recenzje / ESEJE

Nad Morzem Karaluchów*

Dagmara Tomczyk

Recenzja Dagmary Tomczyk z książki Morze karaluchów Tommasa Landolfiego, wydanej w przekładzie Haliny Kralowej i Anny Wasilewskiej w Biurze Literackim w wersji papierowej 28 listopada 2016 roku, a w wersji elektronicznej 22 maja 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zna­ny powszech­nie z ary­sto­kra­tycz­nej nie­do­stęp­no­ści, z mizan­tro­pii i dzi­wactw, nigdy nie udzie­lał wywia­dów, nie pozwa­lał się foto­gra­fo­wać, nie­chęt­nie przyj­mo­wał nagro­dy lite­rac­kie, a nawet zobo­wią­zał wie­lo­let­nie­go wydaw­cę swych utwo­rów, Valec­chie­go, do cał­ko­wi­tej dys­kre­cji na temat wła­snej oso­by. Dalej w posło­wiu do Morza Kara­lu­chów Anna Wasi­lew­ska pisze tak: utwo­ry Lan­dol­fie­go trud­no pod­da­ją się stresz­cze­niu. Isto­ta tego, co pisarz chciał prze­ka­zać, nie leży ani w fabu­le, ani w akcji.

Brzmi intry­gu­ją­co, choć z pew­no­ścią są to infor­ma­cje rów­nie przy­cią­ga­ją­ce, co znie­chę­ca­ją­ce. Nie każ­dy będzie miał ocho­tę się­gnąć po zbiór opo­wia­dań Tom­ma­sa Lan­dol­fie­go, któ­ry pew­nie dało­by się prze­czy­tać w jeden wie­czór, gdy­by nie to, że autor wca­le nie zamie­rza zaba­wiać czy­tel­ni­ka łatwą lek­tu­rą, a wręcz prze­ciw­nie – rzu­ca mu pod nogi (a raczej oczy) kło­dy, sta­wia­jąc co rusz wyma­ga­nia. Lan­dol­fi to wło­ski pro­za­ik, poeta i dra­ma­turg. Życie okre­ślał mia­nem „sta­nu nie­wy­star­czal­no­ści” (wł. sta­to di insuf­fi­cien­za), a pisar­stwo sta­ło się dla nie­go jedy­ną uciecz­ką od jało­wej egzy­sten­cji. W jego twór­czo­ści moż­na odna­leźć ducha dzieł naj­słyn­niej­szych rosyj­skich i nie­miec­kich pisa­rzy, któ­rych tłu­ma­czył na język wło­ski – Gogo­la, Dosto­jew­skie­go, Toł­sto­ja, Nova­li­sa, Hof­f­man­na, Poego. Widać tak­że śla­dy fascy­na­cji Kaf­ką – naj­bar­dziej bez­po­śred­nio wyra­żo­ne w opo­wia­da­niu „Tata Kaf­ki”, gdzie tytu­ło­wy boha­ter przyj­mu­je for­mę wiel­kie­go pają­ka, przed któ­rym nie spo­sób uciec.

Brak dostę­pu do pry­wat­ne­go życia pisa­rza spra­wił, że on i jego dzie­ła obro­sły legen­dą. Tym bar­dziej, że pisar­stwo Lan­dol­fie­go jest w lite­ra­tu­rze wło­skiej zja­wi­skiem szcze­gól­nym, wymy­ka­ją­cym się łatwym kla­sy­fi­ka­cjom i pozo­sta­wia tak czy­tel­ni­ków, jak i kry­ty­ków w sta­nie nie­pew­no­ści, jeśli idzie o for­mę i sens utwo­rów. Anna Wasi­lew­ska nazy­wa opo­wie­ści Lan­dol­fie­go fan­ta­stycz­ny­mi, ujmu­jąc jed­nak ten przy­miot­nik w cudzy­słów. Tłu­macz­ka przy­zna­je też, że Lan­dol­fi wymy­ka się kry­ty­kom, któ­rzy chcie­li­by nazwać go sur­re­ali­stą, i tym, dla któ­rych oni­rycz­ne wizje i sen­ne halu­cy­na­cje – licz­nie wystę­pu­ją­ce w tych opo­wia­da­niach – są przed­mio­tem psy­cho­ana­li­zy. Autor, pozo­sta­jąc na mar­gi­ne­sie wszel­kich mód i ten­den­cji w lite­ra­tu­rze, two­rzył dzie­ła nie­kon­wen­cjo­nal­ne, a tym samym czę­sto her­me­tycz­ne, co spra­wi­ło, że nazy­wa się go cza­sem pisa­rzem dla pisa­rzy. Jego utwo­ry tra­fia­ły w ręce inte­lek­tu­ali­stów, takich jak choć­by Ita­lo Calvi­no – wier­ne­go entu­zja­sty swo­je­go roda­ka – a nie na pół­ki z best­sel­le­ra­mi. Ory­gi­nal­ność Lan­dol­fie­go nie wyni­ka ze sto­so­wa­nia nowych środ­ków wyra­zu czy podą­ża­nia za awan­gar­do­wy­mi kie­run­ka­mi (choć ich śla­dy wyraź­nie zazna­cza­ją się w tej twór­czo­ści). Czer­pał on bowiem gar­ścia­mi z tra­dy­cyj­nych form o daw­no ugrun­to­wa­nej pozy­cji, bawiąc się jed­nak usta­lo­ny­mi kon­wen­cja­mi, przez co jego pro­zę słusz­nie moż­na nazy­wać lite­ra­tu­rą pogra­ni­cza.

