recenzje / ESEJE

Nauczyciel nowej poezji

Krzysztof Lisowski

Recenzja z książki Margines, ale... Tadeusza Różewicza.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Gdy­by spoj­rzeć na biur­ko Sta­re­go Poety (widzia­łem nie­daw­no takie zdję­cie z wro­cław­skie­go miesz­ka­nia Poety), to co mogli­by­śmy zoba­czyć? Twór­czy nie­ład, zna­ne tyl­ko auto­ro­wi Nie­po­ko­ju poro­zu­mie­nie przed­mio­tów, doku­men­tów, ksią­żek, luź­nych kar­tek i notat­ni­ków. Oto widzi­my nowo­ści książ­ko­we, ale i sta­re lek­tu­ry, do któ­rych co jakiś czas się wra­ca, ręko­pi­sy, odpo­wie­dzi na ankie­ty, roz­po­czę­te listy do przy­ja­ciół, kart­ki z podró­ży i na pocz­tów­kach repro­du­ko­wa­ne obra­zy (Róże­wicz wszak stu­dio­wał zaraz po woj­nie histo­rię sztu­ki na Uni­wer­sy­te­cie Jagiel­loń­skim, i kwe­stie zwią­za­ne przede wszyst­kim z malar­stwem, nie są mu nigdy obo­jęt­ne, tym bar­dziej że naj­wy­bit­niej­szych twór­ców, tych z Gru­py Kra­kow­skiej znał oso­bi­ście, z wie­lo­ma, jak z Jerzym Tchó­rzew­skim czy Jerzym Nowo­siel­skim przy­jaź­nił się wier­nie całe dzie­się­cio­le­cia), szki­ce oko­licz­no­ścio­wych wystą­pień. Wszyst­ko to w krę­gu jasne­go świa­tła lam­py – ogrom­nej wie­dzy i uważ­nej pamię­ci Mistrza.

Nie spo­sób ogar­nąć ani w peł­ni doce­nić boga­te­go, róż­no­rod­ne­go, a rów­nież nie w peł­ni dotąd udo­stęp­nio­ne­go dorob­ku Tade­usza Róże­wi­cza, cią­gle wzbo­ga­ca­ne­go od wojen­ne­go debiu­tu – tomi­ku Echa leśne (1944) – powsta­łe­go jesz­cze w AK-owskiej par­ty­zant­ce.

Róże­wicz zna­ny jest w Pol­sce i za gra­ni­cą głów­nie jako poeta i dra­ma­turg. Poeta – twór­ca rewo­lu­cjo­ni­zu­ją­ce­go liry­kę pol­ską sys­te­mu wer­sy­fi­ka­cyj­ne­go, cał­ko­wi­cie nowe­go gło­su w poezji powo­jen­nej, w wier­szach pisa­nych „po Oświę­ci­miu” przez „oca­lo­ne­go pro­wa­dzo­ne­go na rzeź” (w nie­daw­no opu­bli­ko­wa­nych w „Kwar­tal­ni­ku Arty­stycz­nym” notat­kach poety z 1958 roku „Jak powsta­wa­ła moja ‘poety­ka’ ” może­my prze­czy­tać pas­sus, świad­czą­cy o ogrom­nej twór­czej samo­świa­do­mo­ści 37-let­nie­go wte­dy arty­sty:

„Stwo­rzy­łem nową ‘poety­kę’, któ­rej zasa­dą jest to, że jest otwar­ta, pozba­wio­na prze­pi­sów. Przyj­mu­je wszyst­ko i wszyst­kich. Stwo­rzy­łem ją, aby znik­nąć. Ale kie­dy zaczy­nam zni­kać w tłu­mie, już ano­ni­mo­wy… złosz­czę się i wyzy­wam. A prze­cież powi­nie­nem odejść w ciszy. Wiem o tym i będę się sta­rał. Odzy­wa się we mnie pier­wot­ne lite­rac­kie poczu­cie wła­sno­ści… nie­ste­ty.”

