Moi Moskale
dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego wokół antologii Moi Moskale podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Włodzimierza Majakowskiego.
Był idolem mojej wczesnej młodości: naśladowałem go we własnych wierszach i chciałem, jak on czuć się „rewolucjonistą” w życiu i poezji – trochę później zaś, nie przestając podziwiać jego wyobraźni i karkołomnej maestrii języka poetyckiego, zdałem sobie sprawę, że swoją „rewolucyjność” co najwyżej wymarzył i usiłował wmówić w siebie i w innych, naprawdę zaś był skłóconym z życiem romantykiem, łaknącym miłości i cierpiącym z powodu kamiennej obojętności świata. Cała egzystencja Majakowskiego była dramatem nieuchronnie zmierzającym do samobójczego finału – i kiedy ujrzałem ją w tym świetle, uświadomiłem sobie również, że wśród tysiąca biografii poety, opublikowanych w jego ojczyźnie, ani jedna nie jest biografią prawdziwą. Taką – postanowiłem sam napisać, a nawet nie tyle napisać, co – jak to ująłem we wstępie do Życia Majakowskiego (PIW 1966, Czytelnik 1984) – zgromadzić „akta sprawy” i „ułożyć je w pewien ciąg zgodnie ze swoim rozumieniem wagi i związku wydarzeń”. Próbując określić gatunek, do jakiego należy ta książka, stwierdzałem, że jest ona najbliższa „filmowi dokumentalnemu, zmontowanemu ze starych zdjęć i zapisów dźwięku”. Śmiem uważać, że w filmie tym nie ma fałszu, jakkolwiek są niewątpliwie luki.
Praca nad biografią mojego bohatera była o tyle utrudniona, że pozbawiono mnie w owych latach możliwości wyjazdu do Moskwy, korzystania z tamtejszych archiwów i bibliotek, rozmawiania ze świadkami epoki. Mimo wszystko – podjąłem próbę zmierzenia się z tematem. Wiele dała mi korespondencja z ukochaną poety, Lilą Brik, i z jego dawnym przyjacielem, Dawidem Burlukiem, ale najwięcej zawdzięczam wielkiemu znawcy awangardy rosyjskiej, Gennadijowi Ajgiemu, który włożył szczególny wysiłek w odszukiwanie i potajemne przesyłanie do Warszawy nieocenionych wprost materiałów. Podówczas, żeby go nie dekonspirować, nie mogłem Ajgiemu nawet powiedzieć „dziękuję” we wstępie do książki…
Wszystkie wiersze (jak też wspomnienia i inne dokumenty) przytoczyłem w Życiu Majakowskiego we własnym tłumaczeniu – tak powstała największa część mojego zestawu przekładów z tego autora, chociaż istnieją również wcześniejsze oraz późniejsze. Lwia część zamieszczonych tu tekstów – do „Fleta kręgosłupa” włącznie – pochodzi sprzed rewolucji bolszewickiej 1917 roku. Bohaterką „Obłoku w spodniach” była początkowo Maria Denisowa z Odessy – w trakcie pisania poematu Majakowski poznał Lilę Brik i adres liryczny uległ zmianie: odtąd Lili poświęcone będą prawie wszystkie wiersze miłosne poety, w tym pełne czułości fragmenty poematu „Dobrze” (1927), który pisany był w intencji uczczenia dziesięciolecia rewolucji, ale zawiera – w przełożonych rozdziałach – wątki tyleż osobiste i ludzkie, co z nieoczekiwanym realizmem odzwierciedlające sowiecką rzeczywistość lat dwudziestych. Strofy „Z ostatniego notatnika”, znalezione po śmierci poety, prawdopodobnie miały wejść do poematu, który był zamierzył, jednakże nie wyszedł poza te pierwsze notatki. Tamże znalazł się w mniejszym jeszcze stopniu dopracowany zapis:
jakiemu psu
pod ogon
na swój cały wyrośnięty ogrom
znaleźć mam
nie był
sam
sam pomiędzy ziemią a niebem
straszliwszej nie znam zniewagi
Jedna ze strof w notatniku (poczynając od „Jak się to mówi, historia sknocona”) powtórzona została również w przedśmiertnym liście poety „Do wszystkich”.
Otom bluźnił.
Wrzeszczał, że nie ma Boga.
