
Konceptualizm podwójnie fizyczny
recenzje / ESEJE Joanna OrskaRecenzja Joanny Orskiej, towarzysząca premierze książki Bagaż Jerzego Jarniewicza, wydanej w Biurze Literackim 6 marca 2023 roku.
WięcejRecenzja Joanny Orskiej, towarzysząca premierze antologii Zebrało się śliny. Nowe głosy z Polski, wydanej w Biurze Literackim 20 września 2016 roku, a w wersji elektronicznej 18 grudnia 2017 roku.
Zebrało się śliny, antologia przygotowana przez Martę Koronkiewicz i Pawła Kaczmarskiego, zawiera przegląd wierszy jedenastu poetek i poetów (Tomasza Bąka, Szymona Domogały-Jakucia, Konrada Góry, Szczepana Kopyta, Kamili Janiak, Jakobe Mansztajna, Kiry Pietrek, Piotra Przybyły, Macieja Taranka, Ilony Witkowskiej), dokonany ze specyficznego punktu widzenia. Chodziło o pewien, w dość ścisły sposób pojęty rodzaj zaangażowanej postawy poetyckiej. Niewątpliwie pomysłodawcy antologii nowej poezji, której kolejne wybory są czytelnikowi niezorientowanemu co do jej ostatnich przygód zawsze potrzebne, osiągnęli sukces pod jednym względem. Dowiedli tego, że można mówić o poezji zaangażowanej w niepublicystyczny sposób, profesjonalnie, bez charakterystycznego dla zaangażowanych tekstów ideologicznego zadęcia i nie porzucając konstruktywnej dyskusji o wierszu. Świadczą o tym teksty młodych krytyków, podsumowujące krótko każdy z jedenastu zestawów wierszy prezentowanych autorów. Zebrało się śliny staje się w ten sposób nie tylko antologią pokazującą pracę wiersza zaangażowanego, ale także wystąpieniem nowego pokolenia krytyków, coraz bardziej widocznego w dyskusji krytycznej w czasopismach papierowych i internetowych. Redaktorzy antologii są sami wprawdzie autorami największej liczby komentarzy w tomie, ale Monika Glosowitz, Dawid Kujawa, Jakub Skurtys i Maja Staśko ustanawiają obok nich głosy równie istotne. Bez tej różnorodności stylów, sposobów rozumienia wierszy i krytycznych postaw, zaangażowana antologia niewątpliwie mniej by się udała.
W krótkim tekście nie mogę odnosić się szczegółowo do kryteriów wyboru samych wierszy głównych bohaterów tomu, czy też, tak jak by należało, osobno omawiać krytycznych szkiców. Całość prezentuje się bardzo ciekawie i stanowi mocną alternatywę wobec zbiorów poezji również wszak zaangażowanej – takich jak niedawno wydana przez warszawski SDK antologia poezji Warkoczami, przygotowana pod znakiem krytyki feministycznej. Rzucę szybko dwie kwestie, które nasunęły mi się w trakcie lektury antologii. Na wstępie, który było chyba bardzo trudno napisać, Koronkiewicz i Kaczmarski próbują uzasadnić swoje wybory, zarysowując argumentację mającą stworzyć możliwość takiego rozumienia politycznego zaangażowania poezji, które byłoby inne jednak niż w przypadku (właśnie) krytyki feministycznej. Stawiają na właściwą dla wiersza pisanego z feministycznej perspektywy, predylekcję do przedstawiania osobistych doświadczeń, nie zaś – jak w przypadku poezji zaangażowanej – wspólnotowych przekonań, poglądów i pragnień. Faktycznie wiele tekstów poetyckich w Zebrało się śliny operuje rolami, ogrywa podmiotowość, by nadać jej funkcję inną, niż w przypadku konfesji czy mocno zsubiektywizowanej wypowiedzi – która ma być charakterystyczną cechą tzw. poezji „kobiecej”. Uogólnienia tego rodzaju jednak zazwyczaj nie odgrywają dobrze swojej roli. Dwie bohaterki antologii przygotowanej przez wrocławian, Kira Pietrek i Kamila Janiak, występują także w zbiorze Warkoczami. Nie wszystkie wiersze zebrane w tym ostatnim przedstawiają też subiektywne, osobiste doświadczenie. Mało jest dzisiaj w ogóle liryki, która operowałaby tradycyjnym podmiotem, właściwym dla poezji intymnej, osobistej, sentymentalnej – jeszcze mniej jest takiej, która operowałaby takim podmiotem umiejętnie. Pozostawałoby inne kryterium wyborów dla Zebrało się śliny – być może po prostu takie autorki, jak Bianka Rolando, Agnieszka Mirahina czy Natalia Malek – nie są tymi, których, jak to się mówi na wstępie, „lubimy czytać”.
