recenzje / IMPRESJE

Miłość, seks, śmierć i nerwica natręctw

Aleksandra Bączek

Recenzja Aleksandry Bączek z książki Andrija Lubki Killer, która ukazała się na stronie lubimyczytac.pl. 

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

W Kil­le­rze Andri­ja Lub­ki kil­le­rów jest tak napraw­dę dwóch. Resz­ta to per­wer­syj­ni lose­rzy, recy­dy­wi­ści, karie­ro­wicz kon­fron­tu­ją­cy się z kli­mak­te­rium żony, wiecz­nie pija­ni stu­den­ci, wiecz­nie pija­ni wizjo­ne­rzy, nie­speł­nie­ni poeci i ner­wi­ca natręctw gra­tis. Lub­ka-pro­za­ik w żad­nym wypad­ku nie ucie­ka od zna­ne­go czy­tel­ni­kom Lub­ki-poety. Jest pre­cy­zyj­ny i lirycz­ny, uważ­nie się przy­glą­da.

Moto­rem tej pro­zy jest wiel­ka miłość w każ­dej for­mie: czy­sto fizycz­nej, wyobra­żo­nej, nie­praw­do­po­dob­nej, uro­jo­nej. Może zacząć się jak­kol­wiek: na przy­kład latem, kie­dy spo­ty­ka­ją się jakaś ona, jakiś on i głos wewnętrz­ny powta­rza­ją­cy mu „Prze­leć bliź­nie­go swe­go” („How I spent my Sum­mer”). Może być tyl­ko wspo­mnie­niem („Maleń­ka impro­wi­za­cja na for­te­pian”). Może się wyda­rzyć, ale to w sumie nic pew­ne­go („Kobie­ta z pia­sku”). W moim ulu­bio­nym opo­wia­da­niu „Cze­chow, któ­ry żył wewnątrz mnie” boha­ter, w któ­re­go wnę­trzu zamiesz­kał Anton Paw­ło­wicz, poły­ka minia­tu­ro­we meble, bo wyda­je mu się, że wła­śnie to uszczę­śli­wi współ­lo­ka­to­ra. Miłość do pisa­rza jest tak wiel­ka, jak nadzie­ja, że ten uczu­cie odwza­jem­ni albo przy­naj­mniej doce­ni poświę­ce­nie. Nie­moż­li­we w Kil­le­rze nie ist­nie­je.

Inspi­ra­cję Cze­cho­wem widać zresz­tą nie tyl­ko w tym opo­wia­da­niu. Boha­te­ro­wie Lub­ki mają w sobie coś z Cze­cho­wo­we­go „czło­wie­ka w fute­ra­le”. Odizo­lo­wa­ni, znu­dze­ni, obo­jęt­ni, za chwi­lę opę­ta­ni. Funk­cjo­nu­ją dzię­ki popa­da­niu w skraj­no­ści i to ich balan­so­wa­nie na gra­ni­cy, i jej prze­su­wa­nie, odby­wa się kon­se­kwent­nie, w imię zasad. Zabój­stwo jest w tym wypad­ku for­mą eks­tre­mal­ną, ale w Kil­le­rze, oprócz zabi­ja­nia z miło­ści, zabi­ja się samą miłość (kon­se­kwent­nie). Przy czym wszyst­kie zwią­za­ne z tym dra­ma­ty, tęsk­no­ty i koń­ce świa­ta per­wer­syj­nych lose­rów, recy­dy­wi­stów, karie­ro­wi­cza kon­fron­tu­ją­ce­go się z kli­mak­te­rium żony, wiecz­nie pija­nych stu­den­tów, wiecz­nie pija­nych wizjo­ne­rów, nie­speł­nio­nych poetów śmie­szą, bo Lub­ka chce, żeby nas śmie­szy­ły. Dzia­ła przy tym nie jak kil­ler, tyl­ko jak strze­lec wybo­ro­wy. Nie jest mistrzem w wymy­śla­niu i opo­wia­da­niu histo­rii – jest za to ich raso­wym łow­cą.

Bez­kom­pro­mi­so­wa pro­za.


Recen­zja uka­za­ła się na stro­nie Lubimyczytać.pl. Dzię­ku­je­my Redak­cji za wyra­że­nie zgo­dy na prze­druk.

Powiązania