
Poezja na nowy wiek
nagrania / wydarzenia Różni autorzyDebata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z książki Przymiarki Rafała Gawina.
W poetyckiej rzeczywistości Rafała Gawina (który wydał właśnie debiutancki arkusz Przymiarki) czytelnik zostaje wraz z autorem wrzucony w środek rozpędzonej maszynerii świata, tam, gdzie ścierają się ze sobą tryby słów i zjawisk. To przestrzeń, w której dla twórcy nie przewidziano miejsca, w której nie jest niezbędny ani nawet pożądany. Podstawą tych wierszy jest więc świadomość bezcelowości i bierności jako jedynych racjonalnych postaw, które przyjąć może poeta. Gawin usiłuje jednak w samym języku odkrywać i nieustannie odnawiać reguły samodzielnego bycia, które pozwalają funkcjonować w świecie, przechodzić do następnego słowa, obrazu, pytania.
I za każdym razem zagłębiasz się w lekturze,
jakby była obowiązkowa; liczysz atrakcyjne figury
i mrugnięcia okiem.
Czy kiedyś się oswoisz? Czy następne wyjście
pozwoli ci raz na zawsze opuścić te miejsca,
istoty, rzeczy?
[„Antykwariat. Dom publiczny”]
Pytania są dla tej poezji bardzo istotne. To one prześwietlają mechanizmy rzeczywistości, konstytuują jednostkową przestrzeń, pozwalają na moment przełamać bierność własnego bycia (w trzynastu wierszach Przymiarek jest ich łącznie aż trzydzieści).
Twórczość Gawina opiera się na dwugłosie. Jeden ton, niższy i bardziej stanowczy, służy opisaniu norm i sił funkcjonujących w świecie – tutaj znajdują miejsce ironiczne, sceptyczne, czasem niemal nihilistyczne spostrzeżenia poety:
Nie, nie będziemy dojrzewać, twardzi i kwaśni,
zawsze do usług. Pokolenia nie mają celów, co najwyżej
wymagania. I apetyt rośnie, bez miar, pragnienie za
w nałóg, się więc będziemy powtarzać
do znudzenia i bez pomysłu, dłubać
w tych samych maszynach, cipach, liczyć
do 21, jak na wiek przystało. Z czasem
wszystko się nas wyprze.
[„Lustrzyca”]
Drugi ton służy autorowi do stawiania pytań, do kwestionowania rzeczywistości. Wiersze powstają, gdy wewnętrzne napięcie tego dwugłosu dochodzi do punktu kulminacyjnego, gdy językowa rzeczywistość zaczyna pękać pod własnym ciężarem. To poezja często na granicy przeładowania obrazami, semantycznego przeciążenia – w widoczny sposób inspirowana twórczością Andrzeja Sosnowskiego, imagistycznymi miniaturami Dariusza Sośnickiego czy pozornym chaosem znaczeń u Tadeusza Pióry.
Podobne napięcie określa też dystans autora Przymiarek do opisywanego świata. Gawin niewątpliwie zajmuje miejsce na marginesach zjawisk, „na zewnątrz”, miejsce przeznaczone dla obserwatora. Z drugiej strony – wie, że sam podlega mechanizmom rzeczywistości, że jego własna językowa tożsamość nie jest ani całkowicie odrębna, ani spójna; często może być opisana tylko w liczbie mnogiej, jako „my” („Kręcimy się w kółko, owinięci / w unijną fagę. Zgodnie z zasadą, sprzątniemy / wszystko?”).
Powyższe aporie nie zaburzają odbioru wierszy ani nie rozmywają ich zasadniczych znaczeń. Wszystko opiera się tutaj na konkretnych obrazach, semantycznych węzłach, mocnych, prowokacyjnych pytaniach („Czy jesteś na tyle skuteczny, żeby obejść się bez boga?”). To narracja prowadzona swobodnie, naturalnie, ale jednocześnie dbająca o czystość własnego brzmienia, zachowująca rygor głosu, dyscyplinę w zestawianiu kolejnych słów.
