recenzje / ESEJE

Na marginesie Różewicza

Tadeusz Nyczek

Recenzja Tadeusza Nyczka z książki Margines, ale... Tadeusza Różewicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zawsze lubił śmiet­ni­ki. Może nie tyle lubił, ile cią­gnę­ło go do ich for­my nie­okieł­zna­nej, nie­spo­dzie­wa­nych tre­ści, zaska­ku­ją­cych moż­li­wo­ści, bogac­twa mate­rii. W 1962 roku opu­bli­ko­wał wiersz poemat „Opo­wia­da­nie dydak­tycz­ne”, w któ­rym wprost zade­kla­ro­wał poetyc­ką miłość do śmiet­ni­ka: „bli­ski moje­mu sercu/śmietnik wielkomiejski/poeta śmiet­ni­ków jest bli­żej prawdy/niż poeta chmur/śmietniki są peł­ne życia/niespodzianek”. Sześć lat póź­niej napi­sał dra­mat Sta­ra kobie­ta wysia­du­je. Tytu­ło­wa boha­ter­ka to baba śmiet­ni­ko­wa, a sce­nę po hory­zont zale­ga śmiet­ni­sko.

Kie­dyś odkrył, że Mic­kie­wi­cza, jego uko­cha­ne­go poetę i prze­wod­ni­ka (kla­row­ną pro­sto­tę swo­je­go pisar­stwa, zawdzię­cza Mic­kie­wi­czo­wi wła­śnie), też fascy­no­wa­ły śmiet­ni­ki. „Mówio­no mi – zwie­rzał się wieszcz – że w Smyr­nie ma być Gro­ta Home­ra; ale ja tam nie cie­ka­wy tego! Ja przy­pa­try­wa­łem się cze­mu inne­mu: leża­ła tam kupa gno­ju i śmie­ci­ska, wszyst­kie szcząt­ki razem – gnój, śmie­cie, pomy­je, kości, potłu­czo­ne cze­re­py, kawał pode­szwy sta­re­go pan­to­fla, pie­rza tro­chę – to mnie się podo­ba­ło”.

Niż­szość, gor­szość, roz­kład, upa­dek – to, jak wia­do­mo, czę­ste moty­wy u Róże­wi­cza. Na zasa­dzie śmiet­ni­ka (jak­że wyra­fi­no­wa­ne­go!) skom­po­no­wał tak­że kil­ka swo­ich ksią­żek: Przy­go­to­wa­nie do wie­czo­ru autor­skie­go (1971), Teatr nie­kon­se­kwen­cji (1979), Mat­ka odcho­dzi (1999), Kup kota w wor­ku (2008). Mar­gi­nes, ale… nale­ży do tej rodzi­ny.

Róż­ni­ca ta, że tek­sty do tej spo­rej księ­gi dobrał i opra­co­wał już nie sam Róże­wicz, ale wier­ny od lat edy­tor poety i jego wydaw­ca Jan Sto­lar­czyk. Tytuł pocho­dzi od wie­lo­let­niej rubry­ki publi­cy­stycz­nej pro­wa­dzo­nej przez Róże­wi­cza na łamach wro­cław­skiej „Odry”. Felie­to­ny „odrzań­skie” sta­no­wią skąd­inąd pokaź­ną część Mar­gi­ne­su. Resz­ta to listy, wypo­wie­dzi medial­ne, ofi­cjal­ne i nie­ofi­cjal­ne prze­mó­wie­nia, notat­ki, wspo­mnie­nia, pole­mi­ki.

Rze­czy­wi­ście – mar­gi­nes. Ale… Kie­dy ktoś taki jak Róże­wicz pisze coś nawet na mar­gi­ne­sie, war­to zaj­rzeć mu przez ramię. Niby bocz­kiem, chył­kiem coś tam tyl­ko dopo­wia­da i pod­po­wia­da, cza­sem smę­dząc i maru­dząc, ale jed­nak to Róże­wicz smę­dzi i maru­dzi – że sław­ny „Poemat dla doro­słych” Waży­ka to mar­ni­zna i lewi­zna, bo on sam, Róże­wicz, wcze­śniej i lepiej o ciem­nych spra­wach pol­skich pisał, tyl­ko mu cen­zu­ra i źli redak­to­rzy nie pozwo­li­li. W innym miej­scu notu­je, że wszyst­kie jego (i jego poko­le­nia) nadzie­je na odro­dze­nie ludz­kie­go ducha po ostat­niej woj­nie poszły na mar­ne i zosta­ły zdra­dzo­ne. Zamiast wiel­ko­ści – „byle jaki Gustaw/przemienia się/w byle jakie­go Konrada/byle jaki felietonista/w byle jakie­go moralistę/słyszę/jak byle kto mówi byle co/do byle kogo”. A on prze­cież całe życie sta­rał się nie mówić byle cze­go do byle kogo.

