recenzje / IMPRESJE

O tomie Rafała Wojaczka Wiersze i proza 1964–1971

Przemysław Rojek

Esej Przemysława Rojka towarzyszący premierze antologii Wiersze i proza 1964-1971 Rafała Wojaczka.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wyda­nie Wier­szy zebra­nych Rafa­ła Wojacz­ka – mimo tego, że jest to już kolej­na edi­tio ulti­ma tego pisa­rza – jest z całą pew­no­ścią jak naj­bar­dziej pożą­da­ną ini­cja­ty­wą. Dzie­je się tak z dwóch głów­nych przy­czyn, któ­re przed­sta­wiam poni­żej.

Po pierw­sze: Rafał Woja­czek jest jed­nym z naj­zna­ko­mit­szych nazwisk na mapie powo­jen­nej pol­skiej lite­ra­tu­ry, nazwisk – dodaj­my – wciąż jesz­cze nie dość roz­po­zna­nych. Od momen­tu debiu­tu twór­czość tego pisa­rza – wspar­ta legen­dą bio­gra­ficz­ną – jest trwa­łym punk­tem odnie­sie­nia dla wie­lu naśla­dow­ców, obiek­tem czy­tel­ni­cze­go kul­tu, waż­ną inspi­ra­cją dla kry­tycz­no­li­te­rac­kich i aka­de­mic­kich omó­wień (zwłasz­cza tych, któ­re mają ambi­cję dekon­stru­owa­nia skost­nia­łych w seman­tycz­nie jało­we licz­ma­ny hie­rar­chii lite­rac­kiej waż­no­ści). Ina­czej jed­nak niż w wie­lu innych przy­pad­kach pisa­rzy zwa­nych kul­to­wy­mi bądź wyklę­ty­mi (cze­go koron­nym przy­kła­dem jest choć­by prze­brzmie­wa­ją­ca popu­lar­ność Edwar­da Sta­chu­ry), dzie­ło Wojacz­ka nie wyczer­pu­je się w jed­no­ra­zo­wej inter­pre­ta­cji jako wyraz takiej czy innej nie­zgo­dy na rze­czy­wi­stość: inny­mi sło­wy, popu­lar­ność tego poety (a jest to zja­wi­sko bez­pre­ce­den­so­we, zwa­żyw­szy, że mamy do czy­nie­nia z lite­ra­tu­rą skraj­nie her­me­tycz­ną) idzie w parze z nie­by­wa­le wyso­ką jako­ścią arty­stycz­ną idio­mu poetyc­kie­go. Rafał Woja­czek to pisarz, któ­ry w swej obję­to­ścio­wo nie­ob­szer­nej spu­ściź­nie wyko­rzy­stał bodaj wszyst­kie reje­stry poetyc­kiej pol­sz­czy­zny (od śre­dnio­wie­cza i baro­ku przez roman­tyzm i moder­nizm po awan­gar­dę), zmu­sza­jąc ją do mówie­nia w spo­sób wstrzą­sa­ją­co nie­pod­ra­bial­ny o zawi­kła­niach wła­snej egzy­sten­cji w wiel­kie uni­wer­sa­lia: pol­skość, reli­gię, cho­ro­bę, rodzi­nę… I przy tym wszyst­kim, przy całej swej popu­lar­no­ści i wyjąt­ko­wo­ści – wciąż jesz­cze nie może on zna­leźć należ­ne­go mu miej­sca na mapie współ­cze­snej lite­ra­tu­ry pol­skiej.

Po wtó­re tom ten – obok peł­ne­go, kry­tycz­ne­go kor­pu­su doko­nań poetyc­kich Rafa­ła Wojacz­ka – zawie­ra rów­nież jego pro­zę z książ­ki Sana­to­rium. Nie­za­leż­nie od waż­no­ści i wyso­kiej este­tycz­nej ran­gi tego poru­sza­ją­ce­go opi­su zma­gań z cho­ro­bą psy­chicz­ną, pomysł wyda­nia Sana­to­rium wespół z utwo­ra­mi poetyc­ki­mi stwa­rza uni­ka­to­wą moż­li­wość obco­wa­nia nie­ja­ko z dwie­ma stro­na­mi tego same­go feno­me­nu, a stro­ny te wza­jem­nie się dopeł­nia­ją, oświe­tla­ją w spo­sób do tej pory nie­podej­rze­wa­ny, owo­cu­ją zupeł­nie nowy­mi inter­pre­ta­cyj­ny­mi poten­cja­mi. Nie koniec na tym: Wydaw­ca dołą­czył też do ksiąz­ki zeszyt z ine­di­tia­mi i juwe­ni­lia­mi poety, któ­re do tej pory nie były publi­ko­wa­ne – po czę­ści zapew­ne dla­te­go, że nie wszy­scy wie­dzie­li o ich ist­nie­niu…

Mamy więc nie­po­wta­rzal­ną szan­sę na prze­czy­ta­nie książ­ki, któ­ra tyl­ko z pozo­ru jest kolej­ną edy­cją pism zebra­nych – z pozo­ru, bo w isto­cie to pierw­sza edy­cja, popra­wia­ją­ca nie­za­wi­nio­ne błę­dy edy­cji poprzed­nich. A do tego Wydaw­ca dołą­cza do pla­no­wa­nej publi­ka­cji wyso­kiej kla­sy reprin­tu bru­lio­nu – więc jest to rzecz zupeł­nie bez­cen­na.

O autorze

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.

Powiązania