recenzje / NOTKI I OPINIE

O Pieśniach Muniny Schwartz vel Adabisi

Edward Pasewicz

Jerzy Jarniewicz

Marta Podgórnik

Komentarze Jerzego Jarniewicza, Franka L. Vigody, Marty Podgórnik i Edwarda Pasewicza.

Biuro Literackie

To nie Muni­na Ada­bi­si wymy­śli­ła sobie wier­sze Kami­la Zają­ca, ale jego wier­sze wymy­śli­ły sobie Muni­nę Ada­bi­si. Uwo­dzi­ciel­sko sztucz­ne jak papie­ro­wy księ­życ, bez tej tajem­ni­czej nie­wia­sty nie mia­ły­by racji bytu. Zro­dzi­ły się ze słod­ko-gorz­kie­go prze­ko­na­nia, że dzi­siaj, tutaj, nie moż­na na serio napi­sać „wier­sza”, a co dopie­ro „pie­śni”, bo jest w tym przed­się­wzię­ciu jakaś gru­ba nie­przy­zwo­itość. Albo fałsz. Chy­ba że fałsz ten odważ­nie pod­krę­cić i zamie­nić w feerycz­ny teatr, ste­atra­li­zo­wać wszyst­ko, a z nie­przy­zwo­ito­ści, pod­nie­sio­nej do potę­gi, ule­pić postać kru­chą, ale bez­wstyd­nie i pro­wo­ka­cyj­nie manie­rycz­ną – tytu­ło­wą Muni­nę.

Jerzy Jar­nie­wicz


Nie­praw­da. To nie wier­sze Kami­la Zają­ca wymy­śli­ły sobie Muni­nę Ada­bi­si, ale Muni­na Ada­bi­si wymy­śli­ła sobie Kami­la Zają­ca. I oto poda­ją­cy się za jej sekre­ta­rza impo­zy­tor przy­własz­czył sobie nie­cnie pło­mien­ne wytwo­ry jej natchnio­ne­go ducha na osza­la­łym ruma­ku zmy­słów rzu­ca­ją­ce­go się na oślep w bez­den­ną prze­paść wyobraź­ni i ośmie­la się je dru­ko­wać pod swo­im zaję­czym nazwi­skiem! Czy­tel­ni­ku, nie daj się oma­mić ani wziąć na lep. Nie możesz już teraz twier­dzić, że czy­ta­jąc nie wiesz, albo­wiem zosta­łeś ostrze­żo­ny.

Frank L. Vigo­da (tłu­macz Muni­ny na język angiel­ski)


Lore­lei, Mata Hari i czu­ły post­mo­der­nizm

Przy­pusz­czam, że Muni­na naj­le­piej czu­ła­by się w legen­dzie, nie­za­leż­nie od poetyc­kich sia­tek kar­to­gra­ficz­nych czy pojęć. – mówi o swo­jej boha­ter­ce- nar­ra­tor­ce- por­te-paro­le sam autor. Zga­dzam się z nim. Jest bowiem w tych wier­szach, w tym poetyc­kim pro­jek­cie, nie­po­wta­rzal­na, nie­za­leż­nie od oczy­wi­stej lite­rac­ko­ści uży­tych środ­ków, aura tajem­ni­czo­ści.

Pięk­na kre­acja, choć może się momen­ta­mi wydać zbyt sie­bie świa­do­ma, by uważ­ny czy­tel­nik dał się uwieść, czu­jąc pismo nosem nawet wtu­lo­nym w woal cięż­kich per­fum mada­me Ada­bi­si. Wyra­cho­wa­nie jest jed­nak wpi­sa­ne w pisa­nie tak jak w legen­dy pięk­nych, smut­nych i nie­bez­piecz­nych kobiet. Czym jest bowiem poezja jeśli nie uwo­dze­niem dla celów zgo­ła nie­ro­man­tycz­nych? Śpie­wem Lore­lei? A może w demon­stra­cyj­nym uwie­dze­niu kry­je się wię­cej praw­dy niż w nie­win­nych a płyt­kich lirycz­nych kon­fe­sjach? Z pew­no­ścią żaden czy­tel­nik nie poża­łu­je cza­su spę­dzo­ne­go na lek­tu­rze tych raz wyzy­wa­ją­cych, raz znów nie­omal chwy­ta­ją­cych za gar­dło pie­śni, nie­za­leż­nie od tego, czy da im się uwieść, zwieść, czy wywieść w pole, w mali­ny lub na nagie ska­ły. Posłu­chać war­to.

