recenzje / NOTKI I OPINIE

O wierszach Macieja Kulisa

Roman Honet

Roman Honet, współredaktor antologii Połów. Poetyckie debiuty 2012, o twórczości Macieja Kulisa.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Zja­wia się w roz­ma­itych miej­scach. Przy­by­wa powo­li, jak moż­na sądzić po szcze­gó­ło­wo­ści spoj­rze­nia: „Ląd, do któ­re­go przy­bi­łem, to śliska/ mie­li­zna” lub mate­ria­li­zu­je się nagle: „Stoję/ w mokrej pla­mie i jestem jak na dwor­cu”, w nie­ocze­ki­wa­nym sta­nie: „Uro­dzi­łem się z kamie­nia­mi w ustach”. Czło­wiek w wier­szach Macie­ja Kuli­sa.

Zatrzy­ma­ła mnie ta isto­ta, nie­wia­do­me­go pocho­dze­nia, wynu­rza­ją­ca się ze swo­jej prze­strze­ni i zaglą­da­ją­ca tam, gdzie przed­mio­ty, zja­wi­ska i uczu­cia mają nazwy, porzą­dek i oddzia­ły­wa­nie. Sło­wem, tam gdzie panu­je pewien ład. Może nad­mier­ny, może nale­ży dodać: „jak z książ­ki, z pod­ręcz­ni­ka”.

Odwie­dzi­ny nie trwa­ją dłu­go: czło­wiek ów poja­wia się, żeby zabrać i obej­rzeć frag­ment zewnętrz­ne­go porząd­ku. Zba­dać. Osza­co­wać, co zdo­łał uzy­skać. Cza­sem są to „czer­wo­ne pla­my na rękach”, nie­kie­dy „ład­ny nagro­bek, któ­ry od dołu/czyszczę i odku­rzam”. Oglą­da zawsze na swo­im tery­to­rium, w swo­im „Azy­lu”. Szyb­ko. Efekt przy­po­mi­na pochła­nia­nie zdo­by­czy, nie prze­glą­da­nie zapi­sków.

Jak wyglą­da odwie­dza­ny świat wzglę­dem stre­fy, z któ­rej pocho­dzi tajem­ni­czy przy­bysz? Jest poka­wał­ko­wa­ny i opusz­czo­ny, moż­na powie­dzieć – odwo­łu­jąc się do jed­ne­go z wier­szy Macie­ja Kuli­sa – że jest to świat, któ­re­go nie kop­nął Bóg. Oby­wa więc bez poru­szy­cie­la, lecz tak­że – bez ludzi, więc pra­cu­je nie w ryt­mie natu­ry, zawsze wyglą­da­ją­cej tak, jak my ją widzi­my, ale auto­ma­tycz­nie, w czym przy­po­mi­na mecha­nizm lub rezul­tat zada­ne­go kom­pu­te­ro­wi algo­ryt­mu. Dość ską­py, dla­te­go nie­wie­le ma do zaofe­ro­wa­nia („cien­ką sieć i małe medu­zy”), a przede wszyst­kim – świat ów, choć jest w ruchu, wyda­je się mar­twy. Stąd zapi­sy obser­wa­to­ra: „Nadzie­ja to zim­na suka./ Możesz się jej ucze­pić jak wesz, ale zro­bi swoje./ Zmy­je cię i spły­niesz rura­mi do rze­ki i morza./ Tam możesz paro­wać. Wró­cisz na ląd jako/ obłok i wypła­czesz śnieg. Ule­pisz ją na/ nowo i będziesz się dzi­wił dla­cze­go jest taka/ zim­na”. Tak z obser­wa­cji natu­ral­ne­go pro­ce­su rodzi się obo­jęt­ność, w wier­szach Kuli­sa przej­mu­ją­ca. Rów­no­cze­śnie jest to dowód, że ta zdu­mie­wa­ją­ca isto­ta w jego wier­szach nie dzia­ła apa­tycz­nie, nie kar­mi się nihi­li­zmem, ale prze­ciw­nie: nawet jeśli dotych­cza­so­we rezul­ta­ty jej doświad­czeń oka­za­ły się dość gorz­kie, nadal pędzi ją żądza życia, gna uczu­cie nie­na­sy­ce­nia.

„Wycho­dzę jako czło­wiek, wra­cam jako gnój” – zapi­su­je Maciej Kulis. Jestem cie­ka­wy, w jakiej posta­ci powró­ci z kolej­nych eska­pad, co ze sobą przy­nie­sie, czym sie­bie nazna­czy.

O autorze

Roman Honet

Urodził się w 1974 roku. Poeta, wydał tomy: alicja (1996), Pójdziesz synu do piekła (1998), „serce” (2002), baw się (2008), moja (wiersze wybrane, 2008), piąte królestwo (2011), świat był mój (2014), ciche psy (2017), redaktor antologii Poeci na nowy wiek (2010), Połów. Poetyckie debiuty, współredaktor Antologii nowej poezji polskiej 1990 –2000 (2004). Laureat Nagrody im. Wisławy Szymborskiej 2015 za tom świat był mój. Tłumaczony na wiele języków obcych, ostatnio ukazał się wybór jego poezji w języku rosyjskim Месса Лядзинского (Msza Ladzińskiego, przeł. Siergiej Moreino, Moskwa 2017), tom w języku ukraińskim Світ належав мені (przeł. Iurii Zavadskyi, Tarnopol 2019) i serbskim Svet je bio mój (przeł. Biserka Rajčić, Belgrad 2021).

Powiązania