recenzje / ESEJE

Ofelia V.2.2

Monika Glosowitz

Recenzja Moniki Glosowitz z książki Białą Ofelia Julii Feidorczuk, która ukazała się 1 grudnia 2011 roku na łamach portalu artPapier.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

„[…] nie­wiel­ki zbiór próz, w któ­rym alu­zje do kano­nicz­nych dzieł lite­rac­kich mie­sza­ją się z odnie­sie­nia­mi do popkul­tu­ry. Boha­ter­ki […] to głów­nie kobie­ty, prag­ma­tycz­ne, oni­rycz­ne, poetyc­kie, wul­gar­ne, cza­sem spo­nie­wie­ra­ne…”
Julia Fie­dor­czuk, Bia­ła Ofe­lia

Bia­ła Ofe­lia nie jest pierw­szą książ­ką pro­za­tor­ską Julii Fie­dor­czuk, choć pierw­szą powie­ścią. Wcze­śniej poja­wi­ła się kolek­cja Pora­nek Marii i inne opo­wia­da­nia oraz czte­ry tomy poetyc­kie: Listo­pad nad Narwią, Bio, Pla­ne­ta rze­czy zagu­bio­nych oraz Tlen. Fie­dor­czuk nie zasko­czy­ła swo­ich wier­nych czy­tel­ni­ków nowym pisar­skim wcie­le­niem. Mamy do czy­nie­nia z tą samą, dobrze zna­ną dyk­cją, lirycz­ną kon­den­sa­cją opi­su świa­ta przed­sta­wio­ne­go, kre­acją wyklu­czo­nych, ewo­lu­cyj­ną per­spek­ty­wą kobie­cych prze­mian.

Na tro­pie dekon­struk­cji (i) histe­rii

Bia­ła Ofe­lia to histo­ria Anny. Nie­ste­ty, dale­ko jej do Anny O., choć nam bli­żej do pozy­cji psy­cho­ana­li­ty­ków. Więc obser­wu­je­my, jak Anna rodzi się, dora­sta, sta­rze­je, roz­pa­da. Widzi­my jej rela­cje z mat­ką oraz przy­ja­ciół­ką, któ­rą pozna­je po prze­pro­wadz­ce do War­sza­wy. Każ­da z tych kobiet sta­je się jej czę­ścią, powo­li inkor­po­ro­wa­ną, kom­pli­ku­ją­cą pro­ces kry­sta­li­zo­wa­nia się toż­sa­mo­ści boha­ter­ki. Histo­ria trud­nych rela­cji ukła­da się w ciąg roz­po­znań, dys- oraz iden­ty­fi­ka­cji. Spójrz­my na klu­czo­wy refren: „Kie­dy to się sta­ło? Gdzie ja się podzia­łam? Kim jest ta kobie­ta? I skąd się wzię­ło to dziec­ko?” (myśli mat­ka Anny; s. 26); „[…] kim jestem? Któ­rą z tych kobiet? I co tu jest praw­dą?” (pyta samą sie­bie Anna; s. 168); „[…] ale gdzie ja jestem? Kim jest ta kobie­ta?” (myśli Anna; s. 185); „Anna pomy­śla­ła: ťKo­bie­ty. Kobie­ta to jaŤ” (s. 115).