Mar­ta Pod­gór­nik


Dro­ga Muni­no,

Jak zapew­ne pani pamię­ta spo­tka­li­śmy się po raz pierw­szy na ryn­ku sta­re­go mia­sta w Pozna­niu, 26 kwiet­nia 2004 oko­ło godzi­ny 22.30. Nie pamię­tam już, czy to Pani mnie zaga­da­ła, czy też ja Panią. Roz­ma­wia­li­śmy o Joh­nie Ber­ry­ma­nie i trze­ciej z jego pio­se­nek snu A Sti­mu­lant for an Old Beast. Tam była tak fra­za pro­szę Pani, co to ją zaraz roz­po­zna­łem w Pani Pie­śniach:

Aca­dia, burnt myrrh, velvet, pric­ky stings.
‑I’m not so young but not so very old,
said scre­wed-up love­ly 23.

I gada­li­śmy też o tym, że nie zno­si­my Ril­ke­go, bo: „Ril­ke was a jerk.”, jak mawiał Papa Ber­ry­man.
A teraz czy­tam i przy­po­mi­nam sobie naszą roz­mo­wę. Pani tak ład­nie ją stra­we­sto­wa­ła, że aż przy­to­czę:

co wie­dział ril­ke o blond kędzior­kach,
sukien­kach fastry­go­wa­nych kwiet­nio­wych wia­trem
gdy cia­ło się marsz­czy jak złu­dze­nia i cno­ty

i dalej:

tłusz­czu wał­ki sma­żą się na bio­drach
a słoń­ce ma napis nie­mod­ny: don’t touch this!
palę zefi­ra, dym wokół pal­ców śmi­ga jak pilot

i tym wer­som pro­szę Pani znów patro­nu­je John, bo czyż to nie jest odpo­wiedź na jego:

A final sen­se of being right out in the cold,
unkis­sed.

(…)

She holds her bre­ath like a seal
and is whi­ter & smo­other.
Ril­ke was a jerk.
I admit his griefs & music
& titled spel­led all-disa­po­in­ted ladies.
A thre­shold wor­se than the circ­les
whe­re the vile set­tle & lurk,
Ril­ke­’s. As I said.

I tak sie­dzie­li­śmy sobie (Pani pamię­ta?) w Pro­le­ta­ry­acie, ja pijąc piwo a Pani koniak. I zapy­ta­łem, jaka jest Pani uko­cha­na potra­wa, i usły­sza­łem: zając w buracz­kach, zając.

Edward Pase­wicz

O autorach i autorkach

Edward Pasewicz

Urodzony w Kostrzynie nad Odrą. Poeta, pisarz i kompozytor. Laureat głównej Nagrody w Konkursie Bierezina 2001. Nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia (2007, 2009) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2009). Mieszka w Krakowie.

Jerzy Jarniewicz

Urodzony 4 maja 1958 roku w Łowiczu. Poeta, tłumacz, krytyk. W 1982 r. ukończył anglistykę na Uniwersytecie Łódzkim, w 1984 r. filozofię. Autor między innymi tomów poetyckich Dowód z tożsamości (2003), Oranżada (2005), Na dzień dzisiejszy i chwilę obecną (2012) czy Woda na Marsie (2015), licznych przekładów literatury zagranicznej oraz książek krytycznoliterackich. Od 1994 r. redaktor "Literatury na Świecie". Współpracuje z "Gazetą Wyborczą", "Tygodnikiem Powszechnym" i "Tyglem Kultury". Mieszka w Łodzi.

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania