recenzje / ESEJE

Narratorka z sąsiedztwa

Aleksandra Byrska

Recenzja towarzysząca premierze książki Emily forever Marii Navarro Skaranger w tłumaczeniu Karoliny Drozdowskiej, wydanej w Biurze Literackim 20 lutego 2023 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wyobra­żam ją sobie tro­chę jak na okład­ce książ­ki autor­stwa Gosi Her­by i Miko­ła­ja Pasier­skie­go – kobie­ta sto­ją­ca w roz­świe­tlo­nym oknie wyso­kie­go blo­ku. Nar­ra­tor­ka powie­ści Emi­ly fore­ver Marii Navar­ro Ska­ran­ger to miej­ska opo­wia­dacz­ka histo­rii, uważ­nie obser­wu­ją­ca dyna­mi­kę drob­nych, codzien­nych wyda­rzeń roz­gry­wa­ją­cych się we wszech­świe­cie blo­ko­wi­ska. To bar­dzo istot­ne, że wła­śnie tam, bo w per­spek­ty­wie tej powie­ści świat poza osie­dla­mi prak­tycz­nie nie ist­nie­je. Są samo­wy­star­czal­nym mikro­ko­smo­sem, po któ­rym poru­sza­ją się boha­te­ro­wie na osi pra­ca-zaku­py-dom. To, co na obrze­żach, jest już obce, nawet nie­od­le­gły las: „Emi­ly pra­wie nigdy nie cho­dzi na leśne spa­ce­ry, jest typo­wą dziew­czy­ną z mia­sta, nie wie nawet, czym jest las, idzie po roz­grza­nym asfal­cie, pcha­jąc przed sobą wózek, zna ten asfalt, wyobra­ża sobie, jak doty­ka go policz­kiem”. I tak, akcja powie­ści dzie­je się w Nor­we­gii, ste­reo­ty­po­wo wyobra­ża­my sobie ten kraj zupeł­nie ina­czej.

Mamy zatem nar­ra­tor­kę, któ­ra swo­im wszech­wie­dzą­cym okiem zaglą­da przez okna do miesz­kań na blo­ko­wi­skach i opo­wia­da o tym, co widzi, o tym, co z tego rozu­mie i co jej zda­niem może się stać. Testu­je róż­ne opcje, bie­rze pod uwa­gę odmien­ne roz­wią­za­nia – wca­le nie ma pew­no­ści, co się wyda­rzy, nie ukry­wa, że nie wszyst­ko poj­mu­je. Snu­je histo­rię tytu­ło­wej Emi­ly – dzie­więt­na­sto­let­niej dziew­czy­ny porzu­co­nej w cią­ży przez part­ne­ra – opi­su­jąc przede wszyst­kim jej  zacho­wa­nia – tro­chę jak gdy­by obser­wo­wa­ła dzi­kie zwie­rzę lub obcą, fan­ta­stycz­ną isto­tę. Nie­wąt­pli­wie, Emi­ly do koń­ca pozo­sta­je dla niej tro­chę nie­poj­mo­wal­na, nie potra­fi do koń­ca zre­kon­stru­ować jej pro­ce­sów myślo­wych. Rów­no­cze­śnie jed­nak ma dla niej wie­le empa­tii i czu­ło­ści, nie oce­nia, pomi­mo że naj­ła­twiej było­by posłu­żyć się ste­reo­ty­pem. Boha­ter­ka prze­cież jest mło­dą dziew­czy­ną pra­cu­ją­cą w skle­pie spo­żyw­czym, któ­ra nie­roz­waż­nie zwią­za­ła się z drob­nym prze­stęp­cą, Pablem, i zaszła z nim w cią­żę, lubi się malo­wać, leżeć i oglą­dać tele­wi­zję, ma też duże trud­no­ści, żeby zapa­no­wać nad swo­imi emo­cja­mi, czy choć­by nad bała­ga­nem pię­trzą­cym się w jej miesz­ka­niu. Nie potra­fi czy ma depre­sję? To pyta­nie towa­rzy­szy czy­tel­ni­ko­wi przez całą powieść.

