recenzje / IMPRESJE

O wierszach Jakuba Wojciechowskiego

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski o wierszach z książki senne porządki Jakuba Wojciechowskiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jakub Woj­cie­chow­ski przy­słał sześć­dzie­siąt stron z wier­sza­mi na kon­kurs poetyc­kich arku­szy – czter­dzie­ści pięć utwo­rów w trzech czę­ściach (po pięt­na­ście), zaty­tu­ło­wa­nych (1) „sen­ne”, (2) „porząd­ki” i (3) „sen­ne porząd­ki”: całość nazwał sen­ne porząd­ki. Całość: czy to rze­czy­wi­ście tak zwa­na całość? Ano, nie­ste­ty, całość (i to cał­kiem moc­na). Co począć? Ciąć „całość” na takie czy inne arku­sze i z wes­tchnie­niem „musz­tra, regu­la­mi­ny” odro­czyć goto­wą więk­szą książ­kę, żeby poka­zać auto­ro­wi, gdzie jest jego miej­sce w kon­kur­sie? Zby­tek biu­ro­kra­cji, tudzież stra­ta cza­su. Jest więc cie­ka­wy debiut: w wier­szach Woj­cie­chow­skie­go.

W wier­szach Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go bar­dzo dużo się dzie­je, zwłasz­cza kie­dy autor z melan­cho­lij­nym roz­ba­wie­niem przyj­mu­je zgra­ne dobro­dziej­stwo inwen­ta­rza real­ne­go świa­ta za jedy­ną dobrą poetyc­ką mone­tę – jest to wów­czas mone­ta o nomi­na­le pop, na przy­kład ze zna­nym pił­ka­rzem i polą rak­są po dwóch stro­nach. Dzię­ki tak szyb­kiej i per­fek­cyj­nie prze­chwy­co­nej gotów­ce napraw­dę bły­ska­wicz­nie może pobiec „cur­ri­cu­lum” Woj­cie­chow­skie­go, przez pro­to­te­le­no­we­lę dzie­ciń­stwa i wie­ku dora­sta­nia – w pobli­żu cze­goś, co za Ada­mem Waży­kiem moż­na by meta­fo­rycz­nie nazwać Ścia­ną Wschod­nią nie­co daw­niej­sze­go świa­ta: „gdzie pięk­ne dziew­czy­ny o kan­cia­stych ruchach / i przy­stoj­ni chłop­cy bez ener­gii w twa­rzach / po tro­je po pię­cio­ro / zma­wia­li się obej­rzeć / świat meta­lo­wych przy­rzą­dów / świat kolo­ro­wych pocz­tó­wek / pły­ty / piguł­ki muzy­ki / […] / O pięk­ne pły­ty / Przy muzy­ce tań­czą / przy muzy­ce się uczą / przy muzy­ce śpią / oddziel­nie albo razem”.

Bar­dzo ład­ny jest ten wiersz Waży­ka, ale stop: Woj­cie­chow­ski jest o trzy deka­dy póź­niej­szy, szyb­szy, ostrzej­szy (od teraz w świe­cie meta­lo­wych przed­mio­tów mamy już „brzy­twę bec­kha­ma”). W „cur­ri­cu­lum” dwu­krot­nie czy­ta­my wers: „wte­dy to jesz­cze do mnie nie dotar­ło”. W linij­ce tej widzę pewien epi­ste­mo­lo­gicz­ny klucz: jeśli opre­sja glo­bal­ne­go inwen­ta­rza jest tak przy­gnia­ta­ją­ca, to żyje­my „inco­gni­to” i docie­ra do nas jedy­nie dwu­wiersz: „nie ma cię nie żyjesz / po pro­stu nie żyjesz rozu­miesz”. Co może zro­bić poeta, żeby jed­nak żyć? Może prze­nieść ćmę ze zle­wu w nie­bo pio­nier­skich spa­do­chro­nia­rzy nad st-mère-égli­se (pięk­ny wiersz o jak­by mode­lo­wej kon­struk­cji meta­fo­rycz­nej, łączą­cej dół z górą, wodę w zle­wie i nie­bo, drob­nost­kę i histo­rię, i tak dalej). Może ciąć nie­spo­dzie­wa­nie puen­tu­ją­cym rymem: „i nagle sza­rość z domiesz­ką jak­by / inne­go tonu i sło­wa łamią się jak / głos po dru­giej stro­nie tele­fo­nu”. Może uciec z nie­co zuży­tej poetyc­ko­ści w naj­prost­szą wyli­czan­kę, jak w „jastrzę­biej górze 23.15”:

spazm zmy­słów
kie­dy ucie­ka ci ostat­ni pociąg
i zachły­stu­jesz się haczy­kiem nocy
pod­sta­wio­nej znie­nac­ka na tor pierw­szy
dru­gi trze­ci czwar­ty pią­ty

Sło­wem, może bar­dzo dużo: Jakub Woj­cie­chow­ski może bar­dzo dużo. Celo­wo zaczą­łem cyto­wać wier­sze, któ­rych Pań­stwo jesz­cze nie zna­ją, aby zasu­ge­ro­wać, że za pre­zen­to­wa­ną szóst­ką kry­je się spo­ro dal­szych zaska­ku­ją­cych przy­jem­no­ści. Jesz­cze jed­nej Pań­stwu nie odmó­wię:

będę miał na sobie
bia­łą koszul­kę

będę miał dla cie­bie
szept bomb
i bukiet łez

Brzy­twa bec­kha­ma, bukiet bomb. To wszyst­ko wła­ści­wie dopie­ro nas cze­ka.

O autorze

Andrzej Sosnowski

Poeta, tłumacz. Pracownik redakcji "Literatury na Świecie". Laureat nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1992), Fundacji Kultury (1994 i 1999), Kościelskich (1997), "Odry" za całokształt twórczości (1998), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2008) oraz Nagrody Literackiej Gdynia – specjalne wyróżnienie (2011). Mieszka w Warszawie.

Powiązania