Czytać bez litości
recenzje / IMPRESJE Leszek SzarugaEsej Leszka Szarugi towarzyszący premierze książki Wniebowstąpienie Ziemi Zuzanny Ginczanki w wyborze Tadeusza Dąbrowskiego.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska Ilse Aichinger.
W kontekście twórczości urodzonej w 1921 roku Ilse Aichinger warto przypomnieć zakończenie Traktatu logiczno-filozoficznego Wittgensteina: „O czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”.
Czym innym jednak jest podejście filozofa, czym innym pisarza, tym bardziej poety. Julian Przyboś, zdając sprawę z granicznego doświadczenia Auschwitz, zakończył swój minipoemat „Oświęcim” zdaniem paradoksalnym: „O tym nie można ani mówić, ani milczeć”. I zapewne te słowa polskiego poety mogłyby posłużyć za motto twórczości austriackiej autorki, która w 1948 roku opublikowała pierwszy w literaturze swego kraju utwór poświęcony problematyce obozów koncentracyjnych – Das vierte Tor. W tym samym roku ukazała się powieść Die grössere Hoffnung, w dużej mierze autobiograficzna, zdająca relację z młodości półżydowskiej dziewczyny w nazistowskiej Austrii: Aichinger pochodziła z rodziny „mieszanej” (cokolwiek to dziś znaczy, wówczas znaczyło wiele) i pozostała w kraju – jej bliźniacza siostra zdołała się ewakuować do Anglii. W 1951 roku Aichinger zaproszono do słynnej Grupy 47; rok później za prozę Spiegelgeschichte została laureatką przyznawanej przez to środowisko nagrody.
W Polsce ukazała się dotąd jedna tylko jej książka – w 2007 roku zbiór felietonów literackich Niewiarygodne podróże w tłumaczeniu Emilii Bielickiej. Obecnie wydany tom Mój zielony osioł jest pierwszą, niezwykle obszerną publikacją prezentującą dzieło austriackiej pisarki, obejmującą opowiadania, wiersze oraz teksty słuchowisk. Właśnie w tych ostatnich zwraca uwagę krytyczny stosunek Aichinger do języka, co zresztą łączy ją z młodszym o kilka lat niemieckim poetą Hansem Magnusem Enzensbergerem, czy szerzej – ze sporą grupą pisarzy pokolenia wojennego naznaczonych doświadczeniem nazistowskim. „Ach – pisze w szkicu ‘Złe słowa’ – wszystko można powiedzieć. Doświadczaliśmy tego aż nazbyt często. Bronić potrafią się tylko nieliczni”. Z kolei w eseistycznej notatce o Conradzie powiada: „Chcąc się na powrót stać konieczne, słowa muszą odzyskać bezgłośność, z której w sposób konieczny powstały. To, co oznaczają, rozpada się w pył, jeśli nie oznaczają tego bezgłośnie, to, o czym powiadamiają, staję się kłamstwem, jeśli nie skrywa tego bezgłośność”.
Ta swoista poetyka milczenia jest bez wątpienia zakorzeniona w doświadczeniu nazizmu. Oczywiście, to doświadczenie stanowi jedynie punkt wyjścia: „Wszelkie komunikaty są dziś zagrożone. Ale ktoś, kto pisze, wymownie czy niewymownie, przeciwstawia temu milczenie. To zaś oznacza dla mnie zawsze rezultat najuważniejszego, najcichszego zasłuchania, rezultat pisania i samo pisanie” – to zakończenie krótkiej refleksji zatytułowanej „W głąb słowa”. I przyznam, że gdy czytałem te słowa, odbierałem je tak, jakby były komentarzem do pisarstwa Mirona Białoszewskiego, rok przecież tylko młodszego od Aichinger uczestnika analogicznych doświadczeń historyczno-egzystencjalnych, podobnie zresztą nieufnego wobec języka i sposobów jego użytkowania. I zapewne to pokrewieństwo nie jest przypadkowe.