To nie jest książ­ka dla kogoś, kto dopie­ro odkry­wa Róże­wi­cza. Żeby dobrze posma­ko­wać niu­an­se, alu­zje, uszczy­pli­wo­ści, komen­ta­rze sytu­acyj­ne, uwa­gi pole­micz­ne, odnie­sie­nia i wyja­śnie­nia, lepiej wie­dzieć, kim był i kim jest autor Twa­rzy i Kar­to­te­ki. Na przy­kład bez zna­jo­mo­ści dro­gi Róże­wi­cza naj­bar­dziej fascy­nu­ją­cy motyw Mar­gi­ne­su – co się sta­ło z ideą awan­gar­dy na prze­strze­ni ostat­nie­go pół­wie­cza – będzie naj­wy­żej zbio­rem poroz­rzu­ca­nych tu i ówdzie zgryź­li­wych uwag roz­cza­ro­wa­ne­go dziad­ka. A prze­cież spra­wa jest fun­da­men­tal­na, przy­naj­mniej dla kogoś, kogo napraw­dę obcho­dzi los sztu­ki i lite­ra­tu­ry. Oto naj­wy­tr­wal­szy i naj­sku­tecz­niej­szy obok Tade­usza Kan­to­ra bojow­nik pol­skiej awan­gar­dy XX wie­ku zna­lazł się po latach na pozy­cji nie­mal kon­ser­wa­ty­sty… Bro­ni wiel­kiej tra­dy­cji przed bez­tro­ski­mi szkod­ni­ka­mi, auto­ra w teatrze przed reży­se­ra­mi rady­kal­nie wypa­cza­ją­cy­mi jego sło­wa i myśli, bole­je, że po 1989 roku nie poja­wi­ły się żad­ne nowe for­my opi­su świa­ta, a zapa­no­wa­ły tyl­ko cha­os, beł­kot i byle­ja­kość.

I oto sta­ło się tak, że ten admi­ra­tor śmiet­ni­ka jako filo­zo­fii for­my nowo­cze­snej sztu­ki sta­nął bez­rad­ny przed innym śmiet­ni­kiem – współ­cze­snej cywi­li­za­cji medial­nej i kul­tu­ry maso­wej. Nie­na­wi­dzi tego śmiet­ni­ka żywio­ło­wo, bo czu­je i wie, że w nim tonie i ginie. „Byle­ja­kość ogar­nia masy i elity/ale to dopie­ro począ­tek”. Kie­dy w Sta­rej kobie­cie otwie­ra­ło się okna, do środ­ka wsy­py­wa­ły się zwy­kłe, mate­rial­ne śmie­ci. Dzi­siej­szy śmiet­nik ma za nic okna i drzwi, wcho­dzi przez usta, oczy i uszy.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Prze­kro­ju”. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Tadeusz Nyczek

Urodzony w 1946 roku. Krytyk literacki, teatralny i plastyczny. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Różewicz złożony i rozrzucony

recenzje / ESEJE Tadeusz Nyczek

Recen­zja Tade­usza Nycz­ka z książ­ki Kar­to­te­ka: reprint Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Każdy sobie rzepkę skrobie

debaty / ankiety i podsumowania Tadeusz Nyczek

Głos Tade­usz Nycz­ka w deba­cie „Bar­ba­rzyń­cy czy nie? Dwa­dzie­ścia lat po ‘prze­ło­mie’ ”.

Więcej

O Kup kota w worku

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Tade­usza Nycz­ka, Pio­tra Kępiń­skie­go, Maria­na Sta­li, Andrze­ja Skren­dy i Rober­ta Rybic­kie­go

Więcej

Stary poeta krytykuje

recenzje / ESEJE Olga Szmidt

Recen­zja Olgi Szmidt z książ­ki Mar­gi­nes, ale… Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Nauczyciel nowej poezji

recenzje / ESEJE Krzysztof Lisowski

Recen­zja z książ­ki Mar­gi­nes, ale… Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Różności Rózewicza

recenzje / ESEJE Justyna Sobolewska

Recen­zja Justy­ny Sobo­lew­skiej z książ­ki Mar­gi­nes ale… Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się w 2011 roku na łamach „Poli­ty­ki”.

Więcej

Głosy z marginesu

recenzje / ESEJE Wojciech Browarny

Recen­zja Woj­cie­cha Bro­war­ne­go z książ­ki Mar­gi­nes, ale… Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej