Rumi, suficki poeta z XIII wieku, pytał: „Dlaczego zostajesz w więzieniu, skoro drzwi są szeroko otwarte”. Podobne pytania stawia kamishibajka, książka w pudełku (jap. kami oznacza „papier”, shibai zaś „teatr”) Niewidka i ZobaczyskoJoanny Mueller i Joanny Łańcuckiej. Tęsknota i samotność – ta przynosząca gorycz, nie zaś jej siostra kierująca na drogę samopoznania i kreacji – ukazane zostały jako stan, w którym powoli drąży się ścieżka do dostrzeżenia i zaakceptowania własnych potrzeb, do tworzenia, do odczucia związku z kosmosem.
Tytułowa Niewidka to dziewczynka, która czuje się niewidzialna (myśli: „Skoro tu jestem, jakby mnie wcale nie było, to może spróbuję nie być, a wtedy się pojawię”), czeka, aż światło „zmieni się na zielone”. W tej książce, z dominacją czerni i bieli, na portrecie w mieszkaniu dziewczynka nie ma twarzy, a podpis głosi: „ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. Nietrudno będzie zsynchronizować się z tą opowieścią tym młodym odbiorcom i odbiorczyniom, którzy i które tracą poczucie wspólnoty, tęsknią za Wielkim Zobaczyskiem, bo dotąd oglądają świat zza szyb – domów, szkół, ekranów smartfonów. Uruchamiają się tu konteksty społeczne: pandemiczny, niewydolności psychiatrii dziecięcej, kryzysu zdrowia psychicznego wśród dzieci i młodzieży. Niewidka przez długi, długi czas musiała „nie widzieć” możliwości wyjścia ze swojego stanu, zatrzasnęła w nim. Wyjście z domu z kratami w oknach będzie dla niej jak wyjście z więzienia.
Książka Niewidka i Zobaczysko Joanny Mueller i Joanny Łańcuckiej umożliwia wielopoziomowe doświadczenie czytelnicze, na niewielkiej przestrzeni przekazanych zostaje wiele emocjonalnych i kulturowych informacji. Wpisuje się w nurty: teatru kamishibai, herstorii, baśni, picture booków, ale też powiastek filozoficznych i moralitetów. Jednocześnie jest w niej obecna radykalna świeżość. Nie tylko przez tę podwójność formy – książki-pudełka z planszami, ale także przez podjęty temat – będzie ona wartościowym nabytkiem dla szkolnych bibliotek. Umożliwi przeprowadzenie zajęć na temat osamotnienia, szukania własnego miejsca, odcięcia od ludzi i własnego świata emocji, wzięcia odpowiedzialności za życie, by „iść w Dalekie Doludzie”. Pomoże wywołać rozmowy na temat temperamentów, introwertyzmu, komunikacji, świata dzieci i dorosłych. Może stanowić „terapię ukradkową”.
Deepak Chopra, amerykański lekarz urodzony w Nowym Delhi w 1946 roku, we wstępie do książki Eddiego Sterna Jedna prosta rzecz (przeł. Barbara Szelewa), zapisał passus, którym można by skomentować również publikację Mueller i Łańcuckiej:
Trudno zaakceptować uleczenie, a najtrudniej to zrobić w przypadku leczenia umysłu. Rumi zmagał się z umysłem wypełnionym niezliczonymi, na pozór przypadkowymi myślami, a nasz dzisiejszy krajobraz mentalny, zaburzony przez gry komputerowe, media społecznościowe i internet, byłby czymś zupełnie obcym w średniowiecznej Persji czy starożytnych Indiach. […].
Kiedy William Blake chodził ulicami osiemnastowiecznego Londynu, „słabości i niedoli piętno”, które widział u mijanych przez siebie ludzi, było rezultatem „kajdan/ wykutych w ludzkiej duszy” – te słowa nękają mnie gdzieś z tyłu głowy od trzydziestu lat. Gdy umysł funkcjonuje jednocześnie jako strażnik więzienny i więzień, niewiarygodnie trudno znaleźć sposób na uśmierzenie mentalnego cierpienia.
Niewidka jest więc u początku opowieści formą istnienia dobrze zbadaną przez niemałą część młodzieży – dziewczynką z chorą duszą, otoczoną przez dorosłych mających umysły będące jednocześnie więźniami i strażnikami więziennymi. Niewidka uleczyła umysł; zaczęła od skromnych aktywności: od grania w kratach okiennych w kółko i krzyżyk, później wsłuchała się we własne tęsknoty, nie zaprzeczała im i pozwoliła im przemówić.
A książka? Od pierwszej do ostatniej planszy jest formą obecności, towarzyszenia i azylem.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.