„Lubienie” niestety nieczęsto staje się kryterium, według którego można by w jasny sposób uzasadnić wybór jakiegoś zestawu tekstów czy nazwisk – chociaż może powinno być najwłaściwszym. Ostatecznie jako czytelnicy oczekujemy, żeby antologie takie, jak Warkoczami czy Zebrało się śliny były nie tylko reprezentatywne, by nie tylko przedstawiały w pełni życie i pozory nowej poetyckiej tendencji czy zwrotu, ale by znajdowały się w nich po prostu dobre utwory. „Dobre” zaś są dobre zawsze podług czyjegoś smaku – dobra antologia współczesnej poezji jest dlatego zwykle miarą doświadczenia czytelniczego jej twórców z jednej strony i ich odporności na układy środowiskowe z drugiej. Zasadnicza różnica pomiędzy dwoma antologiami, o których zaczęłam w tym miejscu rozmyślać, polegałaby na tym, że bardzo trudno jest złożyć książkę, która ma 404 strony (Warkoczami) i dopilnować, by znalazły się w niej tylko świetne utwory. Koronkiewicz i Kaczmarski zaraz na wstępie, kierując się uczciwością wobec własnego smaku, wybrali sobie nazwiska autorów najlepiej według nich dzisiaj piszących. Wiersze o zdecydowanie „zaangażowanym” tonie tworzą w Zebrało się śliny faktycznie niezwykle ciekawą mieszankę głosów – widzimy, ile może być postaci, rodzajów, strategii społecznego zaangażowania. Czytanie poetyckiej części tej antologii to w efekcie rzeczywiście frapujące doświadczenie i doskonała zarazem przygoda. W tym kontekście Warkoczami wypada gorzej – mozaika zbyt wielu wierszy, uporządkowana tematycznym kluczem, często poetycko nierówna, z zestawieniami nie zawsze znajdującymi swoje uzasadnienie, albo zbyt właśnie prostymi – to przypomina swoim porządkiem sklepowe półki: tu mamy nabiał, tam mięso, a tu znowu makaron.
Pamiętam moment, kiedy w trakcie Festiwalu Silesius rozgorzała dyskusja na temat parytetu w dziedzinie twórczości. Pomimo tego, że autorzy antologii doskonale zdają sobie sprawę, że w stosunku do poezji (muzyki, malarstwa, architektury, medycyny i tym podobnych sztuk wymagających nie tylko osobistego zaangażowania, ale także przygotowania zawodowego i talentu) parytet nie działa. Zdecydowali się jednak podjąć na wstępie kwestię przewagi męskiego głosu w poezji zaangażowanej. Także w tej mierze ich wyjaśnienia wypadają nieprzekonująco – może w takich kwestiach lepiej niczego nie wyjaśniać, tylko po prostu obstawać przy swoich wyborach. Pozwalać, żeby chcąca dysponować mocnym głosem poezja broniła się sama? Uderzające z mojego punktu widzenia wydaje się w końcu to, że kryterium zaangażowanej, wspólnotowej postawy, związanej z postawą światopoglądową twórców, zaowocowało wyborem tak niewielkiej grupy – świetnych, co warto podkreślić, bodaj czy dziś nie najciekawszych młodych autorów – i z podobnie niewieloma w gruncie rzeczy, choć świetnymi tekstami. Może więcej jest zaangażowanej krytyki niż zaangażowanej poezji? Może nie bez przyczyny, kiedy mówimy o poezji zaangażowanej, pada nieodmiennie kilka, tych samych nazwisk? Może jednak niedobrze, że pośród tych niewielu wspaniałych, społecznie wrażliwych głosów, znalazła się Kamila Janiak, która (mnie w każdym razie) nie do końca przekonuje – zwłaszcza w tym wyborze jej niezłe wiersze odbiegają jednak poziomem od reszty. Może obecność takiego autora, jak bardzo dwuznaczny w swoich subwersywnych poczynaniach, choć interesujący Jakobe Mansztajn, można było sobie odpuścić? Podobnie od wysokiej próby krytyki, którą prezentują pokoleniowe szkice grupy młodych autorów, odbija się szkic Mai Staśko, której publicystyczny ze swej zasady i zaangażowany styl w kolejnym spotkaniu jakoś wytraca swoją świeżość. Intelektualny fajerwerk zamiast rzeczywistej lektury wierszy – to chyba jednak realizacja jakiegoś partykularnego interesu autorki, a nie spełnianie wspólnotowej potrzeby.
Kryterium społecznego zaangażowania, bronione w świetnych poza tym szkicach towarzyszących wierszom, okazuje się trudne do opisania i wymaga intelektualnego, teoretycznego wzmocnienia – na które być może nie mogli lub nie chcieli sobie pozwolić twórcy antologii o zamierzeniu przecież popularyzatorskim. O świetnym, nowym pokoleniu krytyków – i o zasadniczo nowej jakości zaangażowanego głosu poezji wydaje się jednak antologia Zebrało się śliny zaświadczać z nawiązką.
Urodzona w 1973 roku. Krytyk i historyk literatury. Recenzje i artykuły publikuje w "Odrze", "Nowych Książkach", "Studium". Autorka książek: Przełom awangardowy w dwudziestowiecznym modernizmie w Polsce, Liryczne narracje. Nowe tendencje w poezji polskiej 1989-2006, Republika poetów. Poetyckość i polityczność w krytycznej praktyce, Performatywy. Składnia/retoryka, gatunki i programy poetyckiego konstruktywizmu oraz wspólnie z Andrzejem Sosnowskim antologii Awangarda jest rewolucyjna albo nie ma jej wcale. Jest pracownikiem naukowym w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego. Mieszka we Wrocławiu.