recenzje / NOTKI I OPINIE

O tomie Zbigniewa Macheja

Marcin Baran

Recenzja Marcina Barana z książki Zbigniewa Macheja.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zbi­gniew Machej jest zna­ko­mi­tym pol­skim poetą i tłu­ma­czem poezji, poetą o dość wyjąt­ko­wym cha­rak­te­rze. W swej twór­czo­ści obfi­cie korzy­sta on ze zna­ko­mi­te­go poczu­cia humo­ru, jakim obda­rzył go Stwór­ca (?), Muza (?) lub przy­ro­dzo­ny talent – wer­sję moż­na wybrać wedle naj­bliż­sze­go nam swia­to- i sztu­ko­po­glą­du.

Owo poczu­cie humo­ru prze­ja­wia się zarów­no w wir­tu­ozer­stwie rymo­twór­czym (jak­że rzad­ko – a szko­da! – dzi­siaj spo­ty­ka­nym), jak i w róż­no­rod­nym dobo­rze tema­tów – dobo­rze, dla któ­re­go nie ma miejsc nie­war­tych uwa­gi. Machej (poezja Mache­ja) jest jak śmierć – zagar­nia wszyst­ko. Poli­tycz­ne spo­ry i lirycz­ne skre­ty­nie­nie, pro­ble­my z infra­struk­tu­rą ubez­pie­cze­nio­wo-zdro­wot­ną i podró­że do źró­deł zachod­niej cywi­li­za­cji.

Zasad­ni­czo rzecz bio­rąc, czy­ta­jąc Mache­ja pil­ny czy­tel­nik współ­cze­snej poezji (nie tyl­ko pol­skiej) co i rusz popa­da w zdu­mie­nie, jak potęż­ne poła­cie duszy świa­ta i cia­ła zie­mi leża­ły odło­giem, nie budzą naj­mniej­sze­go zain­te­re­so­wa­nia liry­ków (a i pro­za­ików też nie). I dopie­ro pełen nie­wy­mu­szo­ne­go wdzię­ku ryt­micz­ny i rymo­wa­ny gest Poety, o któ­rym tu mowa, odsła­nia już to duszę, któ­rej nawet nie podej­rze­wa­li­śmy o ist­nie­nie, już to pre­zen­tu­je spoj­rze­nie z takie­go kąta, z któ­re­go cia­ło wyglą­da zupeł­nie ina­czej niż to się roiło w naj­śmiel­szych nawet fan­ta­zjach.

Wie­lu jest poetów ZASADNICZYCH, takich, któ­rzy solen­nie i jak naj­bar­dziej z sen­sem uży­wa­ją języ­ka, spra­wia­jąc, że czy­tel­ni­ko­wi meta­fi­zycz­ne ciar­ki prze­bie­ga­ją po ple­cach. Ale poetów ZASADNICZYCH i DOWCIPNYCH, któ­rzy wywo­łu­ją praw­dzi­wy uśmiech na naszych war­gach – i w kra­ju, i za gra­ni­cą – jak na lekar­stwo. W Pol­sce kimś takim był Sła­wo­mir Mro­żek (sic!) jako poeta felie­to­nu – jego krót­kie utwo­ry to prze­cież poema­ty pro­zą naj­czyst­szej wody. Dziś kimś takim jest Zbi­gniew Machej, któ­re­go wier­sze nie tyle zasłu­gu­ją na upo­wszech­nia­nie, co czy­nią zaszczyt temu, kto się do ich publi­ka­cji przy­czy­ni.

O autorze

Marcin Baran

Urodzony w roku 1963 w Krakowie. Poeta, eseista, dziennikarz. Studiował filologię polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 80. i 90. związany z „bruLionem”, w latach 2000-2003 z tygodnikiem „Przekrój”, ostatnio z „Dziennikiem Polskim”. Pracował w Instytucie Książki oraz TVP Kultura. Laureat Poetyckiej Nagrody Silesius (2013). Mieszka w Krakowie.

Powiązania