Nie mam ani Facebooka, ani paska zakładek
(pasek trzyma się spodni, a zakładki książek),
więc muszę staroświecko wpisać hasło w Google.
I już po raz dziesiąty (dzisiaj – mała próbka,
niereprezentatywna) przyłapuję się na
pisaniu w okienku: life; choć przecież nie szukam
wcale tu, w sieci, życia; skoro mam już jedno
(i pewność, że tyle starczy; dość młodzieńczą pewność
– takie są najpewniejsze). Strona Life Magazine
i definicja z Wiki to obce przestrzenie.
Jak dotąd nie zajrzałem, bo cofam się rakiem.
Karmię go metodycznie; bestia potrzebuje
ze trzech marlboro cięgiem, żeby się nasycić
po jednym wpisaniu: life. Potem znów to samo.
Zachodzę w głowę (w klapkach): czemu akurat life,
nie sex, nie wiadomości, nie fraza w rodzaju: czy jestem nałogowcem test uzależnienie?
Zresztą zapytam Google’a: cierpliwie, o wszystko.
Od kilku lat coraz więcej czasu spędzamy przy monitorach komputerów, przeglądając godzinami zasoby sieci, w których, przynajmniej na pozór, można znaleźć odpowiedź na niemal każde pytanie. Rozmaite strony internetowe, szczególnie portale o charakterze społecznościowym, stały się dla wielu (zwłaszcza młodych) ludzi przestrzenią odwiedzaną częściej niż las, łąka czy nawet ulica. Coraz powszedniejsze, przynajmniej w naszym kręgu cywilizacyjnym, podejmowanie wirtualnych podróży wciąż nieczęsto znajduje odzwierciedlenie w twórczości poetów (ba, pisarzy w ogóle), niekiedy nazbyt kurczowo, jak się wydaje, trzymających się tak zwanych tradycyjnych (a zatem często wyeksploatowanych do cna) motywów i problematyki. Tymczasem rewolucja komunikacyjna, z której niebywałym przyspieszeniem mamy do czynienia od około dekady, jest zjawiskiem nie do przecenienia, jeśli idzie o jego wpływ na nasze życie codzienne. Znużonych proszę w tym miejscu o wybaczenie: konieczność skomentowania własnego, napisanego przed wieloma tygodniami wiersza powoduje, że należy mu nadać znaczenie, którego może wcale ze sobą w zamierzeniu autora nie niósł, stanowiąc jedynie zapis tego, co miało miejsce (lub mogło mieć miejsce) w danej chwili, co zostało pomyślane i przedstawione w mowie wiązanej – nic więcej. Pisząc zatem o tym, że w powyższym wierszu próbowałem zmierzyć się z doświadczeniem internetowych podróży, a do czytelnika należy ocena, czy (i na ile) ta próba okazała się udana, odnoszę wrażenie, że najpewniej cały niniejszy komentarz może okazać się całkowicie zbędny, ponieważ czytelnik sam to wszystko (i – mam nadzieję – jeszcze coś ponadto) zauważy podczas lektury.
O autorze
Szymon Słomczyński
Urodzony w 1988 roku. Poeta. Laureat projektu Połów 2012 i kilku innych konkursów poetyckich, m.in. im. Tadeusza Sułkowskiego i im. Zbigniewa Herberta. Debiutował w 2013 roku tomem Nadjeżdża, który znalazł się w finale Nagrody Literackiej Nike. W 2015 ukazała się jego druga książka poetycka pt. Dwupłat. Autor mieszka w Krakowie.
Spotkanie autorskie w ramach festiwalu Stacja Literatura 22, w którym udział wzięli Kacper Bartczak, Martyna Buliżańska, Roman Honet, Szymon Słomczyński i Maciej Jakubowiak.
Zapis spotkania autorskiego „Nowe sytuacje w Trybie męskim” z Szymonem Słomczyńskim w ramach 19. festiwalu literackiego Port Wrocław 2014.
Autorski komentarz Szymona Słomczyńskiego do wiersza Koło z książki Dwupłat, która ukazała się 1 czerwca nakładem Biura Literackiego.
Zapis spotkania autorskiego „Nowe sytuacje w Trybie męskim” z Szymonem Słomczyńskim w ramach 19. festiwalu literackiego Port Wrocław 2014.
Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Nadjeżdża Szymona Słomczyńskiego, która ukazała się 8 grudnia 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.
Recenzja Przemysława Koniuszego z książki Nadjeżdża Szymona Słomczyńskiego, która ukazała się 8 grudnia 2013 roku na stronie Biblioteka Młodego Człowieka.