recenzje / KOMENTARZE

O wierszu „5#”

Dawid Kujawa

Autorski komentarz Dawida Kujawy do wiersza "#5"

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

5#

sopran świa­tła kale­czy nam spo­jów­ki,
ornet­te cole­man odbi­ja się od ścian
i rezo­nu­je nam w sumie­niach. w miesz­ka­niu
mamy roz­pier­dol jak w wier­szach przed redak­cją.
jest jakiś dzień, jest chy­ba połu­dnie,
podob­no jeste­śmy jacyś my.
ornet­te cole­man kale­czy nam sumie­nia,
sopran świa­tła odbi­ja się od ścian
i rezo­nu­je nam w spo­jów­kach.


Mam pro­blem z datą waż­no­ści moich wier­szy­ków, bo bar­dzo szyb­ko przy­bie­ra­ją dla mnie for­mę jakichś wsty­dli­wych incy­den­tów, któ­re naj­chęt­niej – „nie, nie: to tyl­ko zbież­ność nazwisk” – zamió­tł­bym pod dywan. Nie było­by tak źle, gdy­by po pro­stu prze­sta­wa­ły dzia­łać, tra­ci­ły kolor, ale zwy­kle jest wręcz odwrot­nie: one z dnia na dzień nabie­ra­ją coraz bar­dziej jaskra­wych kolo­rów, i to tam, gdzie nie powin­ny, co czy­ni je czę­sto – w moim prze­ko­na­niu – tek­sta­mi o nie­bez­piecz­nie wyso­kim stę­że­niu efek­ciar­stwa i głu­po­ty. Iro­nicz­ne manew­ry z cza­sem tra­cą poten­cjał i wyra­zi­stość, na pierw­szym pla­nie poja­wia­ją się za to sen­ty­men­tal­ne, napu­szo­ne zdan­ka, któ­rych – dał­bym sobie uciąć rękę – wcze­śniej wca­le nie było. Pusz­czam oko nie wie­dząc, że mój gest wyglą­da raczej na tik ner­wo­wy.

Wier­szyk, któ­ry zaty­tu­ło­wa­łem „5#” jest bodaj­że jedy­nym z „poło­wio­ne­go” zesta­wu, na któ­ry mogę dziś jesz­cze bez sil­ne­go wzbu­rze­nia patrzeć, a to praw­do­po­dob­nie dla­te­go, że bez­wstyd­nie obna­ża on swo­ją fasa­do­wość (swo­ją, ale i pozo­sta­łych wier­szy z zesta­wu). Rzu­ca moc­ne świa­tło na swo­je gru­be szwy, uwy­dat­nia nie­na­tu­ral­ność wła­snych słów i nawet – mam wra­że­nie – jest z tego dosyć dum­ny.

Jeże­li w tym tek­ście „coś jest” – a bez wąt­pie­nia coś się tu przed ocza­mi (i usza­mi) poja­wia – to jest „podob­no” i poten­cjal­nie, bo osta­tecz­nie „coś” to tyl­ko lek­ko zaczer­nio­ny papier (w dodat­ku papier wir­tu­al­ny), na któ­rym sło­wom już wyjąt­ko­wo nie chce się opi­sy­wać świa­ta, więc po pro­stu ści­ga­ją się do sen­sów, a prze­bły­ski refe­ren­cyj­no­ści, choć wca­le nie są tu zbęd­ne, to sta­ją się zale­d­wie skut­kiem ubocz­nym tego wyści­gu. Ten wiersz, nawet jeże­li jest sła­by, to z pew­no­ścią wie, że jest wier­szem.

„Postaw­my to gdzie indziej, zoba­czy­my jak będzie wyglą­da­ło”. Z takich prze­me­blo­wań zwy­kle rodzi się spe­cy­ficz­ny rodzaj napię­cia, któ­ry zawsze fascy­no­wał mnie w pisar­stwie innych, a mnie nie­ste­ty uda­je się go osią­gnąć nad­zwy­czaj rzad­ko. Nie wiem, czy w tym tek­ście z moich prób „per­mu­ta­cji” coś wyszło, ale pamię­tam, że w szko­le dosta­wa­łem piąt­ki wuefu za to, że „się sta­ra­łem”.

O autorze

Dawid Kujawa

Doktor nauk humanistycznych, marksistowski krytyk literacki, redaktor. Ostatnio wspólnie z Jakubem Skurtysem i Rafałem Wawrzyńczykiem opracował wybór wierszy Jarosława Markiewicza Aaa!... (Wydawnictwo Convivo). Obecnie przygotowuje do druku tom Powrót możliwego, poświęcony polskiej poezji i krytyce 2000–2010 (Korporacja Ha!art). Mieszka w Katowicach, pracuje jako programista.

Powiązania