W omawianym tomie pomieszczono dwa obszerne, rozbudowane w czasie słuchowiska – „Guziki” w przekładzie Sławy Lisieckiej oraz „Gare maritime” w tłumaczeniu Elizy Borg. Wydawać by się mogło, że ten akurat gatunek pisarstwa daleki jest od poetyki milczenia, a nawet jej zaprzecza. Ale nie – w zakończeniu drugiego z dramatów strażnik zniecierpliwiony milczeniem (martwych?) ofiar wykrzykuje nakaz bądź tylko prosi: „Powiedzcie coś w końcu. Powiedzcie coś”. Przy czym warto pamiętać, że mamy do czynienia ze słuchowiskami, zatem utworami funkcjonującymi z założenia jedynie w odbiorze dźwiękowym – tu milczenie występujących postaci staje się do bólu głośne, tym bardziej, że pod powierzchnią dochodzącej strażnika ciszy trwa dialog dwojga bohaterów, określanych we wstępie przez autorkę mianem „nieprzydatnych”, ustanawiający wspólnotę cierpienia. W zakończeniu odautorskiego komentarza czytamy: „Ten świat i to społeczeństwo, któremu grozi, że będą w nim rządzić wyłącznie takie mierniki wartości, jak efektywność, niecierpliwa przydatność, mogłoby odnaleźć szansę odnowy w tych, których nazywamy bezużytecznymi”. Dziś należałoby może to określenie zastąpić terminem „wykluczeni”, w wypadku tego dramatu chodziłoby jednak o coś więcej – o samowykluczenie, świadome odrzucenie uczestnictwa w licytacji efektywności i przydatności. Poetyka milczenia zyskuje tu zatem status poetyki odmowy. Tak jak w wierszu „Życzenie” (podkreślenie – L.S.) w przekładzie Ryszarda Wojnakowskiego:
Od skróconych pobytów
n a u c z y ć s i ę m i l c z e n i a,
od ciemnych lasów,
niewykorzystanych przerw,
od dziewcząt w białych sukienkach,
kolumn pyłu, dźwigających świątynie,
od drzwi w drżącym lustrze.
Świątynie wsparte na kolumnach pyłu – oto jeden z dramatycznych obrazów współczesności, świata, w którym również wiara zredukowana zostaje do użytecznego narzędzia dominacji. Milczenie jest tu manifestacją suwerenności.
Wydawać by się mogło, że wielość form wypowiedzi, literacka różnorodność, wielokształtność narracji pisarstwa Aichinger – znakomicie zaprezentowana przez spore grono tłumaczy w zbiorze zredagowanym przez Jacka St. Burasa – owej manifestacji zaprzecza. To milczenie jest swego rodzaju śluzą, purgatorium dla skażonej mowy, która stała się narzędziem dominacji i przemocy. Wiodące ku milczeniu narracje i dialogi skłaniają do namysłu, skupienia, medytacji otwierającej nowe przestrzenie językowej aktywności potwierdzającej tożsamość i podmiotowość każdego jej uczestnika. Także tych wszystkich, którzy – uwięzieni i ubezwłasnowolnieni przez obowiązujące formuły podporządkowane bezpośredniej użyteczności i doraźnemu wymiarowi egzystencji – czują się zniewoleni i wykluczeni przez swą „inność”. Tu, w tej twórczości, każdy jest inny, każdy jest nosicielem na wskroś własnej i niedającej się zracjonalizować tajemnicy istnienia. Dopiero przekroczenie progu milczenia pozwala na konstruowanie wspólnoty respektującej owe odmienności i suwerenność każdej osoby. Dopiero w takiej przestrzeni oczywistością staje się zdanie otwierające tytułowe opowiadanie (w przekładzie Jakuba Ekiera) tego tomu: „Codziennie widzę, jak po moście nad torami idzie zielony osioł, kopyta drepcą po belkach, głowa wyziera znad balustrady”.
(właść. Aleksander Wirpsza) Urodzony 28 lutego 1946 roku w Krakowie. Poeta, prozaik, eseista, tłumacz i krytyk literacki. Współtwórca Nowej Fali. Jest redaktorem „Przeglądu Politycznego” i miesięcznika „Nowaja Polsza”. Laureat Nagrody Kościelskich (1986) oraz nagrody literackiej paryskiej Kultury (1999). Mieszka w Warszawie.
Esej Leszka Szarugi towarzyszący premierze książki Wniebowstąpienie Ziemi Zuzanny Ginczanki w wyborze Tadeusza Dąbrowskiego.
WięcejFragment posłowia Leszka Szarugi z książki Kolaże Herta Müller, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 18 kwietnia 2013 roku.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki zbierane, gubione Krystyny Miłobędzkiej.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki Ten cały Brecht Bertolta Brechta.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z książki Nigdy samotniej i inne wiersze (1912–1955) Gottfrieda Benna.
WięcejGłos Leszka Szarugi w debacie „Czy Nobel zasłużył na Różewicza?”.
WięcejRecenzja Leszka Szarugi z tomu Nawrócenie Maxa Jacoba Piotra Matywieckiego.
WięcejRecenzja Aleksandra Buchaniec-Bartczak z książki Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska Ilse Aichinger.
WięcejRecenzja Adama Kraszewskiego z książki Mój zielony osioł. Opowiadania, wiersze, słuchowiska Ilse Aichinger.
WięcejKomentarz Ryszarda Wojnakowskiego do wiersza „Marcowe życzenia dla ogrodu” Ilse Aichinger z książki Mój zielony osioł, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii Poezje 12 września 2013 roku.
WięcejKomentarz Petera Neumanna do wiersza „Mój ojciec” Ilse Aichinger z książki Mój zielony osioł, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii Poezje 12 września 2013 roku.
Więcej