recenzje / NOTKI I OPINIE

O Słoniu i kwiecie

Komentarze Anny Pajdo, Marleny Stremler, Patrycji Zelinki, Joanny Żurek o książce Słoń i kwiat Briana Pattena.

Biuro Literackie

Słoń i kwiat jest zbio­rem kil­ku­na­stu humo­ry­stycz­nych opo­wia­dań z życia codzien­ne­go dżun­gli. Boha­te­ra­mi tych opo­wia­stek są róż­ne­go rodza­ju zwie­rzę­ta i rośli­ny wystę­pu­ją­ce w tego typu śro­do­wi­skach (np: kwiat, słoń, żyra­fa itd.), a tak­że posta­cie fan­ta­stycz­ne, jak na przy­kład plim­ki­plu­mek, stwo­rek nie­ustan­nie nur­ku­ją­cy w kro­plach wody, czy drwal pro­mie­ni księ­ży­co­wych, naga­bu­ją­cy leśnie stwo­rzon­ka w nocy.

Pierw­sza rzecz, jaka przy­cho­dzi czło­wie­ko­wi do gło­wy po zoba­cze­niu samej już okład­ki tej książ­ki, to to, że autor na pew­no nie ma zwy­kłe­go podej­ścia do rze­czy naj­zwy­klej­szych, takich jak las, zwie­rzę­ta itp. Sta­ra się dostrzec we wszyst­kim coś nie­zwy­kłe­go i magicz­ne­go. Ale, jak wia­do­mo, nie moż­na osą­dzać książ­ki po okład­ce. Tak więc po lek­tu­rze stwier­dzam, że czy­ta­jąc te opo­wie­ści moż­na się nie­sły­cha­nie uba­wić. A przede wszyst­kim dzie­ło to jest napi­sa­ne takim języ­kiem, któ­ry zro­zu­miał­by nawet trzy­la­tek. A o to wła­śnie cho­dzi, gdyż na pew­no ksią­żecz­ka ta zosta­ła napi­sa­na z myślą o naj­młod­szych. Poza tym autor stwa­rza w niej przy­ja­zny świat pełen magii, taki, jakie­go potrze­ba małe­mu dziec­ku, by marzyć. Dodaj­my jesz­cze barw­ne ilu­stra­cje, pobu­dza­ją­ce wyobraź­nię dziec­ka, i mamy ide­al­ną książ­kę dla naj­młod­szych.

Było nie­zwy­kłą przy­jem­no­ścią czy­tać tę książ­kę i na pew­no jest ona jed­nym z tych zbio­rów bajek, któ­re chęt­nie prze­czy­ta­ła­bym młod­szej sio­strze lub bra­tu, a w przy­szło­ści i wła­sne­mu dziec­ku do podusz­ki.

Patry­cja Zelin­ka


Nar­ra­tor książ­ki Słoń i kwiat. Pra­wie baj­ki opo­wia­da o przy­go­dach dwój­ki przy­ja­ciół – kwia­tu i sło­nia. Obo­je są róż­ni od zwy­czaj­nych przed­sta­wi­cie­li swo­je­go gatun­ku. Autor użył języ­ka pro­ste­go i zro­zu­mia­łe­go dla naj­młod­szych czy­tel­ni­ków. Seria utwo­rów może być inter­pre­to­wa­na jako baj­ka dla dzie­ci lub histo­rie filo­zo­ficz­ne dla doro­słych.

Do opo­wia­dań Bria­na Pat­te­na pasu­je okre­śle­nie „legen­dy dżun­gli”. Książ­ka opo­wia­da o losach miesz­kań­ców i histo­rii stwo­rze­nia lasu. Jest to świat baj­ko­wy, nie­rze­czy­wi­sty, a zara­zem nie­sie ze sobą pew­ne prze­sła­nia. Jest tutaj mowa przy­jaź­ni, odpo­wie­dzial­no­ści, wybraź­ni. Pod przy­kryw­ką histo­ryj­ki dla dzie­ci może­my zauwa­żyć sytu­acje mają­ce miej­sce w życiu codzien­nym. Jak wszyst­kie legen­dy, opo­wia­da­nia uczą cze­goś i prze­ka­zu­ją mło­de­mu czy­tel­ni­ko­wi praw­dy moral­ne. Hie­na jest samot­na przez swo­je nie­uprzej­me zacho­wa­nie, a zwie­rzę­ta poprzez kłót­nię o koniec świa­ta poobi­ja­ły się, spa­da­jąc z gło­wy żyra­fy.

Opo­wia­da­nia o sło­niu i kwie­cie chwi­la­mi przy­po­mi­na­ją grec­ką mito­lo­gię. Poka­zu­ją stwo­rze­nie dżun­gli, odpo­wia­da­ją na pyta­nia dla­cze­go coś wyglą­da tak, a nie ina­czej. Posłu­żę się przy­kła­dem opo­wie­ści o czło­wie­ku z wor­kiem peł­nym skar­bów. W mito­lo­gii grec­kiej bogo­wie Ura­nos i Gaja pło­dzą dzie­ci, któ­re two­rzą poszcze­gól­ne czę­ści świa­ta, nato­miast w opo­wia­da­niach tajem­ni­czy czło­wiek wycią­ga z tor­by ele­men­ty dżun­gli roz­da­jąc je czą­stecz­kom ciem­no­ści – odpo­wied­ni­kom Cha­osu. Książ­ka ta przed­sta­wia rów­nież ludz­kie cechy, np: wre­do­tę hie­ny, obżar­stwo kró­la małp czy przy­wią­za­nie słoń­ca do tęczy. Pod tym wzglę­dem opo­wia­da­nia przy­po­mi­na­ją Małe­go księ­cia Anto­ine­’a de Saint-Exu­péry­’e­go. Tam chło­piec spo­ty­kał posta­ci, któ­re poka­zy­wa­ły mu, jak nie powin­no się postę­po­wać. W ten sam spo­sób uczą się kwiat i słoń. Spo­ty­ka­ją ich rów­nież przy­go­dy podob­ne tych, któ­re napo­tka­ły Kubu­sia Puchat­ka oraz jego przy­ja­ciół z książ­ki A. A. Mil­ne­’a. Obaj auto­rzy w zabaw­ny spo­sób opi­su­ją sytu­acje z życia boha­te­rów, prze­ga­nia­jąc wszyst­kie stra­chy. Jak w histo­rii o kró­li­ku, któ­ry oka­zał się duchem i o hefa­lum­pie, wbrew pozo­rom nie będą­cym potwo­rem.

Książ­ka jest napi­sa­na języ­kiem pro­stym, ale nie zwy­czaj­nym. Opi­sy nie są prze­sad­nie ubar­wio­ne, choć mogły­by być bar­dziej szcze­gó­ło­we. Dia­lo­gi są zro­zu­mia­łe. Autor użył języ­ka potocz­ne­go, któ­ry jest bar­dziej natu­ral­ny i przy­ja­zny dla mło­de­go czy­tel­ni­ka niż język lite­rac­ki. Pomy­sło­we okre­śle­nia i nazwy spra­wia­ją, że świat przed­sta­wio­ny sta­je się bar­dziej magicz­ny, atrak­cyj­ny dla każ­de­go czy­tel­ni­ka. Plim­ki­plum­ki i las pro­mie­ni księ­ży­co­wych prze­no­szą nas w cał­kiem inną realia. W realia, gdzie wyobraź­nia ma peł­ne pole do popi­su.

Naj­więk­szą zale­tą opo­wia­dań jest ich uni­wer­sal­ność. Zarów­no doro­sły, jak i małe dziec­ko, znaj­dzie w nich coś dla sie­bie. Histo­rie o nie­do­sko­na­ło­ściach, przy­jaź­ni i przy­go­dach miesz­kań­ców dżun­gli bar­dzo dobrze obra­zu­ją naszą rze­czy­wi­stość. Mora­ły nie są poda­ne wprost, musi­my sami zna­leźć to, co chce nam prze­ka­zać autor.

Obraz­ki wyglą­da­ją, jak­by były nary­so­wa­ne ręką dziec­ka. Nie­kształt­ne i nie­do­kład­ne. Odzwier­cie­dla­ją w spo­sób dosłow­ny to, co może­my prze­czy­tać, a cały świat przed­sta­wio­ny w opo­wia­da­niach jest kolo­ro­wy i widzia­ny ocza­mi dziec­ka. Jed­nak, czy naj­młod­si nie ocze­ku­ją bar­dziej reali­stycz­nych i „ład­nych” ilu­stra­cji? Opra­wa gra­ficz­na książ­ki z pew­no­ścią spodo­ba się rodzi­com, ale nie jestem prze­ko­na­na, jaka będzie opi­nia naj­młod­szych na ten temat.

Każ­de dziec­ko powie, że naj­gor­sze w całej książ­ce jest nie­szczę­śli­we zakoń­cze­nie. Przy­ja­cie­le muszą się roz­stać, ponie­waż słoń napęcz­niał dumą. Jed­nak nie­szczę­śli­we zakoń­cze­nia są poucza­ją­ce. Trze­ba brać odpo­wie­dzial­ność za swo­je postę­po­wa­nie i pono­sić kon­se­kwen­cje. Nic nie trwa wiecz­nie, więc ciesz­my się tym, co jest teraz. To jed­na z wie­lu prawd, któ­re moż­na zna­leźć w książ­ce Bria­na Pat­te­na.

Mar­le­na Strem­ler


Minia­tu­ro­wy słoń, cie­kaw­ski kwia­tek czy mał­pa, któ­ra odkry­ła tajem­ni­ce wscho­du słoń­ca… Te i inne zwie­rza­ki poznać może­my w bajecz­nej i kolo­ro­wej ksią­żecz­ce Bria­na Pat­te­na pt. Słoń i kwiat. Pra­wie baj­ki. Jest to ide­al­na pro­po­zy­cja dla dzie­ci, szu­ka­ją­cych przy­gód i rodzi­ców, któ­rzy chcą prze­ka­zać swo­im pocie­chą wie­dzę, jed­no­cze­śnie opo­wia­da­jąc im histo­rie, któ­re ich zacie­ka­wią, zafa­scy­nu­ją.

Słoń i kwiat to przej­rzy­sty obraz, któ­ry poka­zu­je jak wiel­ką rolę w kształ­to­wa­niu ludz­kiej isto­ty odgry­wa wyobraź­nia, jak wiel­ką siłę spraw­czą mają pomy­sły i odczu­cia, któ­re rodzą się w dzie­cię­cych gło­wach. To wła­śnie dzię­ki wyjąt­ko­wo roz­wi­nię­tej wyobraź­ni budu­je­my swój, począt­ko­wo ide­al­ny, świat.

Brian Pat­ten w swo­ich krót­kich, acz­kol­wiek tre­ści­wych utwo­rach uka­zu­je praw­dy o ludziach i o tym, co dla nich waż­ne. Uświa­da­mia dzie­ciom, że od naj­młod­szych lat trze­ba pozna­wać wszyt­ko, co nas ota­cza, bo jedy­nie zro­zu­mie­nie świa­ta pozwa­la odkryć praw­dzi­wy sens ist­nie­nia. Oka­zu­je się, że naj­ba­nal­niej­sze z pozo­ru pyta­nia sta­ją się klu­czem do bycia war­to­ścio­wą oso­bą.

Czy­ta­jąc opo­wie­ści o losach minia­tu­ro­we­go sło­nia i o cie­ka­wym świa­ta kwiat­ku czu­ję nie­od­par­tą chęć porów­na­nia ich do utwo­ru Anto­ine de Saint-Exu­pe­ry­’e­go. Czy­ta­jąc dzie­ło Pat­te­na odczu­wam rów­nie sil­ną fascy­na­cję, co przy moim uko­cha­nym Małym Księ­ciu. Każ­de z opo­wia­dań przy­po­mi­na mi nie tyl­ko o tym, co w życiu naj­waż­niej­sze, ale rów­nież przy­wo­łu­je naj­wspa­nial­sze wspo­mnie­nia. Poka­zu­je mi, jak pięk­ny jest ota­cza­ją­cy mnie świat, że wystar­czy poczuć w sobie dziec­ko, by spoj­rzeć na rze­czy­wi­stość w zupeł­nie odmien­ny spo­sób, bar­dziej doj­rza­ły, a zara­zem dzie­cin­ny.

Pra­wie baj­ki to dosko­na­ła nazwa dla tej książ­ki. Te krót­kie opo­wia­da­nia nie są zwy­kłym zbio­rem, któ­ry będzie się kurzył w poko­ju dzie­cin­nym, zaraz obok zapo­mnia­ne­go Kozioł­ka Matoł­ka czy Rek­sia. A prze­cież to były kul­to­we baj­ki! Dziś zosta­ła po nich jedy­nie pamięć i kil­ka sta­rych, miej­sca­mi pożół­kłych ksią­że­czek. Słoń i kwiat zaj­mie hono­ro­we miej­sce w poczcie czy­ta­nek dzie­cię­cych, dzię­ki swo­jej nie­zwy­kło­ści dzie­ci będą chęt­nie do nich wra­cać, a rodzi­ce bez opo­rów będą je czy­tać. Mało jest bowiem dziś ksią­żek, któ­re tra­fia­ją do wszyst­kich dzie­ci, nie­za­leż­nie od wie­ku. A ta taka jest.