Tytu­ło­wy utwór, któ­ry jest chy­ba naj­lep­szym w tym wybo­rze opo­wia­dań, to intry­gu­ją­ca paro­dia powie­ści przy­go­do­wych. Boha­te­ro­wie Morza Kara­lu­chów są zaprze­cze­niem posta­ci z ksią­żek Verne’a czy Ste­ven­so­na, a nie­zwy­kłość świa­ta ustę­pu­je miej­sca gro­te­sce i absur­do­wi. Zamiast nie­ustra­szo­ne­go podróż­ni­ka o nie­na­gan­nym cha­rak­te­rze mamy tu iry­tu­ją­ce­go mło­dzień­ca, któ­ry każe nazy­wać się Wiel­kim Ware­giem, oraz postać kobie­cą, Lukre­cję, któ­ra w niczym nie przy­po­mi­na zwiew­nych panie­nek o dobrych manie­rach. Morze kara­lu­chów słusz­nie wybra­no na tytuł dla całe­go zbio­ru, jako że świat kre­owa­ny przez Lan­dol­fie­go czę­sto po brze­gi wypeł­nio­ny jest ohy­dą (wszech­obec­ne robac­two, kara­lu­chy, pają­ki, szczu­ry) i spo­łecz­ny­mi dewia­cja­mi (psy­cho­pa­ci, mor­der­cy). Lan­dol­fi burzy wyobra­że­nia o usta­lo­nym porząd­ku świa­ta, ucie­ka­jąc od reali­zmu i psy­cho­lo­gii posta­ci – boha­te­ro­wie naj­czę­ściej są jedy­nie mario­net­ka­mi albo… mane­ki­na­mi (jak żona Gogo­la w jed­nym z opo­wia­dań), a świat przed­sta­wio­ny nie jest odzwier­cie­dle­niem rze­czy­wi­sto­ści.

Pierw­szy w Pol­sce wybór opo­wia­dań Wło­cha to tak­że popis umie­jęt­no­ści dwóch wspa­nia­łych tłu­ma­czek – Anny Wasi­lew­skiej i Han­ny Kra­lo­wej. Prze­ło­że­nie tych utwo­rów na język pol­ski może przy­pra­wić o ból gło­wy na samą myśl o tak mozol­nym zada­niu. Być może to dla­te­go pol­scy czy­tel­ni­cy dłu­go musie­li cze­kać na lek­tu­rę Lan­dol­fie­go, zado­wa­la­jąc się jedy­nie kil­ko­ma utwo­ra­mi wydru­ko­wa­ny­mi w „Lite­ra­tu­rze na Świe­cie”. Lan­dol­fi sły­nie z dużej dba­ło­ści o język, zami­ło­wa­nia do gier słow­nych czy wpla­ta­nia prze­sta­rza­łych wyra­zów albo nada­wa­nia poszcze­gól­nym sło­wom nowych zna­czeń. Zresz­tą auto­te­ma­tyzm jest jed­nym z głów­nych moty­wów prze­wi­ja­ją­cych się w całym jego pisar­stwie. Stąd też cał­kiem uza­sad­nio­ny wyda­je się wybór „Dia­lo­gu o głów­nych sys­te­mach” na opo­wia­da­nie otwie­ra­ją­ce „Morze Kara­lu­chów” – to powiast­ka z debiu­tanc­kie­go zbio­ru pisa­rza (opu­bli­ko­wa­ne­go w 1937 roku), w któ­rej nar­ra­tor snu­je roz­wa­ża­nia na temat języ­ka.
Zbiór sku­pia krót­kie pro­zy z lat 1937–1978, któ­re są świet­nym wstę­pem do całej twór­czo­ści Wło­cha. Oprócz wspo­mnia­ne­go już wcze­śniej posło­wia Wasi­lew­skiej inte­re­su­ją­cym uzu­peł­nie­niem książ­ki jest tak­że przed­mo­wa Lan­dol­fa Lan­dol­fie­go. Syn pisa­rza na samym wstę­pie pisze tak: powo­dy, dla któ­rych utwo­ry wło­skie­go pisa­rza mia­ły­by tra­fić do wraż­li­wo­ści pol­skich czy­tel­ni­ków, są intu­icyj­nie zro­zu­mia­łe, jeśli uży­je­my sło­wa-klu­cza: „gra­ni­ca”. Trud­no się nie zgo­dzić, kie­dy nazy­wa go pisa­rzem pogra­ni­cza, a jego dzie­ło – uni­wer­sal­nym i wykra­cza­ją­cym poza gra­ni­ce dusz­nej kul­tu­ry wło­skiej.

