recenzje / NOTKI I OPINIE

O Pięciu opakowaniach

Komentarze Piotra Śliwińskiego, Agnieszki Wolny-Hamkało, Karola Maliszewskiego, Mariusza Grzebalskiego, Igora Stokfiszewskiego, Joanny Orskiej, Anna Myślak.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Świat w sta­nie podej­rze­nia pod­szy­ty jest praw­dzi­wą tęsk­no­tą za pro­sto­tą ludz­kich rela­cji, w tym zwłasz­cza miło­ści. Pewien rady­ka­lizm, bli­ski pro­wo­ka­cji, jest w przy­pad­ku Mar­ty Pod­gór­nik wyni­kiem jej ide­ali­zmu – wszech­stron­na nie­uf­ność i odmo­wa akcep­ta­cji rze­czy­wi­sto­ści w jej for­mie zewnętrz­nej wyni­ka­ją z bez­kom­pro­mi­so­wych ocze­ki­wań na świat wia­ry­god­ny.

Piotr Śli­wiń­ski


Ist­nie­je nie­bez­pie­czeń­stwo, że zro­bi się jesz­cze groź­niej i ciem­niej. (…) Nowe wście­kłe wier­sze Mar­ty Pod­gór­nik: pięk­ne wier­sze noir. Jest natu­ral­nie czar­na sce­no­gra­fia i porząd­ny dwor­co­wy chłód. Humor wisiel­czy i ele­ganc­ki. A czy­tel­nik przez cały czas ma nóż na gar­dle. Strzeż się tych miejsc czy­tel­ni­ku, bo one cię wezmą, prze­czoł­ga­ją i zosta­wią z zie­mią w ustach, na bez­de­chu.

Agniesz­ka Wol­ny-Ham­ka­ło


Te wier­sze są samo­bój­cze, bo nie chcą solid­nie, solen­nie zna­czyć. Mają wiro­wać od zna­czeń, mają krę­cić się jak fry­gi. Moc­na poezja. (…) jest dusz­no, chce się wyjść. Fizycz­nie odbie­ram kon­takt z tymi wier­sza­mi. Dla­cze­go są tak nama­cal­ne, dla­cze­go ich fak­tu­ra wyda­je się orga­nicz­na? – To tyl­ko sło­wa – moż­na sobie powie­dzieć, żeby się uspo­ko­ić. I to dzia­ła, ale przy drob­nych poezjach. Ta jest za duża, za dobra. Tyle chce powie­dzieć na raz.

Karol Mali­szew­ski


Wier­sze Mar­ty Pod­gór­nik poka­zu­ją, że o świe­cie codzien­ne­go doświad­cze­nia moż­na mówić w spo­sób intry­gu­ją­cy, uni­ka­jąc puła­pek bana­łu, kolo­kwial­ne­go beł­ko­tu czy este­ty­zu­ją­ce­go zadę­cia. Autor­ce nale­ży gra­tu­lo­wać odwa­gi, inte­li­gen­cji i języ­ko­wej werwy.

Mariusz Grze­bal­ski


Pod­gór­nik od pierw­szej książ­ki sta­ra się dowieść, że liry­ka, choć­by nie wia­do­mo jak oso­bi­sta, jest przede wszyst­kim funk­cją języ­ka. To język, a tak­że inne tek­sty lite­rac­kie, sta­no­wią pożyw­kę wszel­kie­go pisa­nia. Owo napię­cie poja­wia się tak­że w tomie Dwa do jeden. Pozor­nie roz­dy­go­ta­ne „Byty w roz­ter­ce” koń­czą sło­wa: „Zanim poszu­kasz łaciń­skiej nazwy na moje pro­ble­my / ze skład­nią, polu­zuj gwiaz­dy. Ten, kto pisze, / nie jest tym, kto mówi”. A kto poprzez cyta­ty mówi w kolej­nym tomie Pod­gór­nik? Tuż przed spi­sem tre­ści – poet­ka notu­je: „Niech zechcą przy­jąć od autor­ki choć podzię­ko­wa­nia”, a potem nastę­pu­je lita­nia nazwisk poetów, pro­za­ików, muzy­ków róż­nych naro­do­wo­ści i języ­ka, u któ­rych „ta, któ­ra pisze” zapo­ży­czy­ła swo­ją lirycz­ną wraż­li­wość. Raz jesz­cze Mar­ta Pod­gór­nik oka­za­ła się nie­tu­zin­ko­wą, bły­sko­tli­wą autor­ką tek­stów, któ­re jed­nak wzru­sza­ją.

Igor Stok­fi­szew­ski


Zwró­cić nale­ży uwa­gę na to, że rzad­kie chwi­le, kie­dy Pod­gór­nik pozwa­la swo­je­mu pod­mio­to­wi ponieść się emo­cjom, są nie­zwy­kle wystu­dio­wa­ne. Osta­tecz­nie liry­ka oso­bi­sta to tak­że pewien sza­blon: w „Wido­ków­ce” sły­chać Świe­tlic­kie­go, w „Repe­ty­to­rium” czę­sto sto­so­wa­ny przez Pod­gór­nik, swo­isty – pełen czar­nej iro­nii – roman­tyzm. Na podob­nej zasa­dzie w wie­lu wier­szach poja­wia się Andrzej Sosnow­ski. Tak czy ina­czej, wła­śnie dzię­ki tym momen­tom, czę­sto zna­czo­nym wul­ga­ry­zma­mi, momen­tom o naj­wyż­szym napię­ciu emo­cjo­nal­nym, świet­ne tek­sty autor­ki Dwa do jeden nabie­ra­ją szcze­gól­nej – bez­rad­nej i destruk­tyw­nej – dra­pież­no­ści, któ­ra sta­no­wi o tym, że jej wier­sze to nie tyl­ko poetyc­kie popi­sy.

Joan­na Orska


Nie spo­sób jed­nak oprzeć się wra­że­niu, że spod tej lot­nej auto­iro­nii prze­bi­ja cza­sem coś w rodza­ju… tęsk­no­ty? za utra­co­ną pro­sto­tą rze­czy i spraw? Trud­no powie­dzieć. Jedy­ne, co moż­na stwier­dzić na pew­no, to widocz­na nie­mal w każ­dym wier­szu nad­świa­do­mość autor­ki (prze­pra­szam: pod­mio­tu lirycz­ne­go), raczej wyklu­cza­ją­ca powrót do bycia kobie­tą „po pro­stu”, chy­ba że na zasa­dzie przy­mknię­cia oczu i zgo­dy na uła­twia­ją­cy życie mit. Tyl­ko czy do osią­gnię­cia tej łatwo­ści wystar­czy „sprzą­tać, kupo­wać bibe­lo­ty i myśleć o dziec­ku”?

Anna Myślak

Powiązania