorzenia Szidike przyjmują u niego odcień seksualny, zaś chęć zaimponowania Evie przeradza się w potrzebę wymuszenia u niej uznania i szacunku.
W interesujący sposób podobny mechanizm walki o dominację pojawia się w opowiadaniu „Sanyika”, gdzie manifestuje się on przez śmiech, a upokorzenie ‒ potrzebne do podporządkowania sobie drugiego ‒ przyjmuje formę ośmieszenia. Uzyskawszy aprobatę rozbawionej grupki dzieci, Sanyika czuje, że od owego momentu właściwie wszystko mu wolno i może dyktować zasady, w dowolny sposób kształtując hierarchię, a głośny śmiech skutecznie pacyfikuje próby oporu ze strony ofiary. Tak przedstawiona wspólnota dzieci przywodzi na myśl sceny z Władcy much Williama Goldinga, gdzie dziecięce okrucieństwo, podatność na wpływ i nieukształtowana jeszcze moralność również posłużyły za środki do zobrazowania opresyjnych mechanizmów społecznej hierarchizacji. Ponadto w Biblii i innych historiach dzieci odtwarzają lub próbują odtwarzać wzorce zachowań dorosłych. Ich działanie przyjmuje miejscami charakter dziecinnego pojedynku charakterów, negocjacji ról i statusów ‒ konflikty osobowościowe, genderowe i klasowe, które obserwujemy u dorosłych bohaterów, mają swoje odzwierciedlenie w dziecięcych „przymiarkach” do dojrzałej egzystencji.
Opowiadania ze zbioru Biblia i inne historie schodzą jeszcze dalej, na poziom jednostki i jej sfery emocjonalnej. Jak konstatuje rozgadany i filozofujący narrator „Baranka”, osoby ludzkie są fundamentalnie odrębnymi instancjami, a perspektywa wzajemnego porozumienia jest utopią ‒ mówiąc zbyt dużo, tworzymy jedynie wrażenie komunikacji, niszcząc w tym samym czasie własną osobowość. „Choć człowiek stara się tak o sobie samym, jak i o innych dowieść czegoś wręcz przeciwnego, to jest, nawet gdy mu to przeszkadza, istotą pełną tajemnic. Jest tajemnicą”. Jak gdyby na potwierdzenie tych słów, w prozie Nádasa cały czas mamy do czynienia z upośledzoną, niewydolną komunikacją. Zajmujący rządowe posady rodzice z „Muru”, którzy nie potrafią skupić się na rozmowie w ustawicznym lęku o swoje bezpieczeństwo, i zanurzony we własnych myślach staruszek z tego samego opowiadania, załamany wdowiec w depresji z „Ogrodnika”, niezgrabnie próbujący nawiązać kontakt z synem, oderwane od siebie hasła, którymi przerzucają się ciągle niestabilne w swoich emocjach i myślach dzieci z „Sanyiki”, zakłopotany i jąkający się młodzieniec z „Domu pani Klary” ‒ wszystkie te postaci ponoszą klęskę w próbach wyrażenia swoich poplątanych stanów wewnętrznych. Jeśli komunikacja w tych wypadkach zachodzi, to przyjmuje postać gwałtownej i nieuporządkowanej erupcji sensu, której towarzyszy eskalacja uczuć i która często pozostawia po sobie więcej zamieszania niż było go wcześniej, wytrąca bohaterów z równowagi i w efekcie oddala ich od siebie.
Bohaterów Biblii i innych historii charakteryzuje w związku z tym skrajna nieufność wobec słów lub nieumiejętność poradzenia sobie z nimi. Wprost wyrażone to zostaje we wspomnianym już obszernym komentarzu do narracji w opowiadaniu „Baranek”. Gdy opowiadający musi „zmierzyć się z sensem i bezsensem słów”, stwierdza: „pozostaję ze słowami w konflikcie. Bo (…) słowo niesie ze sobą tyle znaczeń, w ciągu tysiącleci przepełniło się tyloma treściami, że obawiam się, iż kiedy je napiszę, każdy zrozumie je inaczej”. Brnąc w te wyjaśnienia, narrator robi jednak właśnie to, w czego skuteczność powątpiewa ‒ ulega „przymusowi tłumaczenia”, choć wie, że jest to syzyfowa praca. Zagrożenie ze strony słowa, które może zacząć działać wbrew intencji mówiącego i zwrócić się przeciwko niemu, utrudniając porozumienie, zwiększa jeszcze poczucie wyobcowania.
Kluczowa okazuje się tu znów figura dziecka, które najdotkliwiej odczuwa mur niezrozumienia, oddzielający go na równi od obcych i najbliższych. Dziecięcy bohaterowie Nádasa najlepiej uosabiają wspomnianą wyżej „tajemnicę jednostki” ‒ nie poznawszy jeszcze dobrze własnej osoby, sami są tajemnicą dla siebie i dla innych. Zetknięcia z rówieśnikami najczęściej przyjmują w ich przypadku charakter destrukcyjny. Operując według prowizorycznych, wypracowanych na prędce reguł wzajemnej interakcji, wyrządzają sobie nawzajem krzywdę, ponieważ nie potrafią przyjąć perspektywy drugiej osoby. Gdy obserwują dorosłych ‒ często wycofanych emocjonalnie, ambiwalentnych czy nieobecnych ‒ i próbują pojąć ich motywacje, odczuwają głównie osamotnienie. W obliczu niezrozumienia, robią dokładnie to, o czym mowa w „Baranku” ‒ uciekają w milczenie. Robią to również w geście buntu i nieposłuszeństwa, które są ich bronią wobec władzy dorosłego, zagrażającego ich podmiotowości. Trudno powiedzieć, czy manifestowany przez nich tak często brak reakcji wynika z ignorowania, lęku czy obojętności. W chaosie swoich i cudzych emocji osuwają się w to, co nie-językowe i przed-językowe, a więc w pewien sposób stanowiące wyjście z plątaniny napięć, które u Pétera Nádasa towarzyszą każdemu przebywaniu w czyjejś obecności.
A napięcia te są wyraźnie wyczuwalne i muszą znaleźć drogę rozładowania. Ostatnim poziomem, na którym pracują opowiadania Nádasa, jest przejmujące obrazowanie ruchu afektywnego, jaki dokonuje się wewnątrz bohaterów i pomiędzy nimi. Gwałtowne zetknięcia się osobowości i intensywne konfrontacje, wraz z towarzyszącym im wzajemnym niezrozumieniem, kulminują w momencie, gdy głos urasta w krzyk ‒ czysty ruch z wewnątrz na zewnątrz. Pojawia się on nie tylko pomiędzy ludźmi, w niekontrolowany sposób wyrywa się z piersi bohatera „Muru” również wtedy, gdy nikogo nie ma w pobliżu. Krzyk jest zjawiskiem, które zawiera w sobie kwintesencję tego, co opisane do tej pory. Stanowi intensyfikację mowy, a jednocześnie jej zaprzeczenie ‒ nie umożliwia komunikacji, ponieważ nie niesie ze sobą już znaczenia. W krzyku język osuwa się w nie-język, jest on wyrazem ostatecznej frustracji międzyludzkiej i osobistej, desperackim wyrazem niezrozumienia.