recenzje / KOMENTARZE

O sennych porządkach

Adam Zdrodowski

Marcin Bies

Michał Piętniewicz

Przemysław Witkowski

Tomasz Fijałkowski

Wojciech Brzoska

Komentarze Marcina Biesa, Tomasza Fijałkowskiego, Michała Piętniewicza, Adama Zdrodowskiego, Przemysława Witkowskiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Ouli­pow­skie eks­pe­ry­men­ty, gię­cia języ­ka i roz­rzu­ca­nie fore­mek, a z dru­giej stro­ny wyraź­nie wyczu­wal­ny rytm i pul­so­wa­nie, tak muzycz­ne i tak wpa­da­ją­ce w ucho, to wszyst­ko budu­je poety­kę Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go. Dosta­je­my debiut doj­rza­ły i prze­my­śla­ny, miej­ski w esen­cji, róż­no­rod­ny w for­mie, ubo­ga­co­ny rekwi­zy­ta­mi swoj­skie­go popu (aqu­afresh, pola rak­sa, na wspól­nej) nada­ją­cym wier­szom soczy­stość raper­skiej nawij­ki. Duch Sosnow­skie­go się uno­si, ale nie przy­du­sza innych tro­pów, kon­tek­stów i nawią­zań i, co naj­waż­niej­sze, wyraź­ne­go gło­su same­go Woj­cie­chow­skie­go. Książ­ka rów­na i nie­zła, nie pozo­sta­wi­ła obo­jęt­nym, ale i nie zabra­ła dzie­wic­twa. Choć jed­nak muszę przy­znać – „potrą­cił mnie / jesz­cze nie dosze­dłem do sie­bie” (J. Woj­cie­chow­ski, „na wspól­nej”)

Prze­my­sław Wit­kow­ski


Książ­ka Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go to notat­nik sto­łecz­ne­go flâneu­ra, zestaw poręcz­nych map i kolek­cja cyta­tów ze szla­gie­rów. A przede wszyst­kim – dużo świet­nej poezji. Wyda­je mi się, że poezja ta bar­dzo nie chce być papie­ro­wa, tak, że czy­ta­jąc ją, ma się ocho­tę – zamiast wyjeż­dżać do Dubli­na i kro­czyć śla­da­mi Leopol­da Blo­oma – przejść się po War­sza­wie tro­pem Woj­cie­chow­skie­go. To bar­dzo odświe­ża­ją­ce doświad­cze­nie. Po koń­cu popu – sen­ne porząd­ki.

Adam Zdro­dow­ski


Wyobraź­my sobie pudeł­ko gry dla dowol­nej licz­ny osób
(w wie­ku umoż­li­wia­ją­cym (o)czytanie),
pudeł­ko, po otwar­ciu któ­re­go uka­zu­je się naszym oczom zbiór plansz, pion­ków,
tabel, dwu­na­sto­ścien­nych kostek…
I szu­ka­my instruk­cji, któ­rej nie ma…

Takie wła­śnie są wier­sze Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go.
Kapry­śne, nie­prze­wi­dy­wal­ne, drwią­ce z czy­tel­ni­ka i cza­sem
z same­go zja­wi­ska czy­ta­nia.
Z jed­nej stro­ny odwo­łu­ją­ce się do awan­tur­ni­czych gestów
dada­istów, z dru­giej zaś do baro­ko­wych tra­dy­cji poezji obraz­ko­wej.
Namie­rza­nie sen­sów pły­ną­cych
pod­ziem­ny­mi kory­ta­rza­mi pomię­dzy tek­sta­mi daje odbior­cy naj­wię­cej satys­fak­cji.
Roz­ko­szo­wa­nie się dłu­gą fra­zą, szu­ka­ją­cą ryt­mu i pod­kła­du.
Histo­rie intym­ne i poko­le­nio­we zawo­ła­nia.

Two­rze­nie wła­snych „instruk­cji obsłu­gi”
tego cie­ka­we­go tomi­ku.