Przy­po­mnij­my: Róże­wicz jest auto­rem kil­ku­dzie­się­ciu wyda­nych tomów utwo­rów gatun­ko­wo roz­ma­itych, parę lat temu uka­za­ła się kil­ku­na­sto­to­mo­wa edy­cja Dzieł zebra­nych w Wydaw­nic­twie Dol­no­ślą­skim, ale Poeta nadal cią­gle pra­cu­je, cze­go dowo­dem są kolej­ne publi­ka­cje uka­zu­ją­ce się nakła­dem ofi­cy­ny „mło­dych”, Biu­ra Lite­rac­kie­go Wro­cław.

Gdy­by wymie­nić (to wybór dość subiek­tyw­ny) naj­waż­niej­sze książ­ki Róże­wi­cza, nale­ża­ło­by wyli­czyć – z tomów poezji Nie­po­kój (1947), Spa­da­nie (1968), Regio (1969), Pła­sko­rzeź­bę (1991), Zawsze frag­ment (1996); z dra­ma­tów: Kar­to­te­kę (1960) – pierw­szą pol­ską „wer­sję” teatru absur­du, Świad­ków albo naszą małą sta­bi­li­za­cję (1964), Do pia­chu (1979) – sztu­ka ta będą­ca roz­li­cze­niem z legen­dą par­ty­zant­ki wzbu­rzy­ła śro­do­wi­ska kom­ba­tanc­kie w Pol­sce, Pułap­kę (1982); z pro­zy i tek­stów wspo­mnie­nio­wych tomy opo­wia­dań, wśród nich Wyciecz­ka do muzeum (1966), Śmierć w sta­rych deko­ra­cjach (1970), Mat­ka odcho­dzi (1999); z ese­isty­ki Przy­go­to­wa­nie do wie­czo­ru autor­skie­go (1971) – zbiór silva rerum, wypo­wie­dzi na róż­ne tema­ty, auto­ko­men­ta­rzy, szki­ców o pisa­rzach, nota­tek z lek­tur i podró­ży. Na osob­ną uwa­gę zasłu­gu­je boga­ta epi­sto­lo­gra­fia Róże­wi­cza, ujaw­nia­na frag­men­ta­rycz­nie i przy róż­nych oka­zjach, nie­daw­no zbiór kore­spon­den­cji Poety z przy­ja­cie­lem, mala­rzem Jerzym Nowo­siel­skim, opu­bli­ko­wa­ło Wydaw­nic­two Lite­rac­kie.

Naj­now­sza publi­ka­cja Tade­usza Róże­wi­cza przy­po­mi­na wspo­mnia­ne wcze­śniej Przy­go­to­wa­nie do wie­czo­ru autor­skie­go. To swo­isty auto­por­tret, zło­żo­ny z wie­lu ułom­ków, frag­men­tów, mate­rii boga­tej i róż­no­rod­nej, w wybo­rze i ukła­dzie Jana Sto­lar­czy­ka, od lat wier­ne­go edy­to­ra jego tek­stów.

Obszer­ny tom Mar­gi­nes, ale… (nazwa­ny tak od tytu­łu rubry­ki we wro­cław­skim mie­sięcz­ni­ku „Odra”, w któ­rej Róże­wicz umiesz­czał w latach 1969–1976 róż­ne swo­je tek­sty) autor wybo­ru podzie­lił na czte­ry blo­ki: pierw­szy i naj­ob­szer­niej­szy zawie­ra krót­kie pro­zy, humo­re­ski, „kart­ki z podró­ży”, ale i zabaw­ne spro­sto­wa­nia błę­dów korek­tor­skich m.in. w wier­szu „Szkic do ero­ty­ku współ­cze­sne­go” (cho­dzi­ło w nim o przy­wo­ła­nie fry­gij­skiej bogi­ni płod­no­ści Kybe­le, któ­rą w dru­ku zmie­nio­no na „Koby­le” – i wyni­kło z tego spo­ro nie­po­ro­zu­mień). Ten roz­dział koń­czy odpo­wiedź na ankie­tę, w któ­rej Poeta wymie­nia dzie­sięć naj­waż­niej­szych powie­ści XX wie­ku, na pierw­szym miej­scu sta­wia­jąc Pro­ces Kaf­ki; skąd­inąd wia­do­mo, że postać i dzie­ło Kaf­ki są od daw­na pisar­ską fascy­na­cją Róże­wi­cza poety i dra­ma­tur­ga, widać to choć­by w dra­ma­tach Odej­ście Gło­do­mo­ra (1977) oraz Pułap­ka (1982).

