recenzje / KOMENTARZE

O „młodości poetyckiej”

Tadeusz Różewicz

Autorski komentarz Tadeusza Różewicza towarzyszący premierze jego książki Wiersze odzyskane, wydanej w Biurze Literackim 4 października 2021 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zaczą­łem w 1938 roku. Pierw­szy mój wiersz uka­zał się w piśmie Soda­li­cji Mariań­skiej, jego źró­dła były meta­fi­zycz­ne. Dru­gi zro­dził się z miło­ści ziem­skiej. Rów­nież prze­cięt­ne i nie ma w tym nic ory­gi­nal­ne­go. Więk­szość moich kole­gów pisa­ła w tym wie­ku takie wier­sze.

Ten pierw­szy wiersz odno­sił się do wia­ry. Nazy­wał się bodaj „Drew­nia­ny kośció­łek”. Póź­niej nastą­pi­ło już odry­wa­nie się nie od wie­rzeń zwią­za­nych z oby­cza­jem, z litur­gią, ale z meta­fi­zy­ką w ogó­le. To było cię­cie nożem pępo­wi­ny, któ­ra łączy­ła z nie­bem, z misty­ką, z meta­fi­zy­ką. Ale prze­cież w samym ziar­nie dzie­ciń­stwa był dia­beł, anioł, dobry Bóg – ziar­na zosta­ły.

Po pro­stu mia­łem 16 lat, bra­ta poetę oraz gorą­cą miłość. Pismo to [„Czer­wo­ne Tar­cze”] sta­ło się tak­że począt­kiem mojej dzia­łal­no­ści kry­tycz­nej, ponie­waż publi­ko­wa­łem tam roz­pra­wę teo­re­tycz­ną pt. „Poezja jadal­na, czy nie­ja­dal­na”, w któ­rej wie­ści­łem zwy­cię­stwo Awan­gar­dy nad Ska­man­drem.

Zanim zosta­łem poetą, byłem „dzien­ni­ka­rzem”. Wyda­wa­li­śmy w domu gazet­kę, któ­ra zawie­ra­ła wia­do­mo­ści ze świa­ta i z nasze­go podwór­ka. Gazet­ka „Styr” wycho­dzi­ła od roku 1929. Potem byłem w gim­na­zjum współ­re­dak­to­rem gazet­ki ścien­nej „Mio­tła”.

Cały ówcze­sny okres mojej twór­czo­ści to usil­ne poszu­ki­wa­nia for­mal­ne. Bar­dzo sta­ran­nie stu­diu­ję wszyst­kie roz­pra­wy wer­sy­fi­ka­cyj­ne, by następ­nie pisać kunsz­tow­ne sone­ty czy okto­sty­chy. Dość powie­dzieć, że stwo­rzy­łem kil­ka utwo­rów w kształ­cie trój­ką­ta, elip­sy bądź innych geo­me­trycz­nych figur.

W latach 1943–1944 prze­by­wa­łem w par­ty­zant­ce. Tam też wyda­ję pod pseu­do­ni­mem „Satyr” swój pierw­szy tomik pt. Echa leśne. Nie jest to wpraw­dzie tomik w całym tego sło­wa zna­cze­niu, ale pisa­na na powie­la­czu anto­lo­gia mojej liry­ki, saty­ry, szki­ców, uwag etc. Duża część zawar­te­go tam mate­ria­łu pocho­dzi z wyda­wa­ne­go prze­ze mnie w lesie w jed­nym egzem­pla­rzu par­ty­zanc­kie­go pisem­ka „Głos z krza­ka”. Być może nastrój tego pisem­ka jak i owej anto­lo­gii spra­wił, że pierw­szym moim powo­jen­nym tomi­kiem były wła­śnie saty­ry W łyż­ce wody. Dopie­ro po roku wydru­ko­wa­łem Nie­po­kój. Dla satyr mam zresz­tą dużo sym­pa­tii z inne­go powo­du. W latach 1949–1953, kie­dy okrzy­cza­no mnie deka­den­tem i drob­no­miesz­cza­ni­nem, kie­dy żad­ne pismo nie chcia­ło dru­ko­wać moich wier­szy, utrzy­my­wa­łem się wła­śnie z dru­ku satyr w „Szpil­kach”.

Bar­dzo wie­le z moich utwo­rów publi­ko­wa­nych w pra­sie dawa­ło wyraz moim poglą­dom na spra­wy poezji, zawie­ra­ły one wyraź­ne ele­men­ty publi­cy­stycz­ne. W utwo­rach tego typu zawie­rał się jak gdy­by mój głos w dys­ku­sjach, moje poglą­dy.

Poetą czu­łem się w gim­na­zjum, nawet czu­łem się wte­dy jak­by wyróż­nio­ny. W szko­le kole­dzy cze­ka­li, żebym napi­sał coś na przy­kład na andrzej­ki czy inną oka­zję… Zresz­tą w par­ty­zant­ce też. Ta świa­do­mość opu­ści­ła mnie w cza­sie spo­ra­dycz­ne­go prze­by­wa­nia w tzw. śro­do­wi­sku. O ile coś takie­go ist­nie­je.

Mło­dość poetyc­ka, to zna­czy lata, kie­dy powsta­wa­ły pierw­sze wier­sze – to są pró­by pisa­nia wier­szy, prze­waż­nie pod wpły­wem lek­tur. Są wtór­ne. I to nie tyle wobec lek­tur szkol­nych, bo ci mło­dzi poeci, jak w moim przy­pad­ku, nie naśla­do­wa­li od razu poetów-kla­sy­ków, ale korzy­sta­li raczej ze swo­ich pry­wat­nych lek­tur.

Te wier­sze są prze­waż­nie nie­sa­mo­dziel­ne, tro­chę zbli­żo­ne do wypra­co­wań szkol­nych, rymo­wa­nych. Zresz­tą tema­ty­ka jest zazwy­czaj rów­nie poważ­na, jak u poetów doj­rza­łych i u kla­sy­ków. Mło­dzi piszą o miło­ści, o śmier­ci, o przy­ro­dzie. Wspa­nia­łe, wiel­kie tema­ty! Cho­dzi tyl­ko o to, jak piszą. To jest waż­ne. Więc ta pierw­sza mło­dość poetyc­ka była podob­na do wie­lu innych. Nie byłem cudow­nym dziec­kiem, w żad­nym wypad­ku.

Lecz okres woj­ny wpły­nął w ten spo­sób, że po pro­stu te tre­ści jak­by same zaczę­ły dopo­mi­nać się o nowe for­my i jak­by zaczę­ły wytwa­rzać sobie nowe for­my. To był już duży prze­skok − prze­rwa lat oku­pa­cji. I potem ta dru­ga mło­dość poetyc­ka, któ­ra była już doj­rza­łą.

Wszyst­kie wypo­wie­dzi pocho­dzą z książ­ki Wbrew sobie wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie w 2012 roku i zaczerp­nię­te zosta­ły z roz­mów prze­pro­wa­dzo­nych przez: Kry­sty­nę Nastu­lan­kę, Ada­ma Czer­niaw­skie­go, Jerze­go Jan­kow­skie­go, a.r., Wło­dzi­mie­rza Macią­ga i Ste­fa­na Poło­ma.

O autorze

Tadeusz Różewicz

Urodzony 9 października 1921 roku w Radomsku. Poeta, prozaik, dramaturg. Laureat wielu nagród literackich zagranicznych i polskich, m.in. Nagrody Polskiego PEN-Clubu (1997), Nagrody Ministra Kultury i Sztuki (1997), Śląskiego Wawrzynu Literackiego (1999), Nagrody Wielkiej Fundacji Kultury (2000), Nagrody Literackiej Nike (2000), "Złotego Berła" (2006), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius za całokształt twórczości (2008). Odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (1996). Zmarł 24 kwietnia 2014 we Wrocławiu.

Powiązania