Tomasz Fijał­kow­ski


Pamię­tam, jak czy­ta­łem sen­ne porząd­ki, jesz­cze wte­dy w posta­ci robo­czej, w Koło­brze­gu, na warsz­ta­tach poetyc­kich. Ude­rzy­ła mnie wów­czas „moc­na nuta” pobrzmie­wa­ją­ca w tej poezji. Kon­kret, twar­dość, nie­kie­dy prze­cho­dzą­ce w bru­tal­ność. Przy całej tej aurze anty­czu­łost­ko­wo­ści, anty­sen­ty­men­ta­li­zmu i powie­dzieć moż­na wręcz anty­sub­tel­no­ści, jest to poezja peł­ną parą, poezja, moż­na powie­dzieć, co się zowie. Rafał Gru­piń­ski nazwał­by ją pew­nie „poezją szorst­ką”. Woj­cie­chow­ski ma świet­ny warsz­tat i dokład­nie wie, co chce powie­dzieć. Nie owi­ja w zbęd­ne ozdob­ni­ki. Meta­fo­ry są tam pre­cy­zyj­ne, a przy tym świe­że i ory­gi­nal­ne jak błysk twar­de­go pio­ru­nu na ciem­nym nie­bie. Wiersz, któ­ry szcze­gól­nie zapadł mi w pamięć, to „cur­ri­cu­lum”, któ­ry zresz­tą uwa­żam za repre­zen­ta­tyw­ny dla poety­ki Woj­cie­chow­skie­go. Widać wła­śnie tam wszyst­kie te ele­men­ty, o któ­rych wspo­mnia­łem wcze­śniej. Oszczęd­na, a przy tym pre­cy­zyj­na meta­fo­ra zamy­ka­ją­ca roz­strzy­gnię­cie w kil­ku moc­nych wer­sach, nie cze­ka­ją­cych na dopo­wie­dze­nia, bo w nich zawie­ra się to, co wystar­cza. Bez dal­szych wynu­rzeń pseu­do­kry­tycz­nych powiem, że jest to nie­wąt­pli­wie świet­ny debiut. Co zapo­wia­da, co będzie dalej, zoba­czy­my.

Michał Pięt­nie­wicz


Lek­tu­ra książ­ki poetyc­kiej Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go przy­po­mi­na oglą­da­nie pol­skiej tele­no­we­li, ale bez fonii, przy włą­czo­nym odbior­ni­ku radio­wym, któ­ry nada­je pro­gram z lat osiem­dzie­sią­tych. Autor ser­wu­je czy­tel­ni­ko­wi swo­istą kom­pi­la­cję teraź­niej­szo­ści z prze­szło­ścią. Sły­chać tu dużo muzy­ki, któ­ra roz­brzmie­wa­ła dwie deka­dy temu, rów­no­cze­śnie zaś widać obra­zy z tele­no­we­li, gdzie wszyst­ko jest takie samo, jak w rze­czy­wi­sto­ści, a jed­nak – zupeł­nie inne. Mamy tu IV Rzecz­po­spo­li­tą ze sto­li­cą w War­sza­wie, miłość z całą czu­ło­ścią i cyni­zmem; jest roz­go­ry­cze­nie i kon­te­sta­cja, ale takie, jakie mogły naro­dzić się w ser­cu czło­wie­ka zmu­szo­ne­go do obej­rze­nia odcin­ka „Na wspól­nej”, nie mogą­ce­go ich wyra­zić ina­czej, niż komen­tu­jąc pod nosem: „kur­wa, ja pier­do­lę” („pary­ska”). Zemsta odby­wa się jedy­nie w rze­czy­wi­sto­ści poetyc­kiej i ma cha­rak­ter total­ny („gwiazd­ko­wym śru­bo­krę­tem odkrę­casz nie­bo” – „rit­t­ber­ger”). Jak przy­sta­ło na raso­wy pol­ski serial, są też prze­rwy na rekla­mę – tek­sty takie, jak „no to lu”, czy „big bang” zda­ją się być wła­śnie takim frak­ta­lo­wa­tym two­rem, w któ­rym nie bar­dzo wia­do­mo, o co cho­dzi, ale – jak to z rekla­mą – oglą­da się (czy­ta) w ocze­ki­wa­niu na dal­szy ciąg pery­pe­tii ulu­bio­nych boha­te­rów (pod­mio­tu nadaw­cze­go). Jed­no trze­ba poecie przy­znać – pisząc sen­ne porząd­ki nie silił się na two­rze­nie wier­szy popraw­nych – i wyszło to mu (i czy­tel­ni­ko­wi) na dobre. Gdy­by gospo­dy­nie domo­we wyłą­czy­ły tele­wi­zo­ry, nasta­wi­ły pły­tę Bre­ako­ut i wzię­ły do ręki tomik Kuby Woj­cie­chow­skie­go, mie­li­by­śmy małą rewo­lu­cję kul­tu­ral­ną.

