recenzje / ESEJE

Obchodzi nas zeszłoroczny śnieg

Aleksandra Byrska

Recenzja Aleksandry Byrskiej towarzysząca premierze książki Nieobecność Krzysztofa Chronowskiego, wydanej w Biurze Literackim 6 września 2021 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Co tak napraw­dę się sta­ło? To pyta­nie, któ­re domi­nu­je w nar­ra­cji debiu­tanc­kiej powie­ści Krzysz­to­fa Chro­now­skie­go Nie­obec­ność i przej­mu­je wła­dzę nad czy­tel­ni­kiem. Praw­do­po­dob­nie wszy­scy w jakimś stop­niu zna­my to uczu­cie bez­sil­no­ści wobec prze­szło­ści, zwłasz­cza wobec luk rażą­co obec­nych w histo­riach rodzin­nych. Nawet jeśli dużo wie­my o swo­ich rodzi­cach, to histo­rie naszych przod­ków się­ga­ją­ce cza­sów woj­ny kry­ją już w sobie wie­le nie­do­mó­wień. Strzę­py, nie­ści­sło­ści, wyrwa­ne z kon­tek­stu obra­zy, nie­kom­plet­ne wspo­mnie­nia – to wła­śnie mate­riał, z któ­re­go powsta­je powieść Chro­now­skie­go. Jego książ­ka to stu­dium ich wpły­wu na psy­chi­kę czło­wie­ka.

„Obcho­dzi nas zeszło­rocz­ny śnieg” – mówi w pew­nym momen­cie nar­ra­tor Nie­obec­ności, obcho­dzi nas moc­no, bo jest skład­ni­kiem naszej toż­sa­mo­ści, chce­my czy nie, w pewien spo­sób nas okre­śla. Powieść Chro­now­skie­go jest mono­lo­giem skie­ro­wa­nym do ojca głów­ne­go boha­te­ra, sta­ra się jed­nak w swój głos wto­pić per­spek­ty­wy innych człon­ków rodzi­ny. Prze­miesz­cza się przez ich wspo­mnie­nia jak przez labi­rynt. Czy­tel­nik w cza­sie lek­tu­ry z tru­dem porząd­ku­je fak­ty i oso­by. Nie cho­dzi tu chy­ba jed­nak o to, by dowie­dzieć się praw­dy. Raczej każ­dy z przed­sta­wio­nych frag­men­tów uło­ży sobie tro­chę inną histo­rię, a sam nar­ra­tor nie doświad­czy żad­ne­go rodza­ju wyja­śnie­nia czy oczysz­cze­nia. Uzbie­ra tyl­ko wię­cej frag­men­tów, bo „świat jest pełen ludzi, któ­rzy mają rację”.

Domi­na­cja frag­men­tu i szcze­gó­łu cha­rak­te­ry­zu­je zresz­tą budo­wę tej powie­ści. Chro­now­ski pro­wa­dzi nas przez swo­ją histo­rię krót­ki­mi szarp­nię­cia­mi, bez ase­ku­ra­cji. Powo­du­je to u czy­tel­ni­ka wra­że­nie zagu­bie­nia, mno­żą się pyta­nia, na któ­re powo­li, mozol­nie pró­bu­je­my kon­stru­ować odpo­wiedź. Jest tu jed­nak koniecz­na nasza współ­pra­ca. „W co gra ta wycią­gnię­ta ręka?” – pyta nar­ra­tor, a dla nas to sygnał, że to on sam z nami pogry­wa tak, jak i z nim pogry­wa­ją sche­ma­ty opo­wia­da­nia, któ­rym kon­se­kwent­nie sta­ra się wymy­kać.

O co więc toczy się staw­ka tej gry? Wszyst­ko wska­zu­je na to, że jest bar­dzo wyso­ka – to pyta­nia o natu­rę opo­wie­ści, o moż­li­wość pozna­nia innych osób i histo­rii ich życia, o moż­li­wość obiek­ty­wi­zmu, o toż­sa­mość i o to, co tak napraw­dę łączy nas z ludź­mi okre­śla­ny­mi jako nasi krew­ni. Mieć z kimś wspól­ne rysy twa­rzy, podob­ny chód, wspól­ne wspo­mnie­nia – co to wła­ści­wie zna­czy? Te ostat­nie to zresz­tą bar­dzo cie­ka­wy wątek, bo Chro­now­ski poru­sza tutaj kwe­stię wspo­mnień, któ­re nale­żą do rodzi­ny, ale nie są oso­bi­ście nasze – wspo­mnień prze­ka­zy­wa­nych – takich jak migaw­ki z życia naszych dziad­ków z cza­su woj­ny, utrwa­la­ne w rodzi­nach pomi­mo bra­ku bez­po­śred­nie­go udzia­łu w danym wyda­rze­niu kolej­nych jej człon­ków.

To jest zresz­tą jed­nym z naj­waż­niej­szym tema­tów książ­ki Chro­now­skie­go – nie­obec­ność w nas puch­nie i może zająć bar­dzo wie­le miej­sca. Jest zabor­cza. Utrud­nia odpo­wiedź na zada­ne same­mu sobie pyta­nie o to, kim się jest. Nar­ra­tor Nie­obec­no­ści żyje z nią od dzie­ciń­stwa jak z symp­to­mem cho­ro­by – oka­le­cza go, pochła­nia jego siły. Jako doro­sły musi zatem spró­bo­wać pod­jąć roz­mo­wę, zaczy­na skle­jać i porów­ny­wać strzę­py pamię­ci poszcze­gól­nych człon­ków rodzi­ny.

Spo­krew­nie­ni ze sobą ludzie bywa­ją rów­no­cze­śnie bli­scy i dale­cy – nic jed­nak nie zastą­pi tak czu­łych momen­tów jak ten, gdy odkry­wa­my fizycz­ne podo­bień­stwa lub dzie­li­my szczę­śli­we wspo­mnie­nia z dzie­ciń­stwa. Nawet kie­dy jest to trud­ne, Chro­now­ski poka­zu­je nam, że war­to spoj­rzeć na tego nie­obec­ne­go i uznać, że choć zadał cier­pie­nie – to jest czę­ścią mnie. Cho­ry na schi­zo­fre­nię brat mat­ki, zamor­do­wa­ny w cza­sie woj­ny dzia­dek, mąż i ojciec – sta­li­now­ski pro­ku­ra­tor.

Niby nie­obec­na w życiu boha­te­ra tej książ­ki jest też woj­na, dzie­dzi­czo­na jak cień przez kolej­ne poko­le­nia. Jed­nak prze­szłość jest emo­cjo­nal­nym bala­stem, na któ­ry nie mamy wpły­wu. Przy­po­mi­na o sobie na każ­dym kro­ku.

Co nam zatem pozo­sta­je? Chro­now­ski odpo­wia­da, że trze­ba pod­jąć tę grę – nawet jeśli to nie my usta­la­my jej zasa­dy. Jest ona opar­ta na sło­wach i emo­cjach. By się powio­dła, musi­my umie­jęt­nie ucie­kać przed zasadz­ka­mi goto­wych sche­ma­tów nar­ra­cyj­nych i inter­pre­ta­cji. Nie może­my pozwo­lić, by lite­ra­tu­ra stłu­mi­ła życie. Dobrym ćwi­cze­niem będzie lek­tu­ra Nie­obec­no­ści – emo­cjo­nal­nej, kom­pul­syw­nej, pro­wa­dzo­nej na rwa­nym odde­chu. Powie­ści-uciecz­ki, powie­ści-pyta­nia i powie­ści-odpo­wie­dzi – wszyst­ko tutaj zale­ży od tego, jak sami ją sobie uło­ży­my.

O autorze

Aleksandra Byrska

Urodzona w 1990 roku w Krakowie. Absolwentka filologii polskiej i krytyki literackiej na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz logopedii na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Krytyczka, bibliotekarka, poetka. Przygotowuje rozprawę doktorską na temat intymności i skandalu w prozie polskiej po 2010 roku. Wiersze publikowała w „Małym Formacie”, „Wakacie”, „Salt Hill Journal” i „La Piccioletta Barca”. Mieszka w Myślenicach.

Powiązania