Jako autor uczciwy, szanujący swojego Czytelnika, Jacek Gutorow spełnia obietnicę wyrażoną w tytule tomu: wiersze z Innego tempa to już nie tylko uwspółcześnione poszukiwania na bazie Wysokiego Modernizmu, do których opolski poeta przyzwyczaił nas dotychczas, ale również otwarcie się na coś zupełnie nowego, świeżego, ekscytującego. Nowością ową mogą być zarówno żywiołowe, ocierające się o niczym nieskrępowany surrealizm gry i zabawy językowe, jak też mocno osobiste wycieczki w młodzieńczą przeszłość, by z takiej to perspektywy spoglądać na siebie dzisiejszego. Jest więc przede wszystkim różnorodnie: Gutorow z Innego tempa niczym dobry gospodarz podsuwa swoim gościom pudło łakoci, w którym wyrafinowane pralinki w ekskluzywnych opakowaniach sąsiadują z prostymi smakowo landrynkami. I niezależnie od tego, czy takie podejście do poezji jest początkiem nowej drogi artystycznej, czy jednorazowo nałożoną maską, mnie te słodycze wyjątkowo dobrze smakują.
Sławomir Kuźnicki
Tu urwany oddech frazy, tu nagły skurcz, tam wylew słów lub przyspieszona akcja. To szybciej, to wolniej. Rytmicznie lub chaotycznie. Tuż przed olimpiadą Jacek Gutorow został maratończykiem i to maratończykiem nie byle jakim. Nie wyprzedza, nie bryluje. Nie narzuca tylko tempa wiersza, ile raczej daje mu się porwać. Przechodzi metamorfozy. Do brzegów alegorii, do krańców metafory, do onirycznych przepaści, do bladych smug przerzutni, korzeni poezji i ostatecznych rozstrzygnięć.
Jak na Owidiusza polskiej poezji przystało, „stąpa tu i ówdzie leniwymi kroki” po drogach wiodących do mety wiersza. Nie widzi mu się życie, więc „wychodzi gdzieś bokiem, / poza ten bród, brud / w fałdach skóry, cierpliwie / żłobione bruzdy, kropla po kropli / do jakiegoś zarośniętego wewnątrz”.
Lawirując między epoką dantejską i wergiliańską, między zaszłością a przyszłością, między tym co było, a tym, co już nigdy się nie wydarzy, Gutorow tworzy misterny wzór na własne nieistnienie. Wzór pozorny, bo nie o zaprzeczenie siebie czy przekreślenie zewnętrzne tu chodzi, ile raczej o zapełnienie tego, co wewnątrz, o wyłuskanie sensu z bezsensu, zachwytu z niebytu, życia ze śmierci.
Inne tempo wprowadza inne zasady. Tu liczy się tylko czas pamięci i czas tęsknoty. Tyle rzeczy już przecież przeszło, tyle rzeczy już się nie zdarzy. O zwycięstwo pamięci – nawet pozornie błahe, najmniejsze – tu idzie.
Konrad Wojtyła
Miejsca, w których żyliśmy, gdzie brały swój początek nasze wyobrażenia o świecie, mityczne krainy, zapomniane królestwa. Potem wspólna ławka w parku, wyjazd w góry, dom pod lasem, widok z okna, brzeg rzeki… „Zapłaczmy nad tym miejscem, które mocno nas trzyma, wchodzi pod skórę i wypiera duszę”.
Inne tempo Jacka Gutorowa to poetyckie świadectwo powrotów do miejsc (z) przeszłości. Próba zamknięcia w słowach związanych z tym uczuć, powracających wspomnień, „czasu pamięci i czasu tęsknoty, dźwięków bez echa”.
Szybsze bicie serca, szybszy oddech, jakby mniej powietrza, jakby jeszcze większy ucisk. Tylko w ten sposób możliwe są te powroty.
Jarosław Borowiec