Mar­cin Bies


Poko­le­nie bru­lio­nu prze­rzu­ca się na micro­soft offi­ce (…)
poko­le­nie bru­lio­nu prze­rzu­ca się na outlo­ok express

Wcze­sne rocz­ni­ki 70-te prze­rzu­ca­ją się na poety­kę hip-hopu, chcia­ło­by się rzec po lek­tu­rze debiu­tanc­kie­go tomu wier­szy Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go (1972), dla któ­re­go rytm pio­sen­ki wyty­cza szlak wier­sza. To spra­wia, że więk­szość tych utwo­rów nale­ży czy­tać na głos, na jak naj­dłuż­szym wde­chu. Z bez­po­śred­nich nawią­zań muzycz­nych mamy tu wpraw­dzie głów­nie pol­skie czar­ne winy­le: „seven­ties” & „eigh­ties” (m.in. Per­fect, Lom­bard, Bre­ako­ut, Anna Jan­tar), w związ­ku z czym:

kobie­ty zaczy­na­ją kre­ślić
coraz żwaw­sze piru­ety
na jesz­cze nie zary­so­wa­nej tafli snu
czar­nej jak winyl.

(„rit­t­ber­ger”)

Może to wła­śnie wszyst­kie­mu win­na jest płeć pięk­na, sko­ro

począ­tek wier­sza dany jest poecie
przez boga koniec przez dia­bła.

„[począ­tek wier­sza dany jest poecie]”

Jed­nak, jak kon­ty­nu­uje autor w wier­szu „rit­t­ber­ger”:

coś się w tobie budzi z głu­chym
trza­skiem igły opa­da­ją­cej na brzeg
pły­ty.

Nic nie może jed­nak wiecz­nie trwać, oso­bi­ście nie­co mniej prze­ko­nu­ją mnie eks­pe­ry­men­ty for­mal­ne, z pogra­ni­cza poezji kon­kret­nej i lin­gwi­stycz­nej, cho­ciaż na pew­no nie spo­sób odmó­wić im poczu­cia humo­ru oraz iście geo­gra­ficz­no-mini­ma­li­stycz­nej fan­ta­zji.

Pod­su­mo­wu­jąc – jak pisze Woj­cie­chow­ski w wier­szu „gno­za pogo­dy”, w jego książ­ce jed­nak:

lokal­nie może
wystą­pić momen­ta­mi duże
ryzy­ko olśnie­nia.

Pole­cam.

Woj­ciech Brzo­ska

O autorach i autorkach

Adam Zdrodowski

Urodzony w 1979 roku. Poeta, tłumacz, krytyk literacki, pracownik Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Opublikował m.in. tom 49 lotów balonem (2013) oraz przekłady m.in. Gertrudy Stein, Henry’ego Greena i Williama S. Burroughsa. Publikował m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Przekroju” i „Opcjach”. Mieszka w Warszawie.

Marcin Bies

Rocznik ’82. Napisał i wydał: Atrapizm (Wrocław 2009), Funkcje faktyczne (Mikołów 2010), Renowacja zbytków (Mikołów 2015). Publikował poezją i prozą m.in. w „Arkadii”, „Arteriach”, „Odrze”, „Tyglu Kultury”, „Gazecie Wyborczej”, antologiach Połów. Poetyckie debiuty 2010 (Wrocław 2010), Antologia poetów górnośląskich (Mikołów 2014). Mieszka i pracuje w Mikołowie.

Michał Piętniewicz

Urodzony 13 stycznia 1984 roku. Poeta. Absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Uczestnik projektu „Połów 2008”. Wyróżniony m.in. w konkursie im. Gombrowicza „Przeciw poetom”. Mieszka w Krakowie.

Przemysław Witkowski

Urodzony we Wrocławiu. Absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Wrocławskim, doktor nauk humanistycznych w zakresie nauk o polityce. Jego teksty publikowały m.in. „Odra”, „Tygodnik Powszechny”, „Tygiel Kultury”, „Krytyka Polityczna”, „Gazeta Wyborcza” i „Twórczość”. W 2008 roku finalista Konkursu im. Jacka Bierezina, a w 2009 r. nominowany do nagrody kulturalnej "Gazety Wyborczej" wARTo. Stale współpracuje z czasopismem literacko-artystycznym „Rita Baum”, magazynem „Ha!art” i „Krytyką Polityczną”. Od 2008 r. współredaguje "młodoliteracki" dział miesięcznika „Odra” (8. Arkusz Odry). Mieszka we Wrocławiu.

Tomasz Fijałkowski

Urodzony w 1977 roku. Poeta. Laureat Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego „Struna Orficka” (2006). Mieszka w Kaliszu i Kórniku.

Wojciech Brzoska

Urodzony 5 kwietnia 1978 roku w Bytomiu. Poeta, animator kultury. Absolwent kulturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. W latach 2003-2005 redaktor Magazynu Literackiego „Kursywa”. Laureat Nagrody Otoczaka (2006). Mieszka w Katowicach. Pochodzi z Sosnowca, obecnie mieszka i pracuje w Katowicach.

Powiązania