Moi Moskale
dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego wokół antologii Moi Moskale podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Maryny Cwietajewej.
W napisanym niedługo przed śmiercią i niedawno odnalezionym wierszu (przełożyłem go do tej książki), jako równych sobie wymieniła Błoka, Chlebnikowa, Majakowskiego i Jesienina – uznając, że pięcioro to wcale niemało dla „śpiewającej drużyny” (takiego określenia użyła w oryginale), powołanej do dania świadectwa mającej ich wszystkich zniszczyć epoce. Kiedy indziej nie ukrywała przecież fascynacji także Mandelsztamem, Pasternakiem i wielką swoją współzawodniczką Achmatową. Cóż to było za pokolenie…
Swego czasu, po przetłumaczeniu kilku wierszy Cwietajewej do przygotowanego przez Seweryna Pollaka wyboru (1968) oraz do Antologii nowoczesnej poezji rosyjskiej, nazwałem ją Majakowskim w spódnicy: „ta wyśrubowana emocjonalność, ten żarliwy protest antymieszczański, ta potępieńcza zachłanność miłosna i towarzyszące jej poczucie niespełnienia, nieurzeczywistnienia, wyobcowania – wszystko to zaś wyrażone przez dramatyzm formy poetyckiej, dramatyzm języka, składnię pełną nieoczekiwanych inwersji… Jak Majakowski, Cwietajewa rzuciła na szalę poezji, wyrazu poetyckiego całe swoje istnienie. Posuwała się tak daleko, że gdyby nie była genialna – byłaby grafomanką. Ale gdyby nie to krańcowe ryzyko, ta niebezpieczna bliskość grafomańskiego ‘wypowiedzenia się bez reszty’ (antyteza Pasternakowej ‘niemoty’) – nie byłaby genialna” (z przedmowy do antologii, 1971). Nie wyrzekając się skojarzenia z Majakowskim, dziś zaakcentowałbym bardziej to, co ją od niego różniło: awersję do jakiejkolwiek przynależności grupowej, do teoretycznego uzasadniania i kodyfikowania własnej praktyki poetyckiej, do występowania w charakterze sztandaru jakiejkolwiek doktryny. Ta wspólnota, o której mowa w wierszu z ostatnich miesięcy życia, to nie wspólnota programu, lecz mocy twórczej, poetyckiego jasnowidzenia.
Tragizm biografii Cwietajewej zdaje się wynikać tyleż z naturalnej predestynacji, co z biegu wydarzeń i z roli osób, z którymi była związana. W ślad za swoim mężem Sergiuszem Efronem, oficerem Białej Gwardii, udała się na emigrację, najpierw do Czech, następnie do Francji. Jakoś stawiała czoło trudnym warunkom materialnym i nieżyczliwej atmosferze w środowiskach wychodźstwa rosyjskiego, nie rozumiejącego jej poezji i nie wybaczającego pewnych zachowań, jak na przykład serdecznego powitania w Paryżu bolszewika Majakowskiego. Tymczasem mąż i dorastająca córka Ariadna, ulegając coraz bardziej nastrojom lewicowym, nawiązali zgubne kontakty z organizacjami infiltrowanymi przez ambasadę ZSRR, a w końcu zostali zwerbowani przez wywiad sowiecki. Sergiusz Efron uczestniczył w likwidacji przez NKWD w Szwajcarii jednego z niewiernych agentów, po czym schronił się w Moskwie; Ariadna również tam podążyła, a w 1939 roku dołączyła do rodziny poetka z synem. Niedługo potem aresztowano i rozstrzelano na Łubiance, zapewne w ramach pozbywania się niewygodnych świadków, Sergiusza Efrona, a następnie wtrącono do obozu, z którego miała powrócić po wielu latach, Ariadnę. Maryny Cwietajewej, raczej nie wtajemniczonej w sprawy męża i córki, nie tknięto, uniemożliwiono jej jednak udział w życiu literackim, nie doszło nie tylko do książkowej publikacji wierszy, ale również do druku ich w czasopismach; jedyne, na co zezwolono, to przekłady z języków obcych, m.in. z polskiego (spośród tłumaczonych dla chleba autorów wyróżniała, jako naprawdę ją interesującego, Juliana Przybosia). Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej Cwietajewa z chłopcem znalazła się w Tatarii, w miejscowości Jełabuga; od sytuacji innych ewakuowanych tam do pobliskiego Czystopola literatów różniło ją to, że nie była członkiem Związku Pisarzy i nie miała prawa do kartek żywnościowych. Daremnie ubiegała się też o przyjęcie do jakiejkolwiek pracy, choćby pomywaczki w stołówce. Oprócz nędzy trapiło ją poczucie winy wobec dziecka. 31 sierpnia 1941 roku poetka odebrała sobie życie. Trzy lata później, po dojściu do pełnoletności, jej syn Konstanty został zmobilizowany i zginął na froncie.
1
Tak się wsłuchują (uszy ujścia -
W szmer źródeł z gór wytrysłych).
Tak w kwiaty się wkwiecają usta:
W głąb – do utraty zmysłów!
W powietrzu tak, błękitnobladym,
Bezdennych pragnień ssanie.
Dzieci, w błękicie prześcieradeł,
Tak się wpatrują w pamięć.
Tak młodzik w krwi się wzmyśla migot,
Już nie niewinny odtąd.
…I tak się wmiłowują w miłość:
Wpadają w padół: w otchłań.
2
Wzroku matowy, jak zza mgły,
Rzeczowo wszystko wysłów.
…Pijąc – tak się wpijają w łyk:
W głąb – do utraty zmysłów!
W tkaninę się wsnuwając, tkacz
Tak tka ostatni wątek.
Tak dzieci się wpłakują w płacz,
Wsypiają w snu zakątek.
Tak wwirowują się… (O krzyż
Pański – z tym pląsem wiecznym!)
Tak dzieci się wkrzykują w krzyk,
Wszeptują w szept bezpieczny.
Tak użądlona krew się wżmija
W żal wrzący – lecz bez jadu!
Tak bólem się wbłagują w miłość:
Wpadają w otchłań: w padół.
Urodzony w 1927 w Grodnie. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz, autor książek dla dzieci i młodzieży. Redaktor m.in. "Nowej Kultury" i "Zapisu". Laureat licznych nagród, m.in.: Fundacji Kościelskich (1965), Fundacji Alfreda Jurzykowskiego (1976), Polskiego PEN Clubu (1979), Petersburskiego Funduszu Kultury (1991). Wydał m.in. Z podróży, ze snu, z umierania (1992). Zmarł w 1996 w Warszawie.
Zapis całego spotkania autorskiego wokół antologii Moi Moskale podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Osipa Mandelsztama.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Włodzimierza Majakowskiego.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego wokół antologii Moi Moskale podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Osipa Mandelsztama.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Włodzimierza Majakowskiego.
Więcej