Precyzja obrazowania wskazuje ważną cechę przestrzeni poetyckiej Przymiarek: jej ciążenie ku konkretowi, odchodzenie od abstrakcji; zastąpienie ogółu – szczegółem. Autor wskazuje na rodzaj fundamentalnego zafałszowania, tkwiącego u samych podstaw doświadczanej rzeczywistości: świat jest niepełny, bo ukazuje się tylko w szczegółach; językowy podmiot domaga się wartości wykraczającej poza kategorię konkretu, skierowanej ku uniwersalnemu. To, co nazywane jest realizmem, bywa tylko przejawem skostnienia struktury świata:
(…) Mieć okno na światy
równoległe. Przezrocza nieba? A może tylko
stworzyłbyś jedną z wersji powtórnego
przyjścia, szczegółu zamiast ogółu? Pod postaciami
nie ma miejsca na cienie. (…)
[„Obwód otwarty. Przymiarki”]
Dla Gawina istotne jest miejsce pozostałe po Absolucie, które zmechanizowana, znormatyzowana rzeczywistość usiłuje zakryć i zastąpić nadmiarem szczegółów. Skojarzenie tej myśli z symboliką religijną tworzy w Przymiarkach wyraźny wątek demiurgiczny, gnostyczny. To, co symbolizowane przez „ogół”, przez Boga lub przez inną uniwersalną reprezentację – radykalnie oddaliło się od człowieka. Demiurg ustanowił porządek świata i odszedł, a po jego odejściu rzeczywistość uległa hegemonii norm, mechanizmów, konkretów. To stan nieodwracalny:
Więc na ile można zwrócić
pierwsze zjedzone jabłko? Raj w obrazkach
nie nadaje się na grę planszową. Od początku
nie mieliśmy równych szans.
[„Efekt: domina. Czarne skóry i białe rękawiczki”]
Autor Przymiarek chętnie sięga po postmodernistyczną refleksję na temat religii i religijności. Stwierdzenie śmierci Boga nie oznacza dla poety, że ginie sama wiara („Słaby ten twój brak wiary: / dorabiasz mi sutannę i przysięgasz kilka razy na krzyż”). Przeciwnie, dopiero teraz, gdy Bóg (bądź bóg) został przyswojony przez język i podlega interpretacji – również literackiej – pojawiają się najbardziej istotne pytania: o przedmiot i rolę religii, o wiarę bez boga („Czy z każdą nutą ziemia drży coraz bardziej? / A jeśli domaga się pieszczot?”). Dla poety ta nowa religijność nie należy już do porządku mechanicznej rzeczywistości, dopiero teraz wymyka się strukturze świata – dlatego musi zostać przesunięta w sferę jednostkową, subiektywną; nawet za cenę skażenia jej tradycyjnej „świętości”, odebrania jej „boskiego” wymiaru:
A mój Bóg nie wymyśli już
niczego. Trzymam go w garści
jak wróbla, który nie byłby w stanie połączyć
języków w śpiew. Moja wiara jest
niemuzykalna. Przy pierwszym lepszym wyskoku
chce dotknąć nieba. (…)
[„Wniebowstąpienie. Sztuczne ognie”]
Stawianie pytań o Boga „po Bogu” jest jedną z możliwości bycia, które odkrywają się przez język, pomagają zrozumieć gdzie się kończy przedmiot, a zaczyna człowiek. Całe Przymiarki zwrócone są ku odnajdywaniu reguł samodzielnej obecności w świecie; reguł zawartych w napięciach między słowami. Ten arkusz to zbiór niezwykłych wierszy – wychodzących z bardzo radykalnych i intrygujących założeń, przekonujących w brzmieniu i formie, precyzyjnych w doborze obrazów i kompozycji. U Gawina widać dużą wrażliwość na język, rozumiany nie tylko jako medium doświadczenia, ale też jako uprawomocnienie jednostkowości bycia w świecie. Autor odważnie rysuje podział poetyckiej przestrzeni między mechaniczną, nieludzką, zewnętrzną rzeczywistość i człowieka „samego w sobie”, który – mówiąc – zaprzecza bezcelowości i jałowości własnego istnienia. Ta dychotomia broni się dzięki równie odważnym i trafnym pytaniom, swobodnej narracji, oryginalnej poetyce. Z Gawinem nie trzeba się zgadzać, ale na pewno należy go przeczytać – i z niecierpliwością czekać na debiut książkowy.
Nie wierzmy tej całej maszynerii, trybom
przypuszczającym i obcym wtrętom.
Najlepsze zdanie to zdanie
na siebie; i pierścionek – równoważnik.
[„Ćwiczenia stylistyczne. Oboczności”]
Urodzony w 1991 roku. Krytyk literacki, pisze głównie o poezji współczesnej. Redaktor działu recenzji książkowych w „Ricie Baum” oraz „8. Arkusza”, dodatku młodopoetyckiego do miesięcznika „Odra”. Współpracownik czasopisma naukowego „Praktyka Teoretyczna”. Mieszka we Wrocławiu.