Brian Pat­ten doko­nał jesz­cze jed­nej waż­nej rze­czy – nie tyl­ko napi­sał opo­wia­da­nia, któ­re zawie­ra­ją tak wie­le uni­wer­sal­nych prawd życio­wych w jak­że nie­wie­lu zda­niach, ale zro­bił to bez pod­stęp­ne­go uży­cia magii, tak wszech­obec­nej we współ­cze­snych utwo­rach. Owszem, te utwo­ry są w pewien spo­sób magicz­ne, nie­re­ali­stycz­ne, lecz magia, któ­rą posłu­gu­je się bry­tyj­ski poeta jest wyjąt­ko­wa, zupeł­nie róż­na cho­ciaż­by od tej uży­tej w kul­to­wej sadze o mło­dym cza­ro­dzie­ju. Popu­lar­ność cyklu ksią­żek J.K. Row­ling jest ogrom­na, lecz nie­trwa­ła. Za dzie­sięć lat poja­wią się nowi ido­le i nowe wzor­ce do naśla­do­wa­nia. Ludzie szyb­ko zapo­mną o mło­dym cza­ro­dzie­ju i przy­stoj­nym wam­pi­rze, będą chcie­li prze­czy­tać o tym, co ich doty­czy, będą szu­kać ksią­żek, któ­re poka­żą ich dzie­ciom, jak wyjąt­ko­wy jest świat i isto­ty na nim żyją­ce… Taką wła­śnie książ­ką jest Słoń i kwiat Bria­na Pat­te­na.

Obraz­ki, będą­ce czę­ścią książ­ki, są dopeł­nie­niem barw­nych samych w sobie opo­wie­ści. Wraz z tek­stem sta­no­wią przej­rzy­stą i fascy­nu­ją­cą całość, zachwy­ca­ją ory­gi­nal­no­ścią. Ich połą­cze­nie znów każe mi się odnieść do Małe­go Księ­cia, któ­re­go wyda­nie łudzą­co przy­po­mi­na mi Sło­nia i kwiat. Dwa róż­ne dzie­ła, dwaj róż­ni poeci i dwa odmien­ne spoj­rze­nia na to, co w życiu waż­ne, a jed­nak łączy ich ory­gi­nal­ny spo­sób prze­ka­za­nia istot­nych prawd w spo­sób przy­stęp­ny dla sze­ro­kie­go gro­na czy­tel­ni­ków. Bo gdy w pozor­nie zwy­kłej książ­ce dla dzie­ci i mło­dzie­ży doro­śli potra­fią zna­leźć „dru­gie dno”, sta­je się ona dzie­łem bez­cen­nym, któ­re nigdy nie pokry­je się kurzem!

Sło­nia i kwiat może prze­czy­tać każ­dy: duży i mały, gru­by i chu­dy, chło­pak i dziew­czy­na. Mamy mogą ją czy­tać cór­kom, a ojco­wie synom, zaś star­sze rodzeń­stwo młod­sze­mu. Do wspól­ne­go czy­ta­nia dołą­czyć może każ­dy, kto spra­gnio­ny jest świe­że­go spoj­rze­nia na dzie­cię­cy świat marzeń. I to wła­śnie jest naj­lep­sze w książ­ce, kie­dy jej gro­no czy­tel­ni­ków jest nie­ogra­ni­czo­ne żad­ny­mi barie­ra­mi.

Joan­na Żurek


Ten wspa­nia­ły i pobu­dza­ją­cy wyobraź­nię cykl spra­wia, że bez wzglę­du na wiek może­my odna­leźć morał i myśl prze­wod­nią, któ­re dadzą nam nie­co do myśle­nia.

Na pierw­szy rzut oka to baj­ki dla dzie­ci, pro­sty język, płyn­ny i łatwy do prze­czy­ta­nia tekst. Z dru­giej jed­nak stro­ny, gdy bar­dziej sku­pi­my się na lek­tu­rze, odnaj­dzie­my głę­bo­kie roz­wa­ża­nia, wycią­gnie­my mądre i życio­we wnio­ski. A prze­ja­skra­wio­ne posta­ci przy­po­mi­na­ją o naszych cha­rak­te­ry­stycz­nych cechach, wadach i zale­tach.