Pew­ne jest, że brak jej kom­pe­ten­cji spo­łecz­nych – przy­glą­da­nie się rela­cji jej i Pabla jest przej­mu­ją­co smut­ne, są oni bowiem zagu­bie­ni we wła­snych emo­cjach, ocze­ki­wa­niach wobec życia i wyobra­że­niach, zupeł­nie dzie­cin­nych, jak ono powin­no wyglą­dać. Repro­du­ku­ją wzor­ce wynie­sio­ne ze swo­ich nie­peł­nych rodzin, nie potra­fiąc sobie nawet wyobra­zić, że to wszyst­ko może wyglą­dać ina­czej. Nie mają w nikim wspar­cia, nie umie­ją roz­ma­wiać i nazy­wać tego, co czu­ją. Szu­ka­ją ulgi w pie­nią­dzach i przed­mio­tach, któ­rych zawsze będzie im mało. Cha­rak­te­ry­stycz­na jest dla nich rów­nież nie­umie­jęt­ność czy nawet nie­moż­ność podej­mo­wa­nia decy­zji – bez­wład i dryf to jedy­na odpo­wiedź na wszyst­ko, co ich spo­ty­ka i ma to swo­je kon­se­kwen­cje. Ta obo­jęt­ność jest w pewien spo­sób roz­pacz­li­wa – prze­ra­ża bra­kiem per­spek­tyw na jaką­kol­wiek zmia­nę.

Gdy Emi­ly zosta­je mat­ką, chce być dla swo­je­go syna tak dobra jak to tyl­ko moż­li­we i popeł­nia poważ­ne błę­dy wyni­ka­ją­ce z tej dobrej woli. Jak wte­dy, gdy odpo­wia­da­jąc na każ­dy płacz nie­mow­lę­cia, kar­mi go pier­sią zbyt czę­sto, co powo­du­je nad­mier­ne przy­bie­ra­nie dziec­ka na wadze. Ska­ran­ger bar­dzo moc­no akcen­tu­je tu nie­po­rad­ność nor­we­skie­go sys­te­mu usług spo­łecz­nych – co z tego, że Emi­ly otrzy­mu­je pie­nią­dze, któ­re dają jej złud­ne poczu­cie kon­tro­li nad sytu­acją, sko­ro strach przed Urzę­dem Ochro­ny Praw Dziec­ka (któ­ry może jej ode­brać pra­wo do opie­ki nad synem, jeśli uzna, że nie dba o nie­go pra­wi­dło­wo), nie pozwa­la jej zada­wać pytań i pro­sić o radę. Wraz ze swo­ją mat­ką nie­ustan­nie okła­mu­ją pie­lę­gniar­ki i położ­ne, by nie spro­wa­dzić na sie­bie zagro­że­nia utra­ty nimow­lę­cia. Zaspo­ko­jo­ne potrze­by mate­rial­ne nie roz­wią­zu­ją wszyst­kich pro­ble­mów i pozo­sta­wia­ją mat­kę i dziec­ko wciąż zanie­dba­ny­mi oraz wyklu­czo­ny­mi: emo­cjo­nal­nie i spo­łecz­nie. Zarów­no poli­cjant­ka, jak i położ­na kla­sy­fi­ku­ją ludzi według typów – postrze­ga­ją ludzi takich jak Emi­ly i Pablo jako może nie­głu­pich, ale nie­ogar­nię­tych, zby­wa­ją ich wes­tchnie­niem i wzru­sze­niem ramion, nie pró­bu­ją nawią­zać poro­zu­mie­nia.

Emi­ly fore­ver jest książ­ką peł­ną zwy­kłych, zupeł­nie dobrych posta­ci, lecz są one tak zagu­bio­ne, że nie są w sta­nie sobie nawza­jem pomóc, oka­zać czu­ło­ści, ulżyć wszech­obec­nie panu­ją­cej samot­no­ści. Blo­ko­wi­ska oka­zu­ją się pusty­nia­mi peł­ny­mi ludzi żyją­cych w poje­dyn­kę i pozba­wio­nych nadziei. Ta ostat­nia wciąż jed­nak prze­bły­sku­je spo­mię­dzy pro­stych, bez­in­te­re­sow­nych gestów, może jesz­cze nie wszyst­ko stra­co­ne. Na prze­kór podzia­łom, sys­te­mom i wyklu­cze­niom.

 

belka_2

O autorze

Aleksandra Byrska

Urodzona w 1990 roku w Krakowie. Absolwentka filologii polskiej i krytyki literackiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Krytyczka, bibliotekarka, poetka. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat intymności i skandalu w prozie polskiej po 2010 roku. Wiersze publikowała w „Małym Formacie”, „Wakacie”, „Salt Hill Journal” i „La Piccioletta Barca”. Mieszka w Myślenicach.

Powiązania