recenzje / ESEJE

Nienazwany świat

Patrycja Wojkowska

Recenzja Patrycji Wojkowskiej z książki Z tamtej strony ciszy Bolesława Leśmiana w wyborze Jacka Gutorowa.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Poezja. Czy jest pomni­kiem ze sło­wa, jak mówi­li Hora­cy, Pusz­kin i Mic­kie­wicz? Może jest pró­bą utrwa­le­nia za pomo­cą sło­wa tego, co bez­pow­rot­ne i chwi­lo­we? Wysnu­wa­no tezę, że poezja mia­ła być dla poety lustrem, któ­re odbi­ja obraz (struk­tu­rę) świa­ta oraz życia, a tak­że petry­fi­ku­je go. Jed­nak­że w poezji Leśmia­na nie widać bez­myśl­ne­go kopio­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści, lecz twór­czy ogląd wszyst­kie­go wokół. Przy­pa­tru­jąc się jego świa­tu, muszę w pew­nym momen­cie wyjść poza obręb nasze­go (żeby nie powie­dzieć – real­ne­go) i prze­kie­ro­wać świa­do­mość na inny tor, by dostrzec walo­ry poezji oraz wyobraź­ni poety i móc poczuć fan­ta­stycz­ność wykre­owa­ne­go prze­zeń świa­ta.

W wyda­nym przez Biu­ro Lite­rac­kie tomie znaj­du­ją się 44 wier­sze (ich licz­ba zga­dza się z nume­rem serii), w tym jeden zna­ny poemat. Resz­ta utwo­rów może nie być wszyst­kim zna­na, lecz taki był zamysł auto­ra wybo­ru i posło­wia. Mimo bra­ku chro­no­lo­gii w ich ukła­dzie spa­ja je motyw oni­rycz­ne­go błą­dze­nia, prze­cho­dze­nia z miej­sca na miej­sce i pozna­wa­nia oraz obser­wo­wa­nia świa­ta. Sen u Leśmia­na porząd­ku­je i orga­ni­zu­je poetyc­ki świat. Tom dzie­li się na czte­ry czę­ści, któ­re są ze sobą ści­śle powią­za­ne i sta­no­wią pro­gi do innych wymia­rów rze­czy­wi­sto­ści. Czy­tel­nik prze­kra­cza­jąc je, znaj­du­je się w miej­scach i sytu­acjach, któ­re w odmien­ny spo­sób wpły­wa­ją na jego per­cep­cję zmy­sło­wą i inter­pre­ta­cję oto­cze­nia. Ponad­to cały tom cechu­je się sta­bil­no­ścią i ładem wewnętrz­nym, wszyst­kie pro­ce­sy prze­cho­dze­nia (nawet te dyna­micz­ne) zacho­dzą w pew­nych bli­żej nie­okre­ślo­nych ramach cza­so­wych i prze­strzen­nych. I tak dzie­je się począw­szy od wier­sza „Przed świ­tem”, gdzie wszyst­ko dopie­ro wycho­dzi z mgły, lecz nie zosta­je nazwa­ne, aż po ostat­ni utwór „Mrok na scho­dach”. „Pust­ka w domu”, w któ­rym nastę­pu­je zwrot akcji – dąże­nie do prze­mil­cze­nia i ukry­cia się w cie­niu.

Wier­sze te nie są umiesz­czo­ne w kon­kret­nym tu i teraz, wszyst­ko w nich jest przy­pię­te do uni­wer­sal­no­ści, mimo że poeta przed­sta­wia nie­kie­dy losy poje­dyn­czych jed­no­stek, ale to wła­śnie na ich pod­sta­wie budo­wa­na jest sym­bo­licz­na struk­tu­ra cało­ści. Świat Leśmia­na jest mitycz­ny, kosmo­go­nicz­ny, alter­na­tyw­ny do nasze­go, a są to cechy poezji bar­dzo fra­pu­ją­ce rów­nież ze wzglę­du na to, że poezja ta jest odbi­ciem same­go życia. Jed­nak­że nie moż­na poczuć się w leśmia­now­skim świe­cie do koń­ca swo­bod­nie, ponie­waż to poeta narzu­cił mu swo­je pra­wa czy spo­so­by prze­ja­wia­nia się róż­nych zja­wisk. Nasz indy­wi­du­al­ny odbiór rze­czy­wi­sto­ści zosta­je odro­bi­nę zakłó­co­ny, ale prze­cież nie znaj­du­je­my się we wła­snym świe­cie. Musi­my pochło­nąć pew­ną daw­kę melan­cho­lii, bo tak skon­stru­owa­na jest prze­strzeń poety – wsią­ka­my w nią. Pozna­je­my ją tak, jak przed­sta­wia nam ją „ja” lirycz­ne Leśmia­na. On sam pozna­wał rze­czy­wi­stość w spo­sób dyna­micz­ny i struk­tu­ral­ny – od począt­ku do koń­ca, opie­ra­jąc się na dual­nych opo­zy­cjach: czło­wiek i natu­ra, a tak­że natu­ra i natu­ra – nie­kie­dy nawet spon­ta­nicz­ny. Wyni­ka stąd jego tęsk­no­ta za pier­wot­ną natu­rą i pro­stym czło­wie­kiem, któ­ry tak­że może dozna­wać meta­fi­zycz­nych prze­żyć. Choć jest ducho­wo wywyż­szo­ny, cały spek­takl życia roz­gry­wa się w odda­le­niu od nie­go („ja” lirycz­ne­go, pier­wot­ne­go czło­wie­ka), przy­glą­da się on wszyst­kie­mu z boku. Czyż­by­śmy zatem cofa­li się do pra­wie­ku, wyśnio­ne­go świa­ta zawie­szo­ne­go gdzieś w bez­cza­sie (czas mitycz­ny)?

W swo­jej poezji Leśmian wie­lo­krot­nie nawią­zy­wał do filo­zo­fii Berg­so­na, a twier­dził on, że pró­ba uchwy­ce­nia momen­tu, unie­ru­cho­mio­ne­go obra­zu jest pogwał­ce­niem isto­ty cza­su będą­ce­go w nie­ustan­nym ruchu i nie mogą­ce­go się zatrzy­mać. Leśmian trwa­nie swo­jej poezji w cza­sie reali­zo­wał ryt­mem – syla­bo­to­nizm. Był prze­ciw­ni­kiem wier­sza bia­łe­go, nato­miast tech­ni­kę, jaką się posłu­gi­wał, dopro­wa­dził do wyży­ny ory­gi­nal­no­ści: bogac­two ukła­dów zda­nio­wych wewnątrz wer­su, jak i zewnątrz (mię­dzy wier­sza­mi), róż­no­rod­ność środ­ków sty­li­stycz­nych, zmia­ny ryt­mi­ki. W jego poezji widocz­na jest kon­cep­cja poli­fo­nii, czy­li nacho­dzą­cych na sie­bie odręb­nych, ale jed­no­cze­śnie ekwi­wa­lent­nych ukła­dów orga­ni­zu­ją­cych świat. Przy­kła­dem takie­go zabie­gu może być wiersz „Zni­ko­mek”, jeden z cha­rak­te­ry­stycz­nych tek­stów w tym tomi­ku, gdzie poeta roz­bi­ja mono­ton­nie pły­ną­cy rytm zaska­ku­ją­cym ukła­dem gra­ma­tycz­nym zda­nia, inwer­sją, prze­rzut­nią, neo­lo­gi­zma­mi nazy­wa­ny­mi przez czy­tel­ni­ków leśmia­ni­zma­mi. Leśmian był zresz­tą uwa­ża­ny za póź­ne­go moder­ni­stę, któ­ry zaini­cjo­wał dro­gę wio­dą­cą do poszu­ki­wa­nia filo­zo­ficz­ne­go za pośred­nic­twem wła­śnie szcze­gól­ne­go języ­ka i sym­bo­licz­nych obra­zów. Żywy język w jego poezji pozwa­la odczuć, że sło­wa nie muszą jedy­nie cze­goś ozna­czać. Mogą nato­miast decy­do­wać o praw­dzi­wo­ści danej chwi­li w wier­szu lub przy­czy­niać się do niej, wpro­wa­dzać jej nową jakość. Poza war­stwą języ­ko­wo-sty­li­stycz­ną ist­nie­je jesz­cze war­stwa sym­bo­licz­na – takie Zni­kom­ki pozwa­la­ją nam wyra­zić pra­wa i sytu­acje nasze­go wła­sne­go życia. Wie­lo­krot­nie może­my odwo­łać się do poezji Leśmia­na, czy­ta­jąc jego wier­sze bez okre­ślo­ne­go kon­tek­stu, na wyryw­ki, i chło­nąć z nich naukę o nas samych i o życiu.

W każ­dej czę­ści tomu sły­chać echa ludo­wo­ści i baśnio­wo­ści, co świad­czy o roman­tycz­nych korze­niach Leśmia­na. Nie­wąt­pli­wie czer­pał on z bal­la­dy, któ­rej struk­tu­rę mody­fi­ko­wał na swój wymyśl­ny spo­sób. Swo­istą wykład­nię na temat poety­ki Leśmia­na sta­no­wi część trze­cia tomu. Poemat „Łąka” nale­ży już do póź­niej­szej twór­czo­ści poety i odbie­ga istot­nie od głę­bo­kie­go sym­bo­li­zmu, jakim cecho­wa­ły się wcze­sne utwo­ry poety. Natu­ra posia­da­ła według nie­go wszech­po­tęż­ną moc wabie­nia w nie­skoń­czo­ność, eufo­rię, zatra­ce­nie się ale roz­waż­ne. Okre­śla tytu­ło­wą łąkę mia­nem wiecz­no­ści, cze­go dowo­dzi jej siła i pano­wa­nie nad zmy­sła­mi czło­wie­ka. Para­dok­sal­nie to w poezji Leśmia­na nie natu­ra jest pod­po­rząd­ko­wa­na czło­wie­ko­wi, lecz czło­wiek ule­ga roz­ko­szy napa­wa­jąc się przy­ro­dą, poi wyobraź­nię i zmy­sły soczy­stą zie­le­nią, patrzy na jej wachlarz barw jak­by patrzył przez kalej­do­skop. Obcu­jąc z natu­rą czło­wiek prze­cho­dzi przez pro­gi intym­no­ści, w któ­rej się zatra­ca. Może pro­wa­dzić z nią dia­log, ponie­waż przy­ro­da w wymia­rze poety posia­da cechy ludz­kie – potra­fi prze­ma­wiać swo­im gło­sem. Zbli­że­nie do sie­bie łąki i „ja” lirycz­ne­go skut­ku­je w koń­cu ich zespo­le­niem. Oby­dwie stro­ny są od sie­bie zależ­ne, jed­na sta­je się czę­ścią dru­giej, a w taki spo­sób funk­cjo­nu­je wspól­no­ta. Cała ta żywa rze­czy­wi­stość, któ­rej nada­no istot­ne zna­cze­nie, opi­sa­na jest przy uży­ciu dziw­nych słów i typo­wych dla Leśmia­na środ­ków języ­ko­wych. Naj­waż­niej­szą jed­nak funk­cję peł­ni wyobraź­nia poety, któ­ra nie­ustan­nie panu­je nad prze­bie­giem zda­rzeń i two­rzy czas bie­gną­cy line­ar­nie. Nie da się dokład­nie odtwo­rzyć tych samych sytu­acji i emo­cji powsta­łych z ich powo­du. W świe­cie Leśmia­na moż­na nato­miast wie­lo­krot­nie powra­cać do róż­ne­go typu prze­żyć, lecz już w nowym świe­tle i nowych odkry­ciach.

Czy­ta­jąc wier­sze w kolej­no­ści, w jakiej zosta­ły uło­żo­ne, moż­na odbyć z poetą nie­za­po­mnia­ną i dostar­cza­ją­cą wie­lu wra­żeń wędrów­kę. Wyda­wać by się mogło, że Leśmian opi­su­jąc w czę­ści pierw­szej tomu cały kra­jo­braz, jawią­cy mu się w nie­zli­czo­nej ilo­ści barw i dźwię­ków, naj­pierw dokład­nie się mu przy­glą­dał, chło­nął powie­wy wia­tru oraz pro­mie­nie słoń­ca. Dopie­ro potem odno­to­wy­wał na wymy­ślo­nej pię­cio­li­ni śpiew świa­ta i malo­wał sło­wa­mi obraz, któ­ry miał przed oczy­ma. W taki spo­sób widział świat na nowo, bez żad­nej ska­zy. Twór­czy ogląd rze­czy­wi­sto­ści prze­bie­ga u poety eta­pa­mi: naj­pierw obserwacja/widzenie, następ­nie zapis obra­zu w świa­do­mo­ści, kro­kiem następ­nym jest przej­ście do wyobraź­ni, któ­ra na swój spo­sób prze­ma­lo­wu­je ten obraz. Cała ta dro­ga koń­czy się na sło­wach, któ­re żyją i wybrzmie­wa­ją w uszach czy­tel­ni­ków jesz­cze dłu­go po prze­wró­ce­niu wszyst­kich kar­tek tomi­ku.

Dla Jac­ka Guto­ro­wa, auto­ra wybo­ru wier­szy i posło­wia, naj­więk­szą trud­ność spra­wi­ło wybra­nie 44 wier­szy skła­da­ją­cych się na for­mu­łę serii. Nie­wąt­pli­wie zre­zy­gno­wał z zamiesz­cze­nia w tomi­ku tych naj­bar­dziej zna­nych z racji tego, że zain­te­re­so­wa­ni twór­czo­ścią Leśmia­na z łatwo­ścią odnaj­dą jego słyn­ne utwo­ry w wie­lu anto­lo­giach. W swo­im wybo­rze pre­fe­ro­wał utwo­ry prost­sze, z któ­rych wyzie­ra bez­po­śred­niość prze­ka­zu i w któ­rych poeta sta­rał się trzy­mać na wodzy swo­ją wyobraź­nię. W final­nej czę­ści tomi­ku figu­ru­je mrok na scho­dach, któ­ry jest tym bar­dziej doj­mu­ją­cy, że w umy­śle czy­tel­ni­ka wciąż zary­so­wa­na była barw­na łąka wcho­dzą­ca do cha­ty poety. Nie moż­na tu mówić o pew­nym nie­do­sy­cie czy­tel­ni­czym z powo­du pro­sto­ty w obra­zo­wa­niu i reto­rycz­nej powścią­gli­wo­ści. Zawsze pozo­sta­je nie­od­kry­ty rąbek tajem­ni­cy; nie posia­da­my roz­le­głej pano­ra­my, lecz przy­pa­tru­je­my się świa­tu z bli­ska, przez lupę, przez szcze­li­ny cha­ty i dostrze­ga­my migo­tli­we świa­teł­ko. Dla­te­go też moż­na czy­tać i inter­pre­to­wać poezję Leśmia­na na wie­le spo­so­bów. Jak pisał Jacek Guto­row: „Może dowiem się o tych wier­szach cze­goś nowe­go? Odnaj­dę ich sekret­ne przej­ścia, łącza i pod­zie­mia? I może tym samym dowiem się cze­goś o sobie? […] Czy­tam, więc jestem. A raczej sta­ję się na nowo”.

Powiązania

Oko na rzeczy pozostające w ukryciu

recenzje / IMPRESJE Patrycja Wojkowska

Esej Patry­cji Woj­kow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki moja jest ta zie­mia Mar­ty­ny Buli­żań­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 26 wrze­śnia 2013 roku.

Więcej

Człowiek ubrany w ciało

recenzje / ESEJE Patrycja Wojkowska

Recen­zja Patry­cji Woj­kow­skiej z książ­ki Anty­po­dy Sła­wo­mi­ra Elsne­ra.

Więcej

Słowa ogromne niby pierścienie Saturna

recenzje / ESEJE Patrycja Wojkowska

Recen­zja Patry­cji Woj­kow­skiej z książ­ki Dzie­ła zebra­ne, tom 3 Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza.

Więcej

Czarna magia

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Leśmia­na w wybo­rze Jac­ka Guto­ro­wa, wyda­nej 8 listo­pa­da 2012 roku w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Lodowiec

recenzje / KOMENTARZE Jacek Gutorow

Komen­tarz Jac­ka Guto­ro­wa do książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Leśmia­na, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 8 listo­pa­da 2012 roku.

Więcej

Poeta – „topielec” obarczony „tajemną wiedzą kwiatów”

recenzje / ESEJE Przemysław Koniuszy

Recen­zja Prze­my­sła­wa Koniu­sze­go z książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Lesmia­na w wybo­rze Jac­ka Guto­ro­wa, któ­ra uka­za­ła się 12 grud­nia 2012 roku na stro­nie Biblio­te­ka Mło­de­go Czło­wie­ka.

Więcej

Niepoprawny śniarz

recenzje / ESEJE Jowita Marzec

Recen­zja Jowi­ty Marzec z książ­ki Z tam­tej stro­ny ciszy Bole­sła­wa Leśmia­na.

Więcej