Moje spo­tka­nie z Lan­dol­fim prze­bie­ga­ło dwo­ja­ko. Cza­sem przy­po­mi­na­ło oglą­da­nie spek­ta­klu: po sce­nie prze­cha­dza­ły się oso­bli­we posta­ci, któ­re fascy­no­wa­ły, bo były jak nie­zna­ne dotych­czas ucie­le­śnie­nie odle­głych pra­gnień i lęków, a zło, któ­re­go oddech nie­ustan­nie czu­ło się na ple­cach, nigdy nie zosta­ło tu nazwa­ne (ani nawet roz­po­zna­ne). Nie­sa­mo­wi­tość momen­ta­mi rów­nie pocią­ga­ją­ca jak ta u E.T.A. Hof­f­man­na czy Poego. Innym razem nato­miast, przy eru­dy­cyj­nych pro­zach auto­te­ma­tycz­nych, moja uważ­ność jako czy­tel­ni­ka była wysta­wia­na na pró­bę. W jed­nym z opo­wia­dań nar­ra­tor pod­czas mycia zębów nie­ocze­ki­wa­nie wraz z pastą wyplu­wa zbun­to­wa­ne sło­wa, któ­re ska­czą po umy­wal­ce, doma­ga­jąc się zmia­ny zna­czeń na inne – takie, któ­re według nich bar­dziej odpo­wia­da­ją ich brzmie­niu. Lek­tu­ra z całą pew­no­ścią nie­na­da­ją­ca się do czy­ta­nia w auto­bu­sie.


*Tekst pier­wot­nie uka­zał się na stro­nie kajetkulturowy.pl. Dzię­ku­je­my redak­cji za zgo­dę na prze­druk.

belka3

O autorze

Dagmara Tomczyk

Studentka Uniwersytetu Wrocławskiego. Wegetarianka, bibliofilka i entuzjastka włoskiego kina autorskiego lat 50.-70. Czasem współpracuje z katowickim pismem internetowym „Reflektor”, a od niedawna jest współzałożycielką strony www.kajetkulturowy.pl. Uczestniczka Pracowni Krytycznej na festiwalu Stacja Literatura 21.

Powiązania

Nieobecność dzieła

recenzje / ESEJE Tomasz Kunz

Recen­zja Toma­sza Kun­za z książ­ki Morze Kara­lu­chów Tom­ma­sa Lan­dol­fie­go, wyda­nej w prze­kła­dzie Hali­ny Kra­lo­wej i Anny Wasi­lew­skiej w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 28 listo­pa­da 2016 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 22 maja 2017 roku.

Więcej

Gracz

wywiady / o książce Anna Wasilewska Bartosz Sadulski

Roz­mo­wa Bar­to­sza Sadul­skie­go z Anną Wasi­lew­ską, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Morze Kara­lu­chów, wyda­nej w prze­kła­dzie Anny Wasi­lew­skiej i Hali­ny Kra­lo­wej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 listo­pa­da 2016 roku.

Więcej

Wirtuoz

recenzje / ESEJE

Szkic Moni­ki Woź­niak, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Morze Kara­lu­chów Tom­ma­sa Lan­dol­fie­go, wyda­nej w prze­kła­dzie Anny Wasi­lew­skiej i Hali­ny Kra­lo­wej w Biu­rze Lite­rac­kim 28 listo­pa­da 2016 roku.

Więcej

Morze Karaluchów

utwory / zapowiedzi książek Tommaso Landolfi

Frag­ment książ­ki Morze Kara­lu­chów Tom­ma­sa Lan­dol­fie­go, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Hali­ny Kra­lo­wej i Anny Wasi­lew­skiej w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Morze Karaluchów

utwory / zapowiedzi książek Tommaso Landolfi

Frag­ment książ­ki Morze Kara­lu­chów Tom­ma­sa Lan­dol­fie­go, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Hali­ny Kra­lo­wej i Anny Wasi­lew­skiej w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej