recenzje / IMPRESJE

Niepełne istnienie – kilka uwag na marginesie lektury książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej

Michał Piętniewicz

Recenzja Michała Piętniewicza z książki znikam jestem Krystyny Miłobędzkiej.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Dwa razy prze­czy­ta­łem naj­now­szą książ­kę Kry­sty­ny Miło­będz­kiej zni­kam jestem i za każ­dym razem była to lek­tu­ra na jed­nym odde­chu. Mam wra­że­nie, że książ­ka ta two­rzy bar­dzo zwar­tą i prze­my­śla­ną całość. Dzie­li się na czte­ry wie­czo­ry, czte­ry kwar­te­ty wypeł­nio­ne poezją Miło­będz­kiej i komen­ta­rza­mi autor­ki. Każ­dy wiersz opa­trzo­ny jest osob­nym przy­pi­sem. Każ­dy wiersz cze­ka na wyja­śnie­nie.

Moim zda­niem wła­śnie w tych komen­ta­rzach i wyja­śnie­niach zawar­te jest naj­wię­cej. Miło­będz­ka pisze pięk­ny esej nie tyl­ko o wła­snych wier­szach (wier­sze te istot­nie są punk­tem wyj­ścia i doj­ścia), ale o poezji w ogó­le. Jej isto­cie, jej sile, napę­dzie, prze­mi­ja­niu. O związ­kach poezji z życiem.

Książ­ka dzie­li się na czte­ry wie­czo­ry. Każ­dy wie­czór trak­tu­je o czymś innym. Wszyst­kie łączy temat poezji, ale roz­ma­icie on opa­li­zu­je. Pierw­szy wie­czór nazwał­bym wie­czo­rem poświę­co­nym mat­ce. Dru­gi opo­wia­da o ruchu. Trze­ci o życiu. A czwar­ty o sobie. Wyda­je mi się, że wszyst­kie ze sobą są bar­dzo sil­nie sple­cio­ne. Siłą, któ­ra je spla­ta jest życie wier­sza, a tak­że opo­wieść o swo­istej filo­zo­fii pisa­nia.

Jaka jest ta filo­zo­fia poezjo­wa­nia Kry­sty­ny Miło­będz­kiej? To bar­dzo cie­ka­we i wypa­da poświę­cić temu kil­ka słów. Otóż dwa środ­ko­we wie­czo­ry mówią o tym naj­wię­cej. W wie­czo­rze dru­gim poet­ka stwier­dza: „pisa­nie każ­de­go tek­stu jest pro­ce­sem szu­ka­nia ‑odnaj­dy­wa­nia – gubie­nia obra­zów i słów (…) rodze­nie, umie­ra­nie, rodze­nie, umie­ra­nie – ten nie­ustan­ny ruch życia obej­mu­je nas i wszyst­ko, co ist­nie­je (…) poezja pró­bu­je powie­dzieć to, cze­go nie da się powie­dzieć(…).”

Wie­le pięk­nych zdań pada na każ­dym wie­czo­rze, mają one wręcz struk­tu­rę afo­ry­stycz­ną, nada­ją się do prze­pi­sa­nia jako zło­te myśli.

Isto­tą tych zdań są roz­wa­ża­nia nad nie­do­sko­na­ło­ścią języ­ka, któ­ry pró­bu­je (jedy­nie pró­bu­je) wyra­zić świat, oddać sed­no życia. Wszyst­ko jed­nak (wszyst­ko czy­li sztu­ka, język) jest w sta­nie per­ma­nent­nej dekom­po­zy­cji i demon­ta­żu. Pra­gnie coś oddać, pra­gnie wyra­zić „jest” czy­li bycie, ist­nie­nie, jakąś pneu­mę albo mate­rię, ale to „coś”, owo sed­no życia, zagad­ka i rdzeń nie­usta­ją­co się wymy­ka­ją wszel­kim pró­bom języ­ko­wym i poznaw­czym. Język zatem nie jest w sta­nie oddać isto­ty świa­ta i życia. Ale jed­nak cza­sem, w tych pró­bach przy­bli­ża­nia, „gubie­nia, zni­ka­nia” oraz błą­dze­nia wyda­rza się „cud”. Przy pomo­cy nie­udol­nej, języ­ko­wej maszy­ne­rii autor, poeta, arty­sta jest w sta­nie wyra­zić to coś, co jest bar­dzo nie­uchwyt­ne i ulot­ne, a co z grub­sza moż­na okre­ślić mia­nem sta­wa­nia się. W isto­cie, Miło­będz­ka pró­bu­je oddać chwi­lę w jej dzia­niu się, moment w jego prze­mi­jal­no­ści, uchwy­cić ten ulot­ny rdzeń, to ulot­ne „się”, któ­re na chwi­lę sta­je, zosta­je zamro­żo­ne w chwi­li i momen­cie – goto­we do utrwa­le­nia, do kon­fron­ta­cji z pismem. W taki spo­sób wła­śnie powsta­je tekst; by tro­chę się­gnąć do języ­ka pono­wo­cze­sne­go, tekst powsta­je z tego, cze­go nie ma, albo z cze­goś, co pró­bu­je usil­nie wyda­rzyć się.

Miło­będz­ka co chwi­lę, w spo­sób bar­dzo łagod­ny i spo­koj­ny sta­wia czy­tel­ni­ka i auto­ra przed ścia­ną epi­ste­mo­lo­gii języ­ka. Pisze o nie­usta­ją­cym tru­dzie wier­sza, by zbli­żyć się do życia. Jed­nak autor­ka ma świa­do­mość, że życie „jest sil­niej­sze”, że nie obej­mie go pismo, że jego wyda­rza­nie się, dzia­nie, ulot­ność, nie­usta­ją­ca trans­gre­sja i eks­pan­sja są poza zasię­giem tek­stu­al­nej mocy.

Filo­zo­fię poezji Miło­będz­kiej moż­na okre­ślić jako nie­co pod­szy­tą nihi­li­zmem, ale nihi­li­zmem nostal­gicz­nym czy­li takim, w któ­re­go wid­no­krę­gu jest „marze­nie o nie­osią­gal­nej cało­ści”. Ruch języ­ka, jego nie­usta­ją­ce falo­wa­nie, frag­men­ta­cja i prze­mia­na nie jest w sta­nie objąć tego, co „jest”, nie jest w sta­nie przy­bli­żyć cało­ści. Jed­na­ko­woż sam fakt tych prób daje jakąś nadzie­ję; język nie wyra­ża, język pró­bu­je wyra­żać. Ska­za­ny jest na frag­ment, „nie­do­sko­na­łość”, oraz wiecz­ną „nie­go­to­wość”. Ale w tym wła­śnie, w tej roz­pa­czy frag­men­tu kry­je się nadzie­ja za jakąś ple­ro­mą. Z pew­no­ścią nie będzie to ple­ro­ma zna­cze­nia i sen­su. Nie­mniej Miło­będz­ka daje nadzie­ję, że „jest” – jest moż­li­we do uchwy­ce­nia przez jeden moment, moment epi­fa­nicz­ny, dodaj­my moment, któ­ry się wymy­ka.

Pierw­szy i ostat­ni wie­czór w odróż­nie­niu od bar­dziej filo­zo­ficz­nych, środ­ko­wych – mają cha­rak­ter bar­dziej pry­wat­ny. Nie­mniej łączą się z pozo­sta­ły­mi bar­dzo wyra­zi­stą nicią sen­so­twór­czą. W pierw­szym wie­czo­rze poet­ka opo­wia­da o swo­jej wię­zi z mat­ką, o nie­usta­ją­cej trans­gre­sji „ja”, prze­kra­cza­niu sie­bie, aby doj­rzeć do sie­bie jako do mat­ki wła­śnie. Poet­ka pisze, że sama sta­jąc się mat­ką zro­zu­mia­ła swo­ją mat­kę. To jest wie­czór opo­wia­da­ją­cy o pró­bie zro­zu­mie­nia świa­ta, jego roli w nim, pró­bie.

Ostat­ni szkic opo­wia­da o „ja”. Poet­ka opo­wia­da o sobie. To jest spe­cy­ficz­ne „ja”, „ja” ocze­ku­ją­ce na trans­gre­sję, pra­gną­ce spo­tka­nia. To jest rela­cja „ja” do „ty”. Tym „ty” może być bli­ski, ale to „ty” może przy­brać rów­nież wymiar wspól­no­ty, jakie­goś „my”. Poet­ka w bar­dzo pięk­ny spo­sób pisze: „obcość mimo bli­sko­ści. Czy bez­rad­ność jest w naszych rękach czy w naszym języ­ku? (…) Czy bliź­ni jest od bli­zny czy od otwar­tej rany (…).” I w koń­cu klu­czo­we moim zda­niem zda­nie dla cało­ści: „Cała, ale całej nigdzie nie ma. Stra­cić to zyskać sie­bie”.

To są zma­ga­nia przede wszyst­kim z języ­kiem jako narzę­dziem komu­ni­ka­cji mię­dzy „ja” i „ty”. Ta rela­cja może być kłu­ją­ca, ranią­ca, ska­za­na na nie­po­wo­dze­nie i roz­pacz, na taniec masek i pozo­rów. Ta rela­cja jest rów­nież „nie­do­sko­na­ła, nie­go­to­wa, nie­ukoń­czo­na” i ulot­na. I owo „ja” w tej rela­cji rów­nież jest nie­peł­ne, nie­ustan­nie „tra­ci i gubi sie­bie”. Ale wła­śnie taka apo­re­tycz­na filo­zo­fia „ja”, któ­re naj­pierw sie­bie tra­ci, by póź­niej sie­bie zyskać (ana­lo­gia do chrze­ści­jań­stwa jest tu aż nazbyt oczy­wi­sta), pozwa­la odna­leźć w świe­cie sens, pozwa­la jakieś „jest” przy­wo­łać do życia – „nie­peł­ne­go, nie­trwa­łe­go”, migo­tli­we­go. Sens życia tkwi mię­dzy fałd­ka­mi języ­ka.

O autorze

Michał Piętniewicz

Urodzony 13 stycznia 1984 roku. Poeta. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczestnik projektu „Połów 2008”. Wyróżniony m.in. w konkursie im. Gombrowicza „Przeciw poetom”. Mieszka w Krakowie.

Powiązania

Połów 2009

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia z udzia­łem Agniesz­ki Mira­hi­ny, Micha­ła Pięt­nie­wi­cza, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go i Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Podróż zimowa

nagrania / złodzieje wierszy Michał Piętniewicz

Etiu­da fil­mo­wa do wier­sza z arku­sza poetyc­kie­go Oddział otwar­ty (2008). Klip zre­ali­zo­wa­ny w ramach kon­kur­su „Etiu­da z wier­szem” dla stu­den­tów wro­cław­skiej ASP.

Więcej

Pragnienie zespolenia. Kilka uwag o wierszach Eiléan Ní Chuilleanáin

recenzje / IMPRESJE Michał Piętniewicz

Esej Micha­ła Pięt­nie­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sześć poetek irlandz­kich w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza.

Więcej

Drzewo na opak? Kilka dań o jednym wierszu Pounda

recenzje / KOMENTARZE Michał Piętniewicz

Komen­tarz Micha­ła Pięt­nie­wi­cza do wier­sza „Drze­wo” Ezry Poun­da z książ­ki Wier­sze, poema­ty i Pie­śni wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 5 stycz­nia 2012 roku.

Więcej

Krytyka wnikliwa, ale zachowawcza. Kilka uwag o najnowszej książce Mariana Stali

recenzje / ESEJE Michał Piętniewicz

Recen­zja Micha­ła Pięt­nie­wi­cza z książ­ki Nie­po­ję­te: Jest Maria­na Sta­li.

Więcej

Warsztaty krytyczne, uczty deliryczne

debaty / wydarzenia i inicjatywy Michał Piętniewicz

Głos Micha­ła Pięt­nie­wi­cza w deba­cie „20. edy­cja Warsz­ta­tów lite­rac­kich”.

Więcej

Misterne rzemiosło

recenzje / ESEJE Michał Piętniewicz

Recen­zja Micha­ła Pięt­nie­wi­cza z książ­ki Kro­ni­ka zakłó­ceń Mariu­sza Grze­bal­skie­go.

Więcej

O sennych porządkach

recenzje / KOMENTARZE Różni autorzy

Komen­ta­rze Mar­ci­na Bie­sa, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Micha­ła Pięt­nie­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

Mój przyjaciel Sawa, o papierosie kawie i miłości

recenzje / KOMENTARZE Michał Piętniewicz

Autor­ski komen­tarz Micha­ła Pięt­nie­wi­cza do wier­szy z książ­ki Oddział otwar­ty.

Więcej

Idzie tylko o siłę odczuwania niedoskonałości własnej?

recenzje / ESEJE Rafał Gawin

Recen­zja Rafa­ła Gawi­na z książ­ki zni­kam jestem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Miłobędzka jak świat

recenzje / IMPRESJE Przemysław Rojek

Recen­zja Prze­my­sła­wa Roj­ka z książ­ki zni­kam jestem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

Ogromne my

recenzje / IMPRESJE Łukasz Zatorski

Recen­zja Łuka­sza Zator­skie­go z książ­ki zni­kam jestem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej.

Więcej

O Oddziale otwartym

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Woj­cie­cha Brzo­ski, Mar­ka K.E. Baczew­skie­go, Mar­ty Pod­gór­nik oraz Jaku­ba Winiar­skie­go.

Więcej

O wierszach Michała Piętniewicza

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski

Nota Andrze­ja Sosnow­skie­go o wier­szach Micha­ła Pięt­nie­wi­cza.

Więcej