Rzecz jasna, Anna nie naj­le­piej doga­du­je się z mat­ką ani jako nasto­lat­ka, ani też w doro­słym życiu. W nowej szko­le zaprzy­jaź­nia się z Eli­zą, szkol­ną gwiaz­dą, któ­ra po latach znów poja­wi się w jej życiu jako zna­na pisar­ka i zosta­nie obda­ro­wa­na zachłan­nym, zabor­czym i uza­leż­nia­ją­cym uczu­ciem przy­ja­ciół­ki z dzie­ciń­stwa. Posta­ci męż­czyzn są, być może nie tyle nie­istot­ne, co zmar­gi­na­li­zo­wa­ne, a ich kre­acje nawet deli­kat­nie kary­ka­tu­ral­nie naiw­ne. Gdy­by pójść dalej tym tro­pem sepa­ra­cji życio­wych sfer, oka­za­ło­by się, że świat przed­sta­wio­ny przez Fie­dor­czuk wca­le nie jest „nie­ko­niecz­nie bia­ło-czar­ny” (to tytuł roz­mo­wy Olgi Byr­skiej z autor­ką). Książ­ka jest wła­ści­wie obu­do­wa­na na opo­zy­cjach, bo wyraź­ne są jesz­cze zesta­wie­nia: pro­win­cja-mia­sto, więk­szość-mniej­szość (nor­ma-pięt­no): „W cią­gu sze­ściu lat wspól­nej nauki, zaba­wy i wal­ki dzie­ci wykształ­ci­ły sta­bil­ny i w grun­cie rze­czy nie­skom­pli­ko­wa­ny układ rela­cji […]. Z oso­bą popu­lar­ną wszy­scy chcą się zaprzy­jaź­nić, chcą usiąść w jed­nej ław­ce. […] Na dru­gim bie­gu­nie znaj­du­ją się jed­nost­ki, któ­ry­mi się gar­dzi […]” (s. 14).

Nie­zbyt wyraź­ne, przy­naj­mniej dla mnie, są sygna­ły prze­ła­my­wa­nia opre­syj­nych kon­struk­cji. Co wię­cej, boha­ter­ka wikła się w jesz­cze bar­dziej skom­pli­ko­wa­ne struk­tu­ry zależ­no­ści, odtwa­rza­jąc dobrze zna­ny histe­rycz­ny spek­takl. Zwłasz­cza cel­nie w opi­sach cie­le­snych reak­cji, któ­re sta­ją się języ­kiem zastęp­czym pod­mio­tu: „Kie­dy Eli­za poże­gna­ła się i ode­szła, cia­ło Anny sta­ło jesz­cze przez moment w miej­scu” (s. 170). Mimo że kwe­stia rein­ter­pre­ta­cji histe­rii jako kobie­ce­go anty­nor­ma­tyw­ne­go kodu zosta­ła prze­dys­ku­to­wa­na w pro­po­zy­cjach femi­ni­stek, fik­cyj­na adap­ta­cja Fie­dor­czuk uka­zu­je jedy­nie współ­cze­sną wer­sję histe­rycz­ki (dys­ku­to­wa­ną zresz­tą ostat­nio przez Vic­to­rię Bekiem­pis na łamach „Guar­dia­na”, Susan Bor­do już pod koniec lat 80. widzi ano­rek­tycz­ki, buli­micz­ki jako współ­cze­sne wcie­le­nia histe­ry­czek). Owszem, autor­ka „Bio” świet­nie dia­gno­zu­je i gene­ra­li­zu­je stan eman­cy­pa­cyj­ne­go pro­jek­tu zaklesz­czo­ne­go jesz­cze w opre­syj­nych mecha­ni­zmach spo­łecz­nych, pozwa­la­jąc jed­no­cze­śnie boha­ter­ce na tro­chę rado­ści w smut­ku i naiw­nej aktyw­no­ści. W wyraź­nej opo­zy­cji rysu­je por­tret kobie­ty nie­za­leż­nej (bez­dziet­nej sław­nej pisar­ki) i pew­nej sie­bie. Oby­dwie kre­acje są jed­nak do bólu kary­ka­tu­ral­ne i iry­tu­ją­ce, i nawet gdy­by je potrak­to­wać jako odmia­nę kobie­ce­go Dra Jekyl­la i Mra Hyde­’a, to dale­ko temu zesta­wie­niu do – daj­my na to – Ama­to­rek Elfri­de Jeli­nek.

Auto­ana­li­za

Nie mam zamia­ru kla­sy­fi­ko­wać tej powie­ści jako femi­ni­stycz­nej czy les­bij­skiej (choć uwa­żam, że odże­gny­wa­nie się od nazwa­nia obec­nych w książ­ce scen „homo­sek­su­al­ny­mi” na rzecz okre­śle­nia ich mia­nem „oni­rycz­nych klisz” jest wyra­zem pru­de­ryj­no­ści, vide: Michu Michal­ski). Przy­po­rząd­ko­wa­nie jest chwy­tem w głów­nej mie­rze komer­cyj­nym, moja ana­li­za ma być raczej osa­dze­niem na tle wcze­śniej­szych dys­ku­sji, w któ­re książ­ka i autor­ka się wpi­su­ją (wystar­czy cho­ciaż­by wywiad Anny Kału­ży o zna­czą­cym tytu­le „Pisać kobie­tą”). Chcia­ła­bym tyl­ko zauwa­żyć, że Fie­dor­czuk spryt­nie posta­no­wi­ła wyprze­dzić kry­ty­kę i auto­te­ma­tycz­ne (iro­nicz­ne) komen­ta­rze zaka­mu­flo­wać w frag­men­tach doty­czą­cych spo­tkań autor­skich Eli­zy Adler, np. : ” – […] to mnie nie­po­koi z femi­ni­stycz­ne­go punk­tu widze­nia […]. – „Nie­zu­peł­nie się z panem zga­dzam. […] Nie moż­na tak po pro­stu wyrzec się femi­ni­zmu” (s. 115). Cel­ne gesty, jed­nak od lite­ra­tu­ry wyma­ga się nie wypeł­nia­nia ide­owych postu­la­tów, a zakli­na­nia rze­czy­wi­sto­ści hic et nunc. Wessa­nia czytelnika/czki w wykre­owa­ny świat. Żad­na z ofe­lio­wych posta­ci nie jest na tyle sil­na, aby mnie prze­cią­gnąć na dru­gą stro­nę. Na mar­gi­ne­sie, Sabi­na Bau­man twier­dzi, że „[n]ie ma u Fie­dor­czuk ani jed­ne­go banal­ne­go, zgra­ne­go porów­na­nia, sztam­po­we­go epi­te­tu czy zda­nia, któ­re było­by pre­ten­sjo­nal­ne, prze­in­te­lek­tu­ali­zo­wa­ne albo fał­szy­we” (cyt. za Biu­rem Lite­rac­kim). Fakt, uwiel­biam wiel­kie pają­ki i figu­rę paję­czy­cy, o któ­rych moż­na by tu jesz­cze spo­ro opo­wia­dać, ale „defi­ni­tyw­ne wyj­ście z mro­ku” i roz­kwi­ta­ją­ce w dole brzu­cha bia­łe kwia­ty to este­ty­ka powieści/piosenki mło­dzie­żo­wej, na pew­no nie moja.

Rady­kal­ny pesy­mizm

Fie­dor­czuk kon­se­kwent­nie nazy­wa swo­ją boha­ter­kę „roz­bit­ką” czy „wygnan­ką”. Porzu­ca ją w smut­ku, któ­ry para­dok­sal­nie ma być źró­dłem rado­ści: „Był w tych myślach otchłan­ny smu­tek, ale jed­no­cze­śnie – i to było cał­kiem nie­zro­zu­mia­łe – Anna czu­ła się nie­omal (do łez) szczę­śli­wa” (s. 109). Szcze­rze mówiąc, nie podzie­lam tej rado­ści, nawet jej nie czu­ję. Boha­ter­ka mnie po pro­stu iry­tu­je w swo­jej upar­tej bez­sil­no­ści pomie­sza­nej z współ­za­leż­no­ścią. Małe mia­stecz­ko, z któ­re­go wyjeż­dża, jest kolej­ną kli­szą raju utra­co­ne­go. Sen­ty­men­ta­lizm i wik­ty­mi­za­cja boha­ter­ki przy­po­mi­na­ją stra­te­gię „rady­kal­ne­go pesy­mi­zmu” obec­ną w teo­riach femi­ni­stycz­nych od lat 70. do 90., a oba­wiam się, że w Pol­sce prze­ła­my­wa­ną dopie­ro od nie­daw­na. I, broń boże, nie cho­dzi o to, żeby lite­ra­tu­ra nadą­ża­ła za aka­de­mią. Jed­nak chcia­ło­by się już cze­goś poza repro­du­ko­wa­niem cią­gle tych samych obra­zów w uno­wo­cze­śnio­nych deko­ra­cjach (histe­rycz­ki-mistycz­ki) i tapla­niem się w melan­cho­lij­nej sym­bo­li­ce (cho­ciaż­by wszel­kich wod­nych kono­ta­cjach). Obie­cu­ją­co brzmią ostat­nie frag­men­ty książ­ki, gdzie poja­wia się nie­co nie­wy­raź­na wizja trans­for­ma­cji czy mul­ti­pli­ka­cji pod­mio­tu, ni to kobie­ty, ni męż­czy­zny. „Kie­dy byłam kobie­tą, nio­słam ci dom z powie­trza, tobie, komuś, jej, a teraz… […] I zaraz robi się cie­plej, cie­pło, miło­śnie” (s. 186). Od razu lepiej.


Recen­zja Moni­ki Glo­so­witz uka­za­ła się na łamach por­ta­lu art­Pa­pier. Dzię­ku­je­my za udo­stęp­nie­nie mate­ria­łu.

O autorze

Monika Glosowitz

ur. w 1986 r., badaczka literatury, krytyczka literacka. Pracuje jako adiunktka w Instytucie Literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego. W 2019 r. wydała monografię Maszynerie afektywne. Literackie strategie emancypacji w najnowszej polskiej poezji kobiet. Wieloletnia redaktorka działu poetyckiego internetowego czasopisma „artPapier”, związana była również ze śląskimi „Opcjami”.  Koordynowała pracę Ośrodka Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem w 2018 r. w Rybniku. W latach 2018–2020 była przewodniczącą Rybnickiej Rady Kobiet.  

Powiązania

Kupiłam taki zeszyt

wywiady / o książce Kira Pietrek Monika Glosowitz

Roz­mo­wa Moni­ki Glo­so­witz z Kirą Pie­trek, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Cze­ski zeszyt, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 sierp­nia 2021 roku.

Więcej

Rzewna podżegaczka

recenzje / ESEJE Monika Glosowitz

Recen­zja Moni­ki Glo­so­witz towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Joan­ny Muel­ler Hista & her sista, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 maja 2021 roku.

Więcej

„Struktura małego systemu”. O miłości w poezji Marty Podgórnik

recenzje / ESEJE Monika Glosowitz

Esej Moni­ki Glo­so­witz o poezji Mar­ty Pod­gór­nik.

Więcej

„Not in our name”. Paradoksy parytetu

debaty / ankiety i podsumowania Katarzyna Szopa Monika Glosowitz

Głos Moni­ki Glo­so­witz i Kata­rzy­ny Szo­py w deba­cie „Jesz­cze jed­na dys­ku­sja o pary­te­tach”.

Więcej

Być tym, czym się jest

recenzje / ESEJE Monika Glosowitz

Szkic Moni­ki Glo­so­witz o poezji Ilo­ny Wit­kow­skiej. Pre­zen­ta­cja w ramach cyklu tek­stów zapo­wia­da­ją­cych anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Linki pomocnicze

wywiady / o książce Joanna Mueller Monika Glosowitz

Z Joan­ną Muel­ler o książ­ce Wylin­ki roz­ma­wia Moni­ka Glo­so­witz.

Więcej

Julia Fiedorczuk prozatorsko i w pełnym metrażu

recenzje / ESEJE Michał Mazur

Recen­zja Micha­ła Mazu­ra z książ­ki Bia­ła Ofe­lia Julii Fie­dor­czuk.

Więcej

Rozbitka

recenzje / KOMENTARZE Julia Fiedorczuk

Autor­ski kome­natrz Julii Fedor­czuk do książ­ki Bia­ła Ofe­lia, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 14 kwiet­nia 2011 roku.

Więcej