A Bóg, ramię zapuściwszy w piekielną otchłań,
taką wybrał, że na widok jej góra drgnie sroga,
i rozkazał:
pokochaj!
.….….….….….….….….….….….….….….….….….….
On to, on to wszystko zamierzył,
bym nie odgadł, kim stwór jest, tajemnicą osnuty,
obdarzył ciebie prawdziwym mężem
i wyłożył na fortepianie człowiecze nuty.
Gdyby zakraść się naraz pod drzwi sypialni,
zrobić krzyża znak na prześcieradle,
wiem -
poczuję, jak sierść się pali,
siarką dymi się mięso diable.
A ja zamiast tego do brzasku
w zgrozie, żeś wzięta, by kochać jak żony,
miotałem się
w strofy szlifując wrzask swój,
jubiler w obłędzie już wpółpogrążony.
W kartach,
w winie odnaleźć sedno -
gardło sercu przepłukać schnącemu od westchnień.
Nie potrzebnaś mi!
Nie chcę!
Wszystko jedno,
wiem,
wkrótce zdechnę.
Jeśli prawda, że jesteś,
Boże mój,
Boże,
jeśliś gwiazdy w nieba nawtykał turban,
jeśli bólu tego,
który co dzień mnożę,
przez ciebie to, Panie, zesłana tortura,
łańcuch sędziowski wdziej,
czekaj: przyjdę z wizytą.
Jam punktualny.
Nie spóźnię się ani o dzień.
Niech wszechmocny przyjmie mnie inkwizytor!
Usta zatnę.
Z warg pogryzionych
krzyku ani jednego nie wydam.
Przywiąż mnie do komet, jak do końskich ogonów,
rozdartego
niech wloką
ku gwiezdnym widłom.
Albo tak:
kiedy dusza ma, wywrócona na nice,
przed twym sądem stanie,
tępo się rozmaże,
ty
z Drogi Mlecznej wznieś szubienicę
i zahuśtaj mną na niej, zbrodniarzem.
Czyń, co chcesz.
Wolisz ćwiartować? -
sam ci dłoń umyję zbrukaną.
Tylko spraw,
by przepadła
przeklęta owa,
którą uczyniłeś mą ukochaną!
.….….….….….….….….….….….……
Nie, nie dla mnie różowy miękisz,
co w stuleci gardle tkwi grudą.
Dziś u nowych stóp, świecie, klęknij!
Ciebie śpiewam,
umalowaną,
rudą.
Może z dni tych
groźnych jak bagnetów ostrza
w wieków zbielałej brodzie
tylko tobie
dane będzie pozostać
i mnie,
co za tobą niezmiennie błądzę.
Hen, za morze popłyniesz,
w nocy norze schowasz się czarnej -
ja wcałuję w ciebie skroś londyńskie mgły
płomienne wargi latarni.
W pustyń skwar wyruszysz karawaną,
gdzie lwów czujność ryczy -
tobie
pod kurzawą przez wiatr zerwaną
wyścielę Saharą gorejący policzek.
Uśmiech do warg włożysz -
torreador piękniś
na arenie fika.
A wtem ja
zazdrość cisnę do loży
z konającej źrenicy byka.
Na most wstąpisz krokiem beztroskim,
nad falami
przejdziesz nabrzeżem -
to ja Sekwaną
wzbieram pod mostem,
wołam,
zęby zepsute szczerzę.
.….….….….….….….….….….….….….
Silny,
przydam im się -
każą:
zabić się daj na wojnie!
Ostatnie
będzie twe imię,
zapiekłe na wardze zmiażdżonej przez agonię.
Urodzony w 1927 w Grodnie. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz, autor książek dla dzieci i młodzieży. Redaktor m.in. "Nowej Kultury" i "Zapisu". Laureat licznych nagród, m.in.: Fundacji Kościelskich (1965), Fundacji Alfreda Jurzykowskiego (1976), Polskiego PEN Clubu (1979), Petersburskiego Funduszu Kultury (1991). Wydał m.in. Z podróży, ze snu, z umierania (1992). Zmarł w 1996 w Warszawie.
Zapis całego spotkania autorskiego wokół antologii Moi Moskale podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Maryny Cwietajewej.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Osipa Mandelsztama.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego wokół antologii Moi Moskale podczas Portu Wrocław 2006.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Maryny Cwietajewej.
WięcejNota Wiktora Woroszylskiego o twórczości Osipa Mandelsztama.
Więcej