
Poezja na nowy wiek
nagrania / wydarzenia Różni autorzyDebata w Salonie Polityki wokół antologii Poeci na nowy wiek.
WięcejRecenzja Pawła Kaczmarskiego z antologii Poeci na nowy wiek przygotowanej przez Romana Honeta.
Antologia Poeci na nowy wiek szuka miejsca gdzieś pomiędzy wnikliwym podsumowaniem twórczości debiutantów ostatniej dekady a próbą antycypacji jej dalszego rozwoju. Warto jednak pamiętać, że oparta na niej prognoza jest czytelniczą fikcją; metatekstem, który służy wyłącznie głębszemu zrozumieniu napisanych już wierszy. W obszernym posłowiu – komentarzu do książki, Roman Honet skupia się właśnie na kwestii osobistego kontaktu z poezją, szkicując kilka obserwacji na temat wybranych przez siebie autorów, sugerując syntezę pewnych nowych kategorii lektury. Poeci na nowy wiek to w większej mierze przewidywanie sposobów czytania niż sposobów pisania.
Można było się obawiać, że zaprezentowanie małych wycinków twórczości niektórych autorów – szczególnie tych znanych z większej liczby książek; szczególnie tych, którzy zdążyli skorzystać z kilku istotnie odmiennych perspektyw, jak Pasewicz czy Kopyt – raczej zaszkodzi im niż pomoże, okrawając po prostu ich stosunkowo bogate i ambitne projekty poetyckie. Okazuje się jednak, że to poezja, która dobrze odnajduje się w wyimkach, skrawkach, antologiach, na swego rodzaju rodzinnych fotografiach. Zestawienie kilkunastu wierszy Szczepana Kopyta (którego można chyba uznać za najciekawszego z poetów pomieszczonych w antologii) zaskoczyło mnie nieprzewidywalnością; spodziewałem się innego zestawu (a może – po prostu – uważam, że Kopyt napisał kilka znacznie lepszych wierszy niż niektóre spośród wybranych). Ale na przestrzeni tych kilku wierszy odkryłem zupełnie nowego Kopyta, autora książki, której dotąd nie czytałem; książki będącej zbiorem bardzo prywatnych wspomnień, zapisem dawnych zainteresowań i zajęć, poetyckim klaserem na znaczki, o jakiego tworzenie autora nie podejrzewałem. Przywiązanie do szukania „innych tradycji”, które dla młodszego pokolenia autorów stało się niemal paradygmatem, oczywistą i naturalną postawą w stosunku do literackiej tradycji, zdaje się odbijać w strukturze samego „dzieła” czy „twórczości” pojedynczych poetów. Zmiany i zwroty kierunku zachodzą dynamicznie, często czasem kilkakrotnie na przestrzeni jednej książki.
To wskazuje na przeobrażenie, jakie musi zajść w czytelniczej praktyce – lektura wyraźnie selektywna, w jakimś sensie (niekoniecznie negatywnym) „uprzedzona”, próbująca wyłowić i uspójnić konkretne wątki w wierszach danego poety czy poetki, nie może być już lekturą tematyczną; te wiersze bardzo rzadko się jej poddają. Problem czytania tematycznego nie jest tu związany z jego wątpliwą skutecznością i odkrywczością, ale załamuje się na samym poziomie spójności metody i własnej wiarygodności.
W wyborze Romana Honeta zawarte zostały wiersze najbardziej obiecujących młodych (pod względem wieku lub publikacyjnego „stażu”) poetów. Najlepiej prezentują się zestawy: Pasewicza, Kopyta, Góry, Witkowskiego, Bargielskiej, Mirahiny, Szychowiak i Konstrata. Trudno jednak nie zauważyć sporego rozdźwięku między najciekawszymi „Poetami na nowy wiek” a całą resztą – stanowiącą ostatecznie większość. To rozdźwięk, który nie powinien w żaden sposób degradować czy unieważniać twórczości autorów, których poezja nie zostawia w czytelniku tak wyraźnego i długotrwałego wrażenia; nie neguje też indywidualności ich języków. Dykcje młodej poezji nie pretendują raczej (poza płaszczyzną deklaracji) do „osobności”; pozostawanie pod wpływem „starszych” twórców (Zadury, Sosnowskiego, Miłobędzkiej, ale również Honeta, Sośnickiego czy Wiedemanna) jest niezmiennie świadome i akceptowane. „Przewaga” najlepszych autorów antologii polega raczej na konsekwentnym rozszerzaniu pola inspiracji (literackich, społecznych, tematycznych) i na czytaniu tego, co zapomniane. To, co robi Góra z klasykami (których znajomości konsekwentnie odmawia mu Igor Stokfiszewski); to, jakim wizyjnym (a przecież tak oczywistym, jeśli już je dostrzec) przekształceniom ulegają w drugiej książce Szychowiak narzędzia opisu przejęte od Miłobędzkiej; ale też sposób, w jaki Kopyt i Witkowski sprzeciwiają się rugowaniu z poezji filozofii polityki, a Pasewicz demityzuje miasto – to momenty, w których Poeci na nowy wiek okazują się najsilniejsi. Tutaj mogą zerwać z antynomiami „powrotów” i „postępów”, „odwołań” i „sprzeciwów”, a zająć się przywracaniem do literackiej codzienności kategorii, które zostały otoczone nimbem „nadzwyczajności”. Rzeczy swoiste, unikalne, szczególne i nieprzeciętne zostają przez najmłodszych poetów włączone w grafik roboczego dnia. Widać to w tym niewielkim, ale umiejętnie wyciętym fragmencie, którym jest wydana przez Biuro Literackie antologia; w najbliższej dekadzie w kontekście rodzimej poezji znacznie częściej będzie się mówić o „przywracaniu” niż o „powracaniu”.
Urodzony w 1991 roku. Krytyk literacki, pisze głównie o poezji współczesnej. Redaktor działu recenzji książkowych w „Ricie Baum” oraz „8. Arkusza”, dodatku młodopoetyckiego do miesięcznika „Odra”. Współpracownik czasopisma naukowego „Praktyka Teoretyczna”. Mieszka we Wrocławiu.