Blok dru­gi to głów­nie wybo­ry kore­spon­den­cji (Julia­na Przy­bo­sia do T. Róże­wi­cza), listy do i od Paw­ła May­ew­skie­go (1958–1970), Jana Brzę­kow­skie­go, Bar­ba­ry i Kon­ra­da Swi­nar­skich, do Kor­ne­la Fili­po­wi­cza i Wisła­wy Szym­bor­skiej.

Część trze­cia obej­mu­je wspo­mnie­nia i epi­ta­fia, zakoń­czo­ne tek­stem „Zgon Kar­la Jasper­sa”. Ostat­nia zawie­ra prze­mó­wie­nia, frag­men­ty wypo­wie­dzi, tek­sty auto­te­ma­tycz­ne, i jak­że wie­le zna­czą­ce dla zro­zu­mie­nia Róże­wi­czow­skiej poety­ki („Kie­dy myślę o poezji w ogó­le, myślę o Mic­kie­wi­czu” albo „ ‘Nie­po­kój’ ” trwa do dnia dzi­siej­sze­go”), myśli o „sztu­kach nie­na­pi­sa­nych”, podzię­ko­wa­nia i pochwa­ły dla tłu­ma­czy poezji. Szcze­gól­nie zna­mien­na, a i wzru­sza­ją­ca jest zamiesz­czo­na tu krót­ka wypo­wiedź Poety – podzię­ko­wa­nie za przy­zna­ną mu nagro­dę mie­sięcz­ni­ka „Odra”:

„Dla mnie głów­ną cechą poety jest ‘brak goto­wo­ści’. Poeta jest to czło­wiek nie­przy­go­to­wa­ny, nie­przy­go­to­wa­ny na lau­ry i nie­przy­go­to­wa­ny na kop­nia­ki. Jest to z natu­ry swo­jej czło­wiek zdzi­wio­ny, zasko­czo­ny albo nad­mier­nie z cze­goś ucie­szo­ny. W wie­lu moich wier­szach pod­kre­śla­łem jego ano­ni­mo­wość; mówiąc o ano­ni­mo­wo­ści, mia­łem na myśli jego soli­dar­ność z powszech­ny­mi odczu­cia­mi, z powszech­ny­mi prze­ży­cia­mi. Nie cho­dzi­ło tu o jakąś ano­ni­mo­wość for­my, nad któ­rą pra­cu­je się zawsze w mozo­le. Cho­dzi o inną ano­ni­mo­wość – o wspól­no­tę uczuć”.

Wie­le tu zna­ko­mi­tych frag­men­tów oświe­tla­ją­cych, obja­śnia­ją­cych, poka­zu­ją­cych zarów­no same­go poetę, czło­wie­ka, jak i jego dzie­ło; choć­by i taki z krót­kiej notat­ki o Mic­kie­wi­czu, Edwar­dzie Odyń­cu i samym sobie (tytuł „Poeci, pasz­tet i kate­dra” – bo tekst trak­tu­je o podró­żach do Stras­bur­ga): „Zaczą­łem 87. rok życia, piszę wier­sze od 70 lat… i nie wiem, kim jest poeta… ale wiem, że nie jestem kapła­nem ani bła­znem. Jestem czło­wie­kiem, czło­wie­kiem, któ­ry pisze wier­sze”.