W pierw­szej histo­rii został zapre­zen­to­wa­ny jeden z głów­nych boha­te­rów – Słoń. Wśród rówie­śni­ków wyróż­niał go wzrost. Był malut­ki. Chciał odna­leźć przy­ja­ciół, któ­rzy zaak­cep­to­wa­li­by jego odmien­ność. Autor dotknął tu wraż­li­wych strun. Opi­sał samot­ność, inność, zagu­bie­nie i chęć akcep­ta­cji. Bar­dzo duże wra­że­nie zro­bi­ła na mnie histo­ria Moty­la. Miał on świa­do­mość swo­je­go krót­kie­go życia. Dla­te­go chciał czer­pać z nie­go gar­ścia­mi, chciał poznać to, co war­te zoba­cze­nia. Pisarz uświa­do­mił nam, że czę­sto­kroć nie doce­nia­my daru, jakim jest moż­li­wość ist­nie­nia. Do licz­nych reflek­sji skło­ni­ła mnie przy­po­wieść o tym, jak powsta­ła dżun­gla. Zwie­rzę­ta uważ­nie wsłu­chi­wa­ły się w histo­rię Czło­wie­ka, któ­ry ciem­ność prze­mie­nił w nie­zli­czo­ne drze­wa, kwia­ty, pta­ki i poto­ki. Sam znik­nął bez śla­du, ale na zawsze stał się czę­ścią lasu, bo dał mu całe­go sie­bie… Dłu­go zasta­na­wia­łam się, cze­go sym­bo­lem jest tu Czło­wiek oraz fau­na i flo­ra. Według mnie to ale­go­ria stwo­rze­nia świa­ta. Bóg jest czę­ścią Zie­mi, bo poda­ro­wał jej swo­ją cząst­kę… Do wnio­sków skło­ni­ła mnie rów­nież histo­ria Słoń­ca, któ­re zaszy­ło się w jaski­ni z powo­du nie­szczę­śli­wej miło­ści do Tęczy. Nasta­ła więc cał­ko­wi­ta ciem­ność, któ­ra unie­moż­li­wi­ła nor­mal­ną egzy­sten­cję pozo­sta­łym miesz­kań­com pla­ne­ty. Morał jest pro­sty. Choć cza­sem trud­no nam to pojąć, z powo­du śle­pe­go zauro­cze­nia zanie­dbu­je­my wszyst­kich wokół i sku­pia­my się wyłącz­nie na swo­ich dyle­ma­tach. Tym­cza­sem inni tak­że nas potrze­bu­ją.

Na sam koniec pra­gnę pokrót­ce wspo­mnieć o histo­rii wszyst­kich zwie­rza­ków podzi­wia­ją­cych koniec Świa­ta. Każ­de z nich było świę­cie prze­ko­na­ne, że żyje tam tyl­ko ich gatu­nek: mał­py widzia­ły tam mał­py, żyra­fy widzia­ły żyra­fy itd… Jedy­nie mała i wątła gąsie­ni­ca, bojąc się więk­szych od sie­bie, zała­go­dzi­ła spór. Poin­for­mo­wa­ła przy­ja­ciół, że na krań­cu Zie­mi są wszyst­kie zwie­rzę­ta. W ten spo­sób roz­wią­za­ła pro­blem i pogo­dzi­ła skłó­co­nych. Wnio­sek poja­wia się natych­miast. Wszy­scy widzi­my to, co chce­my widzieć, albo­wiem myśli­my, że jedy­nie nasze zda­nie się liczy. Tyl­ko my mamy rację i, co naj­gor­sze, chce­my narzu­cić swo­je zda­nie innym.

Ten zbiór poucza­ją­cych i mądrych bajek przy­po­mi­na mi Małe­go księ­cia i Fol­wark zwie­rzę­cy, gdzie auto­rzy przy pomo­cy licz­nych meta­for i porów­nań uka­zu­ją nasze praw­dzi­we, ludz­kie (bywa, że zabaw­ne i dzie­cin­ne) obli­cze. Ilu­stra­cje wpro­wa­dza­ją nas w świat nie­zwy­kle cie­pły i przy­ja­zny. Eks­pre­syj­ne i sub­tel­ne malun­ki zain­te­re­su­ją nie tyl­ko młod­szych czy­tel­ni­ków, ale i doro­słych. Pole­cam każ­de­mu! War­to prze­czy­tać i wycią­gnąć wnio­ski!

Anna Paj­do

Powiązania