Mimo że Biu­ro Lite­rac­kie Wro­cław przy­go­to­wa­ło bar­dzo inte­re­su­ją­cy pro­gram cało­rocz­nych obcho­dów uro­dzin Poety (wyda­nie fak­sy­mi­le ręko­pi­su Kar­to­te­ki, Histo­rię pię­ciu wier­szy, wysta­wę ręko­pi­sów poety i finał zbio­ro­wej ini­cja­ty­wy ponad dwu­dzie­stu poetów z kra­ju i zagra­ni­cy, inter­pre­tu­ją­cych wybra­ny wiersz Róże­wi­cza. Pro­jekt ten nazwa­ny Dorze­cze Róże­wi­cza z pew­no­ścią poka­że mię­dzy inny­mi i fascy­na­cje twór­ców róż­nych gene­ra­cji liry­ką auto­ra Poema­tu otwar­te­go, ale i dowie­dzie, jak wie­lu Róże­wicz posia­da – mniej lub bar­dziej zdol­nych – uczniów), potwier­dza się jed­nak sta­ra praw­da, że nie umie­my do koń­ca doce­nić dobra, jakim jest „posia­da­nie” wybit­nych, uzna­nych w świe­cie, arty­stów.

Bo czyż docze­ka­li­śmy się jakiejś cało­ścio­wej biografii/monografii, opi­su­ją­cej życie i twór­czość Róże­wi­cza? Na ryn­ku bra­ku­je nowych wybo­rów jego liry­ki, poka­zu­ją­cych reali­za­cje naj­waż­niej­sze. Być może szu­fla­dy Poety skry­wa­ją ogrom­nie cie­ka­wy dzien­nik?! Kie­dy Pan Tade­usz bawi w Kra­ko­wie, pod­su­wam mu cza­sem nie­śmia­ło pomy­sły na publi­ka­cje. Wte­dy odpo­wia­da mi zazwy­czaj z szel­mow­skim uśmie­chem: – Pomy­ślę o tym, gdy będę … młod­szy.


Tekst opu­bli­ko­wa­ny na łamach „Prze­glą­du Pol­skie­go”. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Krzysztof Lisowski

Urodzony 2 sierpnia 1954 roku w Krakowie. Poeta, redaktor, krytyk literacki, eseista, prozaik, tłumacz, autor wierszy dla dzieci. Absolwent filologii polskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Laureat m.in. Nagrody im. Andrzeja Bursy (1976), Nagrody im. Stanisława Piętaka (1981), Nagrody Miasta Krakowa (1990), Nagrody Krakowska Książka Miesiąca (1999). Prowadzi zajęcia w Studium Literacko-Artystycznym UJ w Krakowie. Tłumaczony m. in. na czeski, słowacki, ukraiński, rosyjski, serbsko-chorwacki, węgierski, słoweński, francuski, niemiecki i angielski.

Powiązania

Ciemność tożsamości

recenzje / ESEJE Krzysztof Lisowski

Recen­zja Krzysz­to­fa Lisow­skiie­go z książ­ki Duchy dni Dariu­sza Suski.

Więcej

Stary poeta krytykuje

recenzje / ESEJE Olga Szmidt

Recen­zja Olgi Szmidt z książ­ki Mar­gi­nes, ale… Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Na marginesie Różewicza

recenzje / ESEJE Tadeusz Nyczek

Recen­zja Tade­usza Nycz­ka z książ­ki Mar­gi­nes, ale… Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej

Różności Rózewicza

recenzje / ESEJE Justyna Sobolewska

Recen­zja Justy­ny Sobo­lew­skiej z książ­ki Mar­gi­nes ale… Tade­usza Róże­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się w 2011 roku na łamach „Poli­ty­ki”.

Więcej

Głosy z marginesu

recenzje / ESEJE Wojciech Browarny

Recen­zja Woj­cie­cha Bro­war­ne­go z książ­ki Mar­gi­nes, ale… Tade­usza Róże­